Autor Wiadomość
Teresa
PostWysłany: Nie 16:06, 10 Wrz 2017   Temat postu:

Ksiądz Jaklewicz: im bardziej kogoś kocham, tym większy mam obowiązek upominania go

„Liberalna kultura wtłoczyła nam do głowy pseudodogmaty politycznej poprawności typu: żyj i pozwól żyć innym, nie wtrącaj się w cudze sprawy, każdy ma prawo żyć jak chce, żyj w zgodzie z sobą” – twierdzi ksiądz Tomasz Jaklewicz i przypomina: „chrześcijanin nie może milczeć w obliczu grzechu”.

Zapomnieliśmy o braterskim napominaniu się nawzajem, a przecież to fundamentalny uczynek miłosierdzia i obowiązek każdego chrześcijanina. Przekonuje o tym ks. Tomasz Jaklewicz w najnowszym „Gościa Niedzielnego”. – Chrześcijanin ma obowiązek dostrzegania obok siebie człowieka doświadczającego nędzy. W przypadku biedy materialnej ta sprawa nie budzi kontrowersji. Inaczej jest w przypadku biedy duchowej. A przecież i tej nie brakuje, także, a może przede wszystkim wśród bogatych materialnie – stwierdza ksiądz redaktor.

Zdaniem księdza nie można w imię wolności rezygnować z dobra drugiego człowieka, więc musimy wzajemnie się upominać. – Napomnienie jest czynem miłosierdzia, konkretną formą troski o człowieka. Celem zwrócenia komuś uwagi jest wyrwanie go ze szpon zła i skierowanie w stronę dobra, czyli nawrócenie – przekonuje ks. Tomasz Jaklewicz.

Nie upominamy się nawzajem, ponieważ ogarnia nas strach, ten z kolei wywołuje liberalna kultura zaczadzająca umysły swoimi wypaczonymi pojęciami. – Tolerancja to jeden z najbardziej rozpowszechnionych i zarazem szkodliwych dzisiejszych mitów. Nawiasem mówiąc, ci, którzy najgłośniej krzyczą o tolerancji, mają zwykle na myśli tolerowanie tylko tych, którzy myślą jak oni – twierdzi publicysta „Gościa Niedzielnego” wyjaśniając, że nie można, powołując się na tolerancję, usprawiedliwiać, ani przyzwalać na zło. – Chrześcijaństwo głosi miłość, która oznacza odpowiedzialność za innych, czyli reagowanie, gdy mój bliźni wchodzi na drogę ku duchowej śmierci – przekonuje ksiądz redaktor.

Nie jest łatwo wydostać się z tej pułapki poprawności politycznej. Zdaniem ks. Jaklewicza upominanie uznawane jest za zamach na wolność jednostki oraz za moralizatorstwo. Przymyka się na nie oko tylko, gdy bliźni krzywdzi innych ludzi. Natomiast kiedy działa jedynie na własną szkodę, odmawia się katolikom prawa do reakcji. A przecież obowiązkiem chrześcijanina jest interwencja, gdy brat grzeszy. – Ostrzeżenie ślepca, który zmierza ku przepaści i tego nie widzi, nie jest zamachem na jego życie i jego prawa, ale ratowaniem mu życia. Upomnienie bliźniego nie jest zamachem na jego wolność, przeciwnie, służy jego wolności, ponieważ otwiera mu oczy naprawdę, które on nie widzi w danym momencie – twierdzi kapłan.

Kościół naucza, że wierni mają obowiązek napominania się nawzajem. Nie może być inaczej, ponieważ Pismo Święte wspomina o tym zadaniu wielokrotnie. Mówi o tym Księga Kapłańska: „Będziesz upominał bliźniego, aby nie zaciągnąć winy z jego powodu” (19, 17). – Pan Jezus nie znosi tego nakazu. Wprowadza zasadę stopniowania upomnienia: najpierw w cztery oczy, potem przy świadkach. Wreszcie, gdy to nie skutkuje, należy powiadomić wspólnotę Kościoła. „A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!” (Mt 18, 17) – przypomina ks. Jaklewicz i dodaje, że nie mieli z tym problemu Apostołowie – gdy była taka konieczność św. Paweł napominał św. Piotra „gdy ten zachowywał się dwulicowo”.

