Forum Kościół Rzymskokatolicki Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Rocznica "krwawej niedzieli" na Wołyniu. 11 lipca Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:20, 12 Lip 2009 Powrót do góry

W Naszym Dzienniku Sobota-Niedziela, 11-12 lipca 2009 jest artykuł [link widoczny dla zalogowanych]

Dzisiaj mija 66. rocznica "krwawej niedzieli" na Wołyniu. 11 lipca 1943 r. Ukraińska Powstańcza Armia wymordowała Polaków w 167 miejscowościach. W czasie ludobójstwa na Kresach Wschodnich w latach 1939-1947 zamordowano w bestialski sposób około 150 tys. Polaków. W miejscach ich zbiorowych mogił do dzisiaj nie ma nawet krzyży. Na Ukrainie upamiętnia się za to sprawców ludobójstwa.

W przeddzień rocznicy przy Konsulacie Generalnym Ukrainy w Krakowie odbyła się pokojowa pikieta. Na transparentach wypisano m.in. słowa: "Ukraino, dlaczego nie ma krzyży na mogiłach 150 tys. Polaków pomordowanych przez UPA?", czy te znane z pomnika Ofiar Ludobójstwa na Kresach ustawionego na cmentarzu Rakowickim: "Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary".

Za pośrednictwem konsulatu rodziny pomordowanych w latach 1939-1947 przez nacjonalistów ukraińskich skierowały apel do prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki oraz premier Julii Tymoszenko. Proszą o jak najszybsze ustawienie krzyży i innych znaków pamięci na wszystkich mogiłach Polaków. "Pomimo 20 lat niepodległości Polski i 18 lat niepodległości Ukrainy krzyże ustawiono zaledwie na 8 proc. zbiorowych mogił. Pozostałe miejsca kaźni kryjące szczątki 150 tys. okrutnie pomordowanych Polaków i dziesiątek tysięcy przedstawicieli innych narodowości są nadal pozbawione jakiegokolwiek upamiętnienia" - czytamy w apelu.

- Utrzymanie w należytym stanie polskich grobów to bardzo poważny problem. Jest to olbrzymie zadanie także dla polskich władz, rządu, aby ocalić to, co się jeszcze da, kiedy jeszcze żyją ostatni świadkowie, i żeby się udało postawić choćby krzyże. Dziś jest ich tak niewiele - powiedział nam Władysław Grodecki, podróżnik, który zorganizował w ubiegłym roku wyprawę pod hasłem: "Cmentarze polskie na Wołyniu - ocalić od zapomnienia".

"Prawo do upamiętnienia mogił pomordowanych należy do podstawowego katalogu praw człowieka oraz do norm obwiązujących w Unii Europejskiej, do której struktur tak bardzo pragnie wejść, dzięki poparciu Polski, i Ukraina" - przypominano wczoraj. Sygnatariusze apelu ostrzegają, że jeśli ich prośba nie przyniesie oczekiwanych rezultatów, to podejmą kolejne akcje protestacyjne przed placówkami konsularnymi Ukrainy w Polsce.

Uczestnicy pikiety zwracają też uwagę, że we Lwowie, Tarnopolu, Stanisławowie i w innych miastach na dawnych Kresach Wschodnich stawiane są pomniki zbrodniarzom odpowiedzialnym za rzeź wołyńską.
Do udziału w pikiecie, w której uczestniczyło ponad dwieście osób, wezwał ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, krewny Polaków pomordowanych w Korościatynie k. Monasterzysk, powiat Buczacz na Tarnopolszczyźnie, i Ormian pomordowanych w Kutach nad Czeremoszem na Pokuciu.

Małgorzata Bochenek


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Pon 15:21, 11 Lip 2022, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:06, 13 Lip 2009 Powrót do góry

W 66 rocznicę tragedii wołyńskiej

Z udziałem kilkuset wiernych z Polski i Ukrainy w Łucku odprawiono dzisiaj Mszę św. z okazji 66. rocznicy tragedii wołyńskiej. Uroczystej Eucharystii koncelebrowanej w katedrze św. Apostołów Piotra i Pawła przewodniczył ordynariusz diecezji łuckiej bp Marcjan Trofimiak.

