Forum Kościół Rzymskokatolicki Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 ''Katolicy otwarci'': skandaliczna akcja 'tęczowego' sojuszu Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32694 Przeczytał: 53 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:54, 07 Wrz 2016 Powrót do góry

„Katolicy otwarci”, homolobby i ksiądz Luter. Skandaliczna akcja „tęczowego” sojuszu!

Image

„Przekażmy sobie znak pokoju” to nazwa pierwszej w Polsce kampanii społecznej subkultury LGBT, w którą włączyli się przedstawiciele środowisk katolickich, spod znaku tzw. katolicyzmu otwartego. Głos zabrał m. in. ks. Andrzej Luter.

Media liberalne, a także te mieniące się „katolickimi” wciąż trwają w zachwycie nad społeczną kampanią „tęczowych” środowisk mającą „zmienić nastawienie osób wierzących do społeczności LGTB”. Lista periodyków wspierających akcję nie zaskakuje. Znalazły się na niej pisma prezentujące środowisko tzw. katolików otwartych. Głos zabrali m. in. redaktor naczelny „Więzi” Zbigniew Nosowski i naczelna „Znaku” Dominika Kozłowska, oraz Zuzanna Radzik z „Tygodnika Powszechnego”.

Nie po raz pierwszy te wpływowe środowiska określane mianem „katolickich” postawiły się w opozycji do nauczania moralnego Kościoła stając ramię w ramię z przedstawicielami homolobby. Trudno sobie zatem wyobrazić sytuację, aby ta decyzja nie spotkała się z reakcją przedstawicieli hierarchii kościelnej. Czy zaangażownie się redakcji wspomnianych periodyków w akcję de facto promującą grzech nie jest wystarczającym powodem do podjęcia działania przez kościelnych asysytentów tych pism?

Jeśli nic się nie zmieni, to bądźmy pewni, że sojusz tzw. otwartych z promotorami zachowań dewiacyjnych będzie się pogłębiał. Bowiem jego prawdziwym celem nie jest promowanie szacunku wobec społeczności LGTB, lecz dokonanie wyłomu w prawie państwowym - legalizacja homozwiązków, ale nade wszystko w moralnym nauczaniu Kościoła, co doskonale uwidoczniło sie podczas synodu o rodzinie.

Sprawa jest tym bardziej poważna, iż na łamach antykatolickich gazet takich jak "Wyborcza" już pojawił się, w kontekście kampanii pierwszy glos duchownego: księdza Andrzeja Lutra, asystenta kościelnego Towarzystwa „Więź”, członka redakcji kwartalnika „Więź”. Duchowny, jak donosi organ z Czerskiej, zauważa większą tolerancję dla osób LGBT wśród księży: - Choć być może obracam się w specyficznym kręgu - przyznaje. - Strach wynika z niewiedzy, nieznajomości - mówi. Ksiądz Luter jest spowiednikiem osób nieheteroseksualnych. Pytany, czy para osób homoseksualnych żyjących bez ślubu grzeszy bardziej niż para osób hetero w tej samej sytuacji, mówi: „Nie stosuję takiego kryterium. Każda sytuacja jest inna. Najgorsze jest wyrokowanie o grzeszności schematami. Kluczowe jest, czy w związku jest miłość”.

Jakie podejście do spowiedzi mogą mieć osoby nieheteroseksualne przekonujemy dzięki wypowiedzi Anny Strzałkowskiej z Grupy „Tolerado” (współorganizator akcji). - Jestem żoną Marty Abramowicz, z którą wzięłyśmy ślub w 2011 roku. […] Ja się nie spowiadam z mojej tożsamości jako osoby homoseksualnej, tak jak nie spowiadam się z mojej miłości do syna - bo to nie grzech. Wiara i Kościół są jak dom i rodzina. Rodziny się nie wymienia. Ale można przekonywać, więc postanowiłam działać od środka. Ja widzę, że Kościół już się zmienia. Idziemy w kierunku znaku pokoju – mówi.

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Nie 15:26, 09 Sty 2022, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32694 Przeczytał: 53 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:04, 07 Wrz 2016 Powrót do góry

"Przekażmy sobie znak pokoju" promuje postawy homoseksualne

Image

"Przekażmy sobie znak pokoju" to nazwa pierwszej w Polsce kampanii społecznej środowisk LGBT, w którą włączyli się przedstawiciele środowisk katolickich, spod znaku tzw. katolicyzmu otwartego. Organizatorzy zapewniają, że celem kampanii nie jest zgłaszanie postulatów politycznych czy doktrynalnych, ale nawiązanie dialogu. W istocie jednak kampania ma na celu wyraźną promocję postaw homoseksualnych.

