Forum Kościół Rzymskokatolicki Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Święty Charbel Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32692 Przeczytał: 52 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:16, 02 Maj 2013 Powrót do góry

Święty Charbel

Image

Co roku do grobu św. Charbela w Annaja w Libanie przybywają 4 miliony pielgrzymów, prosząc o łaski i dziękując za otrzymane błogosławieństwa.

Zarejestrowano już ponad 23 tysięcy cudów, które dokonały się za jego wstawiennictwem. Wśród uleczonych znajdują się również prawosławni, muzułmanie, wyznawcy innych religii, a także niewierzący.

Ojca Charbela beatyfikował Papież Paweł VI 5 grudnia 1965 roku po zatwierdzeniu dwóch uzdrowień za wstawiennictwem eremity z Libanu. Kanonizacja nastąpiła po zatwierdzeniu cudu uzdrowienia Mariam Awad. Pomiędzy 1963 a 1965 rokiem kobieta przeszła trzy operacje z powodu nowotwu żołądka z przerzutami do jelit i gardła.

Nohat Al. Hami uleczona z paraliżu

Jeden z największych cudów nastąpił już po kanonizacji św. o. Charbela. Było to uzdrowienie Nohat Al. Hami, która wypowiada się w zrealizowanym przeze mnie filmie dokumentalnym o libańskich świętych. 9 stycznia 1993 roku doznała ona wylewu, a wskutek niego paraliżu lewej strony ciała. Pociągało to za sobą trudności w mówieniu, a także w chodzeniu. Potrzebowała nieustannej pomocy – mogła jeść tylko przez rurkę.

Gdy była w szpitalu, jej najstarszy syn udał się do klasztoru w Annaja, by prosić św. Charbela o wstawiennictwo za matką. Tego wieczoru jedna z jej córek przyłożyła ziemię z grobu Charbela i pobłogosławiony olej do szyi matki. 24 stycznia Nohat modliła się gorąco do Matki Bożej i św. Charbela i zasnęła. Około godz. 23.00 we śnie zobaczyła dwóch mnichów. Jeden z nich mówił do niej: „Jestem ojciec Charbel. Przyszedłem, by cię zoperować”. Nohat przestraszyła się, ale święty już rozpoczął zabieg bez znieczulenia. Czuła wyraźnie dotyk jego palców, kiedy przecinał jej krtań, a także niewielki ból. Drugi mnich, św. Marone, poprawił jej posłanie i pomógł usiąść na łóżku, mówiąc: „Zoperowaliśmy cię, teraz możesz się podnieść, chodzić i pić”.

– Ten sen był bardzo rzeczywisty – relacjonowała kobieta. Kiedy się obudziła, siedziała na łóżku w takiej pozycji, w jakiej widziała siebie we śnie. Ze zdziwieniem stwierdziła, że może normalnie ruszać lewym ramieniem i nogą. Oszołomiona tym wstała z łóżka i podeszła do lustra, zobaczyła po dwóch stronach szyi 12-centymetrowe cięcia, z których wychodziła nić chirurgiczna. Szyja i ubrania były pobrudzone krwią. Kobieta zrozumiała, że to wszystko stało się naprawdę. Zbudziła męża. Razem udali się do klasztoru, by podziękować św. Charbelowi.

Wiadomość o cudzie rozeszła się bardzo szybko, do domu przychodziło wielu ludzi. Lekarz i proboszcz doradzili jej, by przeniosła się do domu swojego syna. Gdy tam była, św. Charbel przyszedł do niej we śnie po raz drugi. Powiedział: „Zostawiłem ci te cięcia na szyi z woli Bożej, aby wszyscy, którzy je będą widzieć, zwłaszcza ci, którzy są daleko od Boga i Kościoła, wrócili na drogę wiary. Proszę cię, abyś 22. każdego miesiąca, na pamiątkę twojego uzdrowienia, udawała się do pustelni i byś tam uczestniczyła we Mszy Świętej. Tam bowiem jestem zawsze obecny”.

Każdego 22. dnia miesiąca aż do dziś Nohat przybywa do pustelni, aby odmawiać z wiernymi Różaniec, a około 9.00 rano boso idzie w procesji eucharystycznej, która kończy się naprzeciw klasztoru. Na jej szyi do dzisiaj widać czerwone blizny, które jednak już nie krwawią, jak to było w przeszłości. Jej świadectwo sprawia, że wielu ludzi powraca do Boga.

Raymond znalazł sens życia

Drugi cud za wstawiennictwem św. Charbela dotyczy Raymonda Nadera, który przez długi czas poszukiwał sensu życia i własnego istnienia. Pewnego wieczoru, w listopadzie 1994 roku, Raymond wyszedł z domu i udał się do klasztoru w Annaja. Modlił się tam długo, czytał Ewangelię.

Było zimno, w pewnym momencie poczuł ciepły wiatr. Tak opisuje to przeżycie mistyczne: „Znalazłem się w innym świecie. Zobaczyłem wielkie światło i poczułem obok czyjąś obecność. Pytałem sam siebie: ’Chyba śnię?’. Wtedy usłyszałem odpowiedź: ’Nie śnisz, to nie sen’. Zacząłem więc pytać: ’Gdzie jestem, kto do mnie mówi?’. Wtedy głos mi odpowiedział: ’To ja jestem. Jestem wszędzie. W każdym miejscu. W czasie i poza czasem’. Wtedy straciłem przytomność… Gdy się obudziłem, poczułem się jak więzień, który został wypuszczony na wolność. Podniosłem się i poszedłem w stronę swojego samochodu. Gdy znalazłem się przed klasztorem i przechodziłem obok figury św. Charbela, poczułem pieczenie na lewym ramieniu. To miejsce stało się bardzo gorące, choć reszta ciała była zimna. Pomyślałem, że coś mnie ukąsiło. Gdy wszedłem do samochodu, zdjąłem sweter, podciągnąłem rękaw koszuli i zobaczyłem przyczynę. Na moim ramieniu było odbitych 5 palców w różowym kręgu. Nie czułem bólu, tylko ciepło.

