Forum Kościół Rzymskokatolicki Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Niecodzienne święcenia kapłańskie Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:07, 21 Maj 2010 Powrót do góry

Niecodzienne święcenia kapłańskie

24 maja święcenia prezbiteratu przyjmie diakon Marian Klubiński. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że ma on 69 lat, jest byłym wicewojewodą ciechanowskim i pracownikiem Urzędu Wojewódzkiego w Warszawie. Do seminarium wstąpił jako emeryt i wdowiec.

O swej niecodziennej drodze do kapłaństwa opowiada w wywiadzie dla KAI.

KAI: Gdy większość rówieśników Księdza zastanawia się nad emeryturą, lub na niej odpoczywa, Ksiądz przygotowuje się do święceń kapłańskich – nowego etapu swego życia. Jak to się stało, że Ksiądz zaryzykował, po różnorodnych życiowych doświadczeniach, pójść za głosem powołania kapłańskiego?

Ks. dk Marian Klubiński: Kilka lat temu jeszcze byłem w bardzo szczęśliwej rodzinie i nigdy by mi do głowy nie przyszło, że uda się w moim życiu zrealizować powołanie kapłańskie, obudzone w młodości, w latach sześćdziesiątych. Wtedy, po zdanej maturze, wstąpiłem na trzy lata do seminarium sandomierskiego. Gdy zaś z niego wyszedłem i ożeniłem się, okazało się, że stanowimy wspaniałą rodzinę. A moja żona była okazem zdrowia i nigdy nie przypuszczałem, że może tak gwałtownie odejść z tego świata. Przyznam jednak, że gdy żyłem w związku małżeńskim, całe moje życie przez prawie czterdzieści lat było jakby utrwalaniem powołania. Miało to miejsce poprzez kontakty z ważnymi osobami duchownymi, czy też spotkanie muzealne w Ciechanowie, mające na celu rodzaj nowej ewangelizacji. Kiedy zmarła moja żona, po krótkiej, trwającej miesiąc chorobie, a ja zrozpaczony wracałem ze szpitala, słyszałem wewnętrzny głos: Nie buntuj się, to może jest ostatni moment, gdy będziesz mógł zrealizować swoje powołanie. Muszę przyznać, że po śmierci żony, pierwsza myśl, która przyszła mnie do głowy, to skierować swoje kroki do Drohiczyna.

KAI: Dlaczego właśnie tu?

- Z ks. bp Antonim Dydyczem znamy się od piętnastu lat. Postanowiłem zatem poprosić go o przyjęcie do tutejszego seminarium. Byłem wyraźnie zdeterminowany, chociaż osiągnąłem już wiek emerytalny, a pracowałem do 66 roku życia.

Urząd Wojewódzki w Warszawie, proponował mi wówczas także dalszą pracę na pół etatu i było to również kuszące, tak że mogłem jeszcze tam zostać. Zajmowałem także wcześniej bardzo poważne stanowiska w Urzędzie Wojewódzkim w Ciechanowie. Przyznam jednak, że gdy przyszedłem do seminarium, poczułem się, jakbym miał na znowu dwadzieścia lat.

Poczułem jakąś ogromną siłę, która wynikała z determinacji dojścia do kapłaństwa. Udawało się pokonywać też różne trudności, począwszy od zamieszkania na trzecim piętrze i ciągłego chodzenia po stromych schodach. Radziłem sobie z egzaminami. Pan Bóg dawał mi łaskę dobrej pamięci i łatwego przyswajania wiedzy. Wcześniej, po skończeniu prawa, studiowałem również filozofię na KUL-u. Moje zainteresowania skupiały się na filozofii i teologii, chociaż nie bardzo zdawałem sobie sprawę, do czego będzie mi to potrzebne. Przez to jednak całe życie pogłębiałem swoja wiedzę religijną.

