Forum Kościół Rzymskokatolicki Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Małżeństwo i Rodzina - 50 pytań Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:52, 09 Maj 2009 Powrót do góry

27. W dzisiejszym świecie coraz więcej ludzi staje się ofiarami rewolucji seksualnej na skutek wczesnej edukacji seksualnej w szkole, łatwego dostępu do pornografii i braku zachowania czystości przedmałżeńskiej. W jaki sposób wpływa to później na współżycie małżeńskie?

W sposób zasadniczy, jakościowy i zawsze negatywny.
Spróbuję to szerzej wyjaśnić. Dodajmy, że powodów nieładu seksualnego, poza wymienionymi, jest bardzo wiele, poczynając od naturalnych pobudzeń (nieopanowanych rozumem i wolą), a kończąc na programowej, profesjonalnej, niemal powszechnej zachęcie do działań seksualnych poza małżeństwem, a więc cudzołożnych. Czynią to, nie szczędząc środków, ci, którzy zarabiają na bałaganie seksualnym. Faktycznie, rozwiązłość seksualna niezwykle się w czasach współczesnych rozpanoszyła. Akceptowana obecnie dość powszechnie obyczajowość w sferze seksualnej jeszcze 50 lat temu nazwana byłaby skrajną nieobyczajnością. Skutki takiego stanu rzeczy są opłakane.

Można je obserwować na poziomie pojedynczej osoby, w relacjach międzyosobowych (w tym małżeńskich) i na poziomie społecznym (całe mnóstwo negatywnych zjawisk takich jak: rozbite rodziny, domy dziecka, przestępczość seksualna, zjawisko aborcji i wiele innych). Osoby, które podjęły działania seksualne w poszukiwaniu egoistycznej przyjemności (masturbacja, współżycie z przygodnymi partnerami) są wewnętrznie rozbite i gorzej nadają się do wchodzenia w relację miłości, która wymaga chęci obdarowywania oraz postawy panowania nad sobą. Osoby z doświadczeniami pozamałżeńskimi znacznie trudniej nawiązują trwałe więzi. Ich małżeństwa szybciej i częściej się rozpadają. W związku małżeńskim mają natomiast trudności z wiernością i, co może wydać się dziwne, ze współżyciem płciowym. Trudno im również zaakceptować poczęte dzieci. Powszechnie sięgają po antykoncepcję, a w razie "zawodu" łatwiej decydują się na aborcję. Znani mi z poradni wszyscy młodzi ok. trzydziestoletni impotenci bardzo wcześnie i intensywnie "korzystali" z pornografii, uprawiali samogwałt i mieli "bogate" doświadczenia z wieloma partnerami. Nie spotkałem pary w sytuacji rozwodowej, w której oboje dotrwali w czystości do małżeństwa.

Co jest główną przyczyną faktu, że doświadczenia przedślubne niszczą współżycie małżeńskie? Jest nią degradacja osoby poprzez wypaczone nastawienie psychiczne i utrwalone nieprawidłowe stereotypy przeżywania przyjemności seksualnej. Normalne współżycie małżeńskie odbywa się w atmosferze spokoju moralnego (to, co robimy, jest piękne i dobre), w kontekście trwałej więzi heteroseksualnej (umożliwiającej przyjęcie i wychowanie dzieci), przy akceptacji podwójnego znaczenia współżycia (jedności i rodzicielstwa). Właśnie niepokój moralny, brak poczucia bezpieczeństwa i rozbicie tego podwójnego znaczenia (jedności i rodzicielstwa) leżą u podstaw niemal wszystkich niepowodzeń i tragedii seksualnych. Wszelkie pozamałżeńskie formy aktywności seksualnej są szukaniem przyjemności w oderwaniu od rodzicielstwa. Więcej, są stawianiem wyżej przyjemności seksualnej, która staje się ważniejsza od życia dziecka. To nieludzkie podejście wniesione w małżeństwo powoduje spustoszenie we współżyciu oraz wychowaniu dzieci. Sprowadza akt małżeński do wciąż malejącego wymiaru przyjemnościowego i pozbawia głębi, która stanowi najwspanialszy wymiar współżycia męża i żony.

Świat, z wiadomych przyczyn, milczy na temat przeżyć wyższych dostępnych jedynie wiernym małżonkom, otwartym na życie poczęte i oddającym się sobie nawzajem bez żadnego lęku. Tymczasem rosnąca aż do śmierci więź psychiczna i duchowa małżonków stanowi najpiękniejszy owoc współżycia płciowego, który jest zupełnie niedostępny, a często nawet nie uświadamiany przez osoby oddające się przygodnym uciechom seksualnym.
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:00, 09 Maj 2009 Powrót do góry

28. Co to jest czystość małżeńska i jak ją zachowywać?

Czystość jest to stan najbliższy idealnemu. Czyste złoto, czyste powietrze, czysta woda to niekwestionowane dziś wartości. Czysty chłopak, czysta dziewczyna, czystość przedmałżeńska bywają przyjmowane z uśmieszkiem podważającym wartość i opłacalność takiej postawy. Czystość małżeńska jest dla wielu terminem niezrozumiałym. Małżeństwo czyste to takie, jakim je zaplanował Stwórca i przez to najszczęśliwsze. Warto precyzyjnie zdefiniować czystość małżeńską w wymiarze płciowym. Tak, jak czystość przedmałżeńska wyklucza całkowicie współżycie, a nawet świadome pobudzenie seksualne, tak ważnym jej elementem w małżeństwie jest prawidłowe współżycie. W wymiarze cielesnym oznacza ono zjednoczenie narządów rozrodczych żony i męża i przekazanie płynu nasiennego męża (wytrysk nasienia) do otwartych na jego przyjęcie, niczym niezablokowanych i nieokaleczonych w swej funkcji narządów rodnych żony. W wymiarze psychicznym czystość współżycia wymaga obopólnej zgody (brak jakiegokolwiek wymuszenia) i trwałej bliskości psychicznej męża i żony w codzienności. Współżycie ma być wyrazem tego, co łączy małżonków. Ponadto powinno się ono odbywać w atmosferze absolutnego spokoju, bez jakiegokolwiek lęku, w szczególności przed poczęciem dziecka. By nie bać się własnej płodności i móc traktować ją jako piękny dar do zagospodarowania, trzeba ją objąć rozumem i podporządkować woli własne działania seksualne.

