Autor Wiadomość
Teresa
PostWysłany: Nie 19:04, 29 Maj 2022   Temat postu:

stefan napisał:
Piękny tekst ks Tadeusza Kiersztyna sprzed roku 2000 - go. Jest to słowo wstępne do książki o Rozalii Celakównie O Dobrzyckiego i o. Szafrańca pt "Wielkie Wezwanie do narodu polskiego" wydanie II.
Czy pisze tu o intronizacji Jezusa na króla Polski? Nie, podaje zdrową naukę o Najświętszym Sercu Pana Jezusa i królowaniu Chrystusowym. jeszcze nie był skonfliktowany i nie ogłaszał Pana Jezusa na Króla Polski


Słowo wstępne

Rozalia Celakówna (1901-1944) jest postacią zdumiewającą i nadzwyczajną. Przez 20 lat pracowała jako pielęgniarka w szpitalach przy ulicy Kopernika w Krakowie. Zatrudniona została na oddziale chorób wenerycznych, gdzie wykonywała najniższe posługi względem ludzi zgangrenowanych duchowo i fizycznie. W swym życiu umiłowała pokorę i skromność. Na pozór wydaje się być osobą niewiele znaczącą, a tymczasem potrafi mocą swego ducha potężnie oddziaływać na otoczenie. Odwołajmy się tu do jednego z wielu znanych faktów: Przez dwadzieścia lat pracy, podczas jej dyżurów ani jedna osoba nie zmarła nie pojednana wpierw z Bogiem. Podobnych świadectw jest wiele. Ukazują one heroiczność jej życia i jej zdolność dawania świadectwa o Bogu za cenę bezgranicznej ofiary. Poznając bliżej Rozalię Celakównę, zobaczymy, jak w niezmiernie trudnych warunkach pracy i życia Bóg prowadzi ją wielkimi krokami ku świętości. Wkrótce Rozalia stanie się w rękach Bożych uległym narzędziem, poprzez które Jezus zechce pokierować kultem swego Najświętszego Serca.

W przypadku Rozalii wybór miejsca i rodzaju pracy nie był przypadkowy, ale podyktowany wyraźnym życzeniem Pana Jezusa. Przy ulicy Kopernika w roku 1921, na trzy lata przed przybyciem Rozalii do Krakowa, została bowiem ukończona Bazylika Serca Jezusa. Wybudowano ją jako wotum wdzięczności Narodu Polskiego dla Serca Jezusa w tym celu, by stała się centralnym miejscem kultu Najświętszego Serca Jezusa dla wszystkich polskich ziem i wszystkich Polaków. Ta wspaniała budowla, wzniesiona z marmurów i stiuków, pozostanie tylko nikłym odblaskiem piękna tej żywej świątyni, którą w sercu Rozalii uczynił sobie Jezus. Jednakże w przedziwnych planach Opatrzności te dwie świątynie: jedna - uczyniona rękami ludzi i druga - będąca dziełem Ducha Świętego, tworzą harmonijną całość. Poprzez Rozalię Jezus powie nam o pragnieniach i smutkach swego Najświętszego Serca. Powie o tym, w jaki sposób nasz naród ma żyć i do czego ma dążyć, by hołd, złożony przez Polskę Jego Najświętszemu Sercu, nie stał się czczym obrzędem i li tylko bezdusznym marmurowym darem, ale by faktycznie prowadził dzieci naszej Ojczyzny drogą miłości ku wypełnieniu odwiecznych Bożych postanowień. Tak oto przeznaczenie bazyliki i posłannictwo Rozalii zlewają się w jedną całość, wzajemnie się uzupełniając i warunkując.

Drogi Czytelniku, czytając o życiu Rozalii Celakówny i wsłuchując się w słowa, które Jezus poprzez nią kieruje do Ciebie i do naszego narodu, postawisz sobie zapewne pytanie: Jak to jest możliwe, że do tej pory pozostaliśmy obojętni wobec słów tego wielkiego proroctwa?
Posłannictwo Rozalii ściągało na nią nieprzerwane pasmo wielkich duchowych udręk, mających swe źródło w ludzkim niezrozumieniu i grzechu. Realizacja zamiarów Bożych na ziemi poprzez ludzi oznacza zawsze walkę z potężnymi siłami Zła! W walce tej dobro, prawda i miłość są wyszydzane, ośmieszane i często odpychane nawet przez tych, którzy w pierwszym rzędzie powinni stanąć po stronie Boga. Goryczy z tego płynącej doświadczyła w całej pełni Rozalia. Brak wiary i zaangażowania ze strony ludzi prowadzi jakby do niemocy samego Boga! Dlatego też razem z Rozalią przyszło Polsce czekać przeszło 50 lat, by jej posłannictwo zostało nam w końcu udostępnione.

