Forum Kościół Rzymskokatolicki Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Twardy razowy chleb - św. MM Kolbe Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32690 Przeczytał: 59 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:02, 03 Cze 2009 Powrót do góry

Twardy razowy chleb

Najczęstszą reakcją na przeciwności, przykrości, cierpienie jest,
o ile tylko sytuacja na to pozwala, ucieczka. Jeśli nie możemy uciec, przepełnia nas żal, bunt i rozgoryczenie wynikłe z braku odpowiedzi na pytanie: dlaczego to właśnie mnie spotkało? Któż z nas nie doświadczył przeciwności, przykrości i cierpień? Któż z nas nie próbował uciekać albo przynajmniej się skarżyć?


Wielkość naszej religii wyraża się między innymi w tym, że Chrystus Pan pozwala nam dostrzec w tym, od czego wszyscy uciekają albo na co wszyscy narzekają, sens i wartość. Ludzie zatopieni w Panu Jezusie, duchowo z Nim zespoleni, zapatrzeni w Niepokalaną, zadziwiają często świat tym, iż reagują na przeciwności, przykrości i cierpienia inaczej niż ma to miejsce zazwyczaj. Jednym z takich ludzi był o. Maksymilian Kolbe. Założyciel Rycerstwa Niepokalanej.

W jednej ze swych konferencji porównał stan beztroskiej przyjemności, wolności od zmartwień i duchowej satysfakcji, do cukierków, natomiast troski, oschłości i cierpienia do twardego razowego chleba. W pierwszej chwili ów twardy razowy chleb kojarzy się źle. O. Kolbe radził jednak, by nie być pochopnym w opiniach. Dusza, która musi żywić się twardym razowym chlebem, może się czuć wybrana. Pan Bóg nie wszystkim daje takie doświadczenie, a tylko duszom mężnym, posuniętym już w jakimś stopniu ku doskonałości. A cóż w tym kontekście znaczy "podołać"? Otóż łatwo jest dochowywać wierności Panu Bogu, gdy On karmi duszę cukierkami. "Podołać" - to znaczy dochować Mu wierności także wówczas, gdy ześle twardy razowy chleb cierpień.

Miarą chrześcijańskiej doskonałości jest stosunek duszy do Pana Boga właśnie wówczas, gdy dusza cierpi, gdy jest doświadczana.
Cierpienie daje więc okazję do pokazania Panu Bogu i Niepokalanej, jak wielka jest nasza ku Nim miłość. Niejeden święty pragnął cierpienia właśnie po to, by móc pokazać umiłowanym Sercom Jezusa i Maryi, co nosi w sercu. Pragnął być poddany próbie. Pragnął, by jego miłość ku Nim kosztowała. Modlił się, wyrażając mniej więcej taką treść: najlepiej okażę Ci, Boże, miłość, jeśli coś dla Ciebie wycierpię. A więc proszę, daj cierpienie. "Dusza ( ... ) uważa się za uprzywilejowaną, jeżeli Pan Jezus dopuszcza ją do cierpień". Im więcej człowiek jest gotowy za coś zapłacić, tym bardziej to coś ceni. Pan Bóg zdaje się czasami przypominać wybranym duszom: "Tyle mnie kochasz, ile jesteś gotów z myślą o mnie z duchową pogodą i uległością wycierpieć".

Wolność od przeciwności jest stanem naturalnie miłym, ale i niebezpiecznym, podobnie jak kąpiel słoneczna. Ta ostatnia, gdy trwa zbyt długo, kończy się spaleniem skóry. Ta pierwsza zaś - tryumfem przeciętności. Nawet rozpalone miłością Bożą i gorliwe w wierze serce ostygnie, ulegnie przeciętności, gdy na swej drodze nie spotyka trudności. Nawet mięśnie atlety wiotczeją, gdy od czasu do czasu nie obciąży ich dźwiganiem ciężarów. Tak więc różnorakie burze wewnętrzne (oschłości i pokusy) oraz zewnętrzne (przykrości i cierpienia) są wręcz chrześcijaninowi potrzebne, by utrzymał swą duszę w stanie mobilizacji. Wojsko od czasu do czasu musi wyjść na plac ćwiczeń. Biada takiej armii, która nie wychodzi z koszar, a jeśli wychodzi, to do parku na spacer w słoneczne popołudnie.

Niech więc nas długa wolność od wyżej wspomnianych burz wręcz niepokoi. Pamiętajmy o wezwaniu o. Maksymiliana: "bądźmy przygotowani na próby i przeciwności, bo wtedy jeszcze wymowniej będziemy mogli składać Panu Bogu dowody swej ku Niemu miłości". Wtedy także jest okazja pozbyć się złudzeń na temat własnej osoby. "Zdaje się nam czasem - pisał o. Maksymilian - że już wzmocniliśmy się w cierpliwości, a tu gdy zwalą się krzyże, czujemy, że się chwiejemy".

Pierwszy Rycerz Niepokalanej zestawił bardzo trafnie kilka rodzajów cierpienia. Oto w pierwszej grupie wymienił cierpienia fizyczne, biedę, niepowodzenia w realizacji życiowych planów. Większymi od fizycznych cierpień są cierpienia duchowe, takie jak wzgarda, niewdzięczność, opuszczenie przez ludzi, których kochamy, i tym podobne. "Cierpienie opuszczenia - pisał o. Maksymilian - jest bez porównania większe niż inne, jak wzgardy, upokorzenia". Największym jednak cierpieniem jest stan, w którym wydaje się nam, że sam Pan Bóg o nas zapomniał, że sam Pan Bóg nas opuścił. Człowiek pogrąża się wówczas w wątpliwościach co do tego, czy jest w stanie łaski. To jest wówczas marsz po omacku ku Panu Bogu, który gdzieś się ukrył, marsz w duchowej samotności i ciemności. Podobnego stanu doświadczył Pan Jezus na krzyżu, gdy pytał: "Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?".

