Forum Kościół Rzymskokatolicki Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Katolicka nauka o czyśćcu Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32696 Przeczytał: 53 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:22, 27 Gru 2008 Powrót do góry

Katolicka nauka o czyśćcu

Harmon Johnson

Marcin Luter i inni religijni rewolucjoniści XVI wieku jako pierwsi z taką mocą zanegowali istnienie miejsca, które katolicy nazywają czyśćcem. Wszystkich protestantów jak i członków innych sekt niekatolickich, pomimo braku zgody co do pozostałych elementów doktryny, zawsze łączyła odmowa uznania tej właśnie nauki, przede wszystkim dlatego, że uważali ją za szczególnie katolicką. Obiekcją, którą przedstawiano najczęściej, był rzekomy brak zakorzenienia w Piśmie św.

Od czasu II Soboru Watykańskiego hierarchia kościelna w swym ekumenicznym zacięciu zaczęła wykazywać coraz większą skłonność do przemilczania doktryn, które inni uważają za kontrowersyjne. Tak więc obecnie w modernistycznych parafiach, chociaż istnieniu czyśćca nie zaprzecza się otwarcie, jest ono jednak ignorowane do tego stopnia, że w wymiarze praktycznym (podobnie jak piekło) już nie istnieje. Warto więc poświęcić chwilę czasu, by przyglądnąć się argumentom na korzyść tej doktryny, wzmocnić naszą pewność względem niej i nauczyć się wyjaśniać ją, kiedy zajdzie taka potrzeba.

Istnienie czyśćca jest przede wszystkim racjonalne. Widzimy to, kiedy przypominamy sobie, że Bóg powiedział, iż stworzył nas na swój obraz i podobieństwo (Rdz 1, 27). Skoro obraz jest odzwierciedleniem, powinniśmy spodziewać się, że ludzka natura jest w jakiś sposób, choć niedoskonały, odzwierciedleniem natury Bożej. Przyjmujemy powszechnie, że jest czymś naturalnym, by ojcowie napominali i karali swe dzieci, kiedy te są nieposłuszne. Mogą cofnąć przywileje, nałożyć dodatkowe obowiązki, karać cieleśnie. Jeśli takie postępowanie jest odzwierciedleniem natury Bożej, logiczne jest z pewnością oczekiwanie, że Bóg postępować będzie z nami, swoimi dziećmi, w podobny sposób. Byłoby całkowicie nielogiczne wyciągać wniosek, że sam żal jest wystarczający do naprawienia relacji rodzic – dziecko z naszym niebieskim Ojcem. Konieczna jest również kara, powszechniej nazywana pokutą.

Podczas naszego ziemskiego życia doświadczamy rozlicznych cierpień i nie bez racji część z nich przypisujemy naszym grzechom. Innymi słowy, cierpienie jest jedną z form kary, nakładanej na nas przez Boga, naszego Ojca, za nasze nieposłuszeństwo, podobnie jak ziemscy ojcowie karzą swe dzieci. Nigdzie jednak nie znajdujemy najmniejszego dowodu, że cierpienia na tym świecie w stu procentach zadośćczynią za grzech. Jest o wiele bardziej prawdopodobne, że poza tym światem znajduje się miejsce, gdzie takie zadośćuczynienie może być dokończone, i to właśnie miejsce nazywamy czyśćcem. Czyż istnienie czyśćca nie jest przejawem wielkiego miłosierdzia Boga? Ponieważ Jego sprawiedliwość jest doskonała, bez czyśćca wiele dusz musiałoby cierpieć męki piekła, gdyż nie byłyby w stanie zadośćuczynić w sposób dostateczny za swe grzechy jeszcze podczas swego ziemskiego życia.