Miejmy jednak nadzieję, że jeśli pozwolimy Bogu zawładnąć naszymi sercami, to - mimo tych wielu lat błądzenia - Jezus zechce zrealizować wobec Polski swe plany, które ukazał Rozalii Celakównie. Najważniejszym tego warukiem wydaje się być spełnienie żądania Pana Jezusa, by Polska na nowo została uroczyście poświęcona Jego Sercu przez władze kościelne i państwowe i by cały nasz naród szukał odnowy duchowej poprzez zwrócenie się do prawdy, objawionej w Najświętszym Sercu. Zewnętrznym wyrazem tych dążeń ma być budowa pomnika Najświętszego Serca Jezusa, który wobec innych narodów byłby świadectwem naszej duchowej opcji. Spełnienie tych warunków, wskazanych przez Pana Jezusa, ma sprawić, że Bóg będzie dalej realizował to wielkie dzieło miłości, które rozpoczął w życiu minionych pokoleń.

Niniejsza książka, która ukazała się wpierw w Chicago za staraniem Arcybractwa Straży Honorowej Najświętszego Serca Pana Jezusa, składa się z zapisków duchowych Rozalii, z komentarzy, z materiałów biograficznych i z licznych dokumentów. Jest to zatem pozycja niewątpliwie trudna w odbiorze i wymagająca od Czytelnika duchowej dojrzałości. Wartość jej polega nie tyle na sensacyjnym wątku objawień, tak bardzo miłym dla naszych narodowych oczekiwań, ile na przejmującym świadectwie życia człowieka bezgranicznie zanurzonego w świętości Boga i bezgranicznie oddanego posłudze ludzkiej nędzy.
Jezus, by przekonać świat o prawdziwości swego posłan-nictwa, zgadza się na drogę krzyżową i na krzyżu kona. Aby nas, małej wiary, przekonać o autentyczności posłannictwa Rozalii, Bóg prowadzi ją przez bezmiar ludzkiego cierpienia i pozwala jej w tym cierpieniu wytrwać do końca. Heroiczność i świętość jej życia zmuszają nieraz Czytelnika do bolesnej refleksji nad sobą samym.

O Rozalii Celakównie można powiedzieć, że Bóg obarczył ją cierpieniem, doświadczył do granic ludzkiej wytrzymałości i uczynił skałą niewzruszoną, by w ten sposób dać Polsce pewny fundament pod dalsze duchowe budowanie. W przeszłości nasz naród, u progu odzyskania niepodleg-łości, zapisał piękną kartę wdzięczności, fundując bazylikę Sercu Jezusa. W świetle życia i posłannictwa Rozalii Celakówny budowa bazyliki okazuje się być zaledwie pierwszą stroną w nowej księdze historii naszego narodu, która ma dopiero powstać. Jeśli obecnie w Polsce nie znajdą się ludzie i organizacje, które by zechciały kontynuować rozpoczęte dzieło, to zarówno budowa bazyliki pozostanie w życiu Kościoła w Polsce niewiele znaczącym epizodem, jak też życie Rozalii Celakówny przeminie nie dostrzeżone, a ogromny trud jej ofiary zostanie zmarnowany.

Oddając książkę o Rozalii Celakównie do rąk polskich katolików, mamy świadomość wagi tego faktu. Po raz drugi, na progu odzyskania przez Polskę niepodległości, przekazane przez Rozalię przesłanie Jezusa stawia nas przed zasadniczym wyborem. Albo zburzymy dotychczasowy porządek, odcinając się od wiary naszych ojców i od chrześcijańskich korzeni naszego narodu, albo pozostaniemy wierni Bogu i będziemy realizować Jego plany względem Polski. W tym drugim przypadku Pan Jezus, według świadectwa Celakówny, uzależnia wylanie swej łaski, potrzebnej naszemu narodowi, od rozwoju kultu Jego Najświętszego Serca. Sama Rozalia była wielką apostołką dzieła osobistego poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusa, wskazując nam w ten sposób drogę duchowej odnowy. Dzieło to wydaje się być zaledwie gruntem pod realizację dalszych życzeń Pana Jezusa. Przez poświęcenie Sercu Jezusa Polski i każdej jej cząstki (diecezje, parafie, rodziny) mamy ustanowić Jezusa jedynym Panem naszego narodu. Wagi tych duchowych zadań, postawionych przed Polską przez Pana Jezusa, po przeczytaniu niniejszej książki nie można nie docenić. Koniec XX wieku i nadchodzący rok 2000, z którym Ojciec Święty, Jan Paweł II i cały Kościół wiążą wielkie nadzieje, są swoistym zaproszeniem do podjęcia usilnych starań, byśmy w kolejne tysiąclecie weszli duchowo odnowieni. Ufni, że posłannictwo Rozalii realizuje się właśnie teraz, prośmy za jej wstawiennictwem Boga, byśmy potrafili odpowiedzieć na przekazane nam przez Rozalię Jego wielkie wezwanie..

