Autor Wiadomość
Teresa
PostWysłany: Czw 8:43, 09 Kwi 2009   Temat postu:

Zakończenie Mszy świętej.


Po "Ite missa est" następuje ostatni hołd Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu, dawcy wszelkich darów i łask, w błogosławieństwie, które równocześnie ma być rękojmią błogosławieństwa Bożego dla wszystkich uczestniczących w Najświętszej Ofierze.

Następnie czyta się tajemniczą ewangelię św. Jana, orła wśród ewangelistów: "Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga" (Jan 1,1). W modlitwie u stopni ołtarza prosił kapłan: "Wyślij światłość Twoją!" Teraz zaś wyznaje: "Oglądaliśmy chwałę Jego!"

"Deo gratias, Bogu dzięki", mówi na zakończenie ministrant. Jest to jakby punkt końcowy, godnie położony pod tą najświętszą czynnością łaski. Ale jest również poważnym napomnieniem dla ludu i kapłana: "Dziękujcie Panu, bo jest dobry!" Dziękujcie mu przede wszystkim życiem chrześcijańskiego czynu!

Trafnie pisze ktoś: "O tak, gdybyśmy mieli tylko tysiące, tysiące powiadam takich chrześcijan czynu. Oni potrafiliby uświęcić i wyprowadzić na światło zbezczeszczony i stroniący od Boga świat. O tak, gdybyśmy ich mieli! Byliby oni tysiącem bomb, które by wstrząsnęły i rozsadziły płytkość i oziębłość naszych czasów. Gdyby tak wszyscy katolicy udali się każdej niedzieli na Mszę św., podziałałoby to jak bomba. Gdyby potem wszyscy zaczerpnęli z ołtarza Chrystusowego miłości Boga i bliźniego i na niej, jak na fundamencie, oparli gmach życia, podziałałoby to jak bomba. Gdyby wszystkie katolickie niewiasty trzymały się wytycznych co do ubrania danych przez swoich biskupów, podziałałoby to jak bomba. Gdyby cała młodzież, stosownie do życzenia Kościoła św., uważała za rzecz całkiem oczywistą nie wchodzić w mieszane związki małżeńskie, podziałałoby to jak bomba. Gdyby wszyscy mężczyźni swą męskość opierali na religii, podziałałoby to jak bomba. Gdyby tak pewnego pięknego poranku ze wszystkich chrześcijańskich rodzin wszystkie niechrześcijańskie pisma wyleciały za okno, a na ich miejsce zostały zaprenumerowane katolickie, to niezawodnie musiałoby to podziałać jak bomba. Gdyby z naszych stronnictw wyłączono bez miłosierdzia wszystkich polityków, którzy są religijnymi zerami, to musiałoby i to podziałać, jak bomba."

Lecz niestety, niestety, niestety! Czy nie wypełnia naszych szeregów tylu, tylu tchórzy, którzy na sam widok wrogów kryją swoje znaki?
Nie namyślaj się długo. Lecz niech to będzie twoją troską, by z akcji liturgicznej przy św. Ofierze wypłynęła bezpośrednio akcja katolicka - chrystianizm czynu. Wiemy, co powiedział Zbawiciel: "Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką" (Mk 3, 35).

Z Rozmyślań z Bogiem dla świeckich msza.net
Teresa
PostWysłany: Śro 8:20, 08 Kwi 2009   Temat postu:

Zakończenie Mszy świętej.


A teraz, powoli ze szczytów ścisłej łączności z Bogiem trzeba znowu zejść do twardej rzeczywistości ziemskiego życia. Najświętsza Ofiara dobiega do końca. Kapłan, przejęty głęboko obecnością Boga w sercu, z natarczywością błaga Pana, ażeby Najświętsze Ciało i Krew, które spożył, przylgnęły do jego wnętrzności i by żadna zmaza grzechowa nie została w nim, którego posiliły czyste i święte sakramenty. Następują jeszcze modlitwy i prośby, by owoce Komunii św. dojrzały dla żywota wiecznego.

W końcu rozlega się wezwanie do wszystkich: "Ite missa est!" Odejdźcie znowu do waszych zajęć, albowiem Msza św. się skończyła! Nawiązując do tego, co ktoś napisał: "Gdy zabrzmi od ołtarza +Ite missa est+ wielu sądzi, że już wszystko skończone. A właśnie teraz dopiero wszystko się zaczyna. Albowiem +Ite missa est+ oznacza: +Idźcie, nadeszła godzina waszego posłannictwa i realizacji!+ Ofiara liturgiczna w świątyni skończona - Ite! - lecz ofiara pozaliturgiczna waszego praktycznego życia chrześcijańskiego właśnie teraz się rozpoczyna. "Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, abyście ogłaszali dzieła potęgi Tego, który was wezwał" (1 P 2, 9).

Lecz co za rozdźwięk daje się odczuć właśnie tu między życiem religijnym i świeckim, codziennym! Nie można wcale poznać tych ludzi. Z jaką straszną pogardą odnoszą się tacy katolicy od świeczki i kadzidła do samej religii i Kościoła św.!