Kiedy przyszedłem do seminarium, byłem też przekonany, że Pan Bóg da mi cierpliwość i łaskę wytrwania. Cieszę się z tego bardzo i chciałbym, aby dzień 24 maja nadszedł jak najszybciej. Uważam też, że jeszcze mogę z siebie dużo dać. Bardzo interesuje mnie praca duszpasterska. Będąc na praktyce w Jabłonnie, zobaczyłem jak ona jest potrzebna i ważna. Chrzciłem dziecko, ślicznego Antosia, wyprowadzałem pogrzeby. Robiłem to pierwszy raz w swoim życiu i dawało mi to ogromną satysfakcję. Czułem, że te ceremonie są czymś pięknym, dawanym ludziom przez Kościół za pośrednictwem kapłanów. O kapłaństwie chyba myślałem zawsze, chociaż po założeniu rodziny wydawało się nierealne.

KAI: Czy doświadczenie małżeńskie i rodzicielskie, którego inni księża nie mają, będzie pomagało Księdzu w pracy duszpasterskiej?

- Doświadczenie życia w rodzinie dało mi dużo, ale cenne było też doświadczenie pracy z ludźmi. Zetknięcie się z ich problemami miało miejsce w administracji rządowej, a wcześniej w Horteksie, gdzie pracowałem. Spotykałem się z problemami rodziny i wychowania dziecka.

Może nie byliśmy idealną rodziną, ale w jakiś sposób próbowaliśmy do ideałów dążyć, mieliśmy czas na modlitwę, był też czas na wspólne posiłki i rozmowy, wspólne wyjazdy. Byliśmy chyba jednak dobrą rodziną i muszę przyznać, że wiele rzeczy odnoszę do niej i to doświadczenie bardzo mi się przyda. Doświadczenie życia w świecie i rodzinie chyba pozwoli mi lepiej zrozumieć ludzi, którzy będą przychodzili do mnie ze swoimi problemami.

Stykałem się też z problemami artystów, aktorów, ludzi wybitnych i naukowców. Brali oni udział w moich spotkaniach muzealnych, które trwały przez 16 lat. Zawiązywały się przyjaźnie, a ja poznawałem problemy moich przyjaciół. Teraz, gdy wiedzą, że otrzymam niedługo święcenia kapłańskie, mówią: „Gdy Ty będziesz mógł już spowiadać, to i mnie do spowiedzi też będzie łatwiej przyjść do Ciebie, niż do innego księdza, którego nie znam”.

KAI: Jak Ksiądz wyobraża sobie początek drogi, rozpoczętej w tak nietypowym wieku?

- Chciałbym przede wszystkim służyć ludziom poprzez konferencje, kazania, nabożeństwa i Msze święte. Pragnę służyć w konfesjonale, chociaż przyznam, że tego trochę się boję. Wiem, jak każdy z nas jest wrażliwy, przychodząc do spowiedzi. Wiem też, że jest to dla wielu ludzi pewien problem.

Ksiądz Biskup zadecyduje, co będę robił, ale ja chciałbym przede wszystkim służyć w duszpasterstwie. Uchylił on już rąbka tajemnicy i wiem, że będę mógł odprawić i pracować w kościele pofranciszkańskim w Drohiczynie. Wydaje mi się, że mam w sobie wiele energii. Nie czuję ani swoich lat, ani problemów zdrowotnych. Mam bardzo dobry słuch i wzrok. To wszystko, jak mi się wydaje, sprzyja mojemu kapłaństwu.

KAI: Życzę, aby posługa Księdza przyniosła błogosławione owoce.

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Nie 18:34, 22 Kwi 2018, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:08, 21 Maj 2010 Powrót do góry

Ze strony WSD Drohiczyn:

Ks. bp Antoni Dydycz jest ojcem mojego powołania (galeria)

Image

„Mogę z całą pewności powiedzieć, że Ksiądz Biskup jest ojcem mojego kapłaństwa.” Takim słowami podziękował za udzielenie święceń kapłańskich, biskupowi drohiczyńskiemu Antoniemu Dydyczowi, ks. Marian Konrad Klubiński, który przyjął je w uroczystość Patronki diecezji drohiczyńskiej Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła, 24 maja 2010 roku w katedrze p.w. Trójcy Świętej w Drohiczynie.

