Autor Wiadomość
Teresa
PostWysłany: Sob 10:56, 29 Lut 2020   Temat postu:

Teresa napisał:
Dziś oswoiliśmy diabła i nie traktujemy go poważnie. I to jest chyba jego największe zwycięstwo. Kościół co roku, w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu, przypomina nam o istnieniu szatana i jego podstępnych metodach.

Nasuwa się pytanie, co jest źródłem naszych słabości. Benedykt XVI mówi tak:

"Widoczne staje się tutaj, że najgłębszym rdzeniem wszelkich pokus jest odrzucenie Boga, który – obok tego wszystkiego, co w naszym życiu okazuje się jako pierwszoplanowe – jawi się jako coś drugorzędnego, a nawet niepotrzebnego i przeszkadzającego".



"Widoczne staje się tutaj, że najgłębszym rdzeniem wszelkich pokus jest odrzucenie Boga, który - obok tego wszystkiego, co w naszym życiu ukazuje się jako pierwszoplanowe -jawi się jako coś drugorzędnego, a nawet niepotrzebnego i przeszkadzającego.

Tworzenie ładu w świecie samemu bez Boga, na fundamencie własnych przesłanek i zasad, uznawanie za jedyną rzeczywistość spraw politycznych i materialnych i odrzucanie Boga jako iluzji - oto pokusa, która nam zagraża w różnych odmianach. Do istoty pokusy należy jej aspekt moralny: nie ciągnie nas ona bezpośrednio do złego - to byłoby zbyt proste. Pokusa stwarza wrażenie ukazywania czegoś lepszego: porzucić wreszcie iluzje i zabrać się z całą energią do ulepszania świata.

Przystępuje do tego pod pretekstem autentycznego realizmu: realne jest to, co namacalne: władza i chleb; natomiast rzeczy Boże ukazują się jako nierzeczywiste, jako świat drugoplanowy, niepotrzebny właściwie. Problemem jest tu Bóg: Czy jest kimś rzeczywiście istniejącym, samą rzeczywistością, czy też nią nie jest? Czy jest jedynym Dobrym, czy może sami musimy znajdywać dobro? Pytanie o Boga jest pytaniem podstawowym, stawiającym nas na rozdrożu ludzkiej egzystencji. Co zbawca świata musi czynić lub czego nie czynić? Oto pytanie zawarte w pokusach Jezusa."

Jest to większy fragment z książki "Jezus z Nazaretu" jaki wcześniej zacytowałam.
Teresa
PostWysłany: Nie 11:16, 05 Mar 2017   Temat postu:

Dzisiaj jest o kuszeniu Pana Jezusa. Ewangelia jest taka sama, na Mszy św. tradycyjnej (trydenckiej) jak i na NOM. Jest to Ewangelia wg. św. Mateusza (Mt 4, 1-11).

http://www.liturgia.bydgoszcz.pl/news/1-niedziela-wielkiego-postu-2017/


Poniżej komentarz ks. Zbigniewa Niemirskiego: "Dialogi z kłamcą".

1. Z jednej strony wielu dziś w niego nie wierzy, a inni – z drugiej strony – wręcz przeceniają jego moc. Ci, którzy nie wierzą, zapewne odrzucili go, bo trudno uznać takie istnienie i stawać w szranki z kimś, kto ma rogi, widły i bardziej przypomina tzw. wioskowego głupka niż potężną siłę, która powiedziała Bogu Stwórcy: „Nie będę służył”.

2. I w tym wszystkim umyka jedna z ważnych biblijnych podpowiedzi, że w istocie jest on „ojcem kłamstwa”. Gdy na zimno przyjrzymy się dialogowi węża-szatana z Ewą, dostrzeżemy u jego początku sprytne kłamstwo, wciągające kobietę w dialog. Łgarz i manipulator świadomie mówi nieprawdę, gdy stwierdza: „Czy rzeczywiście Bóg powiedział: »Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?«”. Ewa broni zarządzenia Stwórcy: „Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: »Nie wolno wam jeść z niego«”, ale potem mówi coś, czego w nakazie nie było: „a nawet go dotykać”. I tu kłamca ją ma. Dalej jest już tylko wygrana „ojca kłamstwa”.