(...)

http://www.traditia.fora.pl/historia,41/w-66-rocznice-tragedii-wolynskiej,2390.html#9512


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Pon 15:22, 11 Lip 2022, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:32, 10 Lip 2013 Powrót do góry

Wołyń to była walka cywilizacji. Starły się tam cywilizacja chrześcijańska, łacińska z cywilizacją bizantyjską. Część kapłanów cerkwi prawosławnej i grekokatolickiej wypowiedziało wojnę Kościołowi. Święcili na przykład narzędzia zbrodni – mówi Ewa Siemaszko, badaczka ludobójstwa dokonanego na wołyńskich Polakach podczas II wojny światowej.

Niedziela, która spłynęła krwią Polaków

Image

Czym była krwawa niedziela na Wołyniu?

To był dzień w którym nacjonaliści ukraińscy jednocześnie napadli na dziewięćdziesiąt osiem miejscowości, w których mieszkali Polacy, a które znajdowały się w granicach powiatów horochowskiego i południowej części powiatu włodzimirskiego. Chcieli tam wymordować wszystkich Polaków. Wybór dnia tego mordu – 11 lipca – mógł być przypadkowy, ale być może niezupełnie – była to niedziela, a następnego dnia było prawosławne święto Piotra i Pawła i Ukraińcy mawiali potem o „akcji na Petra i Pawła”. Wielu napadów w różnych miejscach dokonywano w niedzielę.

Na kilka tygodni przed dokonaniem tej rzezi nacjonaliści ukraińscy zaczęli prowadzić działania propagandowe. Na czym one dokładnie polegały?

Jednoczesne uderzenie na tak sporym obszarze wymagało zmobilizowania odpowiednio dużych sił. Same bojówki UPA nie dałyby sobie rady. Stąd agitowano wśród miejscowej ludności wiejskiej, by przyłączyła się do zbrodniczej akcji.

Jak ta agitacja wyglądała? Organizowano wiejskie zebrania, na których przekonywano, że należy wyrżnąć Polaków do siódmego pokolenia, wyrwać ich po prostu z korzeniami.

Nie ma więc wątpliwości, że motywem zbrodni było usunięcie Polaków jako grupy narodowościowej, która była traktowana przez nacjonalistów ukraińskich jako największy wróg niepodległości Ukrainy.

Czyli krwawa niedziela, podobnie jak cała rzeź wołyńska, była aktem ludobójczym?

Tak, motyw narodowościowy zbrodni wołyńskiej wskazuje na charakter ludobójczy tej akcji. Oprawcy wprost mówili swoim ofiarom, że giną właśnie dlatego, że są Polakami.

Jak przekonywano ukraińską ludność wiejską do zabijania Polaków?

Tłumaczono im na przykład, że wszystkie ich niepowodzenia, bieda są winą polskich sąsiadów, że byli przez Polaków gnębieni. Przekonywano, że wytępienie „Lachów” jest nieodzowne dla poprawy bytu i że ukraińska ziemia powinna być tylko dla Ukraińców, a „zajdów”, czyli przybyszów, przybłędów należy zniszczyć, bo to wrogowie.

Na kilka dni przed krwawą niedzielą przedstawiciele Polskiego Państwa Podziemnego negocjowali z Ukraińcami zaprzestanie mordów.

Negocjacje te toczyły się na terenie powiatu kowelskiego, który wówczas nie był jeszcze doświadczony brutalnymi atakami UPA. Ale mordy na Polakach na Wołyniu rozpoczęły się na początku 1943 roku, więc przedstawiciele polskiego podziemia postanowili nawiązać kontakt z banderowcami i negocjować z nimi zaprzestanie krwawych działań.