Jego niecodzienną drogę do kapłaństwa, przypomniał ks. dr Jarosław Przeździecki ojciec duchowny WSD w Drohiczynie.

Urodził się on bowiem 12 marca 1942 roku w Koprzywnicy w diecezji sandomierskiej. Wychowywał się tam w rodzinie z trzema braćmi, z których jeden już nie żyje. W 1960 roku, po zdaniu matury, wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Sandomierzu. Opuścił je jednak po trzech latach i podjął studia w Państwowej Szkole Technicznej Sandomierzu. Po ich ukończeniu 15 lat pracował w zakładach „Hortex” w Ciechanowie.

Ożenił się z Teresą Marią Flis i został ojcem Małgorzaty Marii Malinowskiej, mieszkającej obecnie w Warszawie. Zosytał także dziadkiem 9 letniego Antosia.

Uzyskał on też tytuł magistra na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Studiował również na Wydziale Filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Po czym rozpoczął pracę w Urzędzie Wojewódzkim w Ciechanowie oraz w Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim w Warszawie, gdzie zajmował odpowiedzialne stanowiska. Ciechanowskie środowisko wspomina go też jako twórcę i organizatora Ciechanowskich Spotkań Muzealnych, które promowały wysoką kulturę i cieszyły się powodzeniem oraz uznaniem. Był animatorem kultury. Za współpracę z Tygodnikiem Katolickim „ Niedziela „ otrzymał medal „ Mater Verbi ”.

Po śmierci żony w 2006 roku wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Drohiczynie, a przed rokiem przejął święcenia diakonatu.

Neoprezbiter, w swoim przemówieniu, podkreślił, że nie jest łatwo rozeznać w tym wieku i po takich życiowych doświadczeniach powołanie kapłańskie. Mówił, że jednak Ksiądz Biskup przejął mnie z radością nie pozwolił bardzo tłumaczyć się dlaczego chcę przyjść do seminarium i resztę swego życia poświęcić w kapłaństwie. Wspomniał on też o wielkim zaufaniu, które od dziecka miał do Matki Najświętszej, czego znakiem była jej ikona wisząca w jego gabinecie Urzędu Wojewódzkiego, nawet jeszcze w czasach PRL –u.

Wyraził też wielką radość, że święcenia kapłańskie przejął w jej uroczystość i w Roku Kapłańskim. Mówił również, że ma świadomość, wielkości tego wybrania przez Boga i potrzeby zaufania mu, aby je dobrze wypełniać.

W homilii ks. bp Antoni Dydycz, nawiązał do biblijnego pytania Boga skierowanego do Adama : Gdzie jesteś ?” To pytanie, mówił, rozlega się też przez wieki. Tutaj rozlega się też pytanie „ Konradzie Marianie, gdzie jesteś ?”

„ Korzystając z drugiego tekstu Pisma Świętego, możemy odpowiedzieć: „ Jesteśmy w Wieczerniku. Zgromadziła nas tutaj miłość do Jezusa Chrystusa.” (…) Mamy zgromadzonych tutaj tych którzy oczekują pójścia za Jezusem Chrystusem – uczestnictwa w szczęściu wiecznym.” Przypomniał także o konieczności zastanowienia się nad rozesłaniem i pójściem. Pan Jezus bowiem dokonując tego, ustanowił wszystkie stopnie kapłańskie. Trzeba zastanowić się nad rozumieniem pójścia do innych. „ Iść, to znaczy wybrać kierunek. Iść, to znaczy wiedzieć o co chodzi, z czym wyruszamy, jaki mamy cel. Iść, to znaczy także coś pozostawić. Na pewno inaczej to wygląda, kiedy podejmuje tę drogę ktoś po maturze i studiach seminaryjnych. Inaczej zaś, gdy podejmuje ją ktoś, kto ma bogate doświadczenie. Kto ma za sobą lata pracy i zasłużoną emeryturę. Ktoś, kto może przypominać sobie blaski i cienie życia rodzinnego i wiele innych doświadczeń. To „idźcie” oznacza, że w pewnej mierze trzeba od tego odejść i trzeba wyruszyć, poświęcić wiele z tego co zawiera się w sercu - dotychczasowych przyjaźni i znajomości. Skoro bowiem mamy iść, to coś pozostawiamy i ku czemuś dążymy. Pan Jezus jest tutaj wymagający. Iść to znaczy także zapomnieć o sobie samym i o tym, co jest nam drogie i wydaje się nam wartościowe.” Mamy jednak w realizacji tej trudnej drogi, kontynuował, pomoc Ducha Świętego i przykład Matki Najświętszej.