Zauważmy, że zupełnie sprzeczna z takim podejściem jest oferta świata zachęcająca do działań bezrozumnych i bezwolnych - "spontanicznych". Zatem poznanie i akceptacja płodności żony jest koniecznym elementem czystości małżeńskiej. Czystość wymaga wzięcia w ryzy rozumu i woli własnej i wspólnej płciowości. Aby współżycie małżeńskie było czyste, musi być zawsze prawidłowe i odbywać się w czasie respektującym rytm płodności żony oraz dokonywać się za obopólną zgodą, z zachowaniem nakazów moralnych. Słowem, czystość jest postawą wpisania się z działaniami seksualnymi w naturę z pełnym jej uszanowaniem. Nieczyste są wszelkie działania auto erotyczne, antykoncepcyjne, poronne i abortywne. Źródłem nieczystości jest stawianie przyjemności seksualnej wyżej niż życia dziecka. Można zaryzykować stwierdzenie, że nieczysty jest już sam lęk przed dzieckiem i jego odrzucenie psychiczne. Dziecko bowiem, nawet to niezaplanowane, powinno być zawsze traktowane jako wielki dar. Ma ono do tego niezbywalne prawo, gdyż jest darem samego Boga.
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:07, 10 Maj 2009 Powrót do góry

29. Na czym polegają uzależnienia seksualne i jaki jest ich wpływ na współżycie małżeńskie?

Uzależnienia seksualne są skutkiem wcześniejszych postaw i działań. Wynikają z zaburzenia harmonii rozwoju człowieka. Najczęściej ich korzenie sięgają okresu dojrzewania. Wtedy to młody człowiek odczuwa nowe, dotychczas nieznane pobudzenia ciała i wyobraźni, co zawsze sprawia mu pewne trudności. Jest to czas ostatecznego kształtowania się heteroseksualizmu, jedynej biologicznie uzasadnionej (poprzez płodność), a więc normalnej orientacji seksualnej człowieka.
Niebezpieczeństwem dla dziewcząt są pobudzenia wyobraźni inspirowane przez profesjonalnie redagowane i podsuwane "piśmidełka" popychające je w kierunku "przygód miłosnych" lub wprost pobudzeń seksualnych. Szczytem draństwa była zachęta do samogwałtu wraz z instruktażem zawarta w książkach dla klas V-VIII zatwierdzonych przez MEN za czasów min. Wiatra. Dziewczynka, której tęsknoty skierowane są ku doznaniom seksualnym z dużym prawdopodobieństwem podejmie jakieś działania, by je zaspokoić. Zaczyna się od "niewinnego" fantazjowania, po czym przychodzą podniecające rozmowy z rówieśniczkami, które torują drogę do podjęcia działań. Gdy dochodzi do tego w bardzo młodym wieku, przy nieukształtowanej jeszcze psychice, w prostej linii prowadzi do uzależnienia od przeżywania przyjemności seksualnej (samogwałt, zabawy z przygodnymi partnerami, wchodzenie w "wolne" związki).

W przypadku chłopców jest nieco inaczej. Najwięcej bodźców (w tym seksualnych) dociera do nich za pośrednictwem zmysłu wzroku. W związku z tym czyha na nich mnóstwo pułapek, które zastawiają fachowcy od manipulacji "polujący" na stałych klientów (czytaj nałogowców) w przemysłach, dla których pożywkę stanowi rozwiązłość seksualna. Ich lista jest długa: pornograficzny, antykoncepcyjny, żyjący z nierządu (dawniej "burdele" dziś "agencje towarzyskie"), sieci klinik aborcyjnych i wiele innych solidarnie współpracujących. Chłopak, który wpadnie w pułapkę i zasmakuje w przyjemności, jaką rodzi oglądanie choćby lekko porozbieranych pań, wstępuje na równię pochyłą ku uzależnieniu. Po chwili bowiem te "lekko rozebrane" przestają działać. By uzyskać tę samą przyjemność, trzeba sięgać po coraz silniejsze bodźce (psychiczne prawo znużenia). Zwykle napięcie, jakie wywołuje oglądanie "panienek': jest rozładowywane na drodze samogwałtu. To prosta droga do uzależnienia od przyjemności seksualnej. Bywa, że chęć przeżycia "nowych wrażeń" (stare się nudzą) popycha uzależnionego do działań perwersyjnych czy wręcz przestępczych.

Osoba uzależniona nie może działać w sposób wolny. Nie panując nad sobą, nie posiadając siebie, nie może siebie jako dar ofiarować. Traktując sprawę jak najbardziej poważnie, trzeba powiedzieć, że osoba uzależniona nie może wejść w prawdziwą, głęboko rozumianą relację miłości. Wchodząc w związki, nawet małżeńskie, z innymi ma silną skłonność do używania osoby i ciała współmałżonka jako "przedmiotu" dostarczającego przyjemności cielesnej. Rola "przedmiotu" do samogwałtu jest tragiczna, ale wcale nie tak rzadka w praktyce. Tak więc wszelkie uzależnienia od przyjemności seksualnej wpływają katastrofalnie na współżycie małżeńskie i są nierzadko przyczyną rozpadu więzi i prowadzą do rozwodów.

30. Jakie zagrożenia płyną z pornografii, która jest powszechnie dostępna?

Szkodliwość pornografii jest powszechnie niedoceniana. Tymczasem nawet pojedynczy obejrzany obraz pornograficzny czy przeczytany w młodości opis może pozostawać w pamięci i wprowadzać niepokój przez całe życie. Wszyscy wiedzą, że pornografia ma na celu wywołanie bezpośredniego, najlepiej natychmiastowego pobudzenia seksualnego. Większość jednak nie zdaje sobie sprawy z długofalowych skutków jej oddziaływania. Pornografia wzbudza tęsknoty do przeżycia tego samego w rzeczywistości. W ten sposób staje się nieuświadomionym wzorcem własnych zachowań seksualnych. Co więcej, oglądane reakcje ciał i "szczęście" filmowych partnerów stają się źródłem przygnębienia i frustracji po przyrównaniu do nich własnych działań i przeżyć. Podobnie rzecz się ma z przedstawionymi na zdjęciu czy w filmie wyidealizowanymi ciałami. Nikt tak w rzeczywistości nie wygląda, nawet ci "aktorzy" we własnych związkach, o ile w ogóle takie stworzyli. Porównanie żony (czy męża) do oglądanych "ideałów" zawsze wypada blado i rodzi frustracje oraz pokusy zmiany partnera na "lepszego". Nade wszystko jednak pornografia kładzie nacisk na wygląd i reakcje ciała (orgazm). Takie spojrzenie sieje spustoszenie w relacjach małżeńskich, bo odwraca uwagę od tego, co najistotniejsze w spotkaniu miłosnym męża i żony. Cała jego głębia, decydująca w warstwie psychicznej i duchowej o dozgonnej atrakcyjności współżycia małżeńskiego, pozostaje w cieniu. Nieważne stają się wówczas: radość z wzajemnej wierności i dozgonnej miłości małżeńskiej, wyłączność seksualna, czystość relacji i wreszcie płodność potwierdzona zrodzonymi dziećmi.
Słowem pornografia zabija ducha i głębię spotkania intymnego, sprowadzając je do spektaklu zredukowanego do wymiaru cielesnego (doznania i reakcje ciała).
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:15, 10 Maj 2009 Powrót do góry

31. Media coraz częściej mówią o przypadkach pedofilii i molestowaniu seksualnym. Czy nie jest to przypadkiem skutek rewolucji seksualnej i promowania perwersyjnych zachowań w rodzaju homoseksualizmu?

Oczywiście, że wszystkie działania wynaturzone nasilają się wraz z nagłaśnianiem medialnym. Wielu nie wpadłoby na pomysł pedofilii, molestowania, zoofilii, nekrofilii czy działań homoseksualnych, gdyby im tego nie podpowiedziano. Przykładowo po fotoreportażu w popularnym piśmie pornograficznym, ukazującym sceny gwałtu zbiorowego na stole bilardowym, odbyła się w klubach seria takich gwałtów według "zaproponowanego" scenariusza. Różnica była jednak taka, że w reportażu ofiara ochoczo współpracowała z gwałcicielami, a w rzeczywistości oczywiście nie chciała tego robić.
Działanie zgodne z naturą może odbywać się włącznie między kobietą (żoną) i mężczyzną (mężem) połączonymi trwałą więzią i gotowymi na przyjęcie skutku współżycia - dziecka poczętego. Ukazywanie działań seksualnych w jakiejkolwiek innej "konfiguracji" jest swoistą zachętą do tych działań i przyczynia się do szerzenia wynaturzeń seksualnych.