Na czele polskiej delegacji stanął pełnomocnik Okręgowej Delegatury Zygmunt Rumel i przedstawiciel Okręgu Wołyńskiego AK, Krzysztof Markiewicz. Do rozmów jednak nie doszło, bo cała delegacja została bestialsko zamordowana przez UPA w okolicy wsi Kustycze.

11 lipca rozpoczyna się straszliwa rzeź. Jak ta akcja została przeprowadzona?

Uzbrojona w broń palną UPA wraz z miejscowymi chłopami – którym za broń służyły narzędzia rolnicze – wdarli się na teren polskich kolonii i mordowali tam ludzi w ich domach, czy w obejściach.

Mordercy stanowili naprawdę liczną grupę i w dodatku działali z zaskoczenia. Polaków atakowano bowiem w nocy lub o świcie, czyli wtedy, gdy wszyscy jeszcze spali, lub dopiero co się zbudzili. Co bardziej przezorni kryli się na noc poza domami, w specjalnie przygotowanych schronach, bo atmosfera strachu przed atakiem nacjonalistów ukraińskich ciążyła w powietrzu. Mimo to, akcja UPA była niezwykle skuteczna. Obok pory rozpoczęcia ataku, na jego skuteczności zaważył też fakt, że w regionach, w których został on przeprowadzony nie było wcześniej żadnych rzezi. Ginęli co prawda poszczególni ludzie, ale nie było mowy o masowych mordach. Nie było tam zorganizowanej samoobrony ani polskich oddziałów partyzanckich.

UPA atakowała też ludzi zgromadzonych w kościołach. Mordowano tam zarówno wiernych jak i kapłanów.

O krwawej niedzieli mówimy dzisiaj jako o jednym dniu. Tymczasem mordy związane z tym wydarzeniem trwały jeszcze 12, 13 i 14 lipca. Wyłapywano wówczas Polaków, którym wcześniej udało się ukryć, lub z jakiś powód nie zostali zabici. W sumie podczas krwawej niedzieli i kolejnych dni mordów zginęło kilka tysięcy osób.

Czy są jakieś bardziej szczegółowe szacunki, co do liczby ofiar?

Precyzyjnie tej liczby określić się nie da. Bliżej możemy oszacować liczbę osób zabitych w lipcu 1943 roku na całym Wołyniu, a był to jeden z najkrwawszych miesięcy w wykonaniu UPA. Zginęło wtedy co najmniej dziesięć tysięcy osób.

Zaznaczę jednak, że wszystkie szacunki, jeśli idzie o liczbę ofiar zbrodni na Wołyniu opierają się na odtwarzanych dzisiaj faktach, a nie jesteśmy przecież w stanie odtworzyć wszystkich wydarzeń do jakich tam doszło.

Wspomniała Pani, że data 11 lipca mogła być przypadkowa. Ale czy przypadkowo wybrano właśnie niedzielę? Wtedy Polacy byli zgromadzeni w kościołach, a więc plan masowego mordu wydawał się być łatwiejszy do zrealizowania.

Nie sądzę, by UPA tak właśnie planowała. Na Wołyniu nie było gęstej sieci kościołów. Parafie były tam bardzo rozległe, ludzie musieli niekiedy przejść nawet kilkanaście kilometrów by uczestniczyć we Mszy świętej czy nabożeństwie. Świątynie na Wołyniu nie były zresztą ogromne, a Msze odprawiano w różnych godzinach, co oznacza, że nie chodzono na jedno nabożeństwo całymi wioskami. Nie wydaje mi się więc, by liczono, że dzięki przeprowadzeniu ataku w niedzielę, możliwe będzie zniszczenie całej parafii w ciągu kilku godzin. Oczywiście mniej trudu wymaga mord w jednym miejscu, kościele, stu osób, niż tej samej liczby na przykład w dziesięciu miejscach.

Mordy w kościołach niosą jednak ze sobą pewną symbolikę. Chodzi o starcie cywilizacji chrześcijańskiej ze Wschodem, Polaków z ukraińskimi oprawcami.