Współczesnemu człowiekowi imponuje religia praktykowana, a nie pisana pięknymi słowami, religia w życiu, a nie na pergaminach. Dziś pragnie się widzieć człowieka, który dzięki swej religii byłby w życiu codziennym szczęśliwy, prawy i wierny, dobry i czysty, pełen miłości i poświęcenia w każdej potrzebie. Człowieka, któryby był żywym "Gloria" na chwałę swego Pana.

Zaszczep głęboko w duszy swojej takie pojmowanie "Ite missa est". Z nabożeństw wynoś nowy zapas energii poza mury kościelne do życia po myśli Bożej, do katolicyzmu czynu. Setki Mszy św. na nic się nie przydadzą, gdy życie i postępowanie nie dostraja się do ich ducha. Zastanów się przez chwilkę nad słowami św. Jakuba: "Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków" (Jk 2, 26).

Z Rozmyślań z Bogiem dla świeckich msza.net
Teresa
PostWysłany: Wto 8:48, 07 Kwi 2009   Temat postu:

Komunia święta.


Następują ostatnie już przygotowania na przyjęcie uczty niebieskiej. Najpierw idzie przejmująca prośba o pokój. Rozpoczyna się tymi słowami: "Panie Jezu Chryste, któryś rzekł Apostołom twoim: Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam". Kończy się pochodzącym od Chrystusa - dlatego całuje się ołtarz jako symbol Chrystusa - pocałunkiem pokoju, który znany już był pierwszym chrześcijanom. Jest on symbolem pokoju między kapłanem a ludem. Dlatego biada tym, którzy zgodę tę w jakikolwiek sposób mącą lub podkopują!

W następnej modlitwie wyznaje kapłan jeszcze raz wiarę w bóstwo i człowieczeństwo Zbawiciela. A wreszcie błaga o jak najściślejszą łączność z Chrystusem, o uwolnienie od wszystkiego, co temu zjednoczeniu stoi na przeszkodzie i o wytrwanie w dobru. Kończy tę modlitwę prośbą: "Nie pozwól mi nigdy odłączyć się od Ciebie!" Oby to było również twoją codzienną prośbą!

W trzeciej modlitwie płyną z drżącego serca prośby o zachowanie od niegodnej Komunii św., a o owoce z dobrej. By była obroną duszy i ciała i środkiem do zbawienia.

Następnie jeszcze jeden akt wiary: "Chleb niebieski przyjmę". Jeszcze jeden akt uwielbienia Boga: "Imienia Pańskiego wzywać będę". Jeszcze jedno wyznanie własnej nędzy, lecz także ufności przez trzykrotną prośbę: "Panie, nie jestem godzien... Ale powiedz tylko słowo..." A potem przyjmuje do serca Tego, który powiedział: "Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki" (J 6, 59).

Komunia! Zjednoczenie Boga z człowiekiem i człowieka z Bogiem! Kto to pojmie? Człowiek zamyka w sobie Boga, tego samego Boga, o którym wołał św. Michał pytająco i badawczo: "Któż jak Bóg?"
Komunia! Przyjście Pana do serca ludzkiego. Jak by umieli komunikować Izajasz, Daniel, Jeremiasz, czy Ezechiel? We łzach, dziękczynieniu i miłości leżeliby w prochu.

A ty może zimno i obojętnie przechodzisz koło balasek. Tobie już nawet jedna Komunia św. wielkanocna może być za wiele? A przecież mógłbyś bez większych trudności częściej przystępować do tej uczty miłości! Czy to może miłość? Czy żywa wiara? Nie zapominaj, że Msza św. bez Komunii św. to nie całe, ale tylko dwie trzecie nabożeństwa niedzielnego! Pamiętaj zawsze, że Zbawiciel powiedział: "Jam jest chleb życia" (J 6, 35).

Z Rozmyślań z Bogiem dla świeckich msza.net
Teresa
PostWysłany: Czw 9:43, 02 Kwi 2009   Temat postu:

Komunia święta.


Kapłan i lud przygotowują się na przyjęcie Najświętszej Eucharystii. Ponieważ chodzi tu o rzeczy najświętsze i o Najświętszego, którego grzeszny człowiek ma przyjąć, dlatego należy raz jeszcze zmyć wszystko, co grzeszne, ale też serce powinno ożywić się nieograniczoną ufnością do tego, który zmazuje każdą skazę. Tak więc modli się kapłan po trzykroć: "Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami, zmiłuj się nad nami, obdarz nas pokojem!"

Jako Baranka Bożego, głosi znowu kaznodzieja z opactwa św. Emerama, przepowiedział prorok Odkupiciela; jako Baranka Bożego wskazał go św. Jan zdumionym rzeszom nad Jordanem; jako Baranka Bożego, który zamilknął przed katami, oglądał go tłum na drzewie krzyża; jako zabitego na ofiarę Baranka ogląda go umiłowany uczeń św. Jan w chwale niebieskiej. I ten Baranek Boży gładzi grzechy świata! "Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale aby świat zbawić", mówi ten Baranek Boży (J 12, 47). A więc bracia! "Jeśliby nawet ktoś zgrzeszył, mamy Rzecznika wobec Ojca..." nie sędziego, nie mściciela... Rzecznika mamy u Boga, a mianowicie "Jezusa Chrystusa sprawiedliwego" (1 J 2, 1).