32. Małżeństwo z definicji jest otwarte na rodzicielstwo, a więc na posiadanie potomstwa. Jednak można zauważyć, że wielu małżonków traktuje dzieci jak ciężar, a nie błogosławieństwo. Skąd taka postawa?

Rzeczywiście wiele małżeństw traktuje dzieci wyłącznie jako ciężar. W nieprawdopodobny sposób krzywdzą one zarówno swoje potomstwo, jak i same siebie. Skąd ta postawa? Wynika ona z krótkowzrocznego egoizmu i hedonistycznego nastawienia na używanie maksimum przyjemności w życiu oraz z braku głębszej refleksji i z bezmyślnego powtarzania tego, co dyktuje "nowoczesny" (czytaj bezbożny i wynaturzony) świat. Powstał nawet pewien styl, moda narzekania na dzieci i młodzież.
Tymczasem odkrywanie radości płynącej z towarzyszenia dzieciom w ich wzroście i rozwoju może być stokrotną zapłatą za rzeczywisty, niekwestionowany trud wychowania. Smak tego trudu jest słodki, gdy owoce wychowania są dobre. Dla wielu szczęśliwych małżonków sukcesy ich dzieci są jedną z podstawowych radości życia.
Słowem, małżeństwo, które traktuje dzieci jako dar i błogosławieństwo zbiera też błogosławione (szczęściorodne ) owoce wychowania. Natomiast para, która skupia uwagę na ciężarach wychowania i dla której dzieci są zagrożeniem ich miłości, sama sobie odbiera radości płynące z wychowywania dzieci.
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:25, 10 Maj 2009 Powrót do góry

33. Dziś promuje się tzw. kontrolę urodzeń, a małżonkowie unikają posiadania dzieci stosując antykoncepcję. Na czym polega antykoncepcja i jakie są jej następstwa?

Antykoncepcja jest wynikiem wspomnianego przed chwilą zagubienia ludzi lub/i niedojrzałości objawiającej się nieumiejętnością panowania rozumem i wolą nad pobudzeniami seksualnymi. Dziecko, zamiast być wspaniałym darem, staje się w oczach współżyjącej pary ciężarem i przeszkodą w "miłości". Już samo to nastawienie jest rujnujące dla ludzi i ich relacji. Sięgnięcie po antykoncepcję jest czynnym przyznaniem, że przyjemność seksualna jest ważniejsza nawet od życia dziecka. Skutkiem takiej postawy jest szybkie zanikanie przyjemności seksualnej, zdrady i rozwody.

Promowana kontrola urodzeń (zachęta do sterylizacji, antykoncepcji, używania środków poronnych i korzystania z aborcji) jest elementem światowego biznesu opartego na bałaganie seksualnym. Warto sobie uświadomić, że w krajach "cywilizowanych", w tym w Polsce, zyski przemysłu farmaceutycznego ze sprzedaży samych środków antykoncepcyjnych, które niczego nie leczą, są kilkakrotnie wyższe niż ze sprzedaży wszystkich leków razem wziętych.

Antykoncepcja (anty - przeciw, conceptio - poczęcie) jest swoistym "dodatkiem" do współżycia, który ma zlikwidować naturalny jego skutek w postaci poczęcia dziecka. Tym samym działanie antykoncepcyjne jest wewnętrznie sprzeczne, gdyż oddziela jednoczących się partnerów, chce likwidować skutek bez panowania nad przyczyną. Ponadto jest antywychowawcze, bo zwalnia z używania rozumu i woli i jako takie zawsze powoduje degradację człowieka i więzi pary. Lęk przed dzieckiem, który leży u podstaw antykoncepcji, jest podstawową przyczyną złego przeżywania współżycia przez kobietę. Powoduje to u niej przysłowiowy "ból głowy" na samą myśl o współżyciu. Dodatkowo antykoncepcja hormonalna likwiduje w kobiecie jej naturalny cykl płodnościowy, co owocuje zanikiem zainteresowania współżyciem (spadek libido). To z kolei powoduje często wymuszanie współżycia przez partnera, który nieokaleczony pragnie zbliżeń. W efekcie współżycie, które powinno być ważnym elementem budowy jedności pary, staje się źródłem konfliktów, rozdrażnienia, wzajemnych pretensji i frustracji.

Dla porządku należy odnotować, że preparaty hormonalne reklamowane jako antykoncepcyjne w rzeczywistości mają wielopłaszczyznowe działania. Część z nich można uznać za antykoncepcyjne (blokada jajeczkowania i utrudnienie penetracji plemników w głąb dróg rodnych). Jednak zmiana perystaltyki jajowodów i niedorozwój endometrium (śluzówki macicy - zachwalane mniejsze krwawienia!) mają na celu uniemożliwienie zagnieżdżenia się w macicy kilkudniowego dziecka, powodując jego śmierć.

Środki barierowe z najpopularniejszą wśród nich prezerwatywą mają skutecznie odizolować od siebie ciała "kochających" się i pragnących "jedności" osób. Najdelikatniejszy kontakt ciał w miejscu dwóch odsłoniętych śluzówek odgrodzony jest gumą. Przypomina mi to całowanie przez szybę czy głaskanie dłonią "zabezpieczoną' gumową rękawicą. Nowoczesne prezerwatywy natryskiwane są środkami plemnikobójczymi i tu powstaje kolejny dylemat. Nie tylko teoretycznie może się zdarzyć, że uszkodzony plemnik doprowadzi jednak do poczęcia, w efekcie czego może dojść do choroby lub śmierci poczętego dziecka. Kto za nią odpowiada?

Postawa antykoncepcyjna akceptuje, a nawet gloryfikuje, przyjemność seksualną, lecz odrzuca poczęte dziecko. Stąd biorą się niechciane ciąże i niekochane dzieci. Jest to mentalne przygotowanie do psychicznego odrzucenia dziecka mimo jego urodzenia i oczywiście do aborcji.
Warto wreszcie odnotować, że środki hormonalne stosowane przez młode dziewczęta, wraz z przedwczesnym rozpoczynaniem współżycia nierzadko z wieloma partnerami, są podstawową przyczyną zawinionej plagi niepłodności wśród młodych kobiet. Stabilizacja (pełna dojrzałość) hormonalna u kobiet w Polsce następuje ok. 21 roku życia. Preparaty celowo blokujące normalne procesy hormonalne nie pozwalają osiągnąć pełni dojrzałości. Niewielu wie, że całkowitą odporność immunologiczną (biologiczną) osiąga dziewczyna ok. pięć lat po pierwszej miesiączce. Wcześniejsze współżycie może zaowocować infekcjami, a te z kolei nawet trwałą niepłodnością.
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:37, 10 Maj 2009 Powrót do góry

34.Czym jest aborcja i jakie są jej skutki?