Tadeusz Kiersztyn SJ


Tak! to jest z tej ksiązki, mam ją z tym wstępem:

Image
Teresa
PostWysłany: Czw 20:56, 16 Cze 2011   Temat postu:

Znając przesłanie Rozalii Celakówny, to głównie chodzi o odnowę moralną narodu. Wszelkie wojny, kataklizmy, etc ... są wynikiem demoralizacji, zepsucia, grzechu człowieka. Bo oprócz tego, że Bóg jest Miłością, jest również Sprawiedliwością. Jeżeli coś dopuszcza na ludzkość, to też z miłości, dla opamiętania, żeby się ludzie opamiętali, żeby nie poszli do piekła, bo Bóg stworzył człowieka, żeby człowiek poznał Boga, miłował Go i służył Mu, i tak po śmierci posiadłszy Boga przez uszczęśliwiające oglądanie Go twarzą w twarz, cieszył się Nim na wieki w niebie.

Podzielam pana zdanie; "sytuacja dziś jest jeszcze gorsza niż przed wojną, nawet trudno to porównywać."

Czy nie ma żadnej reakcji ze strony Koscioła? - powiedziała bym, że jest, ale może nie wspołmiernie za słaba do tego zła jakie obserwujemy. Kto dziś grzmi z ambony o grzechach sodomskich? w ogóle o moralności zepsutej do szpiku kości! Dziś jest kryzys moralności i wiary.

Co jest fundamentem kryzysu? takie najważniejsze to:
- aborcja
- grzechy przeciw naturze
- brutalność zachowania
.... i wiele innych zachowań tu można wymieniać.
To co obserwujemy to patologia ogółu społeczeństwa, ale też bierność katolickich organów opiniotwórczych.

No mamy godność człowieka przede wszystkim! Wszystko jakoś zostało przekręcone, widać to przesunięcie akcentu od pozycji wertykalnej (tradycyjnej) do horyzontalnej i ta apokatastaza - straszna herezja!


Wakeford napisał:
Tak więc, podsumowując: wojna miała jakiś głęboki sens religijny, była ostrzeżeniem dla człowieka ...

I nie widzę w tym jakiejś sprzeczności, bo tak było i jest. Proszę pamiętać, Pan Bóg ma czas, bo jest Panem czasu, Panem wszystkiego.

Zwolennicy legalizacji „małżeństw” homoseksualnych, aborcji etc. wiele by zyskali na przemyśleniu wielu wydarzeń, tych które były wcześniej i te które dotykają ludzkość dziś. Prorok Ozeasz napisał już przecież dawno temu: „Bo wiatr siać będą, a wicher pożną” (Oz 8, 7), a bliższy nam w czasie święty Paweł pisał do Galatów: „Nie błądźcie: Bóg nie pozwoli naśmiewać się z siebie” (Gal 6, 7).

Nie powinniśmy uznawać tych słów za przestarzałe tylko dlatego, że Bóg milczy. Bóg milczy. „Kara oddala się w czasie, gdyż Bóg jest dobry – pisał Józef de Maistre, w ''Les Délais de la justice divine'' – lecz nieuchronna, gdyż jest też sprawiedliwy”.
Wakeford
PostWysłany: Wto 20:30, 14 Cze 2011   Temat postu:

Kiedyś zajmował mnie temat przyczyn wojny oraz jakiegoś moralnego rozlicznia po wojnie. U Celakówny mamy to jak na dłoni: wojna była wynikiem demoralizacji człowieka, była, jakby to nie ujmować, jakąś postacią kary.
I to dziwi mnie jak najbardziej, że nie ma żadnej reakcji ze strony Kościoła, bo przecież sytuacja dziś jest jeszcze gorsza niż przed wojną, nawet trudno to porównywać.
Tymczasem mam odczucie, że mamy do czynienia jakaby z innym Bogiem i innym człowiekiem: człowiek jest zbyt godny, aby nawet delikatnie zwrócić mu uwagę, a Bóg tak sparaliżowany swą miłością do swego tworu, że jedynie się nad nim lituje i nadskakuje społecznie, ekonomicznie czy socjalnie.