Ten Baranek ofiarny gładzi wszelką zbrodnię, choćby była tak wstrętną, jak Kaina. On gładzi zbrodnię mordowania dzieci, choćby okrucieństwem dorównywała Herodowej. On zmazuje wyroki śmierci, choćby były tak niesprawiedliwe, jak Piłata. Gładzi zdradę, choćby była tak podła, jak Judasza. Gładzi zaparcie się, choćby było tak niewierne, jak Piotra, Gładzi winy życia występnego, choćby rozciągały się na wszystkie dni żywota jak u łotra. Gładzi grzechy cielesne, choćby tak nikczemne były, jak ewangelicznej jawnogrzesznicy. Jednego tylko potrzeba: płakać jak Piotr, żałować jak łotr, miłować jak grzesznica w domu faryzeusza.

Jednego ucz się z tego wszystkiego, mianowicie z ufnością przychodzić do zmazującego winy Baranka Ofiarnego. Ucz się także przebaczać, choćby ci niewiadomo jaką wyrządzono krzywdę. Albowiem Zbawiciel powiada: "Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?" (Mt 18, 33).

Z Rozmyślń z Bogiem dla świeckich msza.net
Teresa
PostWysłany: Śro 11:00, 01 Kwi 2009   Temat postu:

Komunia święta.


Nawiązaniem do Komunii świętej jest "Ojcze nasz". "Ojcze nasz" wzięte jako całość, gdyż tylko życie według jego wytycznych zasługuje na zjednoczenie z Chrystusem. "Ojcze nasz" ze specjalną prośbą o chleb codzienny św. Eucharystii, z prośbą, którą można nazwać modlitwą przed ucztą Pana.

I jakby dla całkowitego oczyszczenia drogi dla Bożej manny naszych dusz prosi kapłan gorąco i usilnie o uwolnienie od wszelkich nieszczęść uprzednich - grzechu i jego skutków; obecnych - cierpień i ucisków; i wszystkich nieszczęść przyszłych - kar doczesnych i wiecznych.
Teraz błaga w łączności z Najświętszą Maryją Panną i wszystkimi Świętymi o pokój na czasy obecne. Wymawiając te słowa, robi duży znak krzyża złocistą pateną, by w ten sposób zaznaczyć, że pokój może przyjść tylko przez krzyż Księcia pokoju. Całuje z czcią brzeg pateny, gdyż na niej natychmiast spocznie najświętsze Ciało Pana.

Następuje znów pełne wzniosłych tajemnic przygotowanie Najświętszej Hostii do Komunii: łamanie świętych postaci na pamiątkę łamania chleba przez Mistrza podczas ostatniej wieczerzy i jako symbol gwałtownej ofiary krzyżowej na Golgocie. Następnie łamanie Hostii świętej na trzy części, co ma przypominać zwyczaj pierwszych chrześcijan, według którego część podawano sługom ołtarza, część ludowi, a trzecią wreszcie odnoszono chorym i więźniom. Ileż delikatnej, subtelnej miłości tchnie z tej ceremonii! Raz jeszcze usta kapłana wymawiają słowa pokoju: "Pokój Pana niech będzie zawsze z wami!"

Tak więc z tej części Najświętszej Ofiary wionie duch pokoju i miłości. Całkiem zrozumiałe, gdyż zbliża się uczta pokoju i miłości, ta uczta, którą sam Zbawiciel - także dla twego pouczenia! - rozpoczął następującą nauką: "Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali... Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali" (J 13, 34-35).

Z Rozmyślań z Bogiem dla świeckich msza.net
Teresa
PostWysłany: Wto 8:22, 31 Mar 2009   Temat postu:

"Ojcze nasz".


Rozważałeś już pierwszą część tej świętej modlitwy. Zastanów się teraz nad drugą. W podróży do wieczności nie możesz się obejść bez posiłku. Stąd to czwarta prośba: "Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj". Jest to prośba o pożywienie dla ciała i o pokarm na podróż dla duszy. Strawą duszy zdaniem Ojców, opierających się na tej prośbie, jest codzienna Komunia św. Dlatego też "Pater noster" umieszczone jest we Mszy św. tuż przed Komunią św.

Teraz dowiadujesz się o przeszkodach w podróży do wieczności.
Do celu, którym jest uwielbienie Boga, stoi w absolutnej opozycji grzech, czyli odwrócenie się od Boga. Precz zatem z grzechem! Odpuszczenie grzechów znajduje swój wyraz w prośbie: "Odpuść nam nasze winy". Lecz na darowanie win może liczyć ten tylko, kto sam przebacza. Dlatego to dodajemy wielkiej wagi słowa: "jako i my odpuszczamy naszym winowajcom".

