Autor Wiadomość
Teresa
PostWysłany: Nie 22:07, 12 Cze 2016   Temat postu:

„Ewangelia sukcesu, szczęścia i dobrobytu”. Tak protestantyzuje się chrześcijaństwo
(...)
http://www.traditia.fora.pl/nowa-wiosna-kosciola-posoborowego,31/ks-kobylinski-tak-protestantyzuje-sie-chrzescijanstwo,14696.html
Teresa
PostWysłany: Śro 11:40, 17 Lut 2016   Temat postu:

Inne artykuły ks. Kobylińskiego podane tu:

http://www.traditia.fora.pl/nowa-wiosna-kosciola-posoborowego,31/sekty-i-demony-w-kosciolach-katolickich,13628.html
Teresa
PostWysłany: Śro 11:35, 17 Lut 2016   Temat postu:

C.d.


Jak wyglądają rachunki sumienia oparte na koncepcji furtek złego ducha?

Podczas przygotowania do spowiedzi furtkowej wierni skupiają się na tym, by znaleźć w swoim życiu wszystkie sytuacje, którym i rzekomo obrazili Pana Boga, i poprzez któ­re złe duchy weszły do ich życia. Szuka się także takich furtek w życiorysach swoich przodków - to właśnie koncepcja grzechów pokoleniowych i uzdrowienia międzypoko­leniowego. W praktyce z dziesięciu przyka­zań Dekalogu akcentujemy jedynie pierwsze. Podważa się w ten sposób dwa tysiące lat doktryny katolickiej - Kościół przecież nie naucza, że złe duchy wkradają się do naszego życia za każdym razem, gdy np. powiemy ko­muś „idź do diabła" lub gdy nosimy na sobie ubrania wyprodukowane w Indiach.

Na jakim etapie pentekostalizacji jeste­śmy teraz w Polsce?

W latach 80. i 90. XX w. około jedna trze­cia katolików ze wspólnot charyzmatycz­nych przechodziła w Polsce do grup zielono­świątkowych, tworząc nowe zbory. Chrze­ścijanie zielonoświątkowi mówili wówczas często o Kościele katolickim, że jest biblijną ,,Wielką Nierządnicą". Określali go też cza­sami jako „dzieło szatana". Gdy około 20 lat temu rozpoczął się trzeci etap rozwoju ruchu pentekostalnego, wrogość zniknęła. Mówiąc kolokwialnie, na­stąpiło zbratanie się wszystkich ze wszyst­kimi. W ostatnich latach nie ma już w Pol­sce odpływu katolików ze wspólnot chary­zmatycznych do nowych wspólnot zielonoświątkowych. Wierni nie odchodzą, ponie­waż w swoich grupach mają to, czego wcze­śniej szukali u zielonoświątkowców. Prze­łomowym wydarzeniem statnich lat były Rekolekcje Narodowe w Warszawie, które 6 lipca 2013 r. prowadził ks. John Bashobo­ra z Ugandy. Przygotowanie do tego wyda­rzenia trwało wiele miesięcy. Pamiętam, że wówczas prawie wszystkie środowiska katolickie w Polsce zgadzały się co do tego, że Polska potrzebuje Rekolekcji Narodowych w nowej formie. Nikt nie stawiał pytań.

Wróćmy jednak do głównego nurtu polskiego katolicyzmu, gdzie od kilku lat popularnym hasłem jest „nowa ewangelizacja", kolejny pomysł na przebudzenie religijne. Ruch ten w dużej mierze opiera się na wspólno­tach charyzmatycznych.

Od wielu lat przyglądam się różnym dzie­łom nowej ewangelizacji w różnych krajach świata. Rzeczywiście w Polsce nowa ewan­gelizacja ma w decydującym stopniu postać charyzmatyczną. Myślę jednak, że sprawą o wiele ciekawszą są zmiany dokonywane dzisiaj w tym obszarze przez papieża Franciszka. Zauważmy, że obecnie pojęcie „no­wej ewangelizacji" pojawia się niezwykle rzadko w wypowiedziach biskupa Rzymu. Co więcej, niektórzy watykaniści twierdzą, że w ramach reformy Kuii Rzymskiej może w ogóle zniknąć Papieska Rada ds. Krzewie­nia Nowej Ewangelizacji jako odrębny pod­miot.

Jaka będzie przyszłość zjawisk, o których dotąd mówiliśmy? Na jaki scenariusz wskazuje dynamika zmian w chrześcijaństwie?