Dwie dłonie przekazujące sobie znak pokoju, w jednej różaniec, na drugiej tęczowa opaska symbolizująca przynależność do środowiska LGBT - tak będą wyglądały banery, które wkrótce zawisną w całej Polsce. Organizatorami akcji są Kampania przeciw Homofobii, Stowarzyszenie Tolerado oraz Wiara i Tęcza. Ta ostatnia odpowiada również za organizację tzw. "Przystani Pielgrzyma LGBT" podczas Światowych Dni Młodzieży. Wówczas inicjatywa nie uzyskała wsparcia wśród biskupów. Podobnie jak akcja "Przekażmy sobie znak pokoju".

W akcję zaangażowały się redakcje kilku katolickich pism - "Tygodnika Powszechnego", "Znaku", "Kontaktu" (pisma Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie) oraz "Więzi". Włączyli się też poszczególni publicyści, m.in. naczelna "Znaku" Dominika Kozłowska, Katarzyna Jabłońska i Cezary Gawryś z "Więzi", Maciej Onyszkiewicz z "Kontaktu" oraz Zuzanna Radzik z "Tygodnika Powszechnego". W kampanii biorą też udział teolog Halina Bortnowska i psycholog Natalia de Barbaro.

Redaktor naczelny "Więzi" Zbigniew Nosowski, w tekście umieszczonym na stornie internetowej redakcji, podaje powody, dla których dziennikarze zaangażowali się w tę akcję. Nosowski tłumaczmy, że celem kampanii jest m.in. nawiązanie dialogu z drugim człowiekiem oraz porozumienia ponad podziałami. Akcja ta, zdaniem redaktora naczelnego "Więzi" ma na celu uświadomienie środowiskom LGBT, że Kościół nie jest organizacją homofobiczną.

Jednak w materiałach zamieszczonych na stronie internetowej kampanii: znakpokoju.com - pomimo, że tworzą ją także wspomniani publicyści katoliccy - nie znajdziemy żadnych cytatów z oficjalnych dokumentów Kościoła nt. homoseksualizmu np. Katechizmu Kościoła Katolickiego czy obowiązującego wszystkich katolików dokumentu Kongregacji Nauki Wiary z 2003 r. pt. "Uwagi dotyczące projektów legalizacji prawnej związków między osobami homoseksualnymi".

Kościół naucza, że szacunek dla osób homoseksualnych nie może prowadzić do aprobowania zachowania homoseksualnego albo do zalegalizowania związków homoseksualnych. Mówi o tym jednoznacznie Katechizm Kościoła Katolickiego jak i wspomniany dokument Kongregacji.

W wyraźnej sprzeczności z tym pozostają cele kampanii "Przekażmy sobie znak pokoju", która na wzór podobnych kampanii prowadzonych w ostatnich latach na Zachodzie, nie stawia sobie bynajmniej za cel tylko promowania szacunku dla osób homoseksualnych, lecz zmiany obowiązującego prawa i doprowadzenia do prawnej legalizacji związków homoseksualnych. Sprawa jest poważna, gdyż oznacza, że część prominentnych polskich środowisk katolickich staje w opozycji do nauczania moralnego Kościoła.

Dodatkowo, w materiałach na stronie znakpokoju.com w manipulacyjny sposób przedstawione jest nauczanie papieża Franciszka, którego autorytet organizatorzy kampanii chcą wyraźnie wykorzystać dla swych celów.

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Nie 11:14, 02 Lip 2017, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32694 Przeczytał: 53 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:23, 09 Wrz 2016 Powrót do góry

Kard. Dziwisz o kampanii "Przekażmy sobie znak pokoju"

Image

"Z ubolewaniem stwierdzam, że w fałszowanie niezmiennej nauki Kościoła włączyły się również niektóre środowiska katolickie".

Stanowisko Metropolity Krakowskiego w sprawie kampanii "Przekażcie sobie znak pokoju"

W związku rozpoczętą kampanią społeczną "Przekażcie sobie znak pokoju", czuję się w obowiązku przypomnieć naukę Kościoła katolickiego na temat homoseksualizmu, ponieważ jest ona ukazywana w sposób rozmyty lub wręcz zmanipulowany.

Kościół w sprawie homoseksualizmu jest cierpliwy i miłosierny dla grzeszników oraz jednoznaczny i nieprzejednany wobec grzechu. Wychowując swoich wiernych do szacunku dla każdego człowieka, jasno naucza, że nie może to nigdy prowadzić do aprobowania aktów homoseksualnych lub legalizowania związków jednopłciowych. Ta prawda moralna, zawarta w Katechizmie (por KKK 2357-2359) i w nauczaniu papieży, obowiązuje w sumieniu każdego katolika.

Niestety jasno widać, że kampania, która odwołuje się do nauki chrześcijańskiej, ma na celu nie tylko promowanie szacunku dla osób homoseksualnych, ale również uznanie aktów homoseksualnych oraz związków jednopłciowych za moralnie dobre. Z ubolewaniem stwierdzam, że w fałszowanie niezmiennej nauki Kościoła włączyły się również niektóre środowiska katolickie, których wypowiedzi i publikacje odeszły od Magisterium. Powołując się wybiórczo na wypowiedzi papieża Franciszka, przemilcza się te, w których Ojciec Święty tłumaczy, że w sprawie homoseksualizmu "powtarza tylko naukę zawartą w Katechizmie" (wywiad z o. Antonio Spadaro).

