Autor Wiadomość
Practitioner
PostWysłany: Sob 21:00, 26 Lip 2014   Temat postu:

Racja. A bez modlitwy nie możemy być skupieni, wyciszeni. Nie możemy w sobie usłyszeć głosu Boga. A wracając do zabiegania codziennego, to niestety w codziennym zabieganiu większość ludzi Boga nie dostrzegają, choć to prawda, że można dostrzec i cały czas żyć Bogiem.
Teresa
PostWysłany: Sob 14:28, 26 Lip 2014   Temat postu:

Practitioner napisał:

Ojcowie pustyni - pierwsi mnisi chrześcijańscy skupiali swoje życie na medytacji i kontemplacji. Szukali we wszystkim Boga i odnajdywali. Człowiek współczesny niestety nie opiera się grzechowi. W tym przeszkadza brak skupienia spowodowany zabieganiem, ciągłym oglądaniem telewizora...


Wiele by tu można dodać, toczyli walkę z szatanem poprzez modlitwę - można powiedzieć - że modlitwa była ich chlebem, dobra materialne ich nie pociągały, etc ... A dziś to nie tylko zabieganie i ciągłe oglądanie telewizora, ale uważam, że przede wszystkim brak modlitwy! Jak wysycha źródło, to i nie będzie wiary i oddalamy się od Boga. Bo nawet w tym ciągłym zabieganiu można nieustannie ducha wznosić do Boga, mamy tyle pięknych aktów strzelistych i możemy żyć w obecności Bożej, ale ... ludzie bardziej są zaangażowani w gromadzenie dóbr tego świata, jak dbanie w tym wszystkim o swoje i swoich bliskich zbawienie.
Practitioner
PostWysłany: Sob 10:51, 26 Lip 2014   Temat postu:

Ojcowie pustyni - pierwsi mnisi chrześcijańscy skupiali swoje życie na medytacji i kontemplacji. Szukali we wszystkim Boga i odnajdywali. Człowiek współczesny niestety nie opiera się grzechowi. W tym przeszkadza brak skupienia spowodowany zabieganiem, ciągłym oglądaniem telewizora...
Teresa
PostWysłany: Pon 21:06, 05 Maj 2014   Temat postu: Walka z szatanem. Świadectwo Ojców Pustyni

Walka z szatanem. Świadectwo Ojców Pustyni

Pierwsi chrześcijańscy mnisi toczyli nieustanną walkę z szatanem. Wyzuci z wszelkich dóbr materialnych, w głębokim odosobnieniu byli niespotykanie wyczuleni na wszystkie zdarzenia w sferze ducha.

Image


Z Bożą pomocą odnosili zwycięstwo nad diabłem, który widziadłami i fizycznymi cierpieniami starał się odwieść ich od modlitwy. Ich świadectwo jest niepowtarzalnym skarbem Kościoła, z którego ciągle możemy czerpać garściami, by umocnić własne życie duchowe.

Pustynia – schronienie przed złem świata

Odosobnienia na pustyni chrześcijanie zaczęli szukać w połowie III wieku, najprawdopodobniej uciekając przed krwawymi prześladowaniami, jakich dopuszczali się niektórzy ówcześni cesarze rzymscy. Monastycyzm prędko stał się jednak czymś więcej niż tylko ucieczką przed pogańskimi oprawcami. Stał się niezastąpionym sposobem doskonalenia duchowego, tak trudnego w ówczesnych miastach pełnych wyuzdania i nikczemności. Na pustynię odchodzili wszyscy, kobiety i mężczyźni, uczeni i prości, bogaci i biedni. Odchodzili po to, by walczyć z szatanem. Jak mówi reguła św. Benedykta, pustelnicy to ci, „którzy umieją walczyć z diabłem”. Można zadać zasadne pytanie, skąd tak wielkie ataki demonów akurat na ascetów żyjących w odosobnieniu, których przecież, zdawałoby się, trudno czymkolwiek skusić, bo i od wszystkiego są oddaleni. Lecz przecież już samego Chrystusa diabeł kusił właśnie na pustyni. Abba Alonios ujmuje to tak: dopiero na pustyni człowiek widzi siebie dokładnie takim, jakim jest, pozbawionego masek. Musi podjąć walkę ze swoją grzesznością i nie ma nikogo, na kogo mógłby zrzucić winę za własne błędy. Rzeczywiście, pustynia uchodziła w starożytności często za domenę szatana. Mnich, który udawał się na odosobnienie, rzucał więc diabłu rękawicę: oto sługa Boży idzie toczyć walkę o zbawienie duszy na terytorium wroga. Za pierwszego pustelnika tradycyjnie uchodzi św. Paweł z Teb, którego żywot spisał św. Hieronim. Czy Paweł naprawdę żył tak dawno, jak mu to się przypisuje, nie sposób dziś orzec. Za niepodważalnego ojca monastycyzmu można za to uznać św. Antoniego Wielkiego, który według Hieronima miał być uczniem samego Pawła z Teb.