Co roku Papieska Fundacja „Pomoc Koś­ciołowi w Potrzebie" publikuje rzetelny raport dotyczący przestrzegania prawa do wolności religijnej i wolności sumienia we wszystkich krajach świata. Najnowsze opra­cowanie dotyczy lat 2013-14. Okazuje się, że w okresie poddanym badaniu aż w 55 kra­jach sytuacja pogorszyła się, natomiast po­lepszyła się jedynie w sześciu. To oznacza, że coraz trudniej określić i zagwarantować rozsądne praktykowanie różnych form ży­cia religijnego. Co do samego chrześcijaństwa, mniej wię­cej już wiemy, jak będzie wyglądał jego roz­wój w najbliższych dekadach. W 202 5 r. najwięcej chrześcijan będzie mieszkać w Chi­nach. I będą to w znakomitej większości chrześcijanie zielonoświątkowi. Za 10 lat Kościoły i wspólnoty zielonoświątkowe osiągną na świecie miliard wyznawców. Staną się głównym wyznaniem chrześci­jańskim.

Wiosną Episkopat zakazał spowiedzi furtkowej. Kilka tygodni temu wprowadzono też zakaz wszelkich nabożeństw z modlitwą o uzdrowienie z grzechów pokoleniowych. Gdzie teraz może się objawić ten rodzaj religijności?

Różnego rodzaju formy religijności pentekostalnej trzeciej fali są w Polsce bardzo silne. Kilka milionów naszych katolików wierzy w grzechy pokoleniowe, pije wodę egzorcyzmowaną, poddaje się hipnozie ma­gnetycznej bądź spoczynkowi w duchu, po­sługuje się częściowo zielonoświątkowym językiem religijnym, przesadnie podkreśla obecność złych duchów w życiu, przekazu­je dzieciom i młodzieży - także na lekcjach religii w szkole - częściowo zielonoświątko­we rozumienie prawd wiary i moralności itp.

Miliony?

Niestety tak. Chodzi oczywiście o bardzo różne poziomy zaangażowania. Z pewnością kilka milionów katolików w naszym kraju jest w różny sposób zarażonych nową religij­nością. Dlaczego tak się dzieje? Czemu dzie­siątki tysięcy Polaków pielgrzymują do Me­dziugorja? Trzeba stawiać takcie pytania.

Rozmawia! MARCIN ŻYŁA


KS. DR HAB. ANDRZEJ KOBYLIŃSKI jest filozofem i teologiem, pracuje w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warsza­wie. Absolwent Papieskie­go Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie. Autor m.in. pierwszego w języku polskim opracowania dotyczącego procesu pentekostalizacji, opublikowanego w numerze 50 (2014) ,,Studia Philosophiae Christianae".
Teresa
PostWysłany: Śro 11:34, 17 Lut 2016   Temat postu:

C.d.

Co się kryje za tym wzrostem?

Główną przyczyną jest atrakcyjność no­wej formy religijności. Propozycja ruchu pentekostalnego jest szeroka, nawiązuje do podstawowych potrzeb człowieka: zdrowia, szczęścia, spełnienia, uzdrowienia, a nawet marzeń o sukcesie i bogactwie. Proces ten jest również przejawem globalizacji, której podlegają nie tylko polityka, gospodarka czy kultura, ale także religie.

To poziom globalny. Postawmy się jednak na miejscu biskupów Kościoła katolickiego w Polsce, powoli tracącego wiernych. Nowe, dynamiczne wspól­noty charyzmatyczne, które angażują młodych katolików, są dla nich nadzieją na odrodzenie.

Poza sporem są prawidłowo działające ka­tolickie wspólnoty charyzmatyczne, które mają od lat swoje miejsce w Kościele. Kło­pot w tym, że do wspólnot katolickich prze­nika ostatnio wiele form pobożności, nauczania teologicznego czy psychomanipu­lacji, które są obce tożsamości katolickiej. Duchowni i wierni świeccy, którym jest bliska religijność charyzmatyczna, powin­ni troszczyć się o zachowanie swej tożsamo­ści katolickiej w obrębie światowego ruchu pentekostalnego.

Jak odróżnić prawidłowo funkcjonującą wspólnotę charyzmatyczną od takiej, w której zaczyna się dziać źle?