Obawiam się, że to celowe działanie służy zamazaniu pamięci o wielkim dobru Światowych Dni Młodzieży, które dokonało się w Krakowie i całej Polsce. Związane jest ono z wartościami płynącymi z Ewangelii, które są konkretną i wymagającą propozycją moralną dla młodego pokolenia.

Kard. Stanisław Dziwisz

Metropolita Krakowski


[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Nie 15:21, 09 Sty 2022, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32694 Przeczytał: 53 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:56, 09 Wrz 2016 Powrót do góry

Ks. Oko: Są w Kościele ludzie, którzy stawiają seks ponad Panem Bogiem

Image

Ks. Dariusz Oko w rozmowie z Telewizją Republika mówi o zdradzie w Kościele i o tym, że nawet w szeregach duchowieństwa znaleźli się ludzie, którzy stawiają seks ponad Panem Bogiem. - Łączenie różańca z tęczą homoseksualistów jest bluźnierstwem. To jak łączenie różańca z sierpem i młotem – powiedział duchowny w odniesieniu do akcji „Przekażmy sobie znak pokoju”.

"To Chrystus, a nie Soros zbawi świat"

- Ataki na nauczanie Kościoła zdarzają się niemal codziennie i episkopat nie musi w każdą z takich sytuacji się angażować. Tutaj mamy jednak do czynienia z wyjątkowym zakłamaniem, ponieważ redaktorzy pism rzekomo katolickich występują przeciwko nauczaniu Kościoła. W takich akcjach nie chodzi tylko o to, aby dobrze traktować ludzi o skłonnościach homoseksualnych, ale przede wszystkim żeby przeciwstawić się nauce Kościoła. Ci redaktorzy przechodzą na stronę największego wroga Kościoła – homopropagandy - i stawiają ją ponad biskupów, papieża i samego Pana Boga – mówił ks. Dariusz Oko, zwracając uwagę na udzielenie poparcia i współorganizacje dla akcji „Przekażmy sobie znak pokoju” redakcji m.in. „Tygodnika Powszechnego” oraz „Kontaktu”.

- Od wielu lat wiadomo, że te czasopisma głoszą homoherezję, czyli długie, uporczywe odrzucanie nauczania Kościoła w kwestii homoseksualizmu. Głoszą ją osoby, które tę akcję popierają. Od lat stają one po stronie homoideologii, stawiając ja ponad ewangelie. Są to pisma niszowe – nie czytają ich ani wierzący, ani „rasowi” ateiści, dlatego potrzebują pieniędzy z innych źródeł niż sprzedaż i pochodzą one m.in. od George'a Sorosa. Należy jednak pamiętać, że nie można stawiać milionów Sorosa ponad słowo Chrystusa, bo nie Soros i popierający go Michnik zbawią świat, tylko zbawi go Chrystus. Jest to kolejny akt zdrady dokonany przez te rzekomo katolickie redakcje – trzeba być na ich manipulacje i kłamstwa odpornym i wyraźnie mówić, że kroczą one drogą Judasza – komentował ks. Oko poparcie niektórych redakcji dla wspomnianej akcji. Duchowny dodał, że właśnie w taki sposób w zachodniej Europie, poprzez otumanienie lub przekupienie, dokonuje się dywersja w Kościele.

"Łączenie różańca z tęczą homoseksualistów to bluźnierstwo"

- Homoseksualiści na Zachodzie znani są z bluźnierstw wobec Kościoła. Tęcza homoseksualistów jest symbolem tych bluźnierstw, ponieważ geje mówią, że miewają kilkuset partnerów seksualnych – to jest rozpusta i ta tęcza jest ich symbolem. Łączenie na plakacie promującym akcję różańca z tęczą, łączenie Najczystszej Maryi z rozpustą to bluźnierstwo. To tak, jakby mówić, że Matka Boża popierała aborcję czy łączyć różaniec z sierpem i młotem. Manipulowanie, że Kościół miałby popierać homoseksualizm jest tożsame z mówieniem, że Kościół popiera marksizm. Łączenie rzeczy przeciwnych jest aktem zdrady – mówił o plakacie akcji „Przekażmy sobie znak pokoju” ks. Dariusz Oko.