Dzień później poszedłem do klasztoru, aby opowiedzieć o swoich doznaniach przełożonemu. Udałem się również do biskupa w Bejrucie, który był przyzwyczajony do opowiadań o różnych działaniach św. Charbela i poprosił mnie, bym zrobił badania. W szpitalu w Bejrucie specjaliści stwierdzili oparzenie 2 i 3 stopnia”. Znak na ramieniu Raymonda zagoił się kilka dni później, bez żadnego leczenia. W roku 1995 Raymond założył stowarzyszenie świeckich, którego członkowie gromadzą się w każdy piątek na modlitwie razem z zakonnikami. Uczestniczą we Mszy św. i przechodzą w procesji z klasztoru do pustelni.

Powinienem być w domu Ojca

Święty Charbel jest symbolem jedności między Wschodem i Zachodem. Urodził się w 1828 roku w libańskiej wiosce Degakfra w górach, z której widać piękną panoramę Doliny Kadisza, czyli Doliny Świętej. Był piątym synem Antoniego Zaarour Makhloufa i Brygidy Alchidii. Na chrzcie nadano mu imię Józef. Gdy miał 4 lata, jego ojciec zmarł w czasie wykonywania przymusowych ciężkich prac dla wojska.

Już od dzieciństwa Józef był bardzo religijny i rozmiłowany w medytacji. Często zostawiał swoich rówieśników i szedł się modlić do groty, którą jego koledzy, ironizując, nazywali grotą świętego. Słyszał mocny, wewnętrzny głos, który mówił: „Zostaw wszystko, idź za Chrystusem, aby wszystko otrzymać”.

Dlatego pewnego dnia w 1851 roku o świcie, nie mówiąc nic nikomu, nawet swojej matce, Józef opuścił rodzinną wioskę, by udać się do klasztoru Matki Bożej Mayfouk blisko Jubeil. W wieku 23 lat rozpoczął nowicjat. Przyjął imię Charbel, oddając w ten sposób cześć św. Charbelowi, męczennikowi Bliskiego Wschodu, który został zamordowany w 121 roku.

Kiedy rodzina zorientowała się, że Józef uciekł z domu, matka poszła za nim do klasztoru, by namówić syna do powrotu. Lecz on odpowiedział jej słowami Jezusa: „Dlaczego mnie szukacie? Nie wiedzieliście, że powinienem być w domu mojego Ojca?”.

Kiedy namowy do powrotu nic nie dały, matka zwróciła się do niego: „Jeżeli zdecydowałeś, by być w zakonie, zrób wszystko, by zostać świętym. Jeżeli ma być inaczej, wracaj szybko do domu”. „Zrobię tak, jak mówisz” – odpowiedział wtedy Charbel swej matce.

Po roku brat Charbel został przeniesiony do klasztoru w Annaja, by tam rozpocząć drugi rok nowicjatu.

Zobaczymy się w Niebie

1 listopada 1853 r., w dzień Wszystkich Świętych, złożył śluby zakonne. Wówczas matka Brygida postanowiła odwiedzić syna w klasztorze, pokonując długą drogę. Brat Charbel zrezygnował jednak ze spotkania, przysłaniając się regułą, że zakonnikom nie wolno rozmawiać z kobietami, również z tymi, które są z rodziny.

Kiedy szedł na modlitwę do kościoła, matka zza okna prosiła, by się jej pokazał, lecz odpowiedział jej: „Zobaczymy się w Niebie na zawsze”, ale nie spojrzał na jej twarz… Brygida wróciła do domu – cierpiała bardzo, że nie mogła zobaczyć syna, który postąpił według logiki, jaką na tym świecie trudno zrozumieć.

Po złożonej profesji Charbel udał się do klasztoru w Kwifan św. Cypriana i Justyny. Rozpoczął tam studia teologiczne. Był jednym z najbardziej gorliwych studentów. Po skończeniu studiów teologicznych i filozoficznych przyjął święcenia kapłańskie i powrócił do klasztoru maronitów w Annaja.

Według tradycji wschodniej życie monastyczne osiąga swoje apogeum w odosobnieniu. Być tylko samemu z Nim, czyli z Bogiem. Ojciec Charbel czuł powołanie do życia w samotności, dlatego wiele razy prosił o pozwolenie, by mógł zostać pustelnikiem. Dopiero po 23 latach życia we wspólnocie, w 1875 roku, otrzymał na to zgodę.

Krzesłem był kamień

Pustelnia, do której udał się Charbel, znajduje się na wysokości 1 tys. 400 m n.p.m. Została wybudowana w 1798 roku. Dzień pustelnika składał się przede wszystkim z modlitwy i medytacji, a także pracy fizycznej, którą wykonywał w pobliskim klasztorze. Reguła pustelnicza, której skrupulatnie był posłuszny, mówiła, że pustelnik może spać 5 godzin, a resztę czasu ma poświęcić na modlitwę.