– Zasada jest taka: im bardziej kogoś kocham, tym bardziej za niego odpowiadam i tym większe mam prawo i obowiązek upomnienia. Milczenie w sytuacji, gdy bliski mi człowiek czyni zło, prowadzi do osłabienia lub wręcz zniszczenia więzi – zapewnia publicysta. Przekonuje również, że jeśli trzeba napomnieć bliźniego, nie ma znaczenia hierarchia. W uzasadnionej przyczynie dziecko może napomnieć rodzica, a podwładny przełożonego. Również wierny świeci może zwrócić uwagę kapłanowi, gdy ten błądzi. Najważniejsze jest to, aby upominać z rozwagą. – Upominać rozumnie i z miłością. Warto starannie dobierać słowa i znaleźć właściwy moment. Warto unikać ogólnych sformułowań typu „zawsze się spóźniasz” albo „jesteś kłamcą”. Takie właśnie ogólne zdania, w których padają słowa „zawsze” czy „nigdy”, są na ogół nieprawdziwe i zazwyczaj nieskuteczne – przestrzega ks. Tomasz Jaklewicz.

źródło: „Gość Niedzielny”

za: http://www.pch24.pl/ksiadz-jaklewicz--im-bardziej-kogos-kocham--tym-wiekszy-mam-obowiazek-upominania-go,54405,i.html
Teresa
PostWysłany: Nie 16:00, 10 Wrz 2017   Temat postu:

"Chrześcijanin nie może milczeć w obliczu grzechu" - ks. Tomasz Jaklewicz

Jak reagować, gdy dorosłe już dziecko decyduje się na życie z tzw. partnerem bez ślubu lub przestaje chodzić do kościoła?

Upominać czy milczeć? Jest wiele tego rodzaju pytań, z którymi chrześcijanin nie powinien mieć problemów – ale jednak nazbyt często ma. Jeśli widzimy, że ktoś sobie szkodzi, to najczęstszą reakcją bywa dystansowanie się: „to nie moja sprawa”. Funkcjonują w nas pseudodogmaty politycznej poprawności, które utrudniają rozeznanie, jak się w podobnych wypadkach zachować. Słyszymy: „żyj i pozwól żyć innym”, „nie wtrącaj się w cudze sprawy”, „każdy ma prawo żyć jak chce”, „żyj w zgodzie z sobą” itd.

Co z tym zrobić? I jak to zrobić, żeby nie wylać dziecka z kąpielą? O tym przeczytasz w artykule ks. Tomasza Jaklewicza „Miłosierny upomina” w najnowszym „Gościu Niedzielnym”.



Miłosierny upomina

Image

Pomnik św. Jana Vianneya w Ars. Był wzorem dobrego pasterza, bo wymagał od siebie i od innych.

Liberalna kultura głosi, że każdy ma prawo żyć tak, jak chce i nikomu nie wolno tego kwestionować. Chrześcijanin jednak nie może milczeć w obliczu grzechu. Braterskie upomnienie to przejaw miłosierdzia wobec grzesznika.

Upomnienie braterskie – to chrześcijańska klasyka, jeden z siedmiu katechizmowych uczynków miłosierdzia względem duszy. Mówi się, że klasyka nigdy się nie starzeje, a jednak ten ważny aspekt posługi miłosierdzia wydaje się dziś mocno zapomniany, także w Kościele.

Liberalna kultura wtłoczyła nam do głów pseudodogmaty politycznej poprawności typu: „żyj i pozwól żyć innym”, „nie wtrącaj się w cudze sprawy”, „każdy ma prawo żyć jak chce”, „żyj w zgodzie z sobą” itd.

Chrześcijanin nie może jednak kupować bezkrytycznie tego typu haseł. Po pierwsze dlatego, że wolność jednostki nie jest absolutem, nie może być bożkiem. Po drugie dlatego, że miłość jest większą wartością niż wolność. Nie możemy w imię wolności patrzeć obojętnie na innych. Żyjemy dla siebie nawzajem, jesteśmy sobie powierzeni. „Jesteś stróżem swego brata” (por. Rdz 9,4).

Chrześcijanin ma obowiązek dostrzegania obok siebie człowieka doświadczającego nędzy. W przypadku biedy materialnej ta sprawa nie budzi kontrowersji. Inaczej jest w przypadku biedy duchowej. A przecież i tej nie brakuje, także, a może przede wszystkim, wśród bogatych materialnie.