Aborcja jest zabójstwem, wykroczeniem przeciwko V przykazaniu Bożemu: "Nie zabijaj", które obowiązuje od poczęcia do naturalnej śmierci. Prawo to wydał SAM BÓG i wpisał je w naturę człowieka w taki sposób, że jego zmiana leży poza kompetencjami ludzkimi. Aborcja jest grzechem ciężkim zrywającym więź z Bogiem i głęboką raną niejednokrotnie krwawiącą przez całe życie. Zabójstwo to jest szczególne, ponieważ:

• jest zabójstwem z premedytacją
• dokonywane jest na całkowicie bezbronnym i całkowicie niewinnym dziecku
• wyrok wydali ci, którzy są (powinni być) naturalnymi opiekunami i obrońcami dziecka
• zabójstwa dokonują ci, którzy powołani są do obrony życia, którzy składali przysięgę Hipokratesa zawierającą słowa: "( ... ) i będę bronił każdego poczętego życia (...)".
• dokonywane jest w "majestacie" prawa formalnie ustanowionego, lecz w gruncie rzeczy nielegalnego. Nikomu bowiem nie wolno stanowić ani wypełniać prawa nieludzkiego, sprzecznego z prawem naturalnym. (Powołując się właśnie na taką logikę skazano zbrodniarzy hitlerowskich, którzy też działali "zgodnie z prawem".) Wierzę, że przyjdzie taki czas, iż prawo do aborcji i eutanazji zostanie sprawiedliwie osądzone, a jego propagatorzy, twórcy i wykonawcy będą napiętnowani.

Aborcja jest zawsze tragedią. Ofiarami tej tragedii są: zabite dziecko, jego matka i ojciec, niewiedzące o niczym rodzeństwo, nierzadko wiedzący o wszystkim dziadkowie dziecka, personel medyczny wykonujący wyrok śmierci, wszyscy "życzliwi" doradcy, a nawet niemi, przyzwalający świadkowie. Rzeczywiście dziś już wiemy z badań naukowych, że syndrom postaborcyjny (PASS i PAD) rozciąga się jak pajęczyna i sięga daleko poza głównych wykonawców aborcji. Matka Teresa z Kalkuty po odebraniu Pokojowej Nagrody Nobla zapytana została o największe zagrożenie dla pokoju na świecie. Odpowiedziała bez namysłu, że jest nim agresja, jaka popycha matkę do zabicia własnego dziecka. Powiedziała też:
"Jeżeli matka zabija własne dziecko, to kto powstrzyma ciebie i mnie, byśmy się wzajemnie nie pozabijali"? W naszej Ojczyźnie był czas, że więcej dzieci zabijano, niż się ich rodziło. Prymas Tysiąclecia Stefan Kardynał Wyszyński pisał w memorandum do rządu o milionie Polaków mordowanych w łonach matek w czasie, gdy rodziło się około siedemset tysięcy dzieci rocznie. Biskup Wojtyła mówił, że naród Polski będzie musiał odpokutować za zbrodnię zabijania własnych dzieci, a jako Papież powiedział: "Naród, który zabija własne dzieci jest narodem bez przyszłości". Nie zdajemy sobie powszechnie sprawy, ile zła, ile agresji w relacjach społecznych jest pośrednio wynikiem tego zranienia. Trzeba jednak nadmienić, że Polska jako jedyny kraj ograniczyła prawną dopuszczalność dokonywania aborcji.

Jako mężczyzna, w imię sprawiedliwości, choć z prawdziwym bólem, muszę odnotować potwierdzony badaniami fakt, że żadna kobieta nie targnęłaby się na życie swego dziecka, gdyby w obronie stanął jego ojciec. Dlatego główną przyczyną tragicznego zjawiska aborcji (w świecie ponad 50 mln rocznie) jest nieodpowiedzialność mężczyzn. Pragną oni zażywać przyjemności seksualnej, lecz nie są gotowi do brania odpowiedzialności za skutki swego działania. Nieodpowiedzialność w tej dziedzinie przenosi się na całe ich życie, staje się nieodpowiedzialnością w ogóle i jest w świecie źródłem ogromu nieszczęść pozornie tylko nie związanych z dziedziną płciowości. W tym kontekście słuszne byłoby przepytywanie kandydatów do obieralnych funkcji społecznych, od sołtysa do prezydenta, jak radzą sobie z odpowiedzialnością za własne działania seksualne. Czy, brutalnie mówiąc, nie uśmiercili żadnego swojego poczętego dziecka.
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:45, 10 Maj 2009 Powrót do góry

35. Co to są środki wczesnoporonne?

Z odpowiedzią na to pytanie jest pewien problem. Siły zła wprowadziły zamęt terminologiczny właśnie po to, by zagmatwać sprawę i ukryć swe niecne zamiary. Otóż, za początek życia wszystkich ssaków uważa się moment zapłodnienia. Wówczas połączone komórki rozrodcze tworzą nową jakość o własnym kodzie genetycznym określającym m.in. przynależność do gatunku. Życie zaczyna nowa, odrębna istota. Identycznie jest z człowiekiem, choć w tym wypadku wolę używać określenia "poczęcie", gdyż podkreśla ono jego wyjątkowość. Od momentu poczęcia, ponad wszelką wątpliwość, mamy do czynienia z istotą nową, biologicznie żywą i przynależącą do gatunku "człowiek". Jest ona potomkiem - dzieckiem swoich rodziców: matki i ojca. Przez kilka dni wędruje jajowodem, rosnąc i rozwijając się po drodze. Następnie poszukuje odpowiedniego miejsca w macicy i zagnieżdża się w jej śluzówce (endometrium). Mniej więcej po tygodniu od poczęcia zagnieżdżanie jest zakończone i przez następne tygodnie dziecko rozwija się. Takie są fakty.

By nie straszyć poronnością środków hormonalnych zaczęto mówić, że ciąża zaczyna się nie od poczęcia, ale od zagnieżdżenia. Poronnymi nazwano środki działające od początku ciąży. W ten sposób środki zabijające istoty ludzkie przed zagnieżdżeniem w macicy "przestały" być poronnymi. Jakiekolwiek jednak stosowano by zabiegi terminologiczne, nie ulega wątpliwości, że współczesne środki hormonalne charakteryzują się między innymi działaniami zabijającymi istotę ludzką w pierwszych dniach jej życia. Są oczywiście również liczne środki działające już po zagnieżdżeniu i te, bez zastrzeżeń można nazywać poronnymi lub abortywnymi. Wśród nich najbardziej znana jest pigułka RU 486, która powoduje śmierć dziecka do 10 tygodnia ciąży, co nie przeszkadza niektórym nazywać ją pigułką antykoncepcyjną. Jako ciekawostkę można podać, że pierwszą decyzją nowo wybranego prezydenta USA Billa Clintona była legalizacja tej pigułki i "ochrona" homoseksualistów. Widocznie są to sprawy "najwyższej państwowej wagi" (albo najwyższego biznesu).