Pewną drogę woli Bożej zagradzają nam pokusy, które chciałyby nas przykuć do świata i ciała, chciałyby pogrążyć w piekle. Dlatego znowu prosimy: "Nie wódź nas na pokuszenie".
Posiłkowi sprzeciwia się zło, zło moralne i zło fizyczne, zarówno duchowe jak też i cielesne choroby i przeciwności. Dlatego znowu błagamy: "Ale nas zbaw ode złego".

Czy to nieprawda, że "Ojcze nasz" to przedziwne streszczenie ascezy, niezwykle praktyczny rozkład jazdy na podróż do wieczności? A jak się odmawia tę najświętszą z modlitw? Nie, nie odmawia się jej, lecz papla, mruczy, klepie, bez sensu i zrozumienia! Luter już nazywał "Ojcze nasz" największym męczennikiem!
Dlaczego to odmawiać Bóg wie ile razy? Dlaczego nie powiedzieć sobie: Odmawiamy jedno Ojcze nasz, ale pobożnie?
Odtąd wara przed nadużywaniem tej wzniosłej modlitwy! Zastanów się głęboko nad jej przedziwną treścią i stosownie do tego odmawiaj ją ze zrozumieniem, uszanowaniem i z nabożeństwem. "Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Nie bądźcie podobni do nich" [Mt 6, 7.8].

Z Rozmyślań z Bogiem dla świeckich msza.net
Teresa
PostWysłany: Wto 8:21, 31 Mar 2009   Temat postu:

"Ojcze nasz"


Doszliśmy w liturgii Mszy św. do świętej modlitwy "Ojcze nasz". Jest ona święta, gdyż jest modlitwą w najściślejszym znaczeniu tego słowa. Sam przecież Zbawiciel powiedział: "Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz..." (Mt 6, 8-9). A u Łukasza (11, 2): "Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię". Jest ona święta, gdyż we Mszy św. umieszczona jest w najświętszym, jeśli tak można powiedzieć, miejscu między podniesieniem, a Komunią św. Jest jakby modlitwą przed ucztą Pana!

Ponadto święta ta modlitwa, "Ojcze nasz", jest cudownym streszczeniem nauki doskonałości, praktycznym rozkładem jazdy na podróż do wieczności. Posłuchaj tylko.

Najpierw otrzymujemy paszport, w którym jest mowa o dwóch podstawowych przykazaniach miłości Boga i bliźniego. Albowiem to przemówienie "Ojcze nasz, któryś jest w niebie" traktuje o tym, który chce, byśmy go miłowali jak Ojca. Traktuje o naszym Ojcu, co jest niedwuznaczną wskazówką, że wszyscy ludzie są dziećmi jednego rodzica, braćmi i siostrami w Bogu i dlatego zobowiązani do wzajemnej miłości. Dziecięca miłość najlepszego Ojca w niebie i miłość bliźniego to zrąb każdej ascezy, to karta wstępu do królestwa niebieskiego! A iluż zapomina o tym, i to tak zwanych pobożnych! Pobożności nie stanowi mnóstwo praktyk nabożnych, modlitw i Komunii św., ale potęga miłości!

W dwóch następnych prośbach jest mowa o celu podróży, którym jest chwała Boża i zbawienie własnej duszy. Albowiem "Święć się Imię twoje", znaczy tyle co: "Niech będzie Bóg uwielbiony! Wszystko dla Boga!" A "Przyjdź królestwo twoje" nic innego nie mówi, jak: "Oby się stało udziałem naszym królestwo łaski na ziemi i królestwo szczęśliwości w niebie".

Następnie w prośbie "Bądź wola twoja" poznajemy najlepszego przewodnika na podróż życiową: pełnienie woli Bożej. Kto w weselu i cierpieniu kieruje się wolą bożą, ten nie może zejść na manowce.
Głęboka i doniosła na całą wieczność jest treść "Ojcze nasz". Czy nie była ta modlitwa u ciebie dotąd bezdusznym klepaniem? Nie obarczaj się tym wyrzutem: "Ten lud sławi Mnie tylko wargami, podczas gdy serce jego jest z dala ode Mnie" (Iz 29, 13).

Z Rozmyślań z Bogiem dla świeckich msza.net
Teresa
PostWysłany: Wto 8:21, 31 Mar 2009   Temat postu:

Po podniesieniu.


Kapłan błaga, by Bóg chciał jego i wszystkich wiernych przyjąć do uczestnictwa ze wszystkimi Świętymi. Lecz prosi o to tylko ze względu na Chrystusa, Pana naszego. Wyznaje więc w ten sposób, iż Zbawiciel jest źródłem wszelkiego błogosławieństwa i zbawienia. Tak więc dalej przemawia do Ojca przedwiecznego: "Przez Niego, Panie, wszystkie te dary stwarzasz; przez Niego uświęcasz i przemieniasz w życiodajny pokarm, obsypujesz nas hojnymi skarbami zbawiennej twej łaski i udzielasz go nam w świętej Komunii". Następnie czyniąc pięciokrotny znak krzyża Hostią przenajświętszą, powołuje się kapłan na chwałę, jaka spływa z Chrystusa na Ojca: "Przez Niego - Chrystus pojednawczym Pośrednikiem między Bogiem a ludzkością; z Nim - Chrystus równy Bogu; w Nim - Chrystus współistotny Ojcu; wznosi się ku Tobie, Bogu Ojcu wszechmogącemu, w jedności Ducha Świętego, wszelka cześć i chwała."