3. Ten sam „ojciec kłamstwa” staje teraz do rozmowy z Panem Jezusem, który po chrzcie w Jordanie udaje się na pustynię, by przez post i modlitwę przygotować się do publicznej działalności. Szatan pojawia się, by stanąć w poprzek dziełu zbawienia. Doskonale wie, jakie są mesjańskie oczekiwania ludu – wszystkie skupione na doczesnym triumfie – zachęca więc Pana Jezusa, by odpowiedział na nie: zamień kamienie w chleb, rzuć się w dół z narożnika świątyni, a będziesz cudownie ocalony, i na koniec oddaj mi pokłon. Chrystus nie wchodzi ani raz w bezpośredni dialog, ale odpowiada, odwołując się do tekstów biblijnego objawienia. I rzecz nie idzie o cytaty, ale o ważną podpowiedź: wobec pokusy skutecznym ratunkiem jest nie moja mądrość, ale słowo Pana Boga. „Napisane jest: »Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych«”. „Napisane jest także: »Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego«”. „Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz”. Każda z tych odpowiedzi nawiązuje do starotestamentowej Księgi Powtórzonego Prawa, gdzie fundamentalną ideą jest wierność przymierzu, jakie człowiek zawiera z Panem Bogiem.

4. Bardzo często pokusa bywa odbierana przez wielu z nas jako już dokonane zło. Nic bardziej mylnego. Pokusa to swoiste wyjście na ring i początek walki. Kłamca rozpoczyna dialog, w którym chce zamieniać wartości. Dobro pokaże nam jako zło, a zło zrelatywizuje. Sednem sprawy będzie to, byśmy – niczym Ewa – dali się wciągnąć w dialog. On zadba o zacieranie granic. Bo on nie jest rogatym wioskowym głupkiem, ale duchem, który przewyższa nas inteligencją. Ratunkiem jest całkowite zdanie się na Pana Boga, bo diabeł nie jest ponad Nim. „Idź precz!”, zamiast dialogu, jest najlepszą odpowiedzią.
Teresa
PostWysłany: Sob 12:31, 13 Lut 2016   Temat postu:

Dziś oswoiliśmy diabła i nie traktujemy go poważnie. I to jest chyba jego największe zwycięstwo. Kościół co roku, w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu, przypomina nam o istnieniu szatana i jego podstępnych metodach.

Nasuwa się pytanie, co jest źródłem naszych słabości. Benedykt XVI mówi tak:

"Widoczne staje się tutaj, że najgłębszym rdzeniem wszelkich pokus jest odrzucenie Boga, który – obok tego wszystkiego, co w naszym życiu okazuje się jako pierwszoplanowe – jawi się jako coś drugorzędnego, a nawet niepotrzebnego i przeszkadzającego".

Święty Proboszcz z Ars podczas jednego z kazań przytoczył dialog świętego Makarego z diabłem, który oświadczył mu: "Potrafię robić to samo, co ty: pościsz, a ja nie jem wcale, czuwasz, a ja nie potrzebuję snu. Jest tylko jedna rzecz, którą ty potrafisz, a ja nie. Cóż to takiego? spytał świętyByć pokornym – odparł diabeł i znikł.
Teresa
PostWysłany: Sob 14:15, 21 Lut 2015   Temat postu:

ZAGADNIENIE 41

KUSZENIE CHRYSTUSA [28]

Przejdźmy z kolei do rozważań nad kuszeniem Chrystusa. Ujmiemy je w cztery punkty:
1. Czy kuszenie Chrystusa miało sens?
2. Miejsce kuszenia.
3. Czas kuszenia.
4. Sposób kuszenia i kolejność pokus.

Artykuł 1

CZY KUSZENIE CHRYSTUSA MIAŁO SENS ?
(...)
http://www.katedra.uksw.edu.pl/suma/suma26.htm
Teresa
PostWysłany: Śro 22:24, 03 Wrz 2014   Temat postu:

Św. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, III q. 41 a. 1 (strona 30)

CZY KUSZENIE CHRYSTUSA MIAŁO SENS?


Wydaje się, że nie
1. Bo kusić – to znaczy doświadczać. Doświadczeniu zaś poddajemy tylko rzecz nie znaną. Moc Chrystusa natomiast znali nawet szatani, czytamy bowiem, że On „nie dozwalał im mówić, albowiem wiedzieli, że jest Chrystusem” Nie godziło się więc, jak sądzimy, kusić Chrystusa.