Z całą pewnością. Wołyń to była walka cywilizacji. Starły się tam cywilizacja chrześcijańska, łacińska z cywilizacją bizantyjską.

Ciekawe jest to, że ukraińscy narodowcy – choć jedni z nich należeli do cerkwi prawosławnej a inni do grekokatolickiej – otrzymali wsparcie od duchownych. Cerkwie te wydały wojnę Kościołowi katolickiemu. Mówiąc o „wydaniu wojny” nie mam oczywiście na myśli jakiejś zorganizowanej odgórnie akcji. To poszczególni członkowie i duchowni tych wspólnot wydali tę wojnę.

Wspominaliśmy o kościołach zaatakowanych przez ukraińskich nacjonalistów podczas krwawej niedzieli. To tylko element antykatolickiego charakteru zbrodni wołyńskiej. Polaków atakowano też bowiem w różne katolickie święta, na przykład na Wielkanoc, Boże Narodzenie, Matki Bożej Gromnicznej, czy w Boże Ciało.

Zaryzykowałabym stwierdzenie, że część tych wspólnot wyznaniowych zbałamucił szatan. I nie chodziło tylko o wiernych, ale także o duchownych, z których niektórzy dopuszczali się odciążania wiernych z grzechu zabójstwa, głoszenia kazań zachęcających – w nawiązaniu do Ewangelii – by oczyścić naród ukraiński z chwastu. Ponadto często miały miejsce święcenia narzędzi zbrodni przez duchownych obu wyznań – z własnej chęci lub pod przymusem.

Ale podkreślam, że mowa tutaj o pewnej części wiernych i duchownych cerkwi prawosławnej i grekokatolickiej. By pokazać, że medal ten ma swój awers i rewers, dopowiem, że IPN prowadzi obecnie badania nad tym ilu grekokatolickich duchownych zginęło z rąk nacjonalistów ukraińskich.

Przenieśmy się teraz na chwilę w czasy nam współczesne. Czy doczekamy w końcu tego, że 11 lipca stanie się Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian? Od długiego już czasu politycy jakoś nie mogą sobie poradzić z tą datą i z upamiętnieniem mordów na Wołyniu.

Nie umiem na to pytanie odpowiedzieć. W Sejmie są zarówno zwolennicy ustanowienia takiego dnia, jak i jego przeciwnicy, ale po której stronie stanie większość – trudno przewidzieć.

W najliczniejszej partii, czyli partii rządzącej, jest pewna grupa osób, której ten pomysł się nie podoba. I jeśli ta grupa sprzymierzy się z programowo niechętnymi temu pomysłowi posłami – na przykład z Ruchu Palikota – to wtedy stosowna uchwała nie zostanie podjęta.

Rozmawiał: Krzysztof Gędłek

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Pon 15:15, 11 Lip 2022, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:48, 10 Lip 2013 Powrót do góry

Moim zdaniem na Wołyniu mieliśmy do czynienia z czymś co można nazwać zbiorowym opętaniem i to wzmożone działanie diabelskie doprowadziło do tak strasznych wydarzeń. Amok jaki ogarnął morderców, dosłowne pławienie się we krwi, może być tego najlepszym dowodem – twierdzi ks. prof. Józef Marecki wykładowca UP JPII.

Kiedy beatyfikacja wołyńskich męczenników?

Image

Jaką rolę odgrywał Kościół na Kresach Rzeczypospolitej?

Okres międzywojenny, czyli to co się działo po I Wojnie Światowej, oraz po wojnie polsko-bolszewickiej doprowadził do krystalizacji sytuacji na tych terenach. Powstaje państwo polskie natomiast nie powstaje państwo ukraińskie. Przez Kresy przetacza się walec wojenny zabierając z Wołynia rosyjskich i później radzieckich urzędników, natomiast z Galicji czyli Małopolski Wschodniej urzędników austriackich ale także częściowo ludność polską. Na to miejsce przychodzą nowi ludzie.