Przy wymawianiu tych ostatnich słów podnosi celebrans, jakby dla ich wzmocnienia, kielich z Hostią nieco ku górze. Jest to tak zwane małe podniesienie. By zaś i lud mógł wziąć udział w uwielbieniu Najwyższego, śpiewa kapłan znowu donośnie: "Przez wszystkie wieki wieków". A lud odpowiada: "Amen". Jak gdyby chciał powiedzieć: to, co spełnił nasz kapłan na ołtarzu, co wyprosił i uwielbił, chwalimy sercem i ustami i zgadzamy się na to!

Tak więc kapłan i lud znowu się odnajdują. Stanowią jedno przez tę samą wiarę i miłość. W gorliwości o chwałę Bożą idą ręka w rękę. Kapłan i lud, lud i kapłan! Także ty działaj i myśl w tym duchu. Stój zawsze przy swoim kapłanie. Nie zważaj na jego słabości. Upatruj w nim narzędzie do uwielbienia Boga w Trójcy św. jedynego i pośrednika do krynicy obfitych łask bożych. "Z całej siły bój się Pana i oddawaj cześć kapłanowi" (Syr 7, 30-31).

Z Rozmyślań z Bogiem dla świeckich msza.net
Teresa
PostWysłany: Wto 8:20, 31 Mar 2009   Temat postu:

C.d. Podniesienie.


Słuchaj znów kaznodziei z opactwa św. Emerama:
Jakże biedni są ci chrześcijanie-błędnowiercy, którym wydarto ofiarę Mszy św., a z nią dziewiczych kapłanów! Jakże biedni są ci chrześcijanie, odkąd w ich świątyniach nie dźwięczy już dzwonek na podniesienie! Jakże biedni, odkąd w ich świątyniach nie płonie już wieczna lampka przed tabernakulum, nie migoce świeca przed obrazem Madonny! Matka Boża i Syn Boży należą przecież do siebie! Jakże oni biedni, odkąd już nie błogosławi im Zbawiciel pod postacią chleba ze złocistej monstrancji!

Uzasadniona skarga. Uzasadnione współczucie. Współczuj i ty, ale postaraj się, by skargi te nie odnosiły się do ciebie i twoich bliskich.
Po podniesieniu następują pełne głębokiej treści modlitwy i ceremonie, przez które celebrans jako przedstawiciel ludu, powołując się na mękę Jezusa, na jego zmartwychwstanie i jego wniebowstąpienie, na jego prototypy Abla, Abrahama i Melchizedecha, poleca z całą miłością i ufnością Ojcu niebieskiemu cierpiący Kościół w czyśćcu. "Wszystkim w Chrystusie spoczywającym, błaga on, udziel miejsca ochłody, światła i pokoju". Kościół i jego ofiara pamięta o wszystkich!

I znowu uświadamia sobie kapłan swoją nędzę, uderza się w piersi i wymawia wobec wszystkich głośno: "Nam też grzesznym sługom twoim, o Panie, racz dać uczestnictwo w świętej Ofierze". Jeżeli już nie ze względu na nas, to ze względu na wstawiennictwo Świętych, z których wymienia po jednym z każdego stanu. Jest to ponowne i uroczyste powołanie się na dziewiąty artykuł wiary: "Wierzę w obcowanie Świętych".

Nie zapominaj jednak, że Święci nie potrafią nam dopomóc, jeśli sami nie zadamy sobie trudu, by wejść na drogę świętości.
Kochaj także Mszę św. jako ochłodę dusz cierpiących i pamiętaj dobrze: "Taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą" (Mt 7, 2).

Z Rozmyślań z Bogiem dla świeckich msza.net
Teresa
PostWysłany: Wto 8:18, 31 Mar 2009   Temat postu:

Przeistoczenie.


Po tysiąckroć czytasz słowo przeistoczenie, tysiąckroć je wymówiłeś. Zdaje się być czymś codziennym, a jednak kryje w sobie najgłębszą tajemnicę wiary św. Przeistoczenie! Kapłan wymawia nad chlebem słowa Jezusa, wymawia je z jego rozkazu i w jego imieniu: "To jest Ciało moje!" I miejsce chleba zajmuje - kto może to pojąć? - prawdziwe Ciało Jezusa. Przeistoczenie! Kapłan w ten sam sposób wypowiada nad winem: "To jest Krew moja!" I tam, gdzie było wino - kto to zrozumie? - jest prawdziwa Krew Jezusa.
Jakże to możliwe? Prościej, niżby się to na pierwszy rzut oka zdawać mogło.