Wydaje się, że jestesmy w jakiejś fazie post-historycznej: cały sens religijny przekazywany w tradycji ustał, jak też racjonalne rozumienie i wnioskowanie historyczne. Historia zakończyła się, a Bóg z drugiej strony, pogodził się z grzechem człowieka, zwycieżyła w nim samym jego miłość, a godność człowieka w procesie dziejów stała się ich ostatetcznym produktem.
Żyjemy ostatecznie w końcowej epoce historii tj. epoce godności ludzkiej, która nie dopuszcza już zadnym zaburzeń historycznych.
Mówiąc prosto: owszem - za czasów Celakówny możliwa była wojna jako skutek grzechu człowieka i kara, teraz natomiast nigdy coś takiego nie nastąpi i nie należy nawet o tym mówić.
Mi zawsze brakowało rozliczenia antropologicznego po wojnie, tak jakby wojna miała tylko przyczyny polityczne. Ja tego w ogóle nie rozumiem, jak można tak naiwnie rozumieć historię. Tymczasem wojna była na wskroś czymś sprawiediwym i ani na jotę człowiek nie otrzymał w niej wiecej niż mu się należało, gdyż sam był jej jedyną przyczyną.

Dodam, że cała groza wojny zastała przez Kościół obecnie skutecznie przemilczana, nic o tym sie nie mówi.To co sie działo podczas wojny jest przecież jakby ukazaniem naszego grzechu, grzech staje sie czymś dla człowieka namacalnym, sam doświadcza go na wałsnym ciele. W mojej opini realne doświadczenie cierpienia a przede wszytkim ciała jakie jest skutkiem wojny jest też antycypacją piekła, tj przedstawieniem jego i grzechu realności.
No, ale temat piekła współcześnie też nie obowiązuje przecież.

Tak więc, podsumowując: wojna miała jakiś głęboki sens religijny, była ostrzeżeniem dla człowieka, ale i też antropologicznym skwitowaniem człowieka przez Boga, wystawieniem rachunku. I Kościół ze swą nową fałszywą antroplogią postanowił o tym zapomnieć.
Teresa
PostWysłany: Sob 17:04, 11 Cze 2011   Temat postu:

Za wszystkich kapłanów TRZEBA! się modlić, a za Jezuitów być może jeszcze więcej, żeby nie było tak, jak wyczytałam w tym humorze:

Umarł franciszkanin i poszedł do Nieba, a tu św. Piotr mu pokazuje jakieś boczne wejście. Idzie zakamarkami, aż dochodzi do Bramy głównej. A tam feta - archanieli grają, święci się radują. Wszystko to na cześć jezuity który właśnie wszedł do Nieba. Rozgoryczony franciszkanin idzie do św. Piotra i mówi:
- Jak ja przyszedłem to nie było żadnych uroczystości...
Na to św. Piotr:
- Synu, franciszkanów my tu mamy codziennie, a to pierwszy jezuita od 100 lat!

Także za Jezuitów +++
stefan
PostWysłany: Sob 16:49, 11 Cze 2011   Temat postu:

Piękny tekst ks Tadeusza Kiersztyna sprzed roku 2000 - go. Jest to słowo wstępne do książki o Rozalii Celakównie O Dobrzyckiego i o. Szafrańca pt "Wielkie Wezwanie do narodu polskiego" wydanie II.
Czy pisze tu o intronizacji Jezusa na króla Polski? Nie, podaje zdrową naukę o Najświętszym Sercu Pana Jezusa i królowaniu Chrystusowym. jeszcze nie był skonfliktowany i nie ogłaszał Pana Jezusa na Króla Polski


Słowo wstępne

Rozalia Celakówna (1901-1944) jest postacią zdumiewającą i nadzwyczajną. Przez 20 lat pracowała jako pielęgniarka w szpitalach przy ulicy Kopernika w Krakowie. Zatrudniona została na oddziale chorób wenerycznych, gdzie wykonywała najniższe posługi względem ludzi zgangrenowanych duchowo i fizycznie. W swym życiu umiłowała pokorę i skromność. Na pozór wydaje się być osobą niewiele znaczącą, a tymczasem potrafi mocą swego ducha potężnie oddziaływać na otoczenie. Odwołajmy się tu do jednego z wielu znanych faktów: Przez dwadzieścia lat pracy, podczas jej dyżurów ani jedna osoba nie zmarła nie pojednana wpierw z Bogiem. Podobnych świadectw jest wiele. Ukazują one heroiczność jej życia i jej zdolność dawania świadectwa o Bogu za cenę bezgranicznej ofiary. Poznając bliżej Rozalię Celakównę, zobaczymy, jak w niezmiernie trudnych warunkach pracy i życia Bóg prowadzi ją wielkimi krokami ku świętości. Wkrótce Rozalia stanie się w rękach Bożych uległym narzędziem, poprzez które Jezus zechce pokierować kultem swego Najświętszego Serca.