36. Jakie są moralnie dopuszczalne metody planowania rodziny?

Moralnie dopuszczalne metody planowania rodziny (ściślej: poczęć) to takie, przy wykorzystaniu których małżonkowie, kierując się rozumem i wolą, korzystają z daru płodności w niczym go nie niszcząc. Innymi słowy, po poznaniu rytmu płodności żony para małżeńska, w zależności od aktualnych planów prokreacyjnych, wybiera czas na okazywanie sobie wzajemnej miłości poprzez współżycie. Gdy planuje ona poczęcie dziecka, stara się współżyć w dniach dających na to maksymalną szansę, i odwrotnie, gdy z ważnych przyczyn odkłada poczęcie następnego potomka, wybiera czas, w którym nie ma na to szans. Fakt używania rozumu i woli decyduje o tym, że małżonkowie wzrastają i wzrasta ich więź. Słowem, podejście naturalne jest wychowawcze i dlatego przynosi dobre owoce. Warto zaznaczyć, że podjęty trud jest wynikiem uznania, że życie dziecka jest ważniejsze od przyjemności seksualnej. Gdy dodamy do tego otwarcie na życie wyrażające się gotowością przyjęcia nawet niespodziewanie poczętego dziecka i męską odpowiedzialność za poczęcie, to uzyskamy idealne warunki do rozwoju więzi seksualnej. Więź ta może stawać się coraz piękniejsza, aż do późnych lat życia staruszków. O jej jakości będzie decydować nie siła doznań cielesnych, lecz głębia jedności psychicznej, doświadczenie wierności i wyłączności seksualnej. Jest to jednak zarezerwowane wyłącznie dla małżeństw monogamicznych, wiernych sobie przez całe życie.
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:08, 12 Maj 2009 Powrót do góry

37. Często mówi się, że w odróżnieniu od środków antykoncepcyjnych, naturalne metody planowania rodziny są nieskuteczne. Czy to prawda?

To zwykłe kłamstwo powtarzane tysiące razy, które w myśl zasady Goebbelsa stało się dla wielu osób prawdą. Tymczasem ciągle jeszcze nowoczesne, wielowskaźnikowe metody naturalne są skuteczniejsze od najnowszych preparatów antykoncepcyjnych. Należy również dodać, że skuteczność środków antykoncepcyjnych bada się na populacjach, w których ogromny procent stanowią pary niepłodne (po aborcjach, środkach hormonalnych i współżyciu z wieloma partnerami). Ponadto badania te przeprowadza się na zlecenie i za pieniądze firm produkujących środki antykoncepcyjne. Z kolei skuteczność metod naturalnych sprawdza się wyłącznie na małżeństwach mających co najmniej jedno dziecko, a więc płodnych.

Jednak w pytaniu o skuteczność jest pewna pułapka, bowiem porównuje się podejścia nieporównywalne.

Antykoncepcja jest czynnym buntem przeciwko koncepcji Stwórcy, próbą zniszczenia daru płodności. Dziecko to wpadka, niepowodzenie, niepożądana ciąża, przeszkoda w miłości. Antykoncepcja jest zatem antywychowawcza, bo zwalnia z używania rozumu i woli. Przynosi zawsze gorzkie owoce.

Podejście naturalne w pełni szanuje dar płodności i plan Stwórcy wpisany w ciała ludzi. Poprzez używanie rozumu i woli przyczynia się zawsze do wzrostu człowieka i zacieśnienia więzi par w pełni akceptujących takie podejście. Dziecko jest natomiast upragnionym darem, na które oczekuje się z radością. Taka postawa przynosi naprawdę piękne owoce.

38. Po co rodzice wychowują dzieci?

Dzieci dla rodziców są jednocześnie darem i zadaniem. Jednak z pewnością nie są one ich własnością. Rodzice nie wychowują potomstwa dla siebie, dlatego dziecko nie musi zaspakajać ich niespełnionych ambicji. (Tatuś chciał być pianistą i katuje dziecko wielogodzinnymi ćwiczeniami, podczas gdy ono ma chęć i talent do gry ... w piłkę nożną.) Rodzice powinni raczej pomagać dzieciom odkrywać ich prawdziwe talenty i wspierać je w rozwoju. Ostatecznie wychowanie ma zmierzać przede wszystkim do rozwoju osobowości. W tym celu konieczne jest zaszczepienie w dziecku idei samowychowania, by samodzielnie podejmowało ten trud. Bez tego nikt nie stanie się w pełni dojrzałym. Szczytem rozwoju jest pełna zdolność do dojrzałej miłości i odpowiedzialności. Pozwala to dziecku wyjść z domu, samodzielnie podjąć i wiernie wypełnić wybrane powołanie życiowe, osiągając przez to świętość, co jest, tak naprawdę, prawdziwym celem pobytu człowieka na ziemi. Bo choć brzmi to trochę górnolotnie, to jednak człowiek jest stworzony dla wieczności i dla nieba musi być wychowywany. Powinien więc żyć tak, aby osiągnąć zbawienie, życie w wiecznej szczęśliwości. Słowem dzieci wychowuje się jako "nowych obywateli nieba" (Pius XI)
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:19, 12 Maj 2009 Powrót do góry

39. Jak w praktyce ma wyglądać realizacja przykazania "Czcij ojca swego i matkę swoją"?

Na to pytanie znajdujemy bardzo dosłowną i dosadną odpowiedź w Piśmie Świętym: mam czcić ojca "nawet, gdyby rozum postradał". Zauważmy, że "czcić" wcale nie znaczy pochwalać za popełniane błędy ani też naśladować w złym postępowaniu.
Przykazanie: "Czcij ojca swego i matkę swoją" jest też ważnym wyzwaniem dla rodziców. Powinni oni żyć tak, aby nie utrudniać swym dzieciom wypełniania czwartego przykazania. Łatwiej jest czcić dzieciom rodziców świętych i dobrych niż złych, grzesznych czy wręcz patologicznych. Wskazówką w tym względzie niech będą słowa: "Rodzice nie rozdrażniajcie swoich dzieci".

40. Jakie są główne błędy wychowawcze?

Błędów wychowawczych jest mnóstwo i można by o nich spisać opasłe tomy. Są błędy popełniane z niewiedzy i gorsze od nich, wynikające z wiedzy fałszywej jak również z obłędnych teorii i idei wychowawczych (np. wychowanie bezstresowe), z chybionych metod i środków, z niewypełniania potrzeb rozwojowych dziecka oraz ze złego rozumienia samego celu wychowania. Gdybym miał jednak wymienić najgroźniejszy w skutkach błąd wychowawczy, to powiedziałbym bez wahania: zły przykład rodziców. Wielu z nich wydaje się, że mogą kierować wychowaniem dzieci i nakładać na nie ciężary bez podejmowania osobistego trudu, "siedząc w wygodnym fotelu". To wielki błąd, a właściwie bezgraniczna naiwność rodziców. Ktoś powiedział, że "wojsko jest jak makaron - nie da się go pchać, trzeba ciągnąć". Z wychowaniem dzieci jest podobnie. Jeżeli rodzice nie stronią od osobistego trudu i czynnie własnym życiem uwiarygodniają wartości, które głoszą, to mają wielką szansę pociągnąć dzieci za sobą. Dzieci, podglądając kochaną matkę, zechcą być tak piękne i dobre jak ona. Patrząc na wspaniałego ojca, zapragną jak on być dzielne, mądre i odpowiedzialne. Oto cała tajemnica dlaczego ludzie prości, niewykształceni, nieznający żadnej teorii wychowawczej potrafią wspaniale wychować własne dzieci.

Mówiąc o wychowaniu, nie wolno pominąć jego nadrzędnego celu. Jest nim osiągnięcie przez wychowanka dojrzałości do miłości i odpowiedzialności oraz do wyboru powołania jak również wierne i dozgonne wypełnienie go aż do osiągnięcia świętości.
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:26, 12 Maj 2009 Powrót do góry

41. Jaka jest rola szkoły wobec rodziny i czy można jej zlecić wychowanie dzieci?

Szkoła wobec rodziny zawsze powinna pełnić rolę pomocniczą, służebną, podobnie zresztą jak inne instytucje wychowawcze (przedszkola, świetlice) czy osoby wspierające wychowanie (opiekunka, psycholog, pedagog). Wychowanie własnych dzieci jest obowiązkiem płynącym z natury i tym samym jest funkcją niezbywalną. Niestety, w czasach wysoko rozwiniętych usług specjalistycznych wielu rodzicom wydaje się słuszne zlecenie wychowania swych dzieci wykwalifikowanym instytucjom. Co więcej, niektórzy są wręcz przekonani, że to właśnie one są odpowiedzialne za rozwój ich dzieci. Niejednokrotnie spotykałem się z pretensjami rodziców pod adresem szkoły z powodu jawnego chuligaństwa ich pociech. ("Co wy w tej szkole robicie?!" "Czego wy ich w tej szkole uczycie"?)

42. Jakie są moralne obowiązki rodziców wobec edukacji szkolnej?

Skoro szkoła ma wspomagać rodziców, to obowiązkiem rodziców jest pilnowanie, czy przekazywane treści i zabiegi wychowawcze stosowane przez nauczycieli są zgodne z wartościami przekazywanymi w rodzinie. Nie bez znaczenia jest też osobowość wychowawców. Rodzice mają więc prawo interweniować, gdy osobowość nauczyciela destrukcyjnie wpływa na rozwój ich dzieci. Szczególnie delikatnym terenem oddziaływania są lekcje z zakresu przygotowania do życia w rodzinie. W tym szczególnym wypadku nieodpowiednia postawa pedagoga może poczynić wiele szkód w sercach i umysłach dzieci. Ustawa gwarantuje rodzicom prawo poznania nie tylko treści programowych realizowanych w danej szkole, ale daje im również możliwość osobistego spotkania z nauczycielem tego przedmiotu. Niewykorzystanie tej szansy jest poważnym grzechem zaniedbania z ich strony. Mają oni bowiem moralny obowiązek zakazać udziału swych dzieci w tych lekcjach, jeżeli osoba nauczyciela nie gwarantuje właściwego podejścia do delikatnej sfery płciowości. Należy niestety odnotować smutny fakt, że lekcje wychowania do życia w rodzinie nierzadko stają się okazją do deprawacji, do niewłaściwego, z punktu widzenia rozwoju młodych, rozbudzania niezdrowej ciekawości, zagłuszania pozytywnej, naturalnej wstydliwości czy nawet do jawnej demoralizacji i zachęty do przedwczesnych działań seksualnych zarówno o charakterze masturbacyjnym, jak i w młodocianych parach. Połączone jest to niejednokrotnie z instruktażem stosowania "niezbędnej do szczęścia" antykoncepcji. Jako przykład przytoczę proponowany scenariusz lekcji w gimnazjum, w którym chłopiec ma na forum klasy zachęcać dziewczynkę do współżycia, a ona odmawia mu w imię "odpowiedzialności", ponieważ chłopiec ... nie ma prezerwatywy. Reasumując, rodzice mają obowiązek chronienia swych dzieci przed demoralizacją i powinni stanowczo oponować, gdy takie zagrożenia stwarza szkoła czy inna instytucja lub osoba powołana do wspierania rodziców w wychowaniu ich dzieci.
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:33, 12 Maj 2009 Powrót do góry

43. Obecnie media są wszędobylskie. Prawie w każdym domu jest radio czy telewizor, a coraz częściej pojawia się też dostęp do Internetu. Jak sobie radzić w rodzinie z obecnością mediów i prezentowanymi w nich treściami?

Największym zagrożeniem ze strony mediów jest to, że zwalniają z samodzielnego myślenia i refleksji osobistej. Podają do wierzenia co jest dobre, co złe, kto jest mądry, kto głupi, kogo należy wybrać w najbliższych wyborach. Każdy, kto myśli inaczej, jest "oszołomem" rodem z "ciemnogrodu".

Dopiero na drugim miejscu wśród zagrożeń związanych z mediami wymieniłbym przekazywanie destrukcyjnych treści. Treści pornograficzne, które aby nie straszyć klientów nazywane są dziś niewinnie erotycznymi, oraz makabryczne, propagujące m.in. przemoc, to wcale nie jedyne zagrożenia. Specjalnością mediów brukowych stała się krytyka Kościoła, księży i wszystkich autorytetów, ideałów i wartości wyższych. Promowanie na idoli osób moralnie wątpliwych lub wręcz jawnie złych może siać (i sieje) spustoszenie w umysłach nie tylko młodych ludzi. Przesycenie nawet pozornie niewinnych reklam erotyką jest aż nazbyt widoczne. Zagrożenie Internetem jest szczególne, ponieważ można w nim znaleźć dosłownie wszystko i to o dowolnej porze dnia i nocy. Niebezpieczna jest zwłaszcza oferta pornograficzna wraz z propozycjami zabaw seksualnych z poznanymi przez Internet partnerami.

Spotkałem się wielokrotnie z tragediami rozbitych w ten sposób małżeństw. Dodałbym do tego gry komputerowe, które wielu, nawet bardzo przyzwoitych ludzi (dzieci i dorosłych), doprowadziły do uzależnienia.

Pytanie, jak sobie z tym wszystkim radzić. Najprościej byłoby całkowicie zrezygnować z "dobrodziejstw" proponowanych przez media. Osobiście znam wiele rodzin, które po prostu wyrzuciły z domu telewizor. Tego samego nie da się już jednak zrobić z Internetem, który stał się narzędziem niezwykle pożytecznym, a czasem wręcz niezbędnym w nauczaniu szkolnym. Sądzę więc, że recepta na obronę przed złym wpływem mediów powinna być inna niż całkowita rezygnacja z nich. Przede wszystkim korzystanie z mediów należy podporządkować rozumowi i woli poprzez wprowadzenie w życie rodziny systemu wcześniejszego decydowania co i kiedy będzie ona oglądać. Telewizję można sobie "podporządkować", ustalając dla każdego członka rodziny tygodniowe limity czasowe na wybrane programy telewizyjne. W przypadku dzieci powinny być one zaakceptowane przez rodziców. Programy kontrowersyjne warto oglądać wspólnie, aby móc je skomentować i ostrzec swoje pociechy przed ukrytymi często w nich pułapkami. Ważne jest, aby obejrzeć tylko zakreślone filmy czy audycje, po czym natychmiast wyłączyć telewizor. Nie może być mowy o żadnym ustępstwie w rodzaju: "Poczekajmy może będzie jeszcze coś ciekawego" lub tak zwanego "skakania po kanałach". Znam dom, w którym po rodzinnej naradzie zamknięto telewizor w szafie, a dysponentem klucza są rodzice.

Podczas korzystania z komputera również konieczne są limity czasowe. Dobrze jest także postawić komputer w ogólnie dostępnym miejscu, by wszyscy domownicy widzieli, co jest na monitorze. Znacznie trudniej wejść wówczas na chwilę na strony z pornografią.
Wydaje się jednak, że najważniejsze jest, by wszyscy członkowie rodziny sami siebie chcieli kontrolować. Nie wyobrażam sobie sukcesu na tym polu bez klarownego przykładu wolnych od jakichkolwiek uzależnień rodziców.
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:42, 14 Maj 2009 Powrót do góry

44. W dzisiejszym zabieganym świecie okazuje się, że wiele rodzin nie potrafi zorganizować sobie czasu wolnego, ograniczając się do oglądania telewizora lub chodzenia po sklepach. Jakie formy spędzania czasu wolnego są szkodliwe dla rodziny?

Czas powinniśmy z rozmysłem zagospodarować, komuś go poświęcić, a nie po prostu go spędzać. Szkodliwe lub co najmniej stracone dla budowy więzi rodzinnych są wszelkie formy marnotrawienia czasu, w których nie ma miejsca na budowanie właściwych relacji, kiedy to członkowie rodziny zajmują się wspólnie czymś dobrym i pożytecznym. Można z pożytkiem dla rodziny zarówno wspólnie pracować, jak też odpoczywać. Dla mojej rodziny bardzo owocne okazały się wspólne wędrówki po górach. Zachwyt nad pięknem świata, który jest dziełem Stwórcy, rozmowy w drodze, przezwyciężanie zmęczenia, wzajemne wspieranie się, pomoc słabszym i wreszcie odpowiedzialność za każdego członka rodziny bardzo nas do siebie zbliżyły. Wydaje się, że dzisiejszemu pokoleniu telewizyjno - komputerowemu bardzo brakuje hartu ducha, odporności na zmęczenie, na niespodziewane przeciwności losu i wreszcie odpowiedzialności.

45. Jak spędzać godziwie czas wolny, aby jak najwięcej skorzystała na tym rodzina?

Można to zrobić na tysiące sposobów. W mojej rodzinie były to wspólne wycieczki i wyjazdy. To sprawdzony, dobry i owocny sposób na zbliżenie się do siebie, choć nie twierdzę, że jedyny. Wystarczy wcześniej pomyśleć, czy zaplanowany i przeżyty wspólnie czas przyczyni się do tego, że nasze więzi staną się głębsze. Stefan kardynał Wyszyński powiedział: "Ludzie mówią: Czas to pieniądz, a ja wam mówię: Czas to miłośc": A zatem czas ofiarowany dzieciom przez rodziców jest najpiękniejszym darem i jednocześnie inwestycją na przyszłość. Moim zdaniem dobrze wychowana gromadka dzieci to najpewniejsze zabezpieczenie emerytalne. W dobie "nieobecnych ojców" szczególnie cenny jest czas, jaki tata spędza z dzieckiem sam na sam. Nie musi to być od razu wyjazd w góry (choć byłoby wspaniale); wystarczy naprawa samochodu, budowa altanki na działce, wycieczka rowerowa, pokopanie piłki, a nawet nie zawsze lubiane zakupy. Dla dziecka tatuś "na wyłączność" to prawdziwy rarytas, a rozwijanie wspólnych pasji stanowi najlepszą inwestycję w budowanie pozytywnych więzi.

Pamiętajmy: Czas to miłość!, zwłaszcza, że badania dowodzą, iż średnio ojciec w Polsce poświęca na kontakt z dziećmi 7 minut dziennie, a przed telewizorem spędza blisko 4 godziny.

46. Czy małżonkowie powinni mieć czas tylko dla siebie, a jeżeli tak, to jak często?

Pytanie jest retoryczne! Oczywiście, że powinni, choć pewnie wszyscy mają z tym kłopoty. Pojawiają się dwa problemy: po pierwsze, jak ten czas "wydrzeć" zabieganej codzienności i po drugie, co z nim zrobić. Wydaje się, że odpowiedź na drugie pytanie jest trudniejsza. Do trudu budowy komunii małżeńskiej potrzebna jest bowiem dobra komunikacja, a my zwyczajnie nie umiemy ze sobą rozmawiać. Po prostu nikt nas tego nie uczy. A szkoda, gdyż umiejętność porozumiewania się jest podstawą budowy więzi. W komunikacji ważniejsze jest słuchanie niż mówienie (mamy dwoje uszu i jedne usta.) Już zwykłe zwiększenie życzliwości dla mówiącego, choćby przez powstrzymanie się przed przerywaniem mu, może dać dobre efekty. Dobrze byłoby umówić się przynajmniej raz w miesiącu na wieczorną rozmowę i ofiarować sobie życzliwie czas. Warto zadbać, aby ta rozmowa nie stała się wypominaniem win, lecz wzajemną opowieścią o sobie, o swoich spełnionych i niespełnionych uczuciach i pragnieniach. Rozmowy takie bardzo zbliżają, tworzą komunię, a to jest przecież podstawowym celem małżeństwa. Oczywiście małżonkowie powinni również znajdować czas na spotkania intymne, które są normalnym językiem miłości. Bez ważnych powodów żaden z nich nie powinien odmawiać tego spotkania, co nie znaczy, że mają się one odbywać bez odpowiedniego przygotowania, również psychicznego.)
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:52, 14 Maj 2009 Powrót do góry

47. Gdy dzieci są małe, rodzice często nie zwracają uwagi na to, kim są ich koleżanki czy koledzy, a gdy już podrosną, to z przerażeniem stwierdzają, w jakim towarzystwie ich dziecko się znalazło. Często, niestety, jest już za późno. Jak zatem wychować dziecko, aby dokonywało właściwego doboru przyjaciół?

To bardzo trudny i poważny problem. Większość rodziców nie zdaje sobie sprawy, że w kształtowaniu osobowości ich dzieci telewizja i rówieśnicy często z nimi wygrywają. Potwierdzają to niestety najnowsze badania. Choć ta rzeczywistość zapewne nam się nie podoba, to obrażanie się na nią w niczym nie pomoże. Rozsądni rodzice powinni poważnie myśleć, jak "skanalizować" złe wpływy telewizji i rówieśników. O telewizji już słowo powiedzieliśmy.

Co z rówieśnikami? Na ile możliwe jest wywieranie wpływu na ich dobór? Istotny jest w tym wypadku wybór szkoły, plany wakacyjne, a nawet miejsce zamieszkania. Warto też otworzyć dom na być może trochę dziwacznych rówieśników własnych dzieci właśnie po to, by dyskretnie kontrolować, z kim one się kontaktują. Gdy zachodzi taka potrzeba, należy interweniować. Najlepszy jest bowiem aktywny dobór odpowiednich przyjaciół dla dzieci. Ułatwione zadanie mają rodziny zaangażowane we wspólnoty religijne, gdyż ich dzieci w ciągu roku i podczas wakacji w naturalny sposób kontaktują się między sobą. Spośród nich często kojarzą się małżeństwa dużo trwalsze i szczęśliwsze od statystycznych.

Choć dzieci ulegają często, nierzadko szkodliwym, panującym modom, to jednak rodzice powinni w miarę możliwości chronić je przed ich złym wpływem. Bywa, że najporządniejsze z nich lgną do "osobników" modnych, przywódczych, będących "na topie", a w gruncie rzeczy najgorszych w otoczeniu. Trzeba dzieciom do ręki dawać "narzędzia" pomagające odróżniać kto jest dobry a kto zły. Ot, choćby takie proste pytanie: "Czy chciałbyś (chciałabyś), by twoje dziecko przyjaźniło się z takim "osobnikiem"? Czy chciałbyś, by twoje dziecko było kiedyś takie jak on?" Przy tak postawionej sprawie wielu jest w stanie zdobyć się na całkiem zdrowy krytycyzm.

48. Istnieje powiedzenie: "Małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci - duży kłopot." Wielu rodziców po latach zadaje sobie pytanie: dlaczego moje dziecko tak źle postępuje, skoro staraliśmy się je wychować jak najlepiej? Na ile rodzice ponoszą odpowiedzialność za błędy życiowe swoich dorosłych dzieci? Czy są to skutki wyłącznie ich błędów wychowawczych?

Przytoczone powiedzenie jest bardzo smutne, lecz niestety czasem uzasadnione. Wolałbym we własnym rodzicielstwie zamienić je na: "Małe dzieci mała radość i pociecha, duże dzieci wielka radość, duża pociecha, duma i zadowolenie z dobrze wypełnionego zadania wychowania"
Generalnie jest tak, że im więcej i mądrzej zainwestujemy jako rodzice w małe dzieci, tym większa szansa na ich prawidłowy wzrost.

Wspomnieliśmy jednak, że dzieci nawet z najporządniejszych domów mogą dostać się pod zgubny wpływ mediów (głównie TV) oraz zdemoralizowanych rówieśników. Najlepszym znanym mi zabezpieczeniem dzieci przed zagubieniem w życiu jest doprowadzenie ich do podjęcia świadomego samowychowania. Dziecko, które mądrze podjęło trud wychowywania samego siebie, trud troski o własne wzrastanie, jest najlepiej zabezpieczone przed zagrożeniami świata. Niektórym rodzicom wydaje się, że są w stanie samodzielnie obronić własne dzieci przed zagrożeniami (płynącymi z zewnątrz). Tymczasem wychowanie powinno doprowadzić do sytuacji, w której dziecko samo potrafi się obronić (niejako od wewnątrz).

Wprawdzie rodzice nie ponoszą bezpośredniej odpowiedzialności za czyny swych dorosłych dzieci, jednak powinni mieć świadomość, że kryteria ich wyborów i życiowe decyzje wynikają w dużej mierze z "odebranego" wychowania. Pozostaje jeszcze jedno ważne narzędzie do obrony dzieci. Jest nim modlitwa, która osłania dzieci w trakcie wzrastania i po opuszczeniu rodzinnego domu. Czasem, gdy dorosłe dzieci schodzą na manowce, tylko to (i aż to) rodzicom pozostaje. Niektórym wydaje się, że "już nie warto". Wytrwała modlitwa czyni jednak cuda. Przykładem może być święta Monika, która długie lata modliła się o nawrócenie swego syna Augustyna, który stał się wielkim świętym i Doktorem Kościoła.
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:01, 14 Maj 2009 Powrót do góry

49. Prędzej czy później rodzice doświadczają odejścia z rodzinnego gniazda swoich dzieci, które zakładają własne rodziny. Zdarza się, że niektórym rodzicom trudno się z tym faktem pogodzić. Jak zatem wejść w tę nową fazę życia i stać się dobrym teściem lub teściową?

Odchodzenie dzieci z rodzinnego domu i związany z tym problem ułożenia sobie poprawnych stosunków z teściami zasługuje na odrębne opracowanie. (patrz: J, Pulikowski, Warto pokochać teściowq, wyd. Jerozolima.) Im rodzice bardziej wychowywali dzieci "dla siebie", tym problem ich wyjścia z domu jest trudniejszy. Gdy więź między rodzicami jest zła lub nawet zerwana rozwodem, zazwyczaj trudne jest wypuszczenie "swego" dziecka z domu. To zrozumiałe w takiej sytuacji, bo dziecko jest zazwyczaj najważniejszą lokatą uczuć mamusi, a to ona po odejściu pozostanie sama.

Z kolei dobra więź małżeńska zdecydowanie ułatwia wypuszczenie dzieci z gniazda. Małżonkowie, po wyjściu dzieci z domu, spełniwszy swój obowiązek wychowawczy, zyskują nową szansę inwestycji we własny związek. Rzeczywiście ten etap życia może stać się okazją do radykalnego polepszenia i pogłębienia relacji rodziców, mogących poświęcić sobie nawzajem więcej czasu zanim przyjdą wnuki. Rodzice znajdujący radość w inwestowaniu od nowa we własny związek są zazwyczaj dobrymi teściami. Przynajmniej nie mają nadmiernej pokusy zajmowania się detalicznie sprawami młodych. Przemożna chęć reżyserowania wszystkich szczegółów w życiu i decyzjach młodego małżeństwa jest nieznośna dla młodych. To jeden z głównych powodów powstawania licznych kawałów "o teściowej".

50. Czy we współczesnym świecie rola dziadków ogranicza się jedynie do rozpieszczania wnuków upominkami, czy też mają do odegrania jakąś rolę w ich wychowaniu?

Dziadkowie nie tylko mogą odgrywać ważną rolę w wychowaniu wnuków, ale ją po prostu odgrywają. Może być ona dobra lub zła. Dziadkowie, podobnie jak inne "instytucje wychowawcze" powinni pełnić funkcje pomocnicze w stosunku do rodziców. Mogą nawet trochę porozpieszczać wnuki, byle było to uzgodnione z rodzicami i za cichym ich przyzwoleniem. Jeżeli tak, wówczas jest wszystko w porządku. Pomoc dziadków w wychowaniu bywa wówczas nieoceniona. Mając niejednokrotnie więcej czasu od rodziców, dziadkowie mogą np. opowiadać godzinami o dawnych czasach, uczyć dzieci patriotyzmu, umiłowania przyrody, wzbudzać ciekawe i pożyteczne zainteresowania. Mogą wspólnie gotować, piec czy majsterkować i praktycznie uczyć mnóstwa dobrych i pożytecznych rzeczy. Tacy dziadkowie są prawdziwym skarbem.

Gorzej, gdy dziadkowie (świadomie lub nie) próbują przeforsować własną linię wychowawczą i "lepiej" od rodziców wiedzą, jak wychowywać dzieci (wnuki). Pozwalają wnukom oglądać zakazane filmy, grać w zakazane gry, jeść zakazane rzeczy (np. czekoladkę alergikom) pod warunkiem, że nie powiedzą o niczym rodzicom. Taka działalność dziadków w procesie wychowania jest szkodliwa i destrukcyjna. Jeżeli nie pomogą perswazje, trzeba (niestety) ograniczać i kontrolować kontakty dzieci z dziadkami.

Osobną sprawą jest udział dziadków w wychowaniu religijnym.
Mogą oni modlić się w intencji swych dzieci i wnuków i udzielać bezcennego wręcz wsparcia w wychowaniu religijnym, lecz pomysł zastąpienia lub wyręczenia rodziców jest chybiony i praktycznie zawsze przynosi złe owoce. Dziadkowie, widząc mniejsze zaangażowanie religijne rodziców "swych" wnuków, powinni mądrze ich wspierać, lecz nigdy nie wyręczać. Pójście w niedzielę do Kościoła z wnukami, by rodzice mogli spokojnie obejrzeć telewizję, jest niedźwiedzią przysługą. Trudno się wówczas dziwić, że dorosłe dzieci odrzucą Boga i praktyki religijne, które w ich odczuciu "są przecież dla dzieci i dziadków".
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)