Rozejrzyj się tylko po świecie przyrody. Tam dzień w dzień znajdziesz setki tysięcy przeróżnych przemian. Woda w szczepie winnym zamienia się w wino, w innych roślinach w kłos, w kwiat lub owoc. - Zwróć uwagę na siebie samego. Cokolwiek przyjmujesz w formie pokarmu, przechodzi w twoje ciało i krew. Byłoby to dość dziwne, nieprawdaż, gdyby ten sam wszechmocny Stwórca, który sprawia te wszystkie przemiany, miał stanąć bezradny wobec przeistoczenia na naszych ołtarzach? Byłoby to więcej nawet, jak dziwne.

Jak te przemiany zachodzą, to dla nas tajemnica. A jednak musisz w nie wierzyć i wierzysz. Dlatego nigdy nie chciej dociekać ze zbyteczną ciekawością, jak odbywa się przeistoczenie na ołtarzach. Uznawaj i tu także wszechmoc Bożą. Wierz pokornie i z dziecięcą prostotą. Wyznawaj całym sercem z Apostołem narodów: "Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czy nie jest udziałem we Krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa?" (1 Kor 10, 16).

Z Rozmyslań z Bogiem dla świeckich msza.net
Teresa
PostWysłany: Wto 8:17, 31 Mar 2009   Temat postu:

Podniesienie.

Świątynię zaległa cisza. Umilkły organy, zawisły gdzieś szmery. Wszystkie spojrzenia kierują się na ołtarz. Kapłan błaga raz jeszcze Ojca Przedwiecznego, by sprawił, aby ten dar ofiarny stał się dla nas - fiat - Ciałem i Krwią Pana naszego Jezusa Chrystusa. Pięknie pisze kaznodzieja z opactwa św. Emerama: "Fiat, niech będzie, niech się stanie! Tym słówkiem powołał wszechmocny Bóg do bytu stworzenie całe. Fiat, niech będzie, niech się stanie! Tym słówkiem sprowadziła Maryja, dziewica z rodu kapłańskiego, Syna Bożego z nieba na ziemię, na odkupienie ludzkości. Fiat, niech będzie, niech się stanie! Tym słówkiem sprowadza dziewiczy kapłan Syna Bożego z nieba na ziemię dla uświęcenia ludzkości przez Boski Sakrament Ołtarza. Ojcze! Przez boską ofiarę Mszy św. najpierw my kapłani dzień w dzień uświęcamy siebie samych, ażeby następnie ci wszyscy, których nam powierzyłeś, zostali również uświęceni przez codzienną Mszę świętą. Ojcze! Powiedz teraz Ty na tę modlitwę kapłana swoje twórcze, zbawcze i uświęcające Fiat, Niech będzie, niech się stanie...!"

Teraz precz z zatrutej grzechem atmosfery świata, przenieś się w bożą atmosferę wieczernika na Syjonie. Kapłan czyni to, czego dokonał tam Jezus. Wymawia on niezwykle doniosłe słowa: "To jest Ciało moje! To jest Krew moja!" I jakby dla usprawiedliwienia się, dlaczego ośmielił się wyrzec te wieczne słowa, przypomina otoczeniu zlecenie, jakie dał sam Mistrz: "Ilekroć to czynić będziecie, na moją czyńcie pamiątkę!"

Padnij na kolana i uwielbiaj! Wierz! Mów przed obecnym na ołtarzu Zbawicielem: "Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego!" (Mt 16, 16). Miej w poszanowaniu kapłana, który jest wyposażony w taką moc. Wyzyskaj skrzętnie obecność Pana na ołtarzu i módl się żarliwie: "Ojcze, ofiaruję Ci Ciało i Krew Jezusa, Syna twego, na zadośćuczynienie za grzechy moje, za potrzeby świętego Kościoła, o nawrócenie grzeszników, za konających i zmarłych".

Z Rozmyślań z Bogiem msza.net
Teresa
PostWysłany: Wto 8:17, 31 Mar 2009   Temat postu:

C.d. Niezmienna część Mszy św.


To, co teraz następuje po prefacji, jest świętem dziedzictwem Kościoła. Jest ono prawie tak dawne jak sam Kościół i odmawiano tę część już w katakumbach. A potem odmawiały ją tysiące i tysiące papieży, biskupów, kapłanów i świętych, odmawiały we wszystkich częściach świata! I teraz odmawia ją dzień i noc prawie 300 000 katolickich kapłanów, począwszy od papieża w Rzymie, aż do świeżo namaszczonego neoprezbitera, który dopiero obchodzi swoje prymicje! Oto, co znaczy modlić się po katolicku: od wieków, na całym świecie, przez wszystkich kapłanów, w ten sam sposób! A jakże godne poszanowania są te modlitwy ze względu na szczytne i wzniosłe zadanie, jakie mają do spełnienia! Powinny one przecież przygotować kapłana i lud na tajemnicę wszelkich tajemnic, na święte przeistoczenie.