Ad 1. Jak mówi Augustyn, „Chrystus dawał się poznać szatanom tylko o tyle, o ile sam tego chciał. Pozwalał się poznać nie przez to, co jest życiem wiecznym, lecz tylko przez pewne doczesne dowody swej mocy”. Na podstawie tych dowodów szatani mogli wnioskować, że Chrystus jest Synem Bożym. Lecz ponieważ widzieli w Nim również pewne oznaki ludzkiej słabości, nie mieli co do tego pewności. Dlatego to szatan chciał kusić Chrystusa. Pisze o tym Mateusz: „Potem, gdy łaknął, przystąpił kusiciel do Niego”, ponieważ, jak mówi Hilary, „Diabeł nie ośmieliłby się kusić Chrystusa, gdyby nie dojrzał w nim ludzkiej słabości – głodu. Wskazuje na to sam sposób kuszenia. Słowa szatana: „Jeśliś jest Synem Bożym” Grzegorz opatruje następującym komentarzem: „Co znaczy ten wstęp? Chyba tylko to, że szatan wiedział o mającym nastąpić przyjściu Syna Bożego, lecz nie przypuszczał, że miało się ono dokonać w słabości ciała”.

http://www.katedra.uksw.edu.pl/suma/suma_26.pdf
Teresa
PostWysłany: Pon 8:54, 15 Lut 2010   Temat postu:

Cytat:
Punkt, o który tu chodzi, pojawia się w odpowiedzi Jezusa, która znowu została zaczerpnięta z Księgi Powtórzonego Prawa (6,16): "Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego". (...)

Co to znaczy wystawiać Pana Boga na próbę?

Jan Paweł II tak odpowiada na to pytanie: To zdanie ma poniekąd podwójne znaczenie: po pierwsze oznacza, że nie wolno dla zaspokojenia pychy żywota kusić Pana Boga, po drugie – poprzez ten zakaz Jezus oznajmia, że - będąc Bogiem –może zwalczyć każdą pokusę.

Natomiast Benedykt XVI tak wyjaśnia ten problem: W Księdze Powtórzonego Prawa jest to aluzja do wydarzenia na pustyni, gdzie Izraelowi groziło niebezpieczeństwo śmierci z pragnienia. Pojawia się bunt skierowany przeciwko Mojżeszowi, który staje się buntem przeciw Bogu. (…) Izraelici wystawiali Pana na próbę, mówiąc: Czy Pan jest rzeczywiście wśród nas, czy nie? Chodzi więc co to, czego zapowiedzi pojawiały się już wcześniej: Bóg musi się poddać eksperymentowi. Trzeba Go „wypróbować”, tak jak postępuje się z towarami. Musi się poddać warunkom, które uważamy za konieczne dla osiągnięcia pewności. Jeśli teraz nie zapewni opieki przyobiecanej w Psalmie 91 znaczy to, że nie jest Bogiem. (…) Otóż Boga nie może znaleźć pycha, która czyni Go przedmiotem i chce Mu narzucić nasze warunki laboratoryjne. Ta bowiem już z góry zakłada naszą negację Boga jako Boga , ponieważ na Nim stawiamy siebie samych. Ponieważ odrzucamy cały wymiar miłości i wewnętrznego słuchania i za rzeczywistość uznajemy tylko to, co może być przedmiotem eksperymentu, co zostało złożone w nasze ręce. Kto tak myśli, ten siebie samego czyni Bogiem i poniża przy tym nie tytko Boga, lecz także świat i siebie samego.”
Teresa
PostWysłany: Pon 20:04, 09 Mar 2009   Temat postu:

"Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem" (Mt 4, 3).


Szatan liczył tu na łakomstwo. "Stary wróg kusił pierwszego człowieka do łakomstwa, tak też chciał i drugiego" - mówi św. Grzegorz. Przy pierwszym człowieku udało mu się. Całkiem więc naturalnie nęciło go to powodzenie do dalszych prób.
Zachęć się ty także do walki z dogadzaniem sobie w jedzeniu, gdyż z niego jak ze źródła sączy się aż pięć różnych i to najbrzydszych wad: niska, zmysłowa radość, gadatliwość, nieczystość, nieroztropne mówienie i duchowe lenistwo. Oprócz tego wyraził się jeden ze współczesnych lekarzy: "Stokroć więcej ludzi rujnuje się obżarstwem, niż nadmiernym pijaństwem!" Nie jest to nic innego, jak stwierdzenie słów Pisma św.: "Z przejedzenia wielu umarło" (Syr 37, 31).