W przypadku Rozalii wybór miejsca i rodzaju pracy nie był przypadkowy, ale podyktowany wyraźnym życzeniem Pana Jezusa. Przy ulicy Kopernika w roku 1921, na trzy lata przed przybyciem Rozalii do Krakowa, została bowiem ukończona Bazylika Serca Jezusa. Wybudowano ją jako wotum wdzięczności Narodu Polskiego dla Serca Jezusa w tym celu, by stała się centralnym miejscem kultu Najświętszego Serca Jezusa dla wszystkich polskich ziem i wszystkich Polaków. Ta wspaniała budowla, wzniesiona z marmurów i stiuków, pozostanie tylko nikłym odblaskiem piękna tej żywej świątyni, którą w sercu Rozalii uczynił sobie Jezus. Jednakże w przedziwnych planach Opatrzności te dwie świątynie: jedna - uczyniona rękami ludzi i druga - będąca dziełem Ducha Świętego, tworzą harmonijną całość. Poprzez Rozalię Jezus powie nam o pragnieniach i smutkach swego Najświętszego Serca. Powie o tym, w jaki sposób nasz naród ma żyć i do czego ma dążyć, by hołd, złożony przez Polskę Jego Najświętszemu Sercu, nie stał się czczym obrzędem i li tylko bezdusznym marmurowym darem, ale by faktycznie prowadził dzieci naszej Ojczyzny drogą miłości ku wypełnieniu odwiecznych Bożych postanowień. Tak oto przeznaczenie bazyliki i posłannictwo Rozalii zlewają się w jedną całość, wzajemnie się uzupełniając i warunkując.

Drogi Czytelniku, czytając o życiu Rozalii Celakówny i wsłuchując się w słowa, które Jezus poprzez nią kieruje do Ciebie i do naszego narodu, postawisz sobie zapewne pytanie: Jak to jest możliwe, że do tej pory pozostaliśmy obojętni wobec słów tego wielkiego proroctwa?
Posłannictwo Rozalii ściągało na nią nieprzerwane pasmo wielkich duchowych udręk, mających swe źródło w ludzkim niezrozumieniu i grzechu. Realizacja zamiarów Bożych na ziemi poprzez ludzi oznacza zawsze walkę z potężnymi siłami Zła! W walce tej dobro, prawda i miłość są wyszydzane, ośmieszane i często odpychane nawet przez tych, którzy w pierwszym rzędzie powinni stanąć po stronie Boga. Goryczy z tego płynącej doświadczyła w całej pełni Rozalia. Brak wiary i zaangażowania ze strony ludzi prowadzi jakby do niemocy samego Boga! Dlatego też razem z Rozalią przyszło Polsce czekać przeszło 50 lat, by jej posłannictwo zostało nam w końcu udostępnione.

Miejmy jednak nadzieję, że jeśli pozwolimy Bogu zawładnąć naszymi sercami, to - mimo tych wielu lat błądzenia - Jezus zechce zrealizować wobec Polski swe plany, które ukazał Rozalii Celakównie. Najważniejszym tego warukiem wydaje się być spełnienie żądania Pana Jezusa, by Polska na nowo została uroczyście poświęcona Jego Sercu przez władze kościelne i państwowe i by cały nasz naród szukał odnowy duchowej poprzez zwrócenie się do prawdy, objawionej w Najświętszym Sercu. Zewnętrznym wyrazem tych dążeń ma być budowa pomnika Najświętszego Serca Jezusa, który wobec innych narodów byłby świadectwem naszej duchowej opcji. Spełnienie tych warunków, wskazanych przez Pana Jezusa, ma sprawić, że Bóg będzie dalej realizował to wielkie dzieło miłości, które rozpoczął w życiu minionych pokoleń.

Niniejsza książka, która ukazała się wpierw w Chicago za staraniem Arcybractwa Straży Honorowej Najświętszego Serca Pana Jezusa, składa się z zapisków duchowych Rozalii, z komentarzy, z materiałów biograficznych i z licznych dokumentów. Jest to zatem pozycja niewątpliwie trudna w odbiorze i wymagająca od Czytelnika duchowej dojrzałości. Wartość jej polega nie tyle na sensacyjnym wątku objawień, tak bardzo miłym dla naszych narodowych oczekiwań, ile na przejmującym świadectwie życia człowieka bezgranicznie zanurzonego w świętości Boga i bezgranicznie oddanego posłudze ludzkiej nędzy.
Jezus, by przekonać świat o prawdziwości swego posłan-nictwa, zgadza się na drogę krzyżową i na krzyżu kona. Aby nas, małej wiary, przekonać o autentyczności posłannictwa Rozalii, Bóg prowadzi ją przez bezmiar ludzkiego cierpienia i pozwala jej w tym cierpieniu wytrwać do końca. Heroiczność i świętość jej życia zmuszają nieraz Czytelnika do bolesnej refleksji nad sobą samym.