Powinno być więc jasne, że istnienie czyśćca jest zgodne z naszym rozumem – tj. ma sens. Jednak nie jesteśmy ograniczeni do tego dowodu na jego istnienie, ponieważ w Piśmie św. jest co najmniej sześć odniesień do niego. Żadne z nich nie wymienia go z nazwy, ale wiele rzeczy w Biblii nie jest nazwane po imieniu: czy to dlatego, że w czasie, kiedy Biblia była spisywana, nie miały one jeszcze nazw, czy też dlatego, że były wówczas znane pod innymi nazwami niż dzisiaj. Przykładem są dni tygodnia (takie jak niedziela), Trójca Święta czy „katolicki” w odniesieniu do Kościoła. Jest tak z powodu różnic w językach współczesnych albo z powodu trudności w tłumaczeniu – jednak odniesienia do dwóch pośrednich stanów duszy pomiędzy niebem a piekłem są wyraźne. Pierwszym z tych stanów jest tzw. otchłań (łac. limbus), gdzie udają się dusze tych, którzy z takiego czy innego powodu, bez własnej winy, nie mogą spełnić wymagań koniecznych do wejścia do nieba, a którzy jednak nie zasłużyli na piekło (np. nieochrzczone dzieci). Innym stanem pośrednim jest czyściec, gdzie trafiają dusze tych, którzy umierają w stanie łaski uświęcającej, by dokończyć spłacanie długu zaciągniętego przez swe grzechy, chociaż one same zostały już odpuszczone.


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Czw 21:48, 03 Lis 2016, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32696 Przeczytał: 53 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:25, 27 Gru 2008 Powrót do góry

C.D.

Poniżej przedstawiamy sześć odniesień do czyśćca, zawartych w Piśmie św.:

Mt 5, 25–26. Pan Jezus podczas kazania na górze wyjaśnia pewne różnice pomiędzy starymi a nowymi prawami. Mówi, że nowe prawo jest w istocie wypełnieniem starego w taki sposób, że mimo iż miłosierdzie akcentuje się bardziej niż sprawiedliwość, jednak stare prawo musi być wypełnione co do joty. Dalej mówi szczegółowo o naszych zobowiązaniach względem innych ludzi i jasno zaznacza, że wejście do nieba zależy od tego, jak wywiązywać się będziemy z naszych obowiązków. Mówi, że musimy pojednać się z bliźnimi, zanim zbliżymy się do ołtarza, nawet jeśli ciężko przeciw nam zawinili. Jeśli tego nie uczynimy, możemy zostać wrzuceni do „więzienia”, którego nie opuścimy, „zanim nie oddamy ostatniego szelążka”. Więzieniem tym musi być czyściec, ponieważ dusze nie mogą opuścić więzienia piekła.

Mt 12, 32. Pan Jezus odpowiada na zarzuty faryzeuszy i wyjaśnia im, że jest coś takiego, jak grzech, za który nie ma przebaczenia. Jest to grzech popełniany przez osobę mówiącą „przeciwko Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym”. Ojcowie i Doktorzy Kościoła wyjaśniają nam, że chodzi tu o grzech rozpaczy, ale dla nas ważna jest tu wzmianka o „wieku” innym niż obecny, w którym grzech może być odpuszczony. Oczywiście nie może tu chodzić o niebo, ponieważ grzech musi zostać odpuszczony (oraz dokonane pełne zadośćuczynienie) przed wejściem do niego, ani o piekło, bo w nim żadne grzechy nie są już przebaczane. Musi więc istnieć trzecie miejsce, gdzie trafiają na jakiś czas dusze, które nie są dość dobre, by wejść do nieba, ale też nie tak złe, by trafić do piekła, i to właśnie miejsce nazywamy czyśćcem.

1 Kor 3, 15. Św. Paweł wyjaśnia Koryntianom, że położył dla nich duchowy fundament, na którym mają budować, a którym nie jest nikt inny, jak tylko Jezus Chrystus. Muszą jednak uważać, co budują na tym fundamencie, bo zostanie to poddane próbie. Jeśli ich budowla próby tej nie przejdzie, będą oni cierpieć, ale mogą nadal być zbawieni, „jednak jak przez ogień”. Jasno wynika z tego, że istnieje miejsce, w którym dusze nie będące dostatecznie złe, by zasłużyć na wieczne potępienie, mogą doznawać cierpień koniecznych do odpokutowania swych grzechów, by stać się godnymi wejścia do nieba. Właśnie na podstawie tego ustępu Ojcowie i Doktorzy Kościoła wyciągali wniosek, że kara czyśćca jest podobna do kary piekła, jako że obie opisane są przy pomocy ognia.