Na uroczystości przybyli kapłani z różnych diecezji w Polsce i za granicą, zakonnicy, siostry zakonne z różnych zgromadzeń, duchowny protestancki, klerycy, przedstawiciele środowisk naukowych, kulturalnych i artystycznych, władze z kilku regionów, byli współpracownicy, przyjaciele i rodzina wyświęconego kapłana.

Otrzymał on także wiele, nadesłanych wyrazów łączności i modlitwy, w tym od ks. kard Henryka Gulbinowicza z Wrocławia oraz od kilku przełożonych wspólnot zakonnych w Polsce.

W najbliższych dniach ks. Marian Konrad Klubiński, celebrować będzie Msze Święte z błogosławieństwem prymicyjnym w miejscach, z którymi był związany w swoim życiu, w tym w rodzinnej Koprzywnicy i Ciechanowie, miejscu długoletniej pracy i zamieszkania.

Ks. Artur Płachno

[link widoczny dla zalogowanych]

I co wy na to?


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Nie 18:32, 22 Kwi 2018, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
nauta
Użytkownik


Dołączył: 23 Lis 2007
Posty: 503 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zza Oceanu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:22, 28 Maj 2010 Powrót do góry

Myślę i myślę, co ja na to?

Czy do emerytury zdąży objąć własne probostwo???
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:42, 31 Maj 2010 Powrót do góry

Inny przykład niecodziennych święceń, wiek raz! bo 69-letni Antoni Kieniewicz, ojciec czwórki dzieci, i drugie to seminarium neokatechumenalne - Redemtoris Mater w Warszawie, czyli ksiądz neokatechumenalny.

Ojciec księdza został księdzem

69-letni Antoni Kieniewicz, ojciec czwórki dzieci, w tym jednego księdza, pierwszy raz odprawił mszę świętą

Wierni z parafii rzymskokatolickiej pw. Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych na warszawskiej Chomiczówce byli wczoraj świadkami niecodziennej mszy prymicyjnej.

Odprawił ją 69-letni parafianin Antoni Kieniewicz, który otrzymał święcenia kapłańskie w ubiegłym tygodniu w archikatedrze warszawskiej z rąk abp. Kazimierza Nycza.

Obok niego przy ołtarzu stanął jego syn ks. Piotr Kieniewicz MIC, rektor seminarium księży marianów w Lublinie, który w tym roku obchodził 17. rocznicę święceń kapłańskich.

– Z Panem Bogiem nigdy nic nie wiadomo – powiedział ks. Kieniewicz-senior.

Wychował się w religijnej rodzinie. Jego ojciec prof. Stefan Kieniewicz był jednym z najwybitniejszych historyków, znawcą dziejów XIX-w. Polski. Babka ks. Antoniego, matka matki, gorliwie modliła się, aby któryś z jej synów został kapłanem.

– Gdy to nie wyszło, zaczęła modlić się o powołanie dla wnuków. I znowu nic – wspomina.

Za to do Karmelu wstąpiła wnuczka – zmarła dwa lata temu w klasztorze w Bornem Sulinowie siostra ks. Antoniego, Teresa. Natomiast w pokoleniu prawnuków aż trzech zostało kapłanami, w tym syn ks. Antoniego, Piotr, który wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów.

Antoni Kieniewicz założył rodzinę, z żoną Marzeną wychowali czworo dzieci – trzech synów i córkę. Razem w 1979 r. wstąpili na Drogę Neokatechumenalną. Antoni był katechetą wędrownym w Bydgoszczy.