O Rozalii Celakównie można powiedzieć, że Bóg obarczył ją cierpieniem, doświadczył do granic ludzkiej wytrzymałości i uczynił skałą niewzruszoną, by w ten sposób dać Polsce pewny fundament pod dalsze duchowe budowanie. W przeszłości nasz naród, u progu odzyskania niepodleg-łości, zapisał piękną kartę wdzięczności, fundując bazylikę Sercu Jezusa. W świetle życia i posłannictwa Rozalii Celakówny budowa bazyliki okazuje się być zaledwie pierwszą stroną w nowej księdze historii naszego narodu, która ma dopiero powstać. Jeśli obecnie w Polsce nie znajdą się ludzie i organizacje, które by zechciały kontynuować rozpoczęte dzieło, to zarówno budowa bazyliki pozostanie w życiu Kościoła w Polsce niewiele znaczącym epizodem, jak też życie Rozalii Celakówny przeminie nie dostrzeżone, a ogromny trud jej ofiary zostanie zmarnowany.

Oddając książkę o Rozalii Celakównie do rąk polskich katolików, mamy świadomość wagi tego faktu. Po raz drugi, na progu odzyskania przez Polskę niepodległości, przekazane przez Rozalię przesłanie Jezusa stawia nas przed zasadniczym wyborem. Albo zburzymy dotychczasowy porządek, odcinając się od wiary naszych ojców i od chrześcijańskich korzeni naszego narodu, albo pozostaniemy wierni Bogu i będziemy realizować Jego plany względem Polski. W tym drugim przypadku Pan Jezus, według świadectwa Celakówny, uzależnia wylanie swej łaski, potrzebnej naszemu narodowi, od rozwoju kultu Jego Najświętszego Serca. Sama Rozalia była wielką apostołką dzieła osobistego poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusa, wskazując nam w ten sposób drogę duchowej odnowy. Dzieło to wydaje się być zaledwie gruntem pod realizację dalszych życzeń Pana Jezusa. Przez poświęcenie Sercu Jezusa Polski i każdej jej cząstki (diecezje, parafie, rodziny) mamy ustanowić Jezusa jedynym Panem naszego narodu. Wagi tych duchowych zadań, postawionych przed Polską przez Pana Jezusa, po przeczytaniu niniejszej książki nie można nie docenić. Koniec XX wieku i nadchodzący rok 2000, z którym Ojciec Święty, Jan Paweł II i cały Kościół wiążą wielkie nadzieje, są swoistym zaproszeniem do podjęcia usilnych starań, byśmy w kolejne tysiąclecie weszli duchowo odnowieni. Ufni, że posłannictwo Rozalii realizuje się właśnie teraz, prośmy za jej wstawiennictwem Boga, byśmy potrafili odpowiedzieć na przekazane nam przez Rozalię Jego wielkie wezwanie..

Tadeusz Kiersztyn SJ
Teresa
PostWysłany: Sob 11:35, 11 Cze 2011   Temat postu:

Cytat:
Najistotniejszy w przesłaniu Rozalii Celakówny jest postulat odnowy moralnej narodu – powiedział ks. Władysław Kubik, wicepostulator procesu beatyfikacyjnego krakowskiej mistyczki.


Między innymi, w "Wyznaniach z przeżyć wewnętrznych" Rozalia Celakówna str. 292 czytamy:

fragment ( tekst czerwony to słowa Pana Jezusa )