Słuchaj zresztą słów Mistrza, który woła do ciebie: "Nie samym chlebem żyje człowiek!" (Mt 4, 4). A u Apostoła czytamy: "Królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije" (Rz 14, 17).
Patrz wreszcie na twardy niedostatek Mistrza. Czterdzieści dni i nocy spędza bez jedzenia na surowym poście. Pragnął, a napojono go żółcią i octem - a ty, jego przyjaciel, chciałbyś dogadzać swemu podniebieniu, ty, któremu należałoby wołać z Apostołem: "Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa" (2 Kor 4. 10)?

Ileż dobrego mógłbyś świadczyć cierpiącym nędzę i głód, gdybyś chciał wyrzec się zbytku w jedzeniu i piciu, nie mówiąc już nic o umartwieniu w ścisłym tego słowa znaczeniu! Ile mógłbyś zdziałać, zwłaszcza dziś, kiedy wielu, z braku pracy i z powodu kryzysu gospodarczego, nie ma nawet kawałka chleba na zaspokojenie głodu!

Niech cię ożywiają podniosłe myśli! Zadowalanie cielesnych potrzeb uważaj sobie za zbyt niskie, by im poświęcać szczególną uwagę. Co do tej kwestii daje ci właściwą wskazówkę św. Grzegorz z Nissy: "Pożywieniem niech ci będzie czystość, chlebem mądrość, pokarmem sprawiedliwość, napojem panowanie nad namiętnościami, odpoczynkiem myśl o dobrych uczynkach".

Z Rozmyslań z Bogiem dla świeckich
Teresa
PostWysłany: Nie 9:43, 08 Mar 2009   Temat postu:

"Wtedy Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła" (Mt 4, 1).

Ten sam Duch, który prowadził Jezusa na pustkowie, by tam był kuszony, zstąpił na ciebie w chwili Chrztu św. Dopuści on i na ciebie różnego rodzaju pokusy. Przygotuj się na nie. Przewidziane pociski mniej rażą, mówi św. Grzegorz Wielki. Przygotuj się na nie, choćby ze względu na wielkie łaski, które wraz z wiarą chrześcijańską stały się twoim udziałem. Bezsprzecznie muszą one drażnić szatana. Znowu czytamy u św. Grzegorza: "Im większe łaski widzi szatan u ludzi, tym zacieklej nastaje, by im je wyrwać chytrym podstępem". Zależy więc bardzo wiele od tej walki!

Lecz mimo tego nigdy się nie bój! Rzuć okiem na Chrystusa, który swoimi pokusami wysłużył ci łaskę do zwycięskiego przeciwstawienia się każdej pokusie. "Umie Pan pobożnych z pokuszenia wyrwać" (2 P 2, 9).
Nie zapominaj też o tym, co mówi Apostoł: "Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać" (1 Kor 10, 13).

Ale nie igraj z pokusą. Zwłaszcza z pokusą ciągnącą cię do grzechów zmysłowych i przeciwnych wierze. Nie bądź tym, co z jednej strony modli się: "Nie wódź nas na pokuszenie!" - a z drugiej sam pomaga pokusie. Być może, iż przyjdą na ciebie różnorodne, wstrętne myśli i będą cię dręczyć. Myśli przeciw wierze, przeciw czystości, a nawet bluźniercze itp. Nie wszystko pochodzi od złego ducha. Bardzo wiele można wytłumaczyć całkiem naturalnie. Źródłem będzie wadliwa natura lub chore nerwy. Wiele trzeba położyć na karb tzw. myśli natrętnych, które nachodzą nas wbrew naszej woli, dlatego też nie mogą być same w sobie grzeszne. Znoś je cierpliwie jako chorobę, lecz żadną miarą nie trać pokoju!

Zresztą przyjmij wszystko, co podoba się Bogu zesłać na ciebie i co chce ci przeznaczyć. W ten sposób możesz mu dowieść swojej wierności, odpokutować wiele uchybień, a także będziesz wzrastał w pokorze. "Za wszelką radość poczytujcie, bracia moi, gdy w rozmaite pokusy wpadniecie" (Jk 1,2).

Z Rozmyślań Z Bogiem dla świeckich msza.net
Teresa
PostWysłany: Nie 9:38, 01 Mar 2009   Temat postu: Kuszenie Chrystusa na Pustyni - rozważania

W pierwszą niedzielę Wielkiego Postu Kościół czyta nam św. Ewangelię o kuszeniu Jezusa przez szatana. Wielce pouczający wykład tej ewangelicznej historii przedstawia Ojciec Święty Benedykt XVI w książce "Jezus z Nazaretu".