Święty Charbel często spędzał czas, modląc się na kolanach naprzeciw Najświętszego Sakramentu. Cela, w której mieszkał, miała 6 m kwadratowych. Były w niej: lampa oliwna, materac, stół, kamień służący za krzesło oraz książki do modlitwy.

W ciągu dnia jadał tylko raz, o godzinie 14.00. Były to proste potrawy, nie jadał mięsa i owoców. Pił tylko wodę.

14 grudnia 1898 roku o godz. 11.00 pustelnik o. Charbel sprawował, jak każdego dnia, Mszę Świętą. Podczas modlitwy: „Ojcze prawdy, oto Twój syn, ofiara, aby się uwielbić. Przyjmij ją”, został dotknięty paraliżem. Jego agonia trwała 8 dni. Po 23 latach wzorowego życia pustelniczego św. Charbel umiera w wieku 70 lat. Odchodzi w Wigilię Bożego Narodzenia, 24 grudnia 1898 roku.

Święty Charbel był człowiekiem modlitwy. Czcił Matkę Bożą, której ofiarował swoje serce, każdego dnia odmawiając Różaniec. Przez modlitwę, wiele długich postów i umartwienia tak mocno zjednoczył się z Bogiem, że stał się aniołem w ludzkiej postaci.

Kilka dni po jego pogrzebie muzułmanie żyjący obok klasztoru nocą zauważyli światło, które padało na cmentarz. Pojawiało się i znikało w jednym rytmie, rozjaśniając kopułę i mur kościoła blaskiem jaśniejszym niż światło dzienne, które nie gasło przez 45 nocy.

Wówczas patriarcha podjął decyzję o przeniesieniu ciała do klasztoru, gdzie w obecności świadków, m.in. lekarza, otwarto trumnę. Na ciele św. Charbela nie widać było żadnych znaków rozkładu – wyglądał, jakby spał. W trumnie znajdowała się natomiast warstwa oleju, który ojcowie zaczęli rozdawać wiernym.

Grób św. Charbela otwierano jeszcze kilkakrotnie. Ostatni raz na rok przed kanonizacją, która nastąpiła 9 października 1977 roku.

Ks. prałat Jarosław Cielecki

[link widoczny dla zalogowanych]

Książkę pt. "Św. Charbel mnich cudotwórca" Patrizii Cattaneo można nabyć w księgarniach „Naszego Dziennika” – w Warszawie, al. Solidarności 83/89, tel. (22) 850 60 20 – w Krakowie, ul. Starowiślna 49, tel. (12) 431 02 45


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Sob 13:00, 16 Maj 2020, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32692 Przeczytał: 52 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:04, 10 Maj 2013 Powrót do góry

W "Miłujcie się" nr. 5/2006 ukazał się obszerny artykuł o tym świętym.

Święty Pustelnik z Libanu

autor: ks. Mieczysław Piotrowski TChr

Pan Bóg wybiera niektórych ludzi, aby w nadzwyczajny sposób przypominali światu o Jego istnieniu, Jego wszechmocnej miłości oraz nieskończonym miłosierdziu. Święty Szarbel Machluf jest jednym z najbardziej znanych świętych na Bliskim Wschodzie. Budzi zachwyt i powszechne zdziwienie z powodu nadzwyczajnych cudów i znaków, które się dokonały za pośrednictwem jego osoby.

Święty Szarbel Machluf urodził się 8 maja 1828 r. jako piąte dziecko ubogich rolników Antoniego i Brygidy Machlufów, zamieszkałych w małej, górskiej miejscowości Bekakafra, 140 km na północ od Bejrutu. Na chrzcie otrzymał imię Józef. Rodzice jego byli katolikami obrządku maronickiego. Dzieci Machlufów wzrastały w radosnej atmosferze wzajemnej miłości, która wynikała z codziennej modlitwy oraz ciężkiej pracy na roli. W tych czasach Liban był pod panowaniem otomańskim.

Kiedy Józef miał 3 lata, umarł mu ojciec. Aby zapewnić dzieciom utrzymanie i wykształcenie, matka decyduje się powtórnie wyjść za mąż – za uczciwego i pobożnego Abrahama, który był stałym diakonem. W wieku 14 lat Józef po raz pierwszy odczuł powołanie do życia zakonnego. Dopiero jednak w 1851 r. decyduje się na wstąpienie do klasztoru w Maifuk. Odbywa tam postulat i pierwszy rok nowicjatu. Na początku drugiego roku nowicjatu przenosi się do klasztoru w miejscowości Annaja, gdzie 1 listopada 1853 r. składa pierwsze śluby zakonne. Przybiera imię zakonne Szarbel – jest to imię antiocheńskiego męczennika z 107 roku. Kończy studia teologiczne i 23 lipca 1859 r. otrzymuje święcenia kapłańskie.

Jako młody ksiądz w 1860 r. jest świadkiem strasznej masakry przeszło 20 000 chrześcijan, dokonanej przez muzułmanów i druzów. Bojówki muzułmańskie bez żadnej litości mordowały całe rodziny chrześcijan, plądrowały, grabiły i paliły kościoły, konwenty, gospodarstwa i domy. Setki uciekinierów – głodnych, poranionych, przerażonych tym, co się stało i co mogło ich jeszcze spotkać – szukało schronienia w klasztorze w Annai. Ojciec Szarbel całym sercem pomagał uciekinierom oraz modlił się, pościł i stosował surowe praktyki pokutne, ofiarowując siebie Bogu w duchu ekspiacji za popełnione zbrodnie i błagając o Boże miłosierdzie dla prześladowców i prześladowanych.