We wspólnocie, której posługiwał, zrodziły się trzy powołania kapłańskie, a jedna z kobiet wstąpiła do zakonu.

Po śmierci żony Antoni Kieniewicz wstąpił do seminarium Redemtoris Mater w Warszawie. – Właściwie po latach modlitwa mojej babci została wysłuchana. Późno, bo późno, ale zostałem księdzem – mówi ks. Antoni.

Rzeczpospolita:
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Nie 18:36, 22 Kwi 2018, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
nauta
Użytkownik


Dołączył: 23 Lis 2007
Posty: 503 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zza Oceanu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:59, 31 Maj 2010 Powrót do góry

To chyba jakaś nowa moda?
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:04, 24 Kwi 2012 Powrót do góry

Argentyna - Ojciec czworga dzieci został księdzem

Ojciec czworga dzieci przyjął w Argentynie święcenia kapłańskie. 62-letni ks. Antonio Salvador De Iacovo owdowiał w 2007 r. Dwa lata później wstąpił do seminarium duchownego, w którym był już raz w młodości. Udzielając święceń metropolita Corrientes, abp Andrés Stanovnik przypomniał, że neoprezbiter był jego kolegą seminaryjnym w latach 1968-72.

Zgodnie z prawem kościelnym, wdowiec, który nie ma już dzieci na utrzymaniu, może przyjąć święcenia kapłańskie.

Ks. De Iacovo powiedział, że Bóg w sposób delikatny wzywa człowieka, aby wybierając spośród wielu możliwości, poszedł za Nim. Nie złości się jednak. gdy ktoś wybiera inną drogę, chce bowiem, abyśmy wszyscy byli święci tam, gdzie jesteśmy.

Z kolei abp Stanovnik zauważył, że ks. De Iacovo znalazł odpowiedź na swe szczere poszukiwanie Boga, który troszczy się o człowieka. – On na nas czeka, szuka nas, nawet gdy jest już późno – zaznaczył metropolita Corrientes.

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Nie 18:38, 22 Kwi 2018, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:12, 29 Wrz 2014 Powrót do góry

Święcenia i prymicje kapłańskie 76-latka

Pierwszą Mszę świętą jako kapłan (tzw. Mszę prymicyjną) odprawił w niedzielę 15 grudnia w kościele św. Wojciecha na warszawskiej Woli ks. Stanisław Kicman, 76-letni wdowiec. Dzień wcześniej na kapłana wyświęcił go metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz.

W wypełnionej po brzegi świątyni zebrali się bardzo licznie parafianie, przyjaciele i członkowie rodziny nowo wyświęconego kapłana. Składając mu życzenia posługi kapłańskiej równie owocnej jak jego zaangażowanie we wspólnocie, parafianie przypomnieli o dotychczasowej, wieloletniej aktywności ks. Kicmana jako wolontariusza Parafialnego Zespołu Caritas, szafarza Komunii świętej, czy członka Akcji Katolickiej, a także współorganizatora wielu wspólnotowych przedsięwzięć. Od dziś – „już nie jako pan Stanisław Kicman, ale ksiądz Stanisław” – jak podkreślali, będzie w nowy sposób posługiwał w swojej parafii.

„Spełniło się to, o czym ksiądz myślał właściwie przez całe swoje życie. Dziś dziękujemy Bogu za to, że nasz parafianin, który wkładał całe serce w życie naszej parafii, staje przy ołtarzu Pańskim” – powiedział z kolei we wstępie do Mszy św. proboszcz parafii św. Wojciecha ks. Wojciech Łagowski.

W homilii ks. Paweł Sokołowski, wikariusz w parafii św. Wojciecha podkreślał wyjątkowy charakter wydarzenia, jakim są święcenia 76-latka. Przypominał, że kapłaństwo to przede wszystkim gotowość do służenia Bogu i tym, którzy Go potrzebują, na każdą ich prośbę. Jak dodał, święcenia te przypominają, że Bóg jest bliski każdemu człowiekowi, niezależnie od jego wieku. Owa bliskość jeszcze bardziej utrwala się poprzez doświadczenia życiowe, które człowiek przeżywa.