Napomnienie jest czynem miłosierdzia, konkretną formą troski o człowieka. Celem zwrócenia komuś uwagi jest, jak mówi sam Pan Jezus, „pozyskanie brata”, czyli wyrwanie go ze szpon zła i skierowanie w stronę dobra, czyli nawrócenie. Ostatecznie chodzi o jego zbawienie, o wieczność.

http://gosc.pl/doc/4166291.Milosierny-upomina
lukasz1995
PostWysłany: Śro 20:49, 23 Wrz 2015   Temat postu: Re: Czy mieszkanie razem będąc narzeczonymi to też grzech?

KaiserChief napisał:

Mam zatem pytanie. Czy mieszkanie razem będąc narzeczonymi to też grzech?

Tak, nie można mieszkać razem bez ślubu, nawet jakby były przeszkody do zawarcia małżeństwa
karrin
PostWysłany: Śro 11:31, 10 Gru 2014   Temat postu: zgadzam się, że mieszkanie razem to grzech

Właśnie sama na własnej skórze przekonałam się jak takie próbowanie i udawanie małżeństwa niszczy prawdziwą miłość.
Dwa lata temu mieszkałam na stancji, byłam tam o wiele szczęśliwsza chociaż samotna. Miła starsza pani mi nie przeszkadzała, spokojnie sobie do pracy chodziłam i tam poznałam ,,fajnego" wtedy jeszcze kolegę. I spokojnie sobie z nim po koleżeńsku rozmawiałam, odprowadzał mnie i było sympatycznie. Aż do czasu kiedy on się mną zauroczył i wszem i wobec ogłosił, że jestem jego dziewczyną. I od praktycznie pierwszej randki zaciągał mnie do łóżka. Na początku się broniłam, przecież byłam czysta i to mu powiedziałam. A on nic, taki zakochany był, że dalej mnie do łóżka ciągnął, miał doświadczenie to i wiedział jak mnie ,,zachęcić". Potem jakoś się wciągnęłam w to wszystko. Zamieszkaliśmy razem. I urodziłam dziecko. Gdyby mnie ktoś zapytał: czy go kocham? Dziecko wiadomo, że tak, a partnera? Jakoś niekoniecznie. Łączy nas sporo spraw finansowych, wychowujemy razem maluszka. Niby łączy nas przyjaźń, ale jakoś we mnie jest wiele złości na tego faceta, wiele żalu, wiele niechęci i jednocześnie go lubię, dobry człowiek jest, mamy podobne zainteresowania, ale coś zgrzyta i tyle. Serce mnie czasem boli, czuję ból niemalże fizyczny swej własnej duszy. Nie mogę przyjmować komunii i to jest straszne (w takich chwilach aż nienawidzę tego chłopa!). Fakt, że mogłam być ostrzejsza i mocno odmówić, ale moja rodzina już była tym facetem tak zauroczona, że w końcu taką osobę jak ja ktoś zechciał. Jestem DDD i sobie zdaję sprawę, w rodzinie mój ojciec mnie olewał albo niezdrowo się mną interesował. I myślałam, że to normalne, gdy facet tak żąda dowodu miłości. Teraz nie jestem tego taka pewna. Nie czułam żadnej radości ze spotkań, ani piękna poznawania się. Wszystko jakby potoczyło się obok mnie i teraz muszę za tego faceta wyjść. A ta myśl racjonalnie wydaje mi się w porządku, ale moje serce bardzo cierpi. Brakuje mi czegoś. Sama nie wiem, czy z kimś innym byłabym szczęśliwsza, gdybym teraz kogoś poznała? A takie myśli mi przychodzą do głowy. Zamiast skupić się na naszym związku jak by to odbudować oglądam się na innych facetów szczególnie gdy jestem w kościele. Tęsknię za takim uczuciem czystym, bez przymusu ,,spania" z kimś na zawołanie.
Teresa
PostWysłany: Wto 9:15, 21 Paź 2014   Temat postu:

SEKSUALNOŚĆ. NA USŁUGACH MIŁOŚCI

autor: Ks. Marek Dziewiecki

Dwa fragmenty na YouTube:

https://www.youtube.com/watch?v=rEtA_lC3IdQ

https://www.youtube.com/watch?v=mICX2mQwePc


Więcej informacji tu:

http://www.tolle.pl/pozycja/seksualnosc-na-uslugach-milosci

... jest książka i płyta.
Teresa
PostWysłany: Sob 12:03, 03 Maj 2014   Temat postu:

"Kocia łapa" i biały welon..? O trwaniu w związkach na próbę etc ... Trwanie w grzechu publicznym ... taki związek staje się przekleństwem. Trzeba to wyraźnie sobie uświadomić!