Kiedy człowiek całkowicie oddany Chrystusowi się modli, uobecnia w świecie wszechmocną miłość Boga. Wtedy sam Chrystus działa przez niego, zwyciężając zło dobrem, kłamstwo prawdą, nienawiść miłością. Jest to jedyny w pełni skuteczny sposób walki ze złem obecnym w świecie. W taki właśnie sposób przeciwstawiał się złu o. Szarbel. Wiedział on, że najskuteczniejszym sposobem zmiany świata na lepsze jest najpierw zmiana samego siebie, czyli własne uświęcenie poprzez zjednoczenie się z Bogiem. To był główny cel jego zakonnego życia. Tylko ludzie, którzy szczerze dążą do świętości, czynią świat lepszym.

15 lutego 1875 r., po 17 latach pobytu we wspólnocie zakonnej w Annai, o. Szarbel otrzymuje pozwolenie na przeniesienie się do eremu św. św. Piotra i Pawła, aby tam – w całkowitym milczeniu, przez modlitwę, pracę i jeszcze surowsze umartwienia – całkowicie zjednoczyć się z Chrystusem. Erem ten był pustelnią położoną na wysokości 1350 m n.p.m. i mieszkało w nim trzech zakonników.

Cela o. Szarbela miała tylko 6 metrów kwadratowych; pod habitem libański eremita nosił zawsze włosiennicę, spał tylko kilka godzin na dobę, jadł bardzo skromne potrawy bez mięsa, i to tylko jeden raz na dzień. Centrum jego życia była Eucharystia. Codziennie odprawiał Mszę św. w kaplicy eremu; długo się do niej przygotowywał, a po jej skończeniu przez 2 godziny trwał w dziękczynieniu. Najbardziej ulubioną jego modlitwą była adoracja Najświętszego Sakramentu; medytował także teksty Pisma św., nieustannie modlił się i pracował. W ten sposób o. Szarbel całkowicie oddawał się do dyspozycji Boga, aby Stwórca oczyszczał jego serce, by uwalniał go od wszelkich złych skłonności i egoizmu – czyli czynił go świętym, to znaczy takim, jakim Jezus pragnął, aby się stał. Jego zakonni współbracia już za życia uważali go za świętego, gdyż widzieli, że w heroiczny sposób naśladował Chrystusa.

Tylko niektórych ludzi Chrystus powołuje na taką drogę życia, jaką przeszedł św. Szarbel, ale wszystkich powołuje do świętości. Po to żyjemy na ziemi, aby dojrzewać do miłości, do nieba – czyli uczyć się kochać tak, jak kocha nas Chrystus, i wcielać w swoim codziennym życiu Jego największe przykazanie: „abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie” (J 13, 34).

Ojciec Szarbel był tak ściśle zjednoczony z Chrystusem, że w spotkaniu z każdym człowiekiem promieniował radością czystej miłości, a Jezus przez jego pośrednictwo mógł dokonywać różnych znaków i cudów. Spośród wielu cudów libańskiego zakonnika warto przypomnieć zdarzenie, kiedy to w 1885 r. na polach rolników mieszkających w wioskach w pobliżu klasztoru w Annai osiadła potężna chmura szarańczy, która niszczyła uprawy rolne. Dla miejscowych ludzi była to straszna plaga, prowadząca do wielkiego głodu. Przełożony polecił o. Szarbelowi, aby natychmiast udał się na pola zajęte przez szarańczę i by się tam modlił, błogosławił i kropił wodą święconą. Ze wszystkich pól, które udało się zakonnikowi pobłogosławić, szarańcza zniknęła, a zbiory zostały uratowane.

W 1873 r. o. Szarbel z polecenia swojego przełożonego został zawieziony do pałacu księcia Raszida Beika Al-Churiego, aby się pomodlić nad jego synem Nażibem, który umierał zarażony tyfusem. Lekarze nie dawali mu żadnych szans na przeżycie. Ojciec Szarbel udzielił choremu sakramentu chorych, a następnie pokropił go święconą wodą – wtedy w jednym momencie, ku wielkiej radości wszystkich obecnych, Nagib całkowicie odzyskał zdrowie. Po skończeniu studiów medycznych rozpoczął praktykę lekarską i stał się jednym z najsławniejszych lekarzy w Libanie.

W małym miasteczku Ehmeż żył człowiek psychicznie chory, bardzo niebezpieczny dla siebie i innych. Kilku mężczyzn z wielkim trudem przywiozło go do klasztoru w Annai, lecz nie było w stanie wprowadzić go do kościoła, ponieważ opierał im się z nadludzką siłą. Wtedy zbliżył się do niego o. Szarbel i rozkazał mu pójść za sobą oraz klęknąć przed tabernakulum. Człowiek ów uspokoił się i pokornie wykonał polecenie mnicha. Po modlitwie, zgodnie ze wschodnim zwyczajem, o. Szarbel odczytał nad głową chorego fragment Ewangelii. Wtedy stał się cud: psychicznie chory mężczyzna odzyskał zdrowie. Później się ożenił, a kiedy miał już liczną rodzinę, przeniósł się do USA. (Jest jeszcze wiele innych relacji o cudownych zdarzeniach w życiu św. Szarbela, ale najwięcej dokonało się już po jego śmierci).