Na Kresach mamy trzy, a miejscami cztery kościoły katolickie. Kościół obrządku łacińskiego funkcjonuje z metropolitą we Lwowie – im bardziej na zachód tym sieć parafii jego jest gęściejsza, im bardziej na wschód tym łacinników jest mniej. Na Wołyniu, czyli w diecezji łuckiej parafii łacińskich jest stosunkowo mało, dopiero w latach 20. i 30. następuje okres budowy wielu świątyń. Erygowane są parafie, na terenach zamieszkałych przez łacinników, gdzie dotąd na mocy ukazu carskiego nie wolno było rozszerzać działalności katolickiej.

Na terenie Galicji Wschodniej (Hałyczyna) istnieje kościół obrządku greckokatolickiego, ze stolicą we Lwowie i biskupstwem w Stanisławowie i diecezję przemyską z Jozafatem Kocyłowskim.

Ponadto na ziemiach wschodnich funkcjonuje Kościół obrządku ormiańskiego ze stolicą arcybiskupią we Lwowie. Na Wołyniu są obecni także wierni kościoła obrządku bizantyjsko-słowiańskiego (neounici), oraz prawosławni.

Kościół obrządku łacińskiego stanowi cement polskiej narodowości. Łacinnikami byli w ogromnej większości np. nauczyciele. Do tego kościoła parli ludzie wykształceni, także Ukraińcy. Kultura polska była dla nich pociągająca m. in. dlatego, że przewyższała ich rodzimą.

Elitę tych terenów stanowili także doskonale wykształceni księża obrządku łacińskiego. Do nich próbowali równać należący do wspólnot grecko-katolickich. Choć w literaturze ukraińskiej przeczytamy oczywiście, iż było odwrotnie. O sile duchowieństwa łacińskiego stanowią także wspólnoty zakonne i rozwijająca się sieć klasztorów. Wśród zakonników są ludzie z doktoratami, wykształceni na uniwersytetach w Rzymie, Fryburgu oraz w Polsce. Kościół łaciński był zatem ostoją patriotyzmu wspartego wiedzą i świadomością narodową. Polska mowa i książka znalazła schronienie w przyklasztornych szkołach. Siłę oddziaływania duchowieństwa pomnażali także ludzie ściśle współpracujący z kapłanami np. kościelni, organiści mający wpływ na środowisko, w którym mieszkali. Kapłani odgrywają rolę nauczycieli, są sadownikami, lekarzami. Niosą kaganek oświaty. Działają w kółkach rolniczych ale także aktywują organizacje patriotyczne.

Już wkrótce miał na tych terenach pojawić się cień… Jak zareagowali kapłani?

Kiedy na Wołyniu zaczyna się źle dziać w okolicach 1943 roku to właśnie duchowni stają się przywódcami narodowymi.

Czy wcześniej można było zauważyć symptomy nadchodzącej burzy?

Można wyróżnić kilka etapów w zależności od ziem. Na Wołyniu między Kościołem łacińskim a Cerkwią prawosławną stosunki układały się poprawnie, jednak granica była wyraźnie zaznaczona. Relacje były oparte na wzajemnym szacunku.

W Małopolsce Wschodniej relacja między łacinnikami a grekokatolikami była dużo bardziej skomplikowana, choć współpraca układała się także poprawnie. Duchowni współpracowali ze sobą. Ta wzajemna życzliwość płynęła z góry. Bp. Szeptycki posiadał bardzo dobre kontakty z księżmi. Na rodzące się tendencje nacjonalistyczne i szowinistyczne obie wspólnoty chrześcijańskie patrzyły z niepokojem. Starano się nie nagłaśniać tego typu incydentów.
Sytuacja ulega załamaniu gdzieś około 1938 roku. Duchowni grecko-katoliccy przestali odpowiadać na zaproszenia na odpusty i święta płynące ze strony łacinników. Są to skutki przenikania do Lwowa nacjonalizmu ukraińskiego kształtowanego w Berlinie i Gdańsku.