Image

Oto fragment rozdziału 2:

(…)
Mateusz i Łukasz opowiadają o trzech pokusach Jezusa, w których znajduje odbicie walka wewnętrzna o Jego zadanie, równocześnie jednak pojawia się pytanie, o co w ogóle chodzi w życiu człowieka. Widoczne staje się tutaj, że najgłębszym rdzeniem wszelkich pokus jest odrzucenie Boga, który – obok tego wszystkiego, co w naszym życiu ukazuje się jako pierwszoplanowe – jawi się jako coś drugorzędnego, a nawet niepotrzebnego i przeszkadzającego. Tworzenie ładu w świecie samemu bez Boga, na fundamencie własnych przesłanek i zasad, uznawanie za jedyną rzeczywistość spraw politycznych i materialnych i odrzucanie Boga jako iluzji – oto pokusa, która nam zagraża w różnych odmianach.

Do istoty pokusy należy jej aspekt moralny: nie ciągnie nas ona bezpośrednio do złego – to byłoby zbyt proste. Pokusa stwarza wrażenie ukazywania czegoś lepszego: porzucić wreszcie iluzje i zabrać się z całą energią do ulepszania świata. Przystępuje do tego pod pretekstem autentycznego realizmu: realne jest to, co namacalne: władza i chleb; natomiast rzeczy Boże ukazują się jako nierzeczywiste, jako świat drugoplanowy, niepotrzebny właściwie. Problemem jest tu Bóg: Czy jest kimś rzeczywiście istniejącym, samą rzeczywistością, czy też nią nie jest? Czy jest jedynym Dobrym, czy może sami musimy znajdywać dobro? Pytanie o Boga jest pytaniem podstawowym, stawiającym nas na rozdrożu ludzkiej egzystencji. Co zbawca świata musi czynić lub czego nie czynić? Oto pytanie zawarte w pokusach Jezusa. U Mateusza i Łukasza trzy pokusy są identyczne, odmienna jest tylko ich kolejność. Będziemy się trzymać kolejności podanej przez Mateusza, ze względu na porządek stopniowania, na którym jest oparta.
(…)
„Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem” (Mt 4,3) – tak brzmi pierwsza pokusa. „Jeśli jesteś Synem Bożym…” – usłyszymy powtórnie te słowa, wypowiedziane przez szyderców pod Krzyżem: „Jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża!...” (Mt 27,40). Księga Mądrości przewidziała tę sytuację: „Jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się za nim” [2,18].

Drwiny i pokusa mieszają się tu ze sobą: by stać się wiarygodnym, Chrystus powinien udowodnić słuszność swych roszczeń. Ten postulat dowodu będzie towarzyszył Jezusowi przez całą historię Jego życia. Co pewien czas będzie się spotykał z zarzutem, że nie wykazał dostatecznie, kim jest, że musi dokonać wielkiego cudu, który usunie wszelką niejednoznaczność i wszystkie opory. Stanie się wtedy dla wszystkich jasne, kim i czym jest lub nie jest.

A ten sam przecież postulat poprzez całą historię kierujemy do Boga i Chrystusa oraz do Jego Kościoła! Jeśli rzeczywiście jesteś, Boże, musisz to ukazywać. Musisz więc zerwać zasłonę tajemnicy i zapewnić jasność, do której mamy prawo. Jeśli Ty, Chrystusie, jesteś naprawdę Synem, a nie jednym z oświeconych, którzy co pewien czas pojawiają się w historii, musisz tego dowieść wyraźniej, niż czyniłeś to dotychczas. Musisz też swemu Kościołowi – jeśli on ma być Twoim – dać miarę oczywistości inną niż ta, którą ma w rzeczywistości.
(…)
Można oczywiście pytać, dlaczego Bóg nie stworzył świata, w którym Jego obecność byłaby bardziej widoczna; dlaczego Chrystus nie pozostawił jakiegoś innego odblasku swej obecności, który byłby przekonujący dla każdego. Jest to tajemnica Boga i człowieka, której nie potrafimy przeniknąć. Żyjemy w takim świecie, w którym obecność Boga nie jest namacalną oczywistością i można Go szukać i znajdywać tylko przez otwarcie serca, przez „exodus” z „Egiptu”. W tym świecie musimy się przeciwstawiać omamom fałszywych filozofii. Musimy uznać, że nie żyjemy samym chlebem, lecz przede wszystkim posłuszeństwem okazywanym słowu Bożemu. I dopiero tam, gdzie to posłuszeństwo stanie się rzeczywistością naszego życia, pojawia się sposób myślenia, zdolny wszystkim dostarczyć także chleba.