Ojciec Szarbel zmarł w Wigilię Bożego Narodzenia 1898 r., podczas nocnej adoracji Najświętszego Sakramentu. Współbracia zakonni znaleźli go rano leżącego na posadzce kaplicy; widzieli, jak z tabernakulum promieniowało przedziwne światło, które otaczało ciało zmarłego. Był to dla nich oczywisty znak z nieba. Na dworze padał wówczas obfity śnieg i wiał mroźny wiatr. Wszystkie drogi do eremu zostały całkowicie zasypane, zatem nikt z klasztoru nie mógł zawiadomić mieszkańców okolicznych wiosek o śmierci świętego pustelnika. Stała się jednak rzecz niezwykła: otóż wszyscy okoliczni mieszkańcy otrzymali tego dnia wewnętrzne przekonanie o narodzeniu się o. Szarbela dla nieba. Młodzi mężczyźni wyruszyli z łopatami, aby odgarnąć śnieg, by można było dotrzeć do eremu i przenieść ciało do klasztoru w Annai. „Straciliśmy błyszczącą gwiazdę, która swoją świętością ochraniała Zakon, Kościół i cały Liban” – napisał o. przeor. „Módlmy się, aby Bóg uczynił go naszym patronem, który będzie nas strzegł i prowadził przez ciemności ziemskiego życia”.

25 grudnia, w dzień Bożego Narodzenia, o. Szarbel został pochowany we wspólnym zakonnym grobie. W pierwszą noc po pogrzebie zauważono nad miejscem pochówku zakonnika oślepiające, tajemnicze światło, widoczne w całej dolinie, które świeciło nieustannie przez 45 nocy od dnia pogrzebu. Fakt ten wywołał wielkie poruszenie w całej okolicy. Tysiące chrześcijan i muzułmanów przybywało do grobu, aby zobaczyć to osobliwe zjawisko. Niektórym z przybyłych udało się otworzyć grób i zabrać ze sobą jako relikwię kawałek ubrania czy kilka włosów z brody eremity. Patriarcha maronitów, poinformowany o tym, co się działo przy grobie pustelnika, ze względów bezpieczeństwa nakazał przeniesienie ciała do klasztoru. Grób o. Szarbela został otwarty w obecności lekarza i innych urzędowych świadków. Była w nim woda z mułem, ale zwłoki świętego pustelnika pozostały nienaruszone. Po wyjęciu z grobu ciało poddano badaniom; stwierdzono, że nie miało ono najmniejszych śladów pośmiertnego rozkładu i wydzielało wspaniały zapach oraz płyn nieznanego pochodzenia (pewien rodzaj surowicy z krwią). Do dnia dzisiejszego płyn ten wypływa z ciała Świętego i jest znakiem Chrystusowej mocy uzdrawiania. Ciało o. Szarbela zostało obmyte, ubrane w nowe szaty i włożone do otwartej trumny, która została złożona w klasztornym schowku, niedostępnym dla wiernych. Co dwa tygodnie zakonnicy musieli zmieniać szaty na ciele o. Szarbela z powodu nieustannie wydzielającego się płynu.

Dopiero 24 lipca 1927 r. ciało eremity zostało włożone do metalowej trumny i przeniesione do marmurowego grobowca w kościele klasztornym. Ponieważ w 1950 r. z tego grobowca zaczął obficie wyciekać tajemniczy płyn, patriarcha Kościoła maronickiego wydał polecenie otwarcia grobu i ekshumacji zwłok. Dokonano tego w obecności komisji lekarskiej, przedstawicieli Kościoła oraz władz cywilnych. Oczom zebranych ukazał się niesamowity widok: ciało świętego pustelnika wyglądało tak, jak w chwili śmierci – było zachowane w idealnym stanie. Tajemniczy płyn nieustannie wydzielający się z ciała całkowicie skorodował metalową trumnę i przedziurawił marmur grobowca. Po obmyciu i ubraniu w nowe szaty zwłoki św. Szarbela zostały przez kilka dni wystawione na widok publiczny, a później w nowej trumnie złożone do grobowca i zacementowane. Tego roku zanotowano w Annai rekordową liczbę cudownych uzdrowień i nawróceń. Klasztor w Annai stał się celem pielgrzymek nie tylko dla chrześcijan, ale także dla muzułmanów oraz przedstawicieli innych wyznań.

7 sierpnia 1952 r. nastąpiła ponowna ekshumacja zwłok o. Szarbela w obecności patriarchy syryjskokatolickiego, biskupów, pięciu profesorów medycyny, ministra zdrowia i innych obserwatorów. Ciało świętego eremity było nienaruszone, ale zanurzone w tajemniczym płynie, który się nieustannie z niego wydobywał. Ponownie wystawiono je na widok publiczny od 7 do 25 sierpnia tego roku. Różnymi sposobami próbowano powstrzymać wydzielanie się płynu ze zwłok, między innymi usunięto z nich żołądek i jelita, ale wszystkie te zabiegi okazały się nieskuteczne. Ludzkie działania nie były w stanie powstrzymać Bożej mocy działającej w ciele świętego eremity.