Rozumiesz teraz, dlaczego tę część Mszy św. nazywa się także Mszą cichą. Z tajemnicami bowiem nie wychodzi się na wrzaskliwe miejsce publiczne, lecz przechowuje się je w cichym przybytku serca. Wszystko wzywa do skupienia i do wewnętrznego przeżywania tych świętych chwil. Niebo, wybrani królestwa Bożego i cierpiący Kościół w czyśćcu z zapartym oddechem oczekują na rzeczy najwznioślejsze, najświętsze.

Kapłan prosi na początku Kanonu najlitościwszego Ojca przez Jezusa Chrystusa, by raczył tę świętą Ofiarę przyjąć łaskawie za Kościół, papieża, biskupa i za wszystkich wiernych. Następnie, by tym skuteczniejsza była jego modlitwa, łączy się z Matką Najświętszą, z apostołami i Świętymi. Wzywa tylko męczenników, gdyż w nich najbardziej jaśnieje duch ofiary dla Boga. Stąd pochodzi przepis, że w kamieniu ołtarzowym powinny być relikwie przynajmniej dwóch męczenników.

W końcu kapłan modli się z wyciągniętymi rękoma o pokój wśród narodów, o zachowanie przed wiecznym potępieniem i o przyjęcie do grona wybranych. Całkiem na sposób kapłanów Starego Testamentu. Oni trzymali ręce wyciągnięte nad głową zwierzęcia ofiarnego, wkładali na nie w ten sposób brzemię grzechowe ludu, by je zmyć krwią niewinnej ofiary. Tu barankiem ofiarnym jest Jezus, o którym św. Jan Chrzciciel powiedział: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata" (J 1, 29).

Z Rozmyślań z Bogiem dla świeckich
Teresa
PostWysłany: Wto 8:16, 31 Mar 2009   Temat postu:

Niezmienna część Mszy św.


Powyższy nagłówek według sensu oddaje treść łacińskiego słowa Kanon, tak bowiem jest nazwana następna część Mszy św. Wstępem nastrojowym do Kanonu jest prefacja , jej początek. Pragnie ona wznieść serce kapłana i ludu na wyżynę odpowiadającą świętym tajemnicom, które za chwilę mają się spełnić. Dlatego to brzmi w przedziwnych akordach: "Czyńmy dzięki Panu, Bogu naszemu!"

Zaprawdę godne jest - dla królewskiej godności bożego dziecka Najświętsza Ofiara jest najstosowniejszą służbą bożą. - Sprawiedliwe jest - dla stworzenia tylko Msza św. jest najpełniejszym uwielbieniem Boga. Jest słuszne - dla grzesznika Msza św. jest należnym i wystarczającym zadośćuczynieniem. Zbawieniem jest - dla nędznego człowieka Msza św. jest u Boga najlepszą ofiarą błagalną.

Następnie zwraca się kapłan przez Chrystusa do wszechmogącego Ojca. W końcu kapłan z ludem, oderwani całkowicie od ziemi, oglądają widzenie starego proroka Izajasza: "Ujrzałem Pana siedzącego na wysokim i wyniosłym tronie. Serafiny stały ponad Nim; każdy z nich miał po sześć skrzydeł; dwoma zakrywał swą twarz, dwoma okrywał swoje nogi, a dwoma latał. I wołał jeden do drugiego: Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały!" (Iz 6, 1-3).
Zaprawdę wyżej nikt nigdy się nie wzbił. Dodaje jeszcze prorok: "Od głosu tego, który wołał, zadrgały futryny drzwi, a świątynia napełniła się dymem".

Zastosowanie praktyczne niech mi wolno będzie odstąpić jednemu z mężów duchownych. Słuchaj, co mówi: "Ileż duchowej radości, ile błogosławieństw bezpowrotnie tracicie w dniach, kiedy opuszczacie Mszę św.! Biedny ten, kto tego boleśnie nie odczuwa!... Błogosławione oczy, które podczas Mszy św., przed tabernakulum i przy balaskach mogą to oglądać, na co wy patrzycie! Albowiem powiadam wam: Wielu proroków, królów, aniołów nawet i świętych z utęsknieniem pragnęło oglądać to, co wy widzicie, a nie widziało, na co wam dano jest patrzeć: na trzykroć świętego Boga, Jezusa w Sakramencie miłości."

Z Rozmyślań dla świeckich msza.net
Teresa
PostWysłany: Wto 8:15, 31 Mar 2009   Temat postu:

C.d. Msza św. wiernych.


Po ofiarowaniu chleba i wina następuje zakończenie ofiarowania. Najpierw kapłan myje sobie ręce i odmawia psalm 25. Zapewnia w nim z Dawidem o swojej niewinności, wyraża radość z ofiary, prosi o osłonę przed wrogami i ślubuje za wszystko wdzięczność. Wszystkie te uczucia wraz z kapłanem powinny także ożywiać serca wiernego ludu. Nie wyłączając także twego!

Następnie kapłan pokornie schylony błaga Trójcę Przenajświętszą, by raczyła przyjąć obecną ofiarę na chwałę Jezusa, Maryi i wszystkich Świętych, a nam na zbawienie. By jednak położyć tym większy nacisk na tę prośbę, zwraca się on do ludu z tym serdecznym wezwaniem: "Módlcie się, bracia: aby moja i wasza ofiara przyjemna była Bogu Ojcu wszechmogącemu". A lud odpowiada: "Pan niechaj przyjmie tę ofiarę! Bracia! Moją i waszą ofiarę!"