Jest to zatem nacjonalizm przesiąknięty antypolskością zatem skierowany także przeciw katolikom-łacinnikom.

Właśnie. Istnieje bowiem bardzo silne utożsamienie polskości z obrządkiem łacińskim. To przeświadczenie trwa na Ukrainie do dziś. Podobnie obrządek grecko-katolicki utożsamia się z Rusinami, a prawosławie z Rosjanami. W tamtym okresie takie uproszczenia nie były do końca zgodne z prawdą.

Dlatego nienawiść, która wybuchła w czasie wojny, ale także ta przedwojenna, skierowana była przeciwko duchownym łacińskim. Uważano ich za Polaków. Nieważne, że posiadali niepolskie nazwiska, dla nacjonalistów przez fakt przynależności do obrządku łacińskiego byli Polakami.

Mówi ksiądz, że sytuacja zaczęła się komplikować tuż przed wojną. Jak można wytłumaczyć ten proces?

Od około 1938 roku wzmaga się ukraińska akcja na rzecz budowy państwa. Idea samodzielnej Ukrainy pojawia się coraz silniej w świadomości Rusinów. Wzbudza ona niepokój wśród Polaków. Wybuch wojny wzmaga rozwój nacjonalizmu ukraińskiego. Ukraińcy kolaborują z Wehrmachtem. W skład armii słowackiej, która choć o tym często zapominamy także wkroczyła w 1939 r. do Polski wchodzi legion ukraiński, liczący kilkuset żołnierzy. W koszarach m. in. w Krynicy, ale także we Wrocławiu były większe czy mniejsze grupy Ukraińców współpracujących z Niemcami, gotujących się do walki z Polską o wolną Ukrainę.

Odbudowa Samostijnej Ukrainy rozpoczęła się do tworzenia armii, stąd właśnie obecność grup wojskowych przy oddziałach niemieckich czy słowackich. Ukoronowaniem tego procesu jest powstanie SS „Galizien”. Wolna Ukraina ma zatem powstać na terytorium wschodniej Polski, choć nie tylko. Ma objąć terytorium etnicznie ukraińskie. Wtedy dochodzi do poważnego spięcia. Pojawia się pytanie co w rzeczywistości obejmować ma takie terytorium? Skoro ¾ ziem, które wskazywali Ukraińcy były zamieszkiwane przez Polaków. W ramach akcji oznaczania terenu przez Ukraińców pojawiają się hasła: „Znaj Lasze po San nasze”. Rodzi się pytanie: kto był pierwszy na tych ziemiach? Są i tacy ukraińscy historycy, którzy twierdzą, iż najstarszym miastem ukraińskim jest… Jerozolima!

Ukraina miała powstać na terytorium przedwojennej Polski i na ziemiach zabranych przez Rosjan. Niemcy oferują Ukraińcom nadzieje na powstanie państwa. Uczestniczący w rozmowach toczących się m. in. w Gdańsku przedstawiciele OUN i UPA mówią Niemcom wprost: pójdziemy przy waszym boku i wywalczymy Ukrainę. Te nadzieje jeszcze bardziej wzmocniły się wtedy gdy Niemcy zaatakowali Rosję.

Pojawiają się różne koncepcje jak ma wyglądać państwo ukraińskie oraz w kwestii przyszłego losu Polaków. Są tacy, którzy uważają, iż należy naszych rodaków po prostu przepędzić. Jednak w dyskursie słychać też głosy opowiadające się za budową państwa wielonarodowego wespół z Polakami.

Zwycięża jednak głos nacjonalistów

Tak, przy boku Niemców nacjonalizm ukraiński staje się coraz bardziej nacjonalizmem militarnym. Powszechna staje się opinia, że wolną Ukrainę trzeba wywalczyć zbrojnie, dlatego mimo nieobecności państwa tworzy się armia i policja. Kwestia polska jawi się jako problem narodowy wymagający radykalnego rozwiązania.