„Od tej Mszy będziesz ofiarowywać siebie całego i całe swoje doświadczenie życiowe Chrystusowi. Każdemu pokoleniu będziesz mógł dać coś od siebie. W konfesjonale będziesz jednał ludzi z Bogiem. Dziękujemy Bogu, że usłyszałeś Jego głos i poszedłeś za Nim” – mówił kaznodzieja.

Stanisław Kicman (ur. 1937) jest socjologiem, historykiem i katechetą. Urodził się w rodzinie o tradycjach patriotycznych, jego rodzice byli aktywnymi członkami Armii Krajowej i powstańcami warszawskimi. W czasie okupacji został wywieziony wraz z matką do obozu koncentracyjnego w Bergen-Belsen, a następnie do obozu pracy w Hameln koło Hannoveru. Wydarzenia z tego okresu udokumentował w książce „Listy – zwiastuny nadziei”.

Wziął m.in. udział w projekcie „Zapomniani świadkowie XX wieku”, w ramach którego rejestrowane są relacje biograficzne przedstawicieli najstarszej generacji, losy odchodzącego pokolenia świadków okresu międzywojennego i II wojny światowej.

W 1955 r. wstąpił do seminarium duchownego, ale po dwóch latach je opuścił. Ożenił się i został ojcem dwóch synów. Decyzję o ponownym wstąpieniu do seminarium podjął wiosną 2012 r., po śmierci żony. Święcenia diakonatu przyjął w podwarszawskiej Magdalence z rąk bp. Tadeusza Pikusa. Na przygotowanie do kapłaństwa zezwolił metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz w porozumieniu z rektorem Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie ks. Wojciechem Bartkowiczem.

Na zakończenie Eucharystii 76-letni kapłan dziękował im za to, a metropolicie warszawskiemu także za święcenia, które odbyły się dzień wcześniej, w sobotę 14 grudnia, w kaplicy Domu Arcybiskupów Warszawskich. Ks. Kicman podziękował także Bogu, że „mimo mojego wieku doprowadził mnie do tego ołtarza i zawołał mnie po imieniu”.

Ze szczególnymi podziękowaniami zwrócił się jednak do dwóch kapłanów – ks. infułata Lucjana Święszkowskiego i ks. Czesława Banaszkiewicza. „W 1955 roku zaczynaliśmy razem drogę do kapłaństwa. Oni dzisiaj – spracowani w Winnicy Pańskiej, a ja dopiero zaczynam! Przecież tylko Pan Jezus mógł coś takiego wymyślić!” – powiedział ks. Stanisław Kicman.

[link widoczny dla zalogowanych]


Seminarium 1,5 roku? Confused


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Nie 18:42, 22 Kwi 2018, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
nauta
Użytkownik


Dołączył: 23 Lis 2007
Posty: 503 Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zza Oceanu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:27, 30 Wrz 2014 Powrót do góry

Zaliczyli mu tamte 2 lata, jeszcze przedsoborowe? Może liczą się podwójnie Laughing
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:21, 14 Gru 2022 Powrót do góry

Teresa napisał:
Inny przykład niecodziennych święceń, wiek raz! bo 69-letni Antoni Kieniewicz, ojciec czwórki dzieci, i drugie to seminarium neokatechumenalne - Redemtoris Mater w Warszawie, czyli ksiądz neokatechumenalny.

Ojciec księdza został księdzem

69-letni Antoni Kieniewicz, ojciec czwórki dzieci, w tym jednego księdza, pierwszy raz odprawił mszę świętą

Wierni z parafii rzymskokatolickiej pw. Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych na warszawskiej Chomiczówce byli wczoraj świadkami niecodziennej mszy prymicyjnej.(...)



Nie żyje ksiądz Antoni Kieniewicz, rezydent w parafii NMP Matki Kościoła – poinformowała Archidiecezja Warszawska. Miał 81 lat. Do seminarium wstąpił po śmierci żony, w kapłaństwie przeżył 12 lat. Był ojcem księdza, miał ośmioro wnucząt.

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)