Znany libański prof. medycyny Jerzy Szukrallah w ciągu 17 lat 34 razy szczegółowo badał ciało św. Szarbela. Naukowiec tak podsumował swoje kilkunastoletnie analizy: „Ile razy badałem ciało Świętego, zawsze ze zdumieniem stwierdzałem, że było ono nienaruszone, giętkie, jakby było zaraz po śmierci. To, co szczególnie mnie zastanawiało, to płyn nieustannie wydzielający się z ciała. Podczas moich wielu wyjazdów konsultowałem się z profesorami medycyny w Bejrucie i w różnych miastach Europy, ale nikt z nich nie potrafił mi tego wyjaśnić. Jest to rzeczywiście zjawisko jedyne w całej historii. Gdyby ciało wydzielało tylko 3 gramy płynu dziennie – a w rzeczywistości wydzielało kilka razy więcej – to wtedy w ciągu 66 lat łączna jego waga wynosiłaby 72 kilo, czyli o wiele więcej aniżeli waga całego ciała. Z naukowego punktu widzenia jest to zjawisko niewytłumaczalne, gdyż w ciele człowieka znajduje się około 5 litrów krwi i innych płynów. Opierając się na dotychczasowych badaniach, doszedłem do przekonania, że ciało św. Szarbela zachowuje się w stanie nienaruszonym, wydzielając tajemniczy płyn, dzięki interwencji samego Boga”.

W 1965 r. o. Szarbel został beatyfikowany, a 9 października 1977 r. kanonizowany na placu św. Piotra w Rzymie przez Ojca św. Pawła VI. Nikt nie sfotografował św. Szarbela ani nikt nie namalował za życia jego portretu. 8 maja 1950 r. wydarzyła się rzecz niezwykła: otóż kilku misjonarzy maronitów zrobiło sobie grupowe zdjęcie przed grobem świętego pustelnika. Po wywołaniu fotografii okazało się, że znalazła się na niej dodatkowa, tajemnicza postać mnicha. Dopiero starsi zakonnicy rozpoznali w niej o. Szarbela. Od tej pory na podstawie tego właśnie zdjęcia maluje się portrety świętego pustelnika.

Święty Szarbel przykładem swojego życia i nieustannym wstawiennictwem u Boga apeluje do nas, abyśmy codziennie, z odwagą i w sposób bezkompromisowy, zmierzali do szczęścia wiecznego w niebie. A prowadzi tam tylko jedna droga, na którą zaprasza nas Jezus: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je” (Mk 8, 34-35). Patrząc na przykład św. Szarbela, nie bójmy się iść drogą umartwienia, zaparcia się siebie, śmierci dla grzechu, aby całkowicie jednoczyć się z Chrystusem – Źródłem Miłości – przez wytrwałą modlitwę, sakramenty pokuty i Eucharystii oraz ofiarną miłość bliźniego.

[link widoczny dla zalogowanych]


... wiecej z tego numeru tu:

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Sob 13:08, 16 Maj 2020, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32692 Przeczytał: 52 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:41, 14 Lip 2013 Powrót do góry

CHARBEL - film z napisami w j. polskim

Charbel urodził się w ubogiej rodzinie chrześcijańskiej w północnym Libanie. Na chrzcie otrzymał imię Józef (Youssef). Już jako dziecko odznaczał się wielką pobożnością, zamiłowaniem do modlitwy i samotności. W wieku 23 lat wstąpił do maronickiego klasztoru w Annaya, gdzie otrzymał zakonne imię Szarbel (Charbel). W Zakonie odznaczał się wielką miłością bliźniego i posłuszeństwem. Z czasem ojciec Szarbel przeniósł się do znajdującej się w pobliżu klasztoru pustelni pod wezwaniem świętych Piotra i Pawła. Żyjąc w odosobnieniu prowadził niezwykle ascetyczny tryb życia, poszcząc i umartwiając się, większość czasu spędzając na modlitwie. W pustelni żył 23 lata. 16 grudnia 1898 roku podczas odprawiania mszy świętej dostał udaru mózgu. Zmarł w Wigilię Bożego Narodzenia – 24 grudnia 1898 roku.

Po pogrzebie ojca Szarbela miało miejsce niezwykłe zjawisko. Nad jego grobem pojawiła się jasna poświata, utrzymująca się przez wiele tygodni. Spowodowała ona, że do grobu pustelnika zaczęły przychodzić co noc rzesze wiernych i ciekawskich. Bardzo wiele osób za wstawiennictwem św. Charbela doznało cudów.

5 grudnia 1965 roku, papież Paweł VI ogłosił ojca Szarbela Makhloufa błogosławionym.
9 października 1977 roku w Watykanie Paweł VI kanonizował ojca Szarbela

[link widoczny dla zalogowanych]


... poniżej wersja z napisami w j. angielskim.


https://www.youtube.com/watch?v=VhKorITYvDU


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Sob 13:40, 16 Maj 2020, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32692 Przeczytał: 52 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:04, 29 Lip 2013 Powrót do góry

Pustelnik z Libanu - św. Sarbeliusz Makhluf

Image

Życie ojca Sarbeliusza otacza aura anegdot. Nie nazywamy ich legendami: to określenie tutaj nie pasuje, ponieważ historie, jakie opowiada się o nim, pochodzą wszystkie z wiarygodnych źródeł i w większości przypadków mogą być zweryfikowane.

Każdy wielki człowiek sprawia, że się o nim mówi. Na jego temat krążą anegdoty i historyjki. Niektóre są prawdziwe, inne – nie. Lecz do większości z nich można zastosować przysłowie włoskie: Se non e vero, e ben trovato. Nawet jeżeli nie jest to prawda, to oddaje to dobrze istotę rzeczy.