Jak liczni byli w tym czasie Polacy na Wołyniu?

Absurd polega na tym, że Wołyń nie jest ukraiński. Jest prorosyjski, co wynika z zaszłości historycznych. Ludzie tam częściej mówią po rosyjsku niż po ukraińsku. Ale tam właśnie kumulują się oddziały UPA. Polacy są tam przetrzebieni na skutek wielkich wywózek dokonywanych przez władzę radziecką. Nie ma tam praktycznie nikogo, kto „nosiłby orzełka na czapce”. Młodych chłopców i dziewczyny masowo wywożono już wcześniej na roboty do Niemiec. Swoją obecność zaznaczają duchowni, których wywózki ominęły. Stają oni, jako element szczególnie patriotyczny na czele samoobrony.
W polskich gospodarstwach pozostały głownie kobiety lub dzieci. We wsiach na Wołyniu są mężczyźni i młodzieńcy ale głównie Ukraińcy. Część z nich jest przeszkolona przez Niemców, są karni i przygotowani do walki.

Polak-łacinnik, zatem dla nacjonalistów ukraińskich to kapłani otwierali listę potencjalnych ofiar?

Dlatego właśnie agresja skierowana jest głównie na duchowieństwo. Kulminacja mordów 11 lipca 1943 roku odbywa się w niedzielę. Nie oszukujmy, się grekokatolicy doskonale wiedzieli kiedy łacinnicy będą się gromadzić w swoich świątyniach. Jak bardzo szatański był to plan, by pójść do tych kościołów i wrzucać do ich wnętrza granaty, podpalać je! Liderem tego nieuszanowanego przez agresorów azylu świątynnego byli często kapłani wschodni lub ich synowie. W „krwawą niedziele” przy ołtarzu, bezpośrednio od ran zginęło 4 kapłanów. W następnych dniach giną kolejni duchowni. Na napady są wybierane szczególne dni: Wielki Piątek, Wielki Czwartek, wspomnienie św. Mikołaja. Kapłani giną w strasznych okolicznościach. Są torturowani i mordowani z zimną krwią.

Duchowni nie wierzyli, że z ręki ich sąsiadów może spotkać ich tak straszny los. To z czym mieliśmy do czynienia na Wołyniu trzeba nazwać czystką etniczną i ludobójstwem, a nie posługiwać się eufemizmami.

Czy można jakoś zrozumieć i wytłumaczyć ogrom wołyńskiego okrucieństwa?

Moim zdaniem na Wołyniu mieliśmy do czynienia z czymś co można nazwać zbiorowym opętaniem i to wzmożone działanie diabelskie doprowadziło do tak strasznych wydarzeń. Amok jaki ogarnął morderców, dosłowne pławienie się we krwi, może być tego najlepszym dowodem.

Warto przypomnieć słowa ks. bp Marcjana Trofimiaka, który kiedy zapytano go co się stało, odpowiedział używając pięknego zwrotu łacińskiego – „Mysterium Iniquitatis” – Tajemnica Nieprawości. Tak jak nie można zrozumieć „Misterium Fidei” – Tajemnicy Wiary, o której mówimy w trakcie każdej Mszy Św., tak i tajemnica zła pozostaje dla nas niewyjaśniona.

Jak szalona musiała być nienawiść do Polaków i utożsamianego z nimi Kościoła Rzymsko-Katolickiego, która kazała zburzyć wszelkie ślady po obecności ich na tych ziemiach! Kościoły były palone, dochodziło do notorycznych znieważeń - profanacji Najświętszego Sakramentu, o czym duchowni greko-katoliccy doskonale wiedzieli. Święte Świętych obecne na ołtarzu podczas Mszy zostało zmieszane z krwią ludzką.