Ap 21, 27. Fragment ten obejmuje w głównej mierze opis Nowego Jeruzalem (nieba), a jego ostatni wers mówi, że „nie wejdzie do niego nic nieczystego (...) tylko ci, co są zapisani w Barankowej księdze życia”. Jednak wszyscy ludzie są grzeszni, a więc nieczyści. Musi więc istnieć sposób na oczyszczenie, w przeciwnym przypadku nikt nie mógłby wejść do nieba. Baranek jest symbolem ofiary i cierpienia, których przyjęcie jest jedynym sposobem na wpisanie do „księgi życia”. Zbawiciel, Baranek Boży, poprzez swe cierpienia i mękę wysłużył nam odkupienie od grzechu pierworodnego, a poprzez kontynuację tego cierpienia i ofiary, czyli Mszę św., dopełnia część wynagrodzenia konieczną ze względu na nasze grzechy uczynkowe. Pozostałe zadośćuczynienie należy do nas, musimy je dopełnić poprzez nasze własne cierpienia i ofiary. Część z nich ma miejsce już w tym życiu, ale z reguły nie wszystkie, tak więc musi istnieć miejsce, gdzie oczyszczanie ze zmazy grzechu trwa nadal, również po śmierci, i miejsce to nazywamy czyśćcem.

2 Mch 12, 46. Po bitwie, w której Juda Machabeusz pokonał Gorgiasza, on i jego ludzie zajęli się pochówkiem poległych w walce żydów. Przygotowując niektórych z nich do pogrzebu, Juda odnalazł pod ich szatami ofiary składane bożkom, które zabici zabrali z Jamnii. Jednak modlił się za nich, ponieważ nie uważał tego grzechu za ciężki i sądził, że byli oni zasadniczo dobrymi ludźmi, którym przypadł zaszczyt złożenia swego życia w walce za ich wspólną sprawę. Autor tej księgi dodaje następnie komentarz: „A tak święta i zbawienna jest myśl modlić się za umarłych, aby byli od grzechów rozwiązani”. Gdyby dusze ich znalazły się w niebie bezpośrednio po śmierci, modlitwa byłaby niepotrzebna, a jeśli w piekle, byłaby nieskuteczna. Tak więc Juda Machabeusz był w sposób oczywisty przekonany, że istnieje stan pośredni pomiędzy niebem a piekłem, w którym dusza może czerpać korzyść z modlitw, i ten stan mamy właśnie na myśli, mówiąc o czyśćcu. Nie ma tu znaczenia, że protestanci traktują Księgi Machabejskie jako apokryfy, ponieważ niezależnie od tego powyższy ustęp dostarcza historycznego dowodu, że żydzi wierzyli w istnienie czyśćca na wiele wieków przed przyjściem Chrystusa.

Flp 2, 10. Św. Paweł przypomina w tym miejscu Filipianom o chwale i wywyższeniu Chrystusa, by mogli skuteczniej Go naśladować. Mówi, że chwała Jego jest tak wielka, że zasługuje „aby na Imię Jezusowe «klękało wszelkie kolano» niebieskich, ziemskich i podziemnych”. Nasuwa to na myśl tradycyjny podział na Kościół tryumfujący, walczący i cierpiący. Kościół cierpiący obejmuje oczywiście dusze w czyśćcu, o których można myśleć jako o będących „pod ziemią”.


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Czw 21:48, 03 Lis 2016, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32696 Przeczytał: 53 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:28, 27 Gru 2008 Powrót do góry

C.D.