Święci są również wielkimi ludźmi, większymi od mężów stanu, generałów, poetów i artystów, którym stawia się pomniki i którym poświęca się mnóstwo miejsca w czasopismach. Lecz trudno jest docenić wielkości świętych, ponieważ oczy tego świata zwykły dostrzegać tylko rzeczy przyziemne. Owe anegdoty – to coś, co nazywa się „legendą” świętych. Również życie ojca Sarbeliusza otacza aura anegdot. Nie nazywamy ich legendami: to określenie tutaj nie pasuje, ponieważ historie, jakie opowiada się o nim, pochodzą wszystkie z wiarygodnych źródeł i w większości przypadków mogą być zweryfikowane. Oto kilka z nich:

Pewnego dnia ojciec Sarbeliusz pracował z innymi zakonnikami w winnicy. Był już późny wieczór, gdy opat, ojciec Nehmetallah Nehme przyszedł sprawdzić wykonaną pracę. Ojciec Sarbeliusz Makhluf pracował samotnie w jakimś kącie, gdzie nikt go nie widział. Wiedząc, że nie jada on, chyba że za wyraźnym zaproszeniem, ojciec przeor zapytał go:
– Ojcze, czy nie zakończyłeś jeszcze postu?
– Nie – odpowiedział ojciec Sarbeliusz – nikt mi jeszcze nie wydał takiego polecenia.

*****

Po podróży, jaką odbył po łańcuchu gór Libanu na polecenie przeora, żeby odwiedzić chorego, mnich Michał Abi-Ramia zapytał go:
– Co widziałeś i co się zdarzyło podczas twej podróży?
– Poszedłem jedną drogą, a wróciłem drugą – odpowiedział krótko ojciec Sarbeliusz.

*****

Pewien posłaniec przybył z polecenia opata prosić go, żeby mu towarzyszył do pewnego chorego. W połowie drogi ojciec zatrzymał się nagle i rzekł:
– Zawróćmy, chory właśnie umarł.
I okazało się to prawdą.

*****

W Ehmej żył pewien nieszczęśnik, chory psychicznie, który bardzo cierpiał ze strony swego otoczenia. Ojciec Sarbeliusz kazał mu kiedyś iść do kaplicy klasztornej. Chory posłuchał spontanicznie, lecz jego oczy zdradzały cały niepokój, jaki go ogarnął.
– Uklęknij – rozkazał ojciec.
Biedny chory ponownie usłuchał i rozpostarł ramiona, jak czynią to aniołowie. Ojciec Sarbeliusz wzywał Bożej pomocy dla niego i nieszczęśnik wrócił do niego całkowicie uzdrowiony.

*****

Pewnego razu ojciec Sarbeliusz poprosił swego opata, żeby dał mu nową chusteczkę do nosa.
– Dlaczego nie wziąłeś sobie jednej? – zapytał opat. – Ludzie przynoszą tyle podarków i darów.
– Nie mam zwyczaju brać czegokolwiek bez pozwolenia przełożonych – odpowiedział.

*****

Innym razem pewien złośliwy służebny z klasztoru chciał zrobić ojcu Sarbeliuszowi kawał. Gdy przyszedł on napełnić swoją lampę oliwą, żartowniś nalał mu wody zamiast oliwy. Ojciec wrócił do swej celi, zapalił lampę i zaczął czytać przy swoim światełku, niczego nie podejrzewając. Około północy nagle zjawił się opat. Niedawno wydał polecenie, by wydzielano mniejsze ilości oliwy, żeby oszczędzić na wydatkach.
– Po raz pierwszy nie byłeś posłuszny – rzekł do ojca Sarbeliusza.
Chociaż niewinny, ten nie zaprotestował, lecz prosił pokornie przełożonego, żeby przebaczył mu błąd, który rzekomo popełnił. Tymczasem nadszedł służebny, który pomagał przy rozdzielaniu oliwy. Wyjaśnił, że chciał zrobić psikusa ojcu Sarbeliuszowi. Zdziwiony opat sprawdził zawartość lampy. Była tam w istocie czyściutka woda, która paliła się dwie godziny ponad ustalony czas!

*****

Wiał zimny i porywisty wiatr. Ojciec Sarbeliusz jak zwykle przygotowywał się do sprawowania Mszy Świętej o godzinie jedenastej. Wszystko już było w kaplicy gotowe, brakowało tylko ministranta. Czyżby zapomniał? Gdy wybiła godzina jedenasta ministrant niósł właśnie u siebie bardzo rozgrzany piecyk przenośny. W tym momencie piecyk został mu wyrwany z rąk przez gwałtowny podmuch wiatru. Natychmiast pomyślał o mszy, o której zapomniał. Pobiegł jak tylko mógł najszybciej do kaplicy, znajdując tam ojca Sarbeliusza, bladego i szczękającego z zimna zębami. Ministrant spodziewał się solidnej reprymendy, lecz ojciec powiedział mu tylko:
– Zapomniałeś o mszy!

*****

Innego dnia ojciec Sarbeliusz zapytał współbraci, ile wołów pracuje w ogrodach klasztornych. Pytanie to wprawiło zakonników w osłupienie, zważywszy na to, że ojciec Sarbeliusz każdego dnia obrabiał razem z nimi ten sam kawałek ogrodu i nigdy nie interesował się tym, co się wokół działo.

*****

Pewnego dnia Wardah, jedna z jego bratanic, przybyła do swego wuja, żeby skonsultować się z nim w kwestii spadku.
– Ja już nie mam nic wspólnego z tym światem – oświadczył jej ojciec Sarbeliusz. – Zupełnie tak jak mój brat, który umarł w tym roku, ja umarłem w chwili, gdy opuściłem Bekaa Kafra. A ten, który umarł, nie musi niepokoić się o sprawy spadkowe.
Następnie Wardah ofiarowała mu pieniądze, żeby odprawił msze za jej zmarłego ojca.
– Chętnie odprawię Msze Święte, lecz pieniądze powinnaś oczywiście zanieść opatowi – odpowiedział jej uprzejmie.