Stąd powstała idea wypracowana przez bp. Trofimiaka „niedokończonych mszy wołyńskich”. Uczestniczą w nich od 10 lat nie tylko łacinnicy, także ludzie którymi kieruje poczucie przyzwoitości . Są to msze ciche, żałobne, odprawiane z użyciem czarnych szat liturgicznych.

Jak wielka jest skala niedokończonych Mszy Św.?

W Małopolsce Wschodniej ponad 120 kapłanów, na Wołyniu ok. 20 kapłanów zginęło; nie dokończyło Mszy Św. odprawianych lub w zamówionych intencjach. Duchowni ci zostali albo aresztowani przez ukraińską policję, bądź zginęli przy ołtarzu. Ileż to Mszy Św. nie dokończonych, ile gregorianek przerwanych, czy wreszcie ile hostii sprofanowanych! Ofiarami agresji padały także słynące cudami święte obrazy.

Krzywda ludzka domaga się wynagrodzenia, a co dopiero wszelkie akty profanacji. Ziemia ukraińska, mówiąc metaforycznie, wymaga oczyszczenia ze zła tam wyrządzonego.

Widziałem na Ukrainie miejsca gdzie do dziś według opowieści ludzi tam mieszkających z ziemi można wyorać szczątki ludzkie. Straszliwym memento tamtych wydarzeń są zgliszcza i ruiny - najczęściej są to same fundamenty, lub schody do nikąd…- zburzonych świątyń. Pokazywano mi miejsca, w których nie słychać śpiewu ptaków... Choć parę metrów dalej ich trel rozbrzmiewa. O tragicznych wydarzeniach przypomina jedynie krzyż i tablica upamiętniająca ofiary. Tam ziemia przestała rodzić i wydawać plony. Wszelkie próby obsadzenia tego miejsca roślinami uprawnymi skończyły się klęską.

Wielu z zamordowanych zginęło gdyż byli łacinnikami. Nie skorzystali z możliwości ucieczki lub przejścia na prawosławie. Tak zginął kapucyn, pracownik miejscowej misji bizantyjsko-słowiańskiej w Lubieszowie brat Sylwester Hładzio oraz dwie siostry bezhabitowe. Duchownemu roztrzaskano głowę na ołtarzu a siostry zhańbiono i zamordowano. Uczynili to ich pobratymcy, rodacy tylko za to, że nie wyrzekli się katolicyzmu i nie przyjęli prawosławia...

W czerwcu 1943 r. został zamordowany inny kapucyn z lubieszowskiej misji o. Kasjan Czechowicz, który prosił w imię Jezusa Chrystusa oficerów UPA by nie mordowali Polaków. Kiedy po ukraińsku recytował przykazania przerwano mu i oddano w ręce Niemców. Ci odmówili jego aresztowania i ponownie oddali go w ręce Ukraińców. Został zamordowany i wrzucony do Styru.

Budzi się świadomość, że tych ludzi warto by wynieść na ołtarze. Trwa to jednak długo. Trzeba pamiętać, że Kościół łaciński na Ukrainie dopiero się odradza, jest stosunkowo młody i ma wiele innych problemów. Jednak nie tracę nadziei, że podobnie jak ofiary hiszpańskiej wojny domowej, wołyńscy męczennicy zostaną beatyfikowani i kanonizowani.

Rozmawiał Łukasz Karpiel

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Pon 15:20, 11 Lip 2022, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:35, 11 Lip 2022 Powrót do góry

„Było sobie miasteczko”, - film dokumentalny o zbrodni UPA na Wołyniu w Kisielinie.

https://www.youtube.com/watch?v=6bl7oprPowA&ab_channel=TomaszHanc

Określenie „zbrodnia wołyńska” nie dotyczy tylko terenów Wołynia, czyli byłego województwa wołyńskiego, ale także swym zasięgiem obejmuje województwa: lwowskie, tarnopolskie i stanisławowskie (Galicja Wschodnia), a masowych mordów dokonywano również w województwach: lubelskim i poleskim.
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)