Już dalej nie mogę znieść tej obrazy i zniewag, jakie mi zadają grzechy nieczyste. Jeżeli Polska nie odrodzi się duchowo, nie porzuci swych grzechów, to zginie, bo czyni mi straszną zniewagę. Ty, dziecko, przynajmniej wynagradzaj mi i przepraszaj za te zniewagi. Ta skarga była często powtarzana: Jedynie całkowite odrodzenie duchowe i oddanie się pod panowanie mego Serca może uratować od całkowitej zagłady nie tylko Polskę, ale i inne narody. …….
…….
Przedstawiając Panu Jezusowi te straszne rzeczy, które dopełniają! dzieła zniszczenia, ustawicznie brzmi w mej duszy głos: To jeszcze za mało. Czy nie wiesz, jakie były i jeszcze są grzechy? Zło musi być doszczętnie zniszczone. Na takim podłożu nic dobrego nie może wyrosnąć, wszystkie grzechy i zbrodnie muszą być zmyte krwią. Najwięcej zawiniły przed Panem Bogiem władze - ich zły przykład, lecz to mało tak powiedzieć - ich zwierzęce życie sprowadziło na cały kraj i naród tak straszne nieszczęście. Dlaczego nasz Episkopat tak tolerował te rzeczy? Dlaczego nasi Biskupi i Kapłani milczeli? Nie znalazł się ani jeden taki Piotr Skarga, który by Prezydentowi naszej Rzeczypospolitej wytknął jego występki, i w ogóle całemu Rządowi, bo tam - od pierwszego do ostatniego - prawie wszyscy tacy byli do ostatniej chwili. Pan Jezus z większym wstrętem odwracał się od byłego Rządu Polskiego niż od Heroda, bo tam popełniano straszne, przerażające grzechy nieczyste. Warszawa to gorsze miasto niż Sodoma. ………….


Do powyższego fragmentu mamy w przypisach wyjaśnienie o co chodzi, a mianowicie o to:

Po I wojnie światowej w Warszawie otwarto bardzo dużo domów publicznych, a prostytucja szerzyła się na szeroką skalę. Rozporządzenie z września 1922 r. zdelegalizowało domy publiczne, co sprawiło jednak, jak pisała ówczesna "Myśl Narodowa", że mnożyły się "nory schadzek po piwnicach, po strychach, po czwartakach.(...) Co gorsza nierząd szerzy się w sąsiedztwie budynków szkolnych, a nieraz gniazda rozpusty istnieją
w domach, w których mieszczą sie szkoły początkowe i średnie. Władze patrzą na to przez palce. Maluczko, a pół Warszawy stanie się jednym wielkim lupanarem. (...) Pod okiem władz ślepych i niedołężnych toczy sie straszliwy trąd zepsucia."

W "Rzeczpospolitej" z tamtego okresu czytamy natomiast, iż "(...) interesy wesołych lokali dobrze w Warszawie idą. (...) mnożą sie one jak grzyby po deszczu. Nie zdąży policja zlikwidować jednego, gdy vis a vis powstaje nowy, a zreszta i ten zlikwidowany po kilku tygodniach zaczyna". Warto dodać, że liczbę prostytutek legalnie działających wówczas w Warszawie szacowano na 10.000. Drugie tyle stanowiła prostytucja nielegalna. Wiadomo też, że w latach 1925-1935 w Urzędzie Obyczajowym Warszawy zarejestrowano ponad 2600 prostytutek, z czego 60% to były kobiety niepełnoletnie. Cyt. za: S. Milewski, Życie moralne Warszawy miedzywojennej, "Polityka" nr 47/2004, s. 32-34.

Teresa
PostWysłany: Sob 11:14, 11 Cze 2011   Temat postu:

Cytat:
Na skutek wybuchu II wojny światowej list do księdza kardynała nie dotarł.


Mówi o tym jej rodzony brat śp. ks. Rafał Celak, który miał ten list dostarczyć:
(...)
http://www.youtube.com/watch?v=sIpcoEiBDgY

... tu krótsza wersja:

https://drive.google.com/open?id=1METJn_A_nxmviRz50dihywiMvGsaZqO9

Wiele pisałam o tym tu:
(...)
http://www.traditia.fora.pl/wypaczanie-przeslania-pana-jezusa-do-rozalii-celakowny,57/komunikat-kurii-metropolitalnej-w-krakowie-w-sprawie,3704.html

http://www.traditia.fora.pl/wypaczanie-przeslania-pana-jezusa-do-rozalii-celakowny,57/ksiadz-ostrzega-moze-sie-powtorzyc-sytuacja-sprzed-100-lat,6324.html

A i wcześniej to było głoszone przez ks. Kiersztyna tak:
(...)
http://www.youtube.com/watch?v=1RLqL0iGCPI

... bardzo ciekawe tłumaczenie od 4 min. Dalej słyszymy, że akt z roku 1951 to akt, za którym stała postać Rozalii Celakówny.
Teresa
PostWysłany: Sob 11:08, 11 Cze 2011   Temat postu: Przesłanie Rozalii Celakówny

Przesłanie Rozalii Celakówny

Image

Zdjęcie za: http://mtrojnar.rzeszow.opoka.org.pl/swieci/rozalia_celak/

Najistotniejszy w przesłaniu Rozalii Celakówny jest postulat odnowy moralnej narodu – powiedział ks. Władysław Kubik, wicepostulator procesu beatyfikacyjnego krakowskiej mistyczki.