Powołanie św. Antoniego Pustelnika

Antoni urodził się ok. 251 roku, w egipskim Koma. Według św. Atanzego, który spisał jego żywot, pochodził z bogatej rodziny. Pomimo tego nigdy nie nauczył się nawet pisać ani czytać; w dzieciństwie stronił od szkolnego towarzystwa rówieśników, które mogłoby odciągnąć go od pobożnego życia. Pismo Święte znał jednak świetnie ze słuchu dzięki licznym odwiedzinom w lokalnym kościele. Po śmierci rodziców Bóg, jak sądził, wezwał go do oddania się ascezie. Z kościoła posłyszał słowa „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!” (Mt 19,21) oraz „Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro” (Mt 6,34). Antoni rozdał więc cały swój majątek i oddalił się ze swojej wioski.

„Diabeł, wróg dobra i zawistnik”

Jak pisze Atanazy, „wróg dobra i zawistnik, diabeł, nie wytrzymał, widząc taki sposób życia młodego człowieka”. Zaczął kusić Antoniego troskami o życie doczesne, przypominać mu o dawnym majątku; łudził go wizjami sławy i wszelkich przyjemności i starał się obrzydzić ascecie trudną drogę doskonalania ducha. Opierajac się na własnych siłach, Antoni poniósłby klęskę. Jednak wielkie zaufanie w moc Pana, wzrastające dzięki nieustannej i gorącej modlitwie przeważyły. Szatan musiał się poddać. Z pomocą Bożą młody pustelnik oparł się wreszcie najgroźniejszym sidłom, jakie diabeł zastawiał na młodzież: rozkoszy cielesnej. Myśląc o Chrystusie i o karze piekielnej dla grzeszników, Antoni wytrwał w cnocie i obronił swego ciała, choć, jak pisze Atanazy, „rumienił się ze wstydu” widząc myśli, jakie podsuwał mu demon. Wreszcie pokonany już niemal diabeł zjawił się przed Antonim w postaci chłopca i wyznał, kim jest. Pustelnik odpędził go, przytaczając słowa Pisma (Ps 117, 7): w ten sposób Zbawiciel odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w Antonim nad zwodzicielem.