Przejdźmy do drugiej pokusy Jezusa, której znaczenie wzorcowe jest pod pewnym względem najtrudniejsze do zrozumienia. Tę pokusę należy pojmować jako pewnego rodzaju wizję, w której rzeczywistość, szczególne zagrożenie dla człowieka i niebezpieczeństwo grożące zadaniu Jezusa ponownie stanowią jedną całość. Najpierw zwróćmy tu uwagę na pewien zaskakujący szczegół. Żeby wciągnąć Jezusa w zastawioną na Niego pułapkę, diabeł przytacza Pismo Święte. Cytuje Psalm 91,11nn, który mówi o opiece, jaką Bóg zapewnia człowiekowi wierzącemu: „Aniołom swoim da rozkaz co do ciebie, a na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień”. (…) Diabeł okazuje się znawcą Pisma, który potrafi dokładnie zacytować Psalm. Cała rozmowa tej drugiej pokusy wygląda rzeczywiście jak spór dwóch uczonych w Piśmie: Diabeł występuje jako teolog – zauważa Joachim Gnilka. Władimir Sołowjow wprowadził ten motyw do swej Krótkiej opowieści o Antychryście: Antychryst otrzymuje na uniwersytecie w Tybindze honorowy tytuł doktora teologii; jest wybitnym biblistą. W ten sposób Sołowjow drastycznie wyraził swój sceptycyzm w stosunku do pewnego typu erudycji biblijnej tamtych czasów. Nie jest to „nie” wobec naukowego wykładu Biblii, lecz wysoce zbawienne i konieczne ostrzeżenie przed możliwymi jej błędnymi drogami. Wykład Pisma Świętego może w rzeczywistości stać się narzędziem Antychrysta. Sołowjow nie jest pierwszym, który to powiedział; jest to wewnętrzna treść samej historii kuszenia.

Na bazie pozornych osiągnięć naukowej egzegezy pisano najgorsze książki, dokonujące destrukcji postaci Jezusa i demontażu wiary. Dzisiaj Biblia jest bardzo często poddawana kryteriom tak zwanego współczesnego obrazu świata, którego podstawowym dogmatem jest twierdzenie, że Bóg w ogóle nie może działać w historii, zatem wszystko, co się odnosi do Boga, należy lokować na obszarze podmiotu. Wtedy Biblia nie mówi już o Bogu, o Bogu żywym; wtedy mówimy już tylko my sami i my decydujemy o tym, co Bóg może czynić i co my czynić chcemy lub powinniśmy. A Antychryst, z miną wielkiego uczonego, mówi nam, że egzegeza, która czyta Biblię w duchu wiary w żywego Boga i wsłuchuje się przy tym w Jego słowo, jest fundamentalizmem. Tylko jego, rzekomo ściśle naukowa, egzegeza, w której sam Bóg nic nie mówi i nic nie ma do powiedzenia, jest na poziomie dzisiejszych czasów.

Teologiczny spór pomiędzy Jezusem i diabłem jest dysputą dotyczącą wszystkich czasów na temat właściwej interpretacji Pisma, a jej podstawowym problemem hermeneutycznym jest problem obrazu Boga. Spór o interpretację jest koniec końców sporem o to, kim jest Bóg. To zmaganie się z problemem obrazu Boga, z którym mamy do czynienia w dyskusjach nad poprawną interpretacją Pisma, znajduje jednak konkretne rozstrzygnięcie w obrazie Chrystusa: czy On, nie sprawujący doczesnej władzy, jest naprawdę Synem żywego Boga?
(...)
Punkt, o który tu chodzi, pojawia się w odpowiedzi Jezusa, która znowu została zaczerpnięta z Księgi Powtórzonego Prawa (6,16): "Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego". (...)

Całość rozważań w książce: Jezus z Nazaretu

Spis treści książki i fragment tu:

https://www.tolle.pl/zajrzyj-do-ksiazki/596

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group