Jezuita w rozmowie z KAI przypomniał, że w swoich objawieniach odczytała ona polecenie intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa, co dziś jest interpretowane przez pewne grupy wiernych kontestujących urząd nauczycielski Kościoła w sposób opaczny i błędny. Jedną z tych grup przewodzi ks. Piotr Natanek, który niedawno stracił prawo nauczania na Uniwersytecie Papieskim im. Jana Pawła II w Krakowie. O. Kubik wyjaśnia, na czym polega błędna interpretacja pism Rozalii Celakówny:

Odnowa moralna narodu miała być podstawą, żeby władze kościelne i państwowe poddały się pod panowanie Chrystusa Króla w jego Najświętszym Sercu jako symbolu miłości Boga. Tylko jeden raz, i jest to opublikowane w książce – zbiorze „Wyznania z przeżyć wewnętrznych” – Rozalia użyła słowa, że należy ogłosić Chrystusa Królem, ale uściśliła – poprzez intronizację Najświętszego Serca Jezusa. Wydaje się, że grupy „alternatywne”, pozakościelne, przywiązały się do tego słowa, uczyniły skrót – ich członkowie żądają żeby ogłosić Chrystusa Królem, co mają zrobić wspólnie władze polityczne i kościelne.
Spuścizna piśmiennicza po Rozalii Celakównie jest bardzo skromna – zostały po niej listy do spowiedników i krótkie notatki, pisane na ich polecenia. W tych krótkich notatkach krakowska mistyczka opisuje swoje życie wewnętrzne z Chrystusem, mistyczny kontakt z Nim.

Natomiast wątek intronizacji pojawia się tuż przed wybuchem II wojny światowej. W tej sprawie, za pośrednikiem duchownych, został wysłany list do kard. Augusta Hlonda. Na skutek wybuchu II wojny światowej list do księdza kardynała nie dotarł. Jednak Rozalia Celakówna rozumiała intronizację nie w sensie politycznym. To nie było jej ideą, ona adorowała Jezusa w ujęciu „Ecce homo”, ubogiego i słabego. Ona żyła rzeczywistością królowania Chrystusa wśród nas i wzywała żeby tę rzeczywistość królowania Chrystusa uznać, żeby ją w życiu przyjąć poprzez życie w łasce uświęcającej, a licząc się z ludzką słabością, wzywała do korzystania z sakramentów świętych, zwłaszcza pokuty i Eucharystii. Ona sama w sposób heroiczny praktykowała miłość bliźniego, cześć, uwielbienie dla Najświętszego Sakramentu, jej stosunek do Matki Bożej, do św. Józefa był bardzo głęboki, nacechowany ogromną wiarą i miłością. Ubolewała nad tym, że ludzie zapominają o Jezusie Chrystusie, który jest jedynym naszym Panem, jedynym naszym Królem. Ale mówiąc o tym zawsze nawiązywała do Jego Serca jako do symbolu tej miłości.

Nigdy nie wnikałem w sposób myślenia grup pozostających poza Kościołem, bo jeśli ci ludzie, którzy ich gromadzą, odmówili posłuszeństwa swoim przełożonym – ks. Piotr Natanek księdzu kardynałowi Dziwiszowi, a ks. Tadeusz Kiersztyn wystąpił z Zakonu Jezuitów w 1998 r. i do dziś nie poddał się pod posłuszeństwo żadnemu biskupowi – ogłaszanie przez nich Chrystusa Królem Polski brzmi dziwnie. W liście do Hebrajczyków [Hbr 5,8] czytamy o Jezusie Chrystusie „chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał”. A tu nie ma posłuszeństwa Kościołowi, tylko próba wykonania wyimaginowanych poleceń wbrew hierarchii. Nieposłuszeństwo zawsze jest jałowe. Nigdy nie przynosi owoców. Gdziekolwiek mamy do czynienia ze świętością, mamy też do czynienia z heroicznie trudnym wprost posłuszeństwem, ale gdy ono jest, świadczy, że dana osoba pozostaje na prawdziwej drodze.

Proces beatyfikacyjny Rozalii Celakówny na szczeblu diecezjalnym został zakończony w 2007 r. i dokumenty przekazano do Rzymu. Ksiądz kardynał powierzył prowadzenie procesu prowincji południowej ojców jezuitów w Polsce, a ojciec generał Towarzystwa Jezusowego przyjął to polecenie. Generalny postulator też się tym zajął, ale z uwagi na fałszywe rozumienie Rozalii ten proces szybko się nie potoczy. Mam zamiar napisać krótką książkę o Rozalii, żeby ukazać tę wielką postać w całej jej prawdzie.

https://ekai.pl/przeslanie-rozalii-celakowny/

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group