Nie słuchać Złego nawet, gdy mówi prawdę

Mnich zmagał się z diabelskimi atakami przez całe życie; nie sposób ich tu wszystkich w szczegółach przedstawić. Najważniejsze przecież, dzięki czemu sobie z nimi radził i co zalecał innym w podobnych wypadkach. Według Atanazego wielki asceta zalecał przede wszystkim, by żywić niezmąconą ufność w moc Bożą. Szatan jest bowiem słaby i bojaźliwych stara się zastraszyć na różne sposob. Lecz starczy tylko niewzruszonej wiary w Chrystusa, by wszelkie diabelskie podstępy spełzły na niczym. I tak jak mówił, sam czynił: diabeł nękał go nieustannie pragnąc przekonać mnicha do własnej złudnej potęgi. Lecz Antoni zawsze wiedział, że tylko Bóg ma nad nim władzę i nigdy nie poddał się kłamstwom demonów. Pomimo własnych sukcesów, jakie osiągnął dzięki wsparciu Pana, swoim uczniom wzbraniał bagatelizować diabła, bo ich cel jest śmiertelnie poważny. Napisał św. Paweł: „Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich” (Ef 6, 12). Demony pragnąe dopuścić, byśmy weszli do Królestwa Niebieskiego, skąd one przez swój grzech na zawsze odeszły. W codziennej walce stawką jest nasze zbawienie. Mnich poucza nas, by nigdy nie słuchać Złego: nawet, jeżeli mówi prawdę. Przecież sam Pan nakazał diabłom milczeć, chociaż mówiły „Ty jesteś Syn Boży” (Łk 4,41). Razem z prawdą mieszają kłamstwa i w ten sposób, pod pozorem pobożności, zwodzą nawet tych, którzy szczerze szukają Królestwa Bożego. Dobrze wiedział o tym Antoni, tyle razy kuszony przez szatana do herezji, mieszającej prawdziwą wiarę z diabelskim i skrytym fałszem. „Jedynie lęk przed Bogiem nam przystoi, wobec demonów zaś pogarda i ani odrobiny strachu” – mówił wielki pustelnik. Przeciw sidłom nieprzyjaciela, jak powiedział Antoni, jedno jest jeszcze, prócz ufności w Boga, niezawodne lekarstwo: pokora.

Ewagriusz z Pontu – uczony „mistrz życia duchowego”

Ewagriusz z Pontu do pokory zalecanej przez Antoniego dodałby jeszcze jedną niezwykle skuteczną broń: Słowo Boże. Ewagriusz urodził się w niemal 100 lat po Antonim na Bliskim Wschodzie; tak jak on pochodził z bogatej rodziny. Pontyjczyk otrzymał jednak bardzo solidne wykształcenie; znał osobiście jednych z najwybitniejszych ludzi Kościoła tamtych czasów, Bazylego Wielkiego i Grzegorza z Nazjanzu. Jak opowiada Palladiusz, Ewagriusz złożony ciężką chorobą poprzysiągł za namową słynnej ascetki Melanii Starszej, że będzie wiódł życie mnisze, jeżeli wyzdrowieje. Gdy Bóg usunął chorobę, Pontyjczyk udał się na pustynię do Egiptu i został, jak nazywa go o. G. Bunge, prawdziwym „mistrzem życia duchowego”. „Ze stron demonów doznał tylu udręk i tylu pokus, że wprost trudno je zliczyć” – napisał o nim Palladiusz.

Cytaty z Pisma przeciwko demonom

Jak wspomniano, najskutecznieszja bronią Ewagriusza przeciwko demonom było Słowo Boże. Pontyjczyk stworzył specjalny katalog cytatów z Pisma, które miały służyć innym mnichom jako pomoc w duchowej walce z szatanem. Metotdę tę wywodził od samego Chrystusa, który diabłu na pustyni odpowiadał słowami Starego Testamentu. Katalog ten w polskim przekładzie nosi tytuł „O sporze z myślami”. Pontyjczyk wyróżnił osiem rodzajów myśli, które odwodzą człowieka od Boga. Co ważne, a czego dziś czasami nie zauważa się dość wyraźnie, mnich źródło tych myśli widział w rzeczywistych demonach, a nie tylko we własnym umyśle. We wstępie do swojego dzieła jasno pisze, że człowiek znajduje się w stanie ciągłej walki duchowej – z jednej strony wspierajągo aniołowie Boży, z drugiej sprzeciwiają mu się złe duchy. Podobnie jak św. Antoni Ewagriusz stwierdza, że klęska człowieka wynika nie z siły wrogów, ale wyłącznie z naszej słabości. A oto osiem rodzajów myśli, jakie podsuwają ludziom szukającym zbawienia demony: są to myśli łakomstwa, nieczystości, chciwości, smutku, gniewu, zniechęcenia, próżnej chwały i pychy. Jedne pokusy wynikają z drugich. Co ciekawe, początek wszystkich zakusów demonów Pontyjczyk widzi w grzechu łakomstwa. Rozumie go jednak szerzej, niż tylko jako pragnienie jedzenia: chodzi tu o wszelkie niezadowolenie z tego, co się ma i pożądanie luksusu. Taka właśnie niesytość przyciąga kolejne diabły, by wreszcie doprowadzić do upadku ascety – poprzez grzech pychy. Demon pychy nakłania człowieka, by ten sobie tylko przypisywał własne sukcesy i zapomniał o Bogu. Ponownie więc, tak jak u Antoniego, bronią przeciw najgroźniejszemu z diabłów jest głęboka pokora, przez Ewagriusza wyrażana biblijnymi słowami.