Przemierzając te trzy etapy, coraz trudniej znosić doświadczenia z poddaniem się woli Bożej, coraz trudniej znosić je dla miłości Bożej, z radością. Nie ma jednak innej drogi na szczyt chrześcijańskiej doskonałości: albo, gdy Opatrzność da znak, wyruszymy w wędrówkę, albo zalęknieni pozostaniemy na nizinach, gdzie wszystko skąpane jest w kurzu ziemi. "Kto stara się omijać w życiu krzyże i umartwienia, taki jeszcze nie wie co to jest szczęście". Te słowa wypowiedział o. Maksymilian w październiku 1940 r., gdy ziemie polskie pogrążone były w ciemnościach okupacji. Ta okoliczność w sposób zasadniczy uwydatnia wiarygodność tych słów.

Równie wymowne są słowa z konferencji wygłoszonej w Niepokalanowie w listopadzie 1938 r. Wówczas powiedział: "kogo Pan Bóg miłuje, tego obdarowuje krzyżami, by człowiek miał sposobność wynagrodzić Bogu za Jego miłość". To krótkie zdanie zawiera w sobie bardzo bogatą treść. Jeśli Chrystus Pan tak wiele, przez całe swoje ziemskie życie, a szczególnie podczas modlitwy w Ogrójcu, drogi krzyżowej i męki na krzyżu, wycierpiał dla nas, to godzi się, byśmy i my dla Niego coś wycierpieli. Ludzkie cierpienia, choć czasem budzące w naszych oczach grozę, są niczym w porównaniu do cierpień Boga, który stał się człowiekiem.

Przeciwności i cierpienia, ów twardy razowy chleb, mogą pojawić się w naszym życiu jako wyroki lub jako dopusty Boże. Jeśli cierpienie, które nas spotyka, jest przez nas zawinione, to ma charakter kary za grzechy. Szczęśliwy człowiek, który przyjmuje je w duchu pokory jako pokutę i sposobność do zadośćuczynienia za swe grzechy. Jeśli cierpienie nie jest przez nas zawinione, wówczas ma charakter próby, której nas Pan Bóg poddaje. Szczęśliwy człowiek, który przyjmuje je z uległością w intencji wynagrodzenia Panu Jezusowi i Niepokalanej za obrażające Ich grzechy innych, a także w intencji nawrócenia grzeszników. Niełatwo jest rozpoznać, czy cierpienie jest karą, czy próbą. Tak czy inaczej, zesłane czy dopuszczone zostało przez Pana Boga po to, by zaowocowało jakimś dobrem.

Ufność o. Maksymiliana wobec Bożej Opatrzności niekiedy zadziwia nas, granicząc wręcz z szaleństwem. Nie była jednak szaleństwem, lecz owocem świętości, a jako taka winna być dla nas przykładem i wzorem. W kwietniu 1940 r., mając na uwadze wypadki wojny, mówił:
"Gdyby bowiem nie było tych wypadków na większe dobro, to by ich Pan Bóg nie dopuścił". W sierpniu 1940 r. zaś: "Pan Bóg ( ... ) dopuszczając wojnę ... ) mógł jedynie zamierzyć większe dobro nasze, czyli uświęcenie, żebyśmy się poprawili". W październiku 1940 r.: "cokolwiek się dzieje - jest za wiedzą i dopuszczeniem Bożym. Pan Bóg jest tak dobry, że nie mógłby dopuścić tego, co by dla nas było złem. Pan Bóg dopuszcza próby, żeby dusza rosła w miłości Bożej". W listopadzie 1940 r. natomiast powiedział współbraciom zakonnym: "wszystko to, co nie zależy od naszej woli - jest na pewno wolą Bożą, chociażby pochodziło to od diabła i złych ludzi". Warto też przytoczyć jego piękne słowa z grudnia 1938 r.: "W życiu spotyka nas wiele rzeczy niezależnych od naszej woli. Pan Bóg dopuszcza nieraz i zło, aby osiągnąć w nas jeszcze większe dobro. Możemy powiedzieć, że z woli Niepokalanej to się stało. ( ... ) Wola Niepokalanej! Co Niepokalana na nas dopuszcza - to tylko dla naszego dobra i dla większej chwały Bożej".

Mając przykłady takiej ufności, można i należy mówić wręcz o ufności heroicznej. Warto mieć tę ufność przed oczami, gdy spotka nas ból, krzyż, cierpienie, gdy razowy chleb staje się twardszy niż kamienie. Nie ufajmy sobie, co więcej, uznajmy, że jesteśmy całkowicie niegodni zaufania, że jesteśmy słabi i sami z siebie jedynie zdolni do upadku. A wtedy choćby z konieczności będziemy ufać Panu Bogu i Niepokalanej, bo przecież komuś ufać trzeba, w kimś trzeba złożyć swoją nadzieję. O Niepokalana, miej nas w swojej opiece! Pomóż nam swym wstawiennictwem po katolicku żyć i gdy trzeba będzie - po katolicku cierpieć!.

Z Biuletynu Rycerstwa Niepokalanej Tradycyjnej Obserwancji, nr.2/2007

podkreślenia, zaznaczenia moje


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Sob 19:48, 16 Sty 2021, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)