*****

Pewnego dnia opat zapytał go:
– Powiedz mi, czy nie kochasz nowicjuszy ze swojej wioski bardziej niż innych?
– Nie, kocham ich jednakowo. Nie czynię między nimi żadnej różnicy.

***

Tekst pochodzi z książki "Pustelnik z Libanu", która ukazała się nakładem wydawnictwa Exter.

[link widoczny dla zalogowanych]




Nowenna do Świętego Charbela

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Pon 11:34, 24 Lip 2017, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32692 Przeczytał: 52 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:59, 24 Lip 2017 Powrót do góry

Relikwie św. Charbela w sanktuarium św. Jana Pawła II

Image

(...)

Czytaj także: [link widoczny dla zalogowanych]

W sanktuarium św. Jana Pawła II każdego 28. dnia miesiąca o godz. 17 będą odbywać się Msze św. ku czci św. Charbela.

Charbel Makhlouf urodził się 8 maja 1828 w Bika Kafra w północnym Libanie w rodzinie chrześcijańskiej. Już jako dziecko odznaczał się wielką pobożnością i zamiłowaniem do samotności. Gdy jako chłopiec na co dzień pasał bydło, sam urządził sobie kaplicę w jednej z grot, gdzie zawsze w południe modlił się w samotności. W wieku 23 lat wstąpił do maronickiego klasztoru św. Marona w miejscowości Annaja, gdzie otrzymał zakonne imię Charbel. Przebywał w nim do 1875 roku. Wówczas przeniósł się do znajdującej się w pobliżu klasztoru pustelni pod wezwaniem świętych Piotra i Pawła.

Żył w odosobnieniu prowadząc niezwykle ascetyczny tryb życia, pościł i większość czasu spędzał na modlitwie i praktykach religijnych. Umartwiał się, sypiał trzy godziny na dobę, a za poduszkę służył mu kawałek drewna owinięty w starą sutannę. Pracował fizycznie mimo ciężkiej choroby nerek i odczuwanego bólu. W pustelni spędził ostatnie 23 lata swego życia. 16 grudnia 1898 roku podczas odprawiania Mszy św. dostał udaru mózgu. Zmarł w Wigilię Bożego Narodzenia – 24 grudnia 1898 roku. Został pochowany na klasztornym cmentarzu. Zgodnie z zakonną tradycją niezabalsamowane ciało ubrane w habit zostało złożone w grobie bez trumny.

Po pogrzebie ojca Charbela miało miejsce niezwykłe zjawisko. Nad jego grobem przez 45 nocy roztaczała się jasna poświata. Łuna ta spowodowała, że ludzie zaczęli przychodzić i prosić o łaski za jego wstawiennictwem i wielu zostało wysłuchanych. Gdy po kilku miesiącach władze klasztoru dokonały ekshumacji pochówku okazało się, że ciało ojca Charbela jest w doskonałym stanie, zachowało elastyczność i temperaturę ciała osoby żyjącej oraz wydzielało ciecz o niezwykłym zapachu. Po umyciu i przebraniu zwłoki zostały złożone w drewnianej trumnie i umieszczone w klasztornej kaplicy. Mimo osuszenia z ciała zmarłego dalej sączyła się substancja, która została uznana za relikwię.

Do klasztoru w miejscowości Annaja zaczęły przybywać tłumy pielgrzymów z Bliskiego Wschodu. Miały też miejsce liczne uzdrowienia.

W 1926 roku Kościół maronicki rozpoczął starania o uznanie go błogosławionym. W 1927 zwłoki zostały jeszcze raz dokładnie zbadane i złożono je do nowej metalowej trumny, którą zamurowano w grobowcu w niszy kaplicy. W 1950 roku miało miejsce kolejne niezwykłe zjawisko. Pielgrzymi odkryli bowiem, że z kamiennego grobowca znowu zaczęła sączyć się lepka ciecz, z którą spotkali się świadkowie ekshumacji zwłok sprzed kilkudziesięciu lat. 22 kwietnia 1950 roku komisja kościelna otworzyła trumnę i odkryła, że ciało ojca Charbela jest w doskonałym stanie. W 1965 r. papież Paweł VI ogłosił ojca Charbela błogosławionym, a w 1977 świętym. Płyn z ciała Charbela wydobywał się do jego kanonizacji.

Pośród licznych cudów świętego z Libanu jest także uratowanie sparaliżowanej kobiety Nochad al Hami, Libanki, u której stwierdzono niedrożność tętnicy szyjnej. Lekarze nie dawali jej żadnych szans. Jeden z synów kobiety udał się do grobu świętego. Wtedy przyśnił jej się św. Charbel, który wraz z innym zakonnikiem zoperował jej szyję i odzyskała zdrowie. Na szyi uzdrowionej Libanki pozostały rany i blizny.

Za życia święty z Libanu nigdy nie został sfotografowany. W maju 1950 roku, gdy przybyła do jego grobu grupa zakonników-pielgrzymów, zrobili sobie pamiątkowe zdjęcie. Po wywołaniu okazało się, że poza pięcioma osobami, które pozowały do zdjęcia, na pierwszym planie jest jeszcze postać mnicha. Najstarsi zakonnicy rozpoznali w niej ojca Charbela.

Do grobu zakonnika co roku przybywają ponad cztery miliony pielgrzymów. Do dziś zostało udokumentowanych kilkadziesiąt tysięcy uzdrowień za pośrednictwem świętego Charbela.

[link widoczny dla zalogowanych]
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)