Główne kryterium to zgodność praktyk i nauczania takiej wspólnoty z Magisterium Kościoła katolickiego. W ciągu ostat­nich kilkudziesięciu lat Stolica Apostolska wypracowała kilka ważnych dokumentów poświęconych takim grupom. Na przykład, ogłoszona w 2000 r. przez Kongregację Na­uki Wiary, Instrukcja „Ardens felicźtatis desiderium" - dotycząca modlitwy w celu osiągnięcia uzdrowienia pochodzącego od Boga. W Polsce ten dokument jest prawie nieznany. Na podstawie tej Instrukcji po­winny być prowadzone różnego rodzaju na­bożeństwa z modlitwą o uzdrowienie.

Kiedy czasami pytam księży, kleryków czy liderów wspólnot charyzmatycznych o różnice istniejące między teologią kato­licką a teologią zborów zielonoświątkowych, słyszę najczęściej, że to nie ma żadnego zna­czenia. W wielu katolickich wspólnotach charyzmatycznych w Polsce rozumienie cudu, darów Ducha Świętego, uzdrowienia, Pisma Świętego, relacji łaski i natury może być bardziej zielonoświątkowe niż katolic­kie. Powraca więc pytanie: czy bronimy na­szej katolickiej tożsamości, czy też - zaciera­jąc różnice - dążymy w kierunku chrześci­jaństwa synkretycznego, w którym dawne podziały doktrynalne przestaną mieć jakie­kolwiek znaczenie?

A co z psychomanipulacją?

W prawidłowo działających katolickich wspólnotach charyzmatycznych nie powinny występować żadne techniki psycho­manipulacyjne. Łatwo tu o nadużycia, bo delikatnej kwestii relacji lidera z członka­mi wspólnoty nie regulują żadne kodeksy etyczne. We francuskim Episkopacie od kilku lat działa komisja badająca różne formy mani­pulacji psychicznej w grupach charyzma­tycznych. Szeroką dyskusję wywołała opu­blikowana w 2012 r. książka „Livre noir de l'emprise psy cho-spirituelle" (,,Czarna księ­ga oddziaływania psychiczno-duchowego"), wydana przez Centrum Przeciwko Manipu­lacji Psychicznej (CCMM). Opisano w niej 17 przypadków takich nadużyć, do których dochodziło m.in. w charyzmatycznej Wspólnocie Błogosławieństw.

Niestety, za kilka bądź kilkanaście lat po­dobne opracowania i komisje będą potrzeb­ne także w naszym kraju. Jeśli komuś wmó­wimy czy nawet jedynie zasugerujemy rze­kome opętanie lub dręczenie złego ducha, np. podczas spowiedzi czy na lekcji religii, to czasami taka osoba będzie potrzebowała kilkunastu lat, żeby wrócić do równowagi psychicznej.

Przed rokiem opisywaliśmy w „Tygodni­ku" historię domu modlitwy, w którym dochodziło do podobnych nadużyć. Powstał przy parafii w centrum dużego miasta. Nie była to oficjalnie działają­ca wspólnota. Na jej czele stała jednak aktywna parafianka, a na spotkania przychodził ksiądz. To wystarczyło, by wielu członków grupy uwierzyło, iż jest kościelne przyzwolenie na tego rodzaju działanie. Dlaczego kurie często takich miejsc nie zauważają?

W Polsce de facto nie prowadziliśmy dotąd poważnych sporów teologicznych. Wielu ochrzczonych i praktykujących ka­tolików, mimo prowadzonej od lat kateche­zy w szkole, nie ma głębszej świadomości, czym jest katolicyzm oraz czym różni się on od innych wyznań chrześcijańskich. Brak wiedzy religijnej umożliwia wrzucanie do ,,katolickiego" worka rozmaitych elemen­tów - bez zastanawiania się, czy są właści­we, czy nie. Na poziomie parafii wygrywa najczęściej kryterium praktyczne. Ortopraksja kroczy przed ortodoksją. W znakomitej większości bolesnych sporów i dyskusji, które prowa­dzę na ten temat od 2007 r., pojawia się ten sam argument: skoro wierni tego chcą, sko­ro to sprawia, że do kościołów przychodzą ludzie, nie zatrzymujmy tego. To jest dobre - i to wystarczy. Po co pytać, czy jest katolic­kie? Dlaczego niepokoić ludzi? Czemu py­tać, czy dana praktyka nie wyrządza szkody duchowej lub psychicznej?

Jaka jest skala tego zjawiska?