Słowo ks. prałata Romana Kneblewskiego, proboszcza parafii NSPJ w Bydgoszczy, na III niedzielę wielkanocną - 4 kwietnia A.D. 2014.

https://www.youtube.com/watch?v=-tl5zow-aeU
Teresa
PostWysłany: Czw 19:34, 21 Lis 2013   Temat postu:

Ciekawa wypowiedź ks. Pawlukiewicza - Dlaczego młodzi nie powinni mieszkać razem

http://www.youtube.com/watch?v=tXwUG3TDGrE
Teresa
PostWysłany: Wto 15:21, 12 Lis 2013   Temat postu:

Wspólne mieszkanie przed ślubem?

Z wątku pod takim tytułem odpowiedź chłopaka:


Z doświadczenia:

Mieszkałem przez półtora tygodnia ze swoją (byłą już) dziewczyną. W jednym łóżku i jednym pokoju. Wcześniej w kwietniu br. podjeliśmy decyzję o życiu w czystości, która bardzo wiele dobrego uczyniła w naszym życiu. Założenie było takie, by zamieszkać razem, tj. w jednym mieszkaniu, w dwóch osobnych pokojach, ze współlokatorami - ja z kolegą, ona z koleżanką. Nasze półtoratygodniowe wtedy, a w założeniu maksymalnie dwa tygodnie (szukaliśmy mieszkania z dwoma pokojami) było uzgodnione ze spowiednikiem, który stwierdził że będzie ok. Czego się nauczyłem? Nie da się tak mieszkać, tj w jednym łóżku, w całkowitej wstrzęmięźliwości od pieszczot; i nie zwariować. Pod koniec pokusy były ogromne, ogrmone napięcie. Myślę że udałoby się nam dotrwać do oddzielenia się ścianami pokoju i osobnych łóżek, ale byłoby to bardzo trudne. Niestety (albo stety) się rozstaliśmy.

Nie da się na dłuższą metę spać przy kobiecie i nie czuć napięcia, popędu, ochoty. Nawet jeśli człowiek codziennie przysięga "nie podejmować współżycia seksualnego do czasu zawarcia Sakramentu Małżeństwa" (R.C.S - Modlitwa Zawierzenia), czyta z nią Pismo Święte, modli się rano i wieczorem. A jak już pisano - wystawianie się na pokusy jest grzechem.


http://krzyz.nazwa.pl/forum/index.php/topic,8082.msg176210.html#msg176210
Teresa
PostWysłany: Pon 19:58, 25 Lut 2013   Temat postu:

dancemacabre napisał:
Mam pytanie: czy zamieszkanie z parą (bez ślubu) to też grzech? Są to osoby, których nie znam, mam osobny pokój, raczej nie utrzymujemy zażyłych kontaktów. Dziękuję z góry za odpowiedź.

Jak problemem jest poczytać to, co jest powyżej już napisane i wyjaśnione, to proszę z tym pytaniem iść do księdza. Pisze pan, że są to osoby, których nie znam, mam osobny pokój, raczej nie utrzymujemy zażyłych kontaktów, to skąd pan wie, ze żyją bez ślubu?

Jest jeszcze takie coś jak grzechy cudze, o czym jest tu:

http://www.traditia.fora.pl/katechizm-nauka-katolicka,15/o-dziewieciu-grzechach-cudzych,398.html
dancemacabre
PostWysłany: Pon 19:33, 25 Lut 2013   Temat postu:

Mam pytanie: czy zamieszkanie z parą (bez ślubu) to też grzech? Są to osoby, których nie znam, mam osobny pokój, raczej nie utrzymujemy zażyłych kontaktów. Dziękuję z góry za odpowiedź.
Teresa
PostWysłany: Nie 23:06, 16 Gru 2012   Temat postu:

Nie znam sytuacji i nie mnie w to wchodzić. Teoretycznie sam fakt wspólnego zamieszkania nie jest grzechem, ale wystawianie się na pokusy jest poważną lekkomyślnością i grzechem. Pokusa jest zachętą do złego. Takie sprawy to należy omawiać i zasięgać języka u spowiedników, żadnych konkretnych przypadków nie roztrząsamy i nie poddajemy dyskusji, piszemy to co Kościół nauczał i naucza.
seegelbot
PostWysłany: Nie 22:45, 16 Gru 2012   Temat postu:

Moze byc sytuacja zamieszkiwania jednego mieszkania przez kobiete i mezczyzne, ale nie tworzenia zwiazku. W sytuacji takiej sam sie znajduje, ze mieszkam u kogos i nie jestesmy zadna para, prowadzimy po prostu wspolne gospodarstwo i wspieramy sie , to wszystko.
Mam nadzieje, ze nie odbieglem od tematu.
Teresa
PostWysłany: Nie 20:55, 16 Wrz 2012   Temat postu:

ks. Dariusz Salamon SCJ
Konsekwencje życia na próbę

Chciałbym opisać konsekwencje, jakie wypływają z faktu wspólnego zamieszkania bez sakramentu małżeństwa oraz wyjaśnić, dlaczego są one takie, a nie inne.

(...)

całość tu:
http://www.traditia.fora.pl/sakramenty-swiete-i-tematy-z-tym-zwiazane,13/konsekwencje-zycia-na-probe-ks-dariusz-salamon-scj,8475.html
Teresa
PostWysłany: Śro 9:13, 09 Maj 2012   Temat postu:

Poniżej mały fragment - który też jest odpowiedzią - z Listu pasterskiego Episkopatu Polski - na Niedzielę Świętej Rodziny – 27 grudnia 2009 r.

5. Narzeczeni, bądźcie świadkami Miłości!

A cóż powiedzieć do Was, Młodzi, którzy dopiero myślicie o małżeństwie? Sługa Boży Jan Paweł II lubił powtarzać, że jesteście nadzieją Kościoła. Tak. Kościół wciąż ma nadzieję, że świat będzie lepszy, jeśli zechcecie być pośród świata świadkami Miłości!
Pokażcie Waszym rówieśnikom, a przede wszystkim pokażcie sobie wzajemnie, że wierzycie w wielką, piękną miłość narzeczeńską i małżeńską oraz że jesteście gotowi o nią walczyć. O miłość trzeba walczyć! Nie pozwólcie, aby Wasza miłość była profanowana przez egoizm czy poszukiwanie za wszelką cenę jedynie przyjemności oraz przez zamknięcie się na życie . „Musicie od siebie wymagać” , aby nie zbanalizować miłości; aby nie pomylić jej z przejściowym zauroczeniem seksualnością człowieka. Musicie w Waszej miłości wypłynąć na głębię i doświadczyć fascynacji osobą, zjednoczenia serc i dusz. Na jedność ciała jest miejsce w małżeństwie. Nie bójcie się wymagać od tych, z którymi wiążecie wspólne plany na przyszłość. Jeśli są godni waszej miłości – zechcą sprostać wymaganiom, jakie im w imię Prawdy postawicie. Współżycie przedmałżeńskie, wspólne zamieszkanie przed ślubem, pornografia i rozwiązłość, nieprzyzwoite rozmowy i filmy – to wszystko niszczy Waszą miłość w samym zarodku. W tym miejscu należy przypomnieć o odpowiedzialności rodziców za właściwe przeżywanie narzeczeństwa przez ich dzieci. Nie da się z wiarą pogodzić przyzwolenia na grzeszne życie narzeczonych.
Teresa
PostWysłany: Pią 13:49, 04 Maj 2012   Temat postu:

idlee napisał:
Witam. Mam pytanie odnośnie mieszkania razem przed ślubem. (...)

Przeczytała pani to co powyżej jest już napisane? Proszę przeczytać, tam są zawarte odpowiedzi - warto i należy pewne rzeczy znać.

idlee napisał:
Mieszkamy teraz razem bez ślubu.

Polecam ten wykład ks. Adama Martyny:
Związek na "kocią łapę"? Nigdy!
(...)
http://www.traditia.fora.pl/sakramenty-swiete-i-tematy-z-tym-zwiazane,13/zwiazek-na-kocia-lape-nigdy,488.html

idlee napisał:
Mój chłopak oświadczył mi się i chcemy wziąć ślub, ale nie wiem czy mamy do tego prawo...

A dlaczego macie nie mieć prawa? Swoją miłość należy budować z Chrystusem w oparciu o jasne i twarde prawdy Ewangelii i nauki Kościoła.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group