Kapłan i lud, lud i kapłan, zawsze razem, ponieważ całkowicie do siebie należą, należeć do siebie powinni. Nawet wtedy, gdy obydwaj mniej lub więcej podlegli są ludzkim słabościom. Tak więc i ty także, choćby niewiadomo co zaszło, stój przy kapłanie! Wiesz przecież, że każdy kapłan jest wzięty z ludzi - licz się więc z ułomnościami ludzkimi - dla ludzi bywa ustanawiany w sprawach odnoszących się do Boga (Hbr 5, 1).
W głębokim zjednoczeniu z Bogiem kapłan odmawia teraz Sekretę, czyli ciche modlitwy, by potem raz jeszcze wzbić się wraz z ludem na skrzydłach ducha w zaświaty: "Wznieście serca! Czyńmy dzięki Panu, Bogu naszemu!"

Niepodobna, by ta głęboka treść świętych obrzędów przy ołtarzu nie rozpaliła ci powoli serca. Otwórz je tylko szeroko, tak szeroko, jak tylko możesz, by wszystko przeżyć i odczuć głęboko. Staraj się tak żywo wniknąć w te tajemnice, byś mógł powtórzyć za uczniami z Emaus: "Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze - i przy Najświętszej Ofierze?" (Łk 24, 32).

Z Rozmyślań z Bogiem dla świeckich msza.net
Teresa
PostWysłany: Wto 8:14, 31 Mar 2009   Temat postu:

Msza św. wiernych.


Po Ewangelii w pierwszych wiekach chrześcijaństwa wołał głośno diakon: "Niech opuszczą świątynię katechumeni, opętani i pokutnicy!" Lub mówił po prostu: "Ite Missa est!" "Wyjdźcie, Msza św. dla was już się skończyła!" Teraz bowiem rozpoczynała się Msza św. wiernych, która dla katechumenów była jeszcze tajemnicą, a grzesznikom za karę nie wolno było w niej uczestniczyć. Grzesznicy i opętani musieli się wynosić precz.

Oto wskazówka dla ciebie. Czy wolny jesteś od grzechów? Czy w niczym nie należysz do czeredy szatana? Czy czasem nie należysz do niego przez pychę? Przez zmysłowość? Przez zatwardziałość i brak miłości? Jeżeli jesteś wierny w całym znaczeniu tego słowa, głęboko wierzący i gorliwy chrześcijanin, to możesz wtedy z przysługującym ci w pełni prawem wziąć udział we Mszy św. wiernych.

Teraz rozbrzmiewa od ołtarza subtelny dźwięk dzwonka. Spoglądasz na ołtarz i widzisz, jak kapłan odkrywa kielich i jak podnosi Hostię, spoczywającą na złocistej patenie, modląc się: "Przyjmij, święty Ojcze, wszechmogący, wieczny Boże, tę niepokalaną Hostię, za grzechy moje i za wszystkich obecnych, a także za wszystkich wiernych..." Ofiarowanie!

Następnie bierze kapłan kielich z winem i wodą. Wino zmieszane z wodą symbolizuje po pierwsze połączenie w Chrystusie natury ludzkiej z boską, a następnie zjednoczenie Chrystusa z wiernymi. Św. Cyprian pisze: "Woda jest symbolem ludzkości, wino zaś krwi Chrystusowej. Jak miesza się woda z winem, tak jednoczy się ludzkość z Chrystusem". Teraz podnosi kapłan kielich wysoko i błaga: "Ofiarujemy Ci, Panie, kielich zbawienia za nasze i całego świata zbawienie". Ofiarowanie!

Ducha ofiarności uczy cię mała Hostia. Powstaje ona z ziarnek pszenicy, która musi obumrzeć w ciasnym grobie ziemi i przebijać się słabymi siłami przez twardą skorupę ziemską, by wydostać się na słońce, a potem w upale dojrzewać, pod cięciami żniwiarzy musi znowu paść i poddać się cepom młocarzy, a wreszcie musi przejść przez miażdżące kamienie młyńskie i przez żar pieca. A na ołtarzu w chwili przeistoczenia musi ponieść ostatnią ofiarę i zrezygnować ze swej istoty chleba! Podobnie cały szereg ofiar musi ponieść i wino. Wszystko to jeden głęboki symbol! Wszystko woła na ciebie: Nie spocznij, aż będziesz mógł zawołać z Apostołem: "Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus" (Ga 2, 20).

Ofiarując siebie samego, ofiaruj też jakiś dar materialny. Spożywasz z owoców Najświętszej Ofiary, powinieneś także przyczyniać się do jej złożenia. Albowiem napisano: "Przed obliczem Pana nie stawaj z próżnymi rękami" (Pwt 16, 16).

Z Rozmyślań dla świeckich msza.net

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group