W Polsce tworzenie odrębnych Kościo­łów i związków wyznaniowych, niezależnych domów modlitwy, specjalnych miejsc do odprawiania egzorcyzmów itp. jest na razie zjawiskiem marginalnym. Niestety, na świecie doprowadziło to do rozbicia ro­dziny chrześcijańskiej, na ok. 50 tys. odręb­nych Kościołów, związków wyznaniowych i sekt pentekostalnych. W wielu regionach - zwłaszcza w Ameryce Południowej i Afry­ce - doszło do rozczłonkowania chrześcijań­stwa. W sierpniu tego roku sprawdzałem, jak to wygląda w Wybrzeżu Kości Słoniowej. Od kilku lat rozwija się tam proces tworze­nia w obrębie paraf ii katolickich niezależ­nych grup charyzmatycznych, prowadzonych przez liderów świeckich, którzy bar­dzo często nie chcą mieć żadnego kontaktu z księżmi katolickimi. Tego rodzaju grupy akcentują rolę cudów, uzdrowień, egzorcy­zmów. Praktykują także hipnozę czy trans - typowe dla animistycznych religii afry­kańslcich.


W jakich okolicznościach ta nowa reli­gijność pojawiła się w Polsce?

Cezurę można wskazać dokładnie. Jest nią rok 2007. To wtedy pewna grupa du­chownych i świeclcich - niektórych znam osobiście - zaczęła wprowadzać w życie program „duchowego przebudzenia" Pol­ski. To „duchowe przebudzenie" naszego narodu uznano za warunek konieczny od­nowy chrześcijaństwa w Europie i na całym świecie. Do mesjanistycznego dzieła „przebudze­nia" Polski zaproszono charyzmatycznych kaznodziejów z innych kontynentów. W konsekwencji od 2007 r. przyjeżdżają do naszego kraju charyzmatyczni księża z Afryki, Azji oraz Ameryki Południowej: Antonello Cadeddu, Enrico Porcu, John Ba­shobora, James Manjackal, Jose Maniparam­bil itd. Spotkania z tymi księżmi, organizo­wane często dla tysięcy polskich katolików, zmieniły w znacznym stopniu naszą religij­ność.

W jaki sposób?

Wyraźnym przykładem pentekostalizacji polskiego katolicyzmu jest tzw. spowiedź furtkowa. W marcu Episkopat wydał spe­cjalny dekret zakazujący tych dziwnych praktyk religijnych. Niestety, w ostatnich latach koncepcją furtek złego ducha zarażo­no kilka milionów katolików w Polsce. Po­trzeba teraz wielu lat ogromnej pracy, żeby oczyścić sumienia i psychikę milionów lu­dzi - księży i świeckich.

Z kolei w tym miesiącu biskupi skry­tykowali inną koncepcję, zyskującą zwolenników w pewnych kręgach katolickich. Chodzi o tzw. grzech międzypokoleniowy.

Obie te idee powstały jako wynik połącze­nia dwóch zjawisk. Po pierwsze, na począt­ku lat 90. XX w. liderzy zielonoświątkowi zaczęli promować w Polsce koncepcję tzw. zagrożeń duchowych. To błędne naucza­nie było często bezkrytycznie przyjmowa­ne w katolickich ruchach religijnych. Jego istotą było przekonanie, że zły duch może się dostać do naszego życia choćby dlatego, że słuchamy określonych zespołów rocko­wych, nosimy pewne stroje itp.
Po drugie, w ostatnich latach polscy twór­cy „furtek złego ducha" dodali do koncep­cji zagrożeń duchowych elementy afrykań­skiej antropologii i kosmologii. Uprasz­czając, można powiedzieć, że antropologia części Afryki zbudowana jest na przekona­niu, iż wolność człowieka jest o graniczona. Prawie wszystko zależy od walki dobrych i złych duchów o nasze życie. Jeśli mam ko­chającą żonę, grzeczne dzieci i przynoszącą profity pracę, to znaczy, że sprzyjają mi do­bre duchy. Jeśli zaś mam kłopoty w rodzi­nie, straciłem pracę albo moja ziemia nie przynosi plonów - to znaczy, że złe duchy uwzięły się na mnie i moją rodzinę. I że mu­szę się wyzwolić z ich władania. W związku z tym powinienem pójść doszamana, który uwalniając mnie - sprawi, że znowu będę miał szczęście, radość i zdrowie.
Teresa
PostWysłany: Śro 11:32, 17 Lut 2016   Temat postu: Ks. prof. A. Kobyliński - Religia potrzebuje rozumu.

RELIGIA POTRZEBUJE ROZUMU

KS. ANDRZEJ KOBYLIŃSKI, FILOZOF:

Kilka milionów polskich katolików wierzy w grzechy pokoleniowe, pije wodę egzorcyzmowaną, poddaje się hipnozie magnetycznej, przesadnie podkreśla obecność złych duchów w życiu.