Trzeba tu pamiętać, że wiedza o istnieniu czyśćca nie opiera się wyłącznie na tekstach biblijnych – Biblia nie obejmuje bowiem wszystkiego, co Pan Jezus objawił Apostołom. Jest ona raczej streszczeniem najważniejszych wydarzeń z Jego życia i najważniejszych rzeczy, które przekazał. Św. Jan potwierdza to na końcu swej Ewangelii (21, 25). Sam Pan Jezus nie napisał niczego i nie ma dowodu na to, by prosił o to kogoś innego. Wybrał raczej jako główny środek przekazywania swego przesłania słowo mówione. Ustanowił więc Kościół katolicki, by służył Mu jako Jego głos, mówiąc jego pierwszym biskupom, Apostołom: „Kto was słucha, Mnie słucha” (Łk 10, 16). Zlecił Kościołowi, by nauczał „wszystkie narody (...) wszystkiego, cokolwiek wam przykazałem” (Mt 28, 19–20). Dalej, obiecał zesłać Ducha Świętego, by pomagał Kościołowi w pełnieniu tej misji (J 14, 26), dodając: „Oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 28, 20). Tak więc, kiedy sobór powszechny Kościoła, którego członkowie są następcami Apostołów, wydaje formalną deklarację dotyczącą objawienia i depozytu wiary, jak to uczynił Sobór Florencki w roku 1439 w odniesieniu do czyśćca, możemy być pewni, że Zbawiciel powiedział Apostołom o czyśćcu – niezależnie od tego, czy zostało to odnotowane później w Piśmie św. – i że większość katolików zawsze w to wierzyła. Fakt, że zostało to wspomniane w Piśmie św., jest dodatkową pomocą, mającą dostarczyć nam większej pewności.

Negowanie przez protestantów i innych heretyków autorytetu Kościoła ustanowionego przez Boga jest aktem czystego emocjonalizmu. Musieli oni ostatecznie uciec się do zasady prywatnej interpretacji, będącej w istocie odrzuceniem obiektywnej prawdy. O niekonsekwencji tego stanowiska świadczy dodatkowo fakt, że są oni całkowicie zależni od autorytetu Kościoła katolickiego w kwestii definicji Pisma św. To Sobór w Kartaginie w roku 397 za aprobatą biskupa Rzymu określił kanon ksiąg Biblii i orzekł, że są one natchnione przez Boga. Tak więc protestanci muszą posługiwać się autorytetem Kościoła katolickiego, aby zanegować ten sam autorytet.

Idąc dalej, bez autorytetu Kościoła katolickiego jak moglibyśmy być pewni czegokolwiek? Pan Jezus powiedział, że tylko ci, którzy pełnić będą wolę Jego Ojca, osiągną Jego Królestwo (Mt 7, 21). Jak jednak moglibyśmy pełnić Jego wolę, nie znając jej? Nie możemy poznać jej wyraźnie z samego tylko Pisma św. z powodu problemów z jego interpretacją, z pewnością również nie wystarcza opieranie się na osobistych spostrzeżeniach i odczuciach. Jest więc konieczne, by z rozporządzenia Bożego istniał nauczyciel, żywy autorytet, obdarzony gwarancją nieomylności. Nieważne, jak bardzo niedoskonały jest ten autorytet w innych kwestiach – tak długo, jak cieszy się on Bożą asystencją w kwestiach wiary i moralności, posiadamy największą możliwą pewność stosowania się do nakazu Zbawiciela. (...)

Dalszych dowodów dostarczają nam niezliczone świadectwa spisane poprzez XX wieków chrześcijaństwa, zawierające wizje świętych i mistyków. Żadne z nich nie mogło uzyskać rangi objawienia publicznego, możemy więc w nie wierzyć lub nie, nie dostarczają więc one zasadniczego dowodu na istnienie czyśćca. Stanowią jednak dowód uzupełniający i zasługują na nasz szacunek. Jednym z takich wydarzeń, cieszących się akceptacją Kościoła, jest objawienie Matki Bożej w Fatimie w 1917 roku. Najstarsza wizjonerka s. Łucja, która wciąż żyje, zapytała Matkę Bożą, czy jej bliska przyjaciółka, która nieddługo wcześniej zmarła, jest już w niebie. Odpowiedź brzmiała: Nie, jest ona w czyśćcu i pozostanie tam jeszcze przez długi czas.

Tak więc doktryna o istnieniu czyśćca jest całkowicie racjonalna, posiada bogate podstawy biblijne i co najważniejsze, jest gwarantowana przez ustanowiony przez Boga autorytet. Ci, którzy ją odrzucają, muszą czynić to albo z ignorancji, albo ze złej woli. Dziękujmy Bogu za Jego miłosierdzie!