Demon acedii, czyli o lenistwie i duchowej depresji

Jednym z najgroźniejszych demonów jest ten, który przynosi człowiekowi acedię, czyli zniechęcenie: do pracy, lektury, życia i, przede wszystkim, do modlitwy. Zwany jest także demonem południa (Ps 91 (90), 6), bo w gorącym klimacie atakuje zwłaszcza w najcieplejszych godzinach dnia; bywa jednak, że ani na chwilę nie opuszcza swojej ofiary. Ten, kto podda się acedii, staje się duchowo martwy. Przestaje się często modlić, sądząc, że Bóg i tak spojrzy na niego łaskawym okiem. Zamiast czytać pobożne lektury uważa, że to Pan powinien pouczyć go poprzez Ducha o świętych prawdach. Wreszcie przestaje kierować swoje życie ku Bogu, a zajmuje się zwykłymi sprawami życia, popadając w zobojętnienie względem wszystkiego, co duchowe. Przeciwko demonowi gaszącemu żar wiary, który często dopada przecież nie tylko mnichów, ale i zwykłych katolików, Ewagriusz zaleca przede wszystkim pobożną lekturę Psalmów, z których podaje mnóstwo cytatów.

Nasza codzienna walka

Ojcowie Pustyni, przebywając na „terytorium wroga”, doskonale zdawali sobie sprawę z rzeczywistej kondycji człowieka. Ciężka walka o zbawienie z demonami była ich chlebem powszednim; a dzięki swojej wielkiej wrażliwości duchowej dobrze wiedzieli, że złe pokusy pochodzą od prawdziwych, intelignentych i z gruntu złych bytów. Nasa natura jest taka sama, choć nie mieszkamy w samotniach na pustyni. Tak jak Ojcowie kazdego dnia zmagamy się z pokusami, które podsuwa nam diabeł mając nadzieję, że doprowadzi tak do naszego potępienia. W tej walce mądrość pierwszych pustelników, tak wielkich znawców ludzkiego ducha, może być wspaniałą pomocą. Uczą nas, że klęskę możemy przypisać tylko własnej słabości; zwycięstwo zaś, jak mówił św. Antoni, wyłącznie pokorze i mocy naszego Pana, Jezusa Chrystusa.

Paweł Chmielewski

Bibliografia:

1. Św. Atanazy Aleksandryjski, Żywot świętego Antoniego, tłum. Z. Brzostowska, Warszawa 1987
2. Św. Benedykt z Nursji, Reguła, Tyniec 1983
3. Borkowska M., Abba, powiedz mi słowo, Kraków 1995
4. Borkowska M., Twarze ojców pustyni, Kraków 2001
5. Chryssavgis John, W sercu pustyni. Duchowość Ojców i Matek Pustyni, Kraków 2007
6. Ewagriusz z Pontu, Pisma ascetyczne, t. 2, Kraków 2008
7. Historia mnichów w Egipcie, tłum. E. Dąbrowska, Kraków 2011
8. Hiżycki Szymon, Kierownictwo duchowe według Ojców Pustyni, Kraków 2012
9. Palladiusz, Opowiadania dla Lausosa (Historia lausiaca), tłum. S. Kalinkowski, Kraków 1996

http://www.fronda.pl/a/walka-z-szatanem-swiadectwo-ojcow-pustyni,37091.html

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group