- Zdrada w Kościele jest możliwa. Judasz zdradził Jezusa i ewangelia pokazuje to, byśmy wiedzieli, że istnieje wieczny Judasz. Judaszem takim jest na przykład ks. prałat Krzysztof Charamsa, będący idolem środowisk homoseksualnych. To gej, który jak sam przyznał – od wielu lat żyje w świętokradztwie, przyjmując sakrament dla ukrycia swojego grzechu. Ten człowiek od lat żyjący w kłamstwie, rozpuście i świętokradztwie chce nawracać Pana Boga i zmusza Kościół do akceptowania jego grzechu. To człowiek, który postawił sobie seks ponad Panem Bogiem. Także ks. Szczygieł, pallotyn, był kochankiem pisarza, Jerzego Zawieyskiego. Był ponoć jego ulubionym kochankiem i zarazem spowiednikiem. Był to grzech do sześciany – razem grzeszyli i ks. Szczygieł spowiadał z tego grzechu Zawieyskiego – wymieniał przypadki grzechu w Kościele ks. Oko.

- Dla głosicieli homoherezji największym homofobem jest papież Franciszek, który jednoznacznie potępia homoseksualizm, jednak redaktorzy manipulują jego słowami i wizerunkiem, mówiąc, że popiera on homoseksualistów. Redaktorom tym należy współczuć i modlić się za nich – podsumował duchowny.

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Nie 15:20, 09 Sty 2022, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32694 Przeczytał: 53 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:22, 14 Wrz 2016 Powrót do góry

Prezydium KEP o kampanii „Przekażmy sobie znak pokoju”


– Wyrażamy przekonanie, że katolicy nie powinni brać udziału w kampanii „Przekażmy sobie znak pokoju”, gdyż rozmywa ona jednoznaczne wymagania Ewangelii – czytamy w komunikacie Prezydium KEP przekazanym KAI.

Biskupi podkreślają: Kościół nigdy nie dzieli ludzi według orientacji seksualnej, ale uświadamia wszystkim, że jako stworzeni „na obraz i podobieństwo Boga”, są ukochanymi dziećmi Bożymi – siostrami i braćmi w Chrystusie – i stąd cieszą się równą godnością (...) Szacunek dla godności każdej osoby jest jednak nie do pogodzenia z szacunkiem dla samych czynów homoseksualnych.

Prezydium KEP wskazuje, że "zło jest złem nie dlatego, że zostało przez kogoś zabronione, ale dlatego, że – jako niezgodne z planem Bożym – szkodzi człowiekowi. Stąd Kościół – jak dobra matka – musi jasno nazywać je po imieniu".

Publikujemy treść dokumentu:

Komunikat Prezydium KEP: Kampania „Przekażmy sobie znak pokoju” rozmywa jednoznaczne wymagania Ewangelii

W ostatnim czasie organizacje związane z tzw. nurtem LGBT – wsparte przez środowiska Tygodnika Powszechnego, Więzi i Znaku – rozpoczęły kampanię medialną pt. „Przekażmy sobie znak pokoju”. Akcja ta skierowana jest do ludzi wierzących i – jak twierdzą organizatorzy – „ma na celu przypomnienie, że z wartości chrześcijańskich wypływa konieczność postawy szacunku, otwarcia i życzliwego dialogu wobec wszystkich ludzi, także homoseksualnych, biseksualnych i transpłciowych” (źródło: [link widoczny dla zalogowanych]). O ile wszelkie działania służące promowaniu zgody społecznej zasługują na uznanie, o tyle – w kontekście wspomnianej inicjatywy – należy przypomnieć o fundamentalnych sprawach, które Kościół głosi w sposób niezmienny.

1. Sam liturgiczny znak pokoju – do którego odnoszą się organizatorzy kampanii – wyraża gotowość do pojednania z drugim człowiekiem i przyjęcia go w świętej wspólnocie grzeszników. Wszyscy przecież jesteśmy grzeszni, co również wyrażamy w akcie pokuty na samym początku każdej liturgii. Wyciągnięta ku drugiemu ręka oznacza zatem akceptację osoby, nigdy zaś – aprobatę dla jej grzechu, niezależnie od tego, jakiej on jest natury. Należy ponadto podkreślić, że członkowie wspólnoty zgromadzonej na liturgii mają nieustanny obowiązek nawracania się, to znaczy dostosowywania się do wymagań Ewangelii i odwracania się od własnych grzesznych upodobań. Istnieje obawa, że akcja „Przekażmy sobie znak pokoju”, wydobywając gest podanej ręki z kontekstu liturgicznego, nadaje mu znaczenie, które jest nie do pogodzenia z nauką Chrystusa i Kościoła.

2. Środowiska LGBT często zarzucają Kościołowi, że zwiastując im Ewangelię, pozbawia on godności osoby homoseksualne, biseksualne czy transpłciowe. Dlatego trzeba z całą mocą powiedzieć, że Kościół jest jedyną instytucją, która od dwóch tysięcy lat niestrudzenie głosi godność każdej osoby ludzkiej bez wyjątku. To niezmienne nauczanie nie zmienia się również w odniesieniu do wspomnianych osób. Kościół nigdy nie dzieli ludzi według orientacji seksualnej, ale uświadamia wszystkim, że jako stworzeni „na obraz i podobieństwo Boga”, są ukochanymi dziećmi Bożymi – siostrami i braćmi w Chrystusie – i stąd cieszą się równą godnością. Dlatego – razem z Ojcem Świętym Franciszkiem – „chcemy przede wszystkim potwierdzić, że każda osoba, niezależnie od swojej skłonności seksualnej, musi być szanowana w swej godności i przyjęta z szacunkiem, z troską, by uniknąć «jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji»”, a zwłaszcza wszelkich form agresji i przemocy. W odniesieniu do rodzin, należy natomiast zapewnić im pełne szacunku towarzyszenie, aby osoby o skłonności homoseksualnej miały konieczną pomoc w zrozumieniu i pełnej realizacji woli Bożej w ich życiu” (Franciszek, Amoris laetitia, 250).

3. Szacunek dla godności każdej osoby jest jednak nie do pogodzenia z szacunkiem dla samych czynów homoseksualnych. Są one obiektywnie moralnie złe i jako takie nie mogą nigdy cieszyć się akceptacją Kościoła. Podobnie jest z podnoszonymi przez niektórych postulatami zrównania w prawie związków homoseksualnych z heteroseksualnymi. Tego typu postulaty – zawsze, a zwłaszcza w dobie głębokiego kryzysu rodziny – są szkodliwe dla społeczeństw i jednostek.

Zło jest złem nie dlatego, że zostało przez kogoś zabronione, ale dlatego, że – jako niezgodne z planem Bożym – szkodzi człowiekowi. Stąd Kościół – jak dobra matka – musi jasno nazywać je po imieniu. Postawa tolerancji wobec zła byłaby w istocie obojętnością wobec grzeszących sióstr i braci. Nie miałaby zatem nic wspólnego z miłosierdziem ani z chrześcijańską miłością.

Podsumowując, wyrażamy przekonanie, że katolicy nie powinni brać udziału w kampanii „Przekażmy sobie znak pokoju”, gdyż rozmywa ona jednoznaczne wymagania Ewangelii.

Abp Stanisław Gądecki
Metropolita Poznański
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski

Abp Marek Jędraszewski
Metropolita Łódzki
Zastępca Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski

Bp Artur G. Miziński
Sekretarz Generalny Konferencji Episkopatu Polski

Warszawa, 14.09.2016 r.

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Nie 11:17, 02 Lip 2017, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32694 Przeczytał: 53 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:18, 16 Wrz 2016 Powrót do góry

"Umizgi do homoseksualizmu to furtka do demoralizacji i niszczenia Kościoła od środka" - podkreśla o. Józef Augustyn

Image

Z tej akcji nie będzie żadnego pokoju, ale wojna – tak kampanię środowisk LGBT ocenia o. Józef Augustyn.

Umizgi do homoseksualizmu to furtka to demoralizacji i niszczenia Kościoła od środka

– podkreśla znany duszpasterz i kierownik duchowy. Dodaje jednocześnie, że homoseksualne kompromisy moralne duchownych katolickich sprawiają, że trudno jest głosić dzisiaj wierność nauce Kościoła w tej sferze.

Rozmowa z o. Józefem Augustynem:

Jak ocenia Ojciec inicjatywę „Przekażmy sobie znak pokoju” anonsowaną jako „pierwsza w Polsce kampania społeczna, w którą – na zaproszenie organizacji LGBT – włączyli się przedstawiciele środowisk katolickich”?

Józef Augustyn SJ: Lata temu w rozmowie z ważną osobistością „kościelną” zadałem pytanie: „Co może w przyszłości stanowić ważny problem Kościoła”. Odpowiedział: „Zderzenie z homoseksualizmem”. Nie było wtedy jeszcze w mediach mowy o gender ani o LGBT. To jest i pozostanie ważny sprawdzian dla Kościoła. Umizgi w stosunku do homoseksualizmu jako postawy moralnej pewnych teologów i duchownych na Zachodzie skompromitowały się całkowicie. To furtka to demoralizacji i niszczenia Kościoła od środka. Skandale na tym tle, niższych i wyższych duchownych Kościoła nie pozostawiają najmniejszych złudzeń. Kościół nie pójdzie nigdy na kompromis. To są zupełnie odmienne antropologie, dwie różne wizje człowieka, dwie wizje ludzkiej miłości i seksualności, jej zadań, celów i roli. W przeszłości nam, katolikom, o wiele łatwiej rozmawiało się z marksistami, ponieważ oni – rzecz paradoksalna – godzili się na naszą odmienność i używali sformułowania: my i wy. Granica była jasna. Mówili: dobrze wiemy, że wy nie zgadzacie się z nami, nie akceptujecie ateizmu, ale my sobie z wami poradzimy. I traktowali nas zależnie od epoki. Bolszewicy w Rosji wierzących katolików często rozstrzeliwali, zamykali do łagrów. Za Gierka w Polsce – jedynie trochę im dokuczali. „Zawziętych” i „niepoprawnych” i jednocześnie „przekornych” heteroseksualistów w społeczeństwie polskim jest zdecydowana większość, stąd też ten typ propagandy LGBT będzie odbierany jako narzucanie się, drażnienie społeczne, prowokowanie. Można sobie wyobrazić jak nastolatki będą przekazywać takim osobom znak pokoju. Nie wniesie to nic dobrego w życie społeczne. Zdecydowana większość ludzi w Polsce jest bardzo tolerancyjna, ale tylko wobec osób, które się nie narzucają, nie obnoszą się ze swoimi pretensjami. Ludzi na ogół nie interesuje, kto z kim… Jeżeli natomiast ktoś publicznie mówi o swoich skłonnościach, tak bez osłonek i hamulców, odbierane to jest w Polsce z niesmakiem. Nic na to nie poradzimy dzisiaj. Zmiany postaw społecznych wymagają czasu. Długiego czasu. W niektórych programach satyrycznych osoby LGBT wyśmiewane są do bólu. Nie jest to godne pochwały. Jeżeli natomiast ktoś w działalności publicznej używa pojęcia: „katolik”, „katolicki” powinien mieć na to zgodę biskupa. Pojęcia te są zastrzeżone. Z tej akcji nie będzie żadnego pokoju, ale wojna. Mówią: pokój, pokój, a planują wojnę – mówili prorocy. Gdy ktoś tak na co dzień podaje mi rękę – ściskam ją. Nie interesuje mnie bowiem, co ma na ręce, na głowie lub na szyi. To jego sprawa. Odmowa podania ręki, byłaby niegodna ucznia Jezusa. Nie podajemy bowiem ręki „problemom”, jakie ma człowiek, ale samemu człowiekowi. A co on sam myśli o moim podaniu mu ręki, to jego sprawa. To dotyczy jednak kontekstu świeckiego. Cytowane przez działaczy słowa liturgii eucharystycznej: „Przekażcie sobie znak pokoju” zmieniają kontekst radykalnie. To nie jest już takie sobie podanie ręki, ale gest liturgiczny, tuż przed Komunią świętą, największą świętością dla chrześcijan. Nieuczciwość środowisk LGBT polega na tym, że do promocji postaw i zachowań niezgodnych z nauczaniem Kościoła wciągają to, co dla nas, katolików, jest najświętsze: Eucharystię. Niektórzy katolicy podając rękę osobom z symbolami LGBT tuż przed Komunią świętą mogą odczuwać niepokój. I tu prośba do osób, które chcą włączyć się w tę kampanię: proszę nie oskarżać takich katolików o obłudę i nie wyciągać z ich oka źdźbła, ale popatrzeć we własne oko. Cała ta akcja LGBT będzie – w moim odczuciu – odbierana przez zdecydowaną większość katolików jako prowokacja, a nawet próba znieważenia Eucharystii. We Mszy świętej, zanim przekazujemy sobie znak pokoju, mówimy najpierw: „Przeprośmy Boga za nasze grzechy…”. To dotyczy wszystkich.

Ale formuła „Przekażcie sobie znak pokoju” oznacza de facto zdecydowanie więcej aniżeli przypomnienie o szacunku, jaki chrześcijanin winien okazywać każdemu bliźniemu. W materiałach tekstowych a zwłaszcza nagraniach video zarówno przedstawiciele LGBT jak i publicyści katolickich mediów wyrażają nadzieję na zmianę nauczania Kościoła wobec homoseksualizmu.

To nie są żadne nadzieje, ale złudzenia. Są one często niezawinione, ponieważ płyną z nieznajomości prawdziwej nauki moralnej Kościoła. Nikomu nie powinniśmy odmawiać życzliwości, szacunku, rozmowy, wymiany opinii. Ale też trzeba się domagać szacunku dla siebie. W mediach nastawionych negatywnie do Kościoła katolickiego udział księdza w dyskusji na temat gender czy też LGBT jest bardzo trudny; z reguły prowadzący program staje po stronie przeciwnej. Ale mimo wszystko – powinniśmy brać udział. Jeżeli nas proszą, ważne, byśmy dawali świadectwo, nawet jeżeli nie mamy pełnego komfortu rozmowy. Nie wolno osób homoseksualnych, biseksualnych itd. demonizować, poniżać, upokarzać, wykluczać. Pamiętam rozmowę z młodym człowiekiem mającym pewne niepokoje homoseksualne. Mocno walczył wewnętrznie. Mówił, jak bardzo czuł się upokorzony na katechezie „opiniami” księdza na temat środowisk homoseksualnych. „Obrona” nauczania Kościoła katolickiego nie może dokonywać się przez atak na środowiska, na ludzi.

[link widoczny dla zalogowanych]

Mam nadzieję, że je to jest absolutnie jasne. Odnoszę natomiast wrażenie, że nauczanie Kościoła na temat homoseksualizmu nie stanowi dla zaangażowanych w kampanię środowisk katolickich żadnego punktu odniesienia…

Oczywiście, że nie, ponieważ środowiska LGBT nie interesują się katolicyzmem jako religią, nie interesuje ich wierność tradycji moralnej judeochrześcijańskiej, ale jedynie ich ideologia oraz poprawność polityczna i medialna. Oni chcą nas nawracać. Jeżeli ktoś poważnie mówi, że jest katolikiem, to przyjmuje całe nauczanie Kościoła katolickiego. Przymiotnik katolicki można przykleić do każdego rzeczownika, ale nie zmienia się przez to rzeczywistości. W moim odczuciu, odpowiednie władze kościelne, powinny odbierać prawo używania pojęcia „katolicki” instytucjom działającym w przestrzeni publicznej, które nie trzymają się nauki katolickiej. **Pojęcie katolicki winno być wyznaniem, a nie parawanem. Osoby i instytucje, które promują zachowania LGBT, niezgodne z nauką moralną, tracą katolicką wiarygodność. Kościół powinien dbać o swoją wiarygodność. Ale tu konieczne jest pewne zastrzeżenie. Najpierw sami członkowie Kościoła, szczególnie duchowni, winni żyć tą nauką. Homoseksualne kompromisy moralne duchownych katolickich (nie chodzi bynajmniej jedynie o Polskę) sprawiają, że trudno jest głosić dzisiaj wierność nauce Kościoła w tej sferze. Dlatego czasami pewnie lepiej milczeć, niż protestować i nawracać środowiska LGBT. A gdy się upomina, to na kolanach…

Katolicy krytycznie oceniający kampanię i starający się przekazać nauczanie Kościoła na temat homoseksualizmu oskarżani są o brak szacunku wobec homoseksualistów, wykluczanie ich i piętnowanie. A także o obłudę, bo przecież Chrystus głosił miłość bliźniego, ponadto mamy Jubileusz Miłosierdzia. Czy to nieusuwalny konflikt czy są jakieś sposoby, by stojąc na gruncie nauczania Kościoła nie spotkać się z zarzutem wykluczania i dyskryminowania? Bo przecież owo nauczanie ani nie wyklucza ani nie dyskryminuje.

Rozmawiając z wielu osobami w rekolekcjach ignacjańskich, w czasie których ludzie dotykają swoich najgłębszych postaw, zachowań, pragnień, potrzeb (tych realnych i tych wmówionych sobie) przekonuję się, że większość naszych problemów jest w „naszej głowie” (wyrażenie to jest oczywiście pewnym skrótem). Nasze myślenie o nas samych, nasza wizja swojej osoby, nasze myślenie o bliźnich, o relacjach międzyludzkich, myślenie o świecie itd. strukturalizuje się wiele lat, od bardzo wczesnego dzieciństwa aż do lat dojrzewania, i dlatego jest głęboko wpisane w „nasze głowy”, a ściślej w nasze rozumowanie, myślenie, wyobrażenia, emocje, pragnienia, potrzeby, odczucia. Konieczna jest też pomocna, autentycznie święta wspólnota i życzliwość. Aby zmienić to ustrukturalizowane nasze myślenie, trzeba łaski, cudu, lat pracy nad sobą, modlitwy, szczerych rozmów, nawrócenia. Niekiedy też pomocna bywa dobrze prowadzona psychoterapia. Jeżeli pewne osoby ze środowisk LGBT, i nie tylko, wmawiają nam katolikom, że wszyscy jesteśmy ich wrogami, piętnujemy ich, prześladujemy, wykluczamy, nienawidzimy, to za tym kryje się ich obraz siebie samych, świata, także świata katolickiego, który strukturalizował się w ich głowach całymi latami. Ale trzeba być szczerym do końca: za wrogością wobec homoseksualistów pewnych osób, w tym niektórych duchownych, też kryją się nabyte stereotypy homoseksualisty, biseksualisty, transwestyty itp., itd. Wszystko jest w naszych głowach (przypominam, że to wieki skrót). Tak więc wszyscy potrzebujemy nawrócenia wewnętrznego. Spotykając się z bliźnim, trzeba mu dawać jasne sygnały: „nie przychodzę pana nawracać”. Sam najpierw potrzebuję nawrócenia. A cytowanie ewangelii, o którym pan mówi, nic nie znaczy. Pytanie zasadnicze: dlaczego się to robi. Sam diabeł cytuje Biblię Jezusowi na pustyni. A gdy się już cytuje Pana Jezusa, to trzeba cytować wszystko. Pan Jezus mówił także: Idź i nie grzesz więcej… Mówił też o gorszycielach maluczkich, młyńskim kole, morskich głębokościach, o piekle. Owszem, o piekle też mówił. By ograniczyć się do przypomnienia tylko tych paru cytatów. Oczywiście wszystkie te słowa są skierowane do wszystkich, ale najpierw do nas księży.

Nauczanie Kościoła nt. homoseksualizmu, omawia także aspekty biologiczne, antropologiczne, psychologiczne i prawne tego zagadnienia. Dlaczego, zdaniem Ojca, nie są one podejmowane przez środowiska LGBT ani wspierające je środowiska katolickie?

Bądźmy szczerzy, ani środowiska LGBT ani też my katolicy, szczególnie księża, nie jesteśmy przygotowani do takiej dyskusji. Może poza nielicznymi środowiskami akademickimi, pewnymi osobami. Rozmowa na ten temat wymagałaby najpierw ustalenie płaszczyzny rozmowy, precyzyjnego języka, wiedzy, znajomości nie tylko swojego stanowiska, ale także stanowiska osób, z którymi rozmawiamy. Wymachiwanie zaś prymitywnym „kałasznikowem naukowym” przez zwolenników LGBT czy też przez katolickich dziennikarzy (gorzej: przez księży) służy zwykle przyparciu przeciwnika do muru, upokorzeniu go, ośmieszeniu, wykluczeniu. To jest nieludzkie. Słuchając pewnych nagrań internetowych na ten temat – jest mi po prostu wstyd. Na polu akademickim, w formacji seminaryjnej takie dyskusje są niewątpliwie potrzebne. Ale przeciętnemu człowiekowi, w temacie ludzkiej miłości, zakochania, zachowań seksualnych, odpowiedzialnego rodzicielstwa konieczny jest najpierw „ratio recta”, prawy rozum, prawe sumienia, dobry przykład rodziców, katecheza. Sama nauka, bez prawego rozumu, bez przykładu rodziców to narzędzie zimne, bezduszne. Zwolennikom LGBT powołującym się ciągle na naukę, i tylko na nią, szczególnie naukę marksistowską trzeba przypominać słowa Dostojewskiego: „Nigdy rozum nie był w stanie określić istoty dobra i zła ani odróżnić ich nawet w przybliżeniu. Przeciwnie, zawsze plątał je w sposób haniebny i żałosny. Nauka rozstrzygała rzeczy siłą pięścią. Wyróżniała się tu zwłaszcza półnauka, najgorszy bicz ludzkości, straszniejszy od moru, głodu i wojny, nieznany aż do naszego stulecia. Półnauka jest tyranem jakiego jeszcze nigdy dotychczas nie znano. Tyranem, który ma swoich kapłanów i niewolników, przed którymi korzą się wszyscy z miłością i zabobonnością. Tyranem nieznanym dotychczas, przed którym drży nawet sama nauka, bezwstydnie potakując półnauce”.

[link widoczny dla zalogowanych]




Kampania LGBT nie przyniesie pokoju – o. Józef Augustyn dla KAI

(...)

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Pią 17:42, 31 Sie 2018, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
śleper
Użytkownik


Dołączył: 27 Wrz 2016
Posty: 2 Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:36, 27 Wrz 2016 Powrót do góry

Sam plakat można by traktować jako zachęcanie homoseksualistów do odmawiania różańca Smile A Tygodnik Powszechny to już od dawna chyba jest "pismo chrześcijańskie dla nie wierzących", odchodząc trochę od tematu - czy są w ogóle jeszcze w naszym kraju jakieś pisma katolickie z artykułami na poziomie?


Ostatnio zmieniony przez śleper dnia Wto 13:29, 27 Wrz 2016, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32694 Przeczytał: 53 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:34, 27 Wrz 2016 Powrót do góry

śleper napisał:
Sam plakat można by traktować jako zachęcanie homoseksualistów do odmawiania różańca Smile

Jeżeli takie byłoby przesłanie tego plakatu i zachęta do odmawiania różańca, to nie widzę w tym nic złego, a do tego zaprzestanie grzesznego życia.

śleper napisał:
... odchodząc trochę od tematu - czy są w ogóle jeszcze w naszym kraju jakieś pisma katolickie z artykułami na poziomie?

Myślę, że są i zależy od potrzeb czytelnika, czego szuka, chociaż i w tych tradycyjnych, czy katolickich zdarzają się mieszanki - mix-masz.
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32694 Przeczytał: 53 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:33, 09 Sty 2022 Powrót do góry

Nauka Kościoła o związkach homoseksualnych jest tu:

Kongregacja Nauki Wiary w 2003 r. opracowała uwagi dotyczące projektów legalizacji prawnej związków między osobami homoseksualnymi. Uwagi podpisał ówczesny prefekt tej kongregacji kard. Joseph Ratzinger, a Jan Paweł II nakazał ich opublikowanie.
(...)
http://www.traditia.fora.pl/nauczanie-papiezy-magisterium-i-ojcow-kosciola-katolickiego,113/kosciol-o-zwiazkach-homoseksualnych,14935.html
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)