Za „The Angelus” maj 1998. Tłumaczył Tomasz Maszczyk.
Artykuł zamieszczony w ZW nr.11/2004
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Czw 21:47, 03 Lis 2016, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32696 Przeczytał: 53 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:37, 29 Gru 2008 Powrót do góry

Teresa napisał:
Katolicka nauka o czyśćcu

Harmon Johnson

Marcin Luter i inni religijni rewolucjoniści XVI wieku jako pierwsi z taką mocą zanegowali istnienie miejsca, które katolicy nazywają czyśćcem. Wszystkich protestantów jak i członków innych sekt niekatolickich, pomimo braku zgody co do pozostałych elementów doktryny, zawsze łączyła odmowa uznania tej właśnie nauki, przede wszystkim dlatego, że uważali ją za szczególnie katolicką. Obiekcją, którą przedstawiano najczęściej, był rzekomy brak zakorzenienia w Piśmie św.


Protestanci nie uznają czyśćca, więc nie modlą się za umarłych. Według nich wiara sama prowadzi do zbawienia. Kto wierzy w odkupienie Chrystusowe, będzie zbawiony, kto zaś nie wierzy, będzie potępiony. Sprzeciwia się to nie tylko objawieniu Bożemu, domagającemu się dobrych uczynków, ale i wrodzonemu poczuciu miłości ku naszym bliskim, które nie zanika z chwilą złożenia ich do grobu.

Sobór powszechny we Florencji ( 1439 ) orzekł: "Jeżeli pokutujący zmarli w prawdziwej miłości Bożej, zanim pokutą zadośćuczynili za swoje wykroczenia lub zaniedbania, dusze ich oczyszczają się po śmierci karą czyśćca. Do uwolnienia od tej kary pomaga im wstawienie się wiernych żyjących, mianowicie ofiary Mszy św. modlitwy, jałmużny i inne dobre uczynki."

Kary w czyśćcu są dla różnych różne, podobne do kar w piekle, ale trwają tylko do pewnego czasu. Najdotkliwsza karą jest pozbawienie widoku Boga, którego dusze czyśćcowe gorąco miłują i za którym niewymownie tęskną. Sa także w czyśćcu różne kary zmysłów, nawet kary w ogniu, odpowiednio do przewinień. Cierpienia dusz czyśćcowych sa przez to dotkliwe i długie, bo nie łączą się już z zasługami Chrystusa Pana, jak cierpienia ziemskie, więc nie korzystają z miłosierdzia Bożego, ale są ścisłym wymiarem sprawiedliwości Bożej. Czyściec będzie istniał tylko do dnia sądu ostatecznego. Tym którzy pod koniec świata się tam dostaną, zatem w czyśćcu przebywać będą krótko, zwiększenie cierpień zastąpi długość kary.

Na podstawie "Apologetyczny Katechizm Katolicki" ks.Walenty Gadowski.


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Czw 21:47, 03 Lis 2016, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32696 Przeczytał: 53 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:18, 24 Cze 2009 Powrót do góry

Św. Brygida szwedzka w swoich objawieniach odsłania nam rąbek Tajemnic odnośnie naszego zbawienia, pokazuje nam jak się bać Boga w prawidlowy sposób, miłować Boga, aby otrzymać życie wieczne w Królestwie Niebieskim. Nie ma tu nic co jest niezgodne z Pismem Świętym.

Tu: http://www.traditia.fora.pl/tradycja,38/celibat-duchownych,568.html jest odnośnie celibatu duchownych.

Natomiast w Księdze I Rozdział 14 czytamy:

Słowa Chrystusa do sw. Brygidy: "Jestem waszym Bogiem, który był zamęczony na krzyżu, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek w Jednej Osobie i który jest obecny codziennie w rękach księdza/kapłana. Kiedykolwiek, ofiarujecie jakąkolwiek modlitwę do Mnie, zawsze kończcie to z żądaniem, aby Moja Wola, a nie wasza była