Image

MARCIN ŻYŁA: Czy niedawne zamachy w Paryżu mówią nam coś o współczesnej kondycji religii?

KS. ANDRZEJ KOBYLIŃSKI: Na początku XX I w. zauważamy ożywienie różnych fo rm życia religijnego na wszystkich kontynen­tach. Niestety, niektóre nowe nurty religijne często stają się fanatyczne czy fundamenta­listyczne. Islam -a dokładniej: niektóre jego odłamy służą tu przykładem. Zamachy we Francji to ostrzeżenie: jeże­li wielu z nowych nurtów religijnych nie poddamy kontroli rozumu i myśleniu filo­zoficznemu, grozi nam to, że przestaną być źródłem pokoju, nadziei i sprawiedliwości -a zaczną powodować wojny, konflikty i nienawiść. Na początku trzeciego tysiąc­lecia, bardziej niż kiedykolwiek, religia po­trzebuje rozumu i filozofii. Od miesięcy patrzymy na dramat przy­bywających do Europy uchodźców i mi­grantów. Praprzyczyną tych wydarzeń są m.in. nurty islamu, które wymknęły się spod racjonalnej kontroli - doprowadziły do utworzenia tzw. Państwa Islamskiego, stały się źródłem zniszczenia i przemocy. Powinniśmy pomóc naszym braciom mu­zułmanom, aby lepiej rozumieli swoją re­ligię i poddali ją racjonalnej analizie. Kiedy myślę o stanie współczesnej religijności na świecie, przypomina mi się stwierdzenie Martina Heideggera: "Najbardziej do my­ślenia daje to, że jeszcze nie zaczęliśmy my­śleć".

Czy dotyczy to także chrześcijaństwa?

W ostatnich latach staje się ono coraz bardziej irracjonalne. Dotyczy to prawie wszystkich denominacji chrześcijańskich. Główną przyczyną jest pentekostalizacja -wielowymiarowy proces religijno-społecz­ny w obrębie chrześcijaństwa, który trwa od dawna, jednak w ostatnich latach wyraźnie przyspieszył. Jego efektem są powstające na całym świecie nowe Kościoły i wspól­noty pentekostalne, czyli zielonoświątko­we. Również tradycyjne Kościoły chrześci­jańskie - katolicki, anglikański, episkopal­ny czy metodystyczny przekształcają się w jedną, uniwersalną „wersję pentekostal­ną". Globalne chrześcijaństwo staje się coraz bardziej zielonoświątkowe. Częścią świato­wego ruchu pentekostalnego są też działa­jące w Kościele katolickim wspólnoty charyzmatyczne.

Gdzie sięgają początki ruchu?

Ruch pentekostalny rodzi się w Stanach Zjednoczonych w 1901 r. Pierwszy etap jego rozwoju kończy się w połowie XX w. Cha­rakteryzują go m.in. rygoryzm moralny, do­słowne rozumienie Pisma Świętego oraz ra­dykalny powrót do źródeł-do świata pierw­szych chrześcijan. W tym okresie powstaje jednak niewiele nowych wspólnot zielono­świątkowych. Głęboka zmiana dokonuje się w latach 50., 60. i 70. XX w., kiedy ruch pentekostal­ny przenika do tradycyjnych Kościołów chrześcijańskich. Zaczynają w nich działać pierwsze wspólnoty charyzmatyczne, m.in. katolicki Ruch Odnowy w Duchu Świętym. Rewolucyjny jest natomiast dopiero trze­ci etap rozwoju tego zjawiska, czyli ostat­nie dwie dekady. Od końca lat 90. XX w. we wspólnotach pentekostalnych pojawia­ją się m.in. elementy zaczerpnięte z religii pierwotnych. Zostaje dowartościowana po­bożność ludowa. Coraz większą rolę zaczy­na odgrywać tematyka cudów i uzdrowień. Ważnym elementem tej nowej religijno­ści staje się amerykańska forma Ewangelii sukcesu, zdrowia i dobrobytu (Prosperity Gospel, Health and Wealth Gospel). Cho­dzi tutaj o przekonanie, że zdrowie, powo­dzenie materialne i osobisty sukces są wy­razem Bożego błogosławieństwa. Tak głębo­ki synkretyzm umożliwił w dużym stopniu gwałtowny wzrost liczebny wspólnot pente­kostalnych. W 2000 r. żyło na świecie około stu milionów chrześcijan zielonoświątko­wych. Dziś - sześciokrotnie, a nawet sied­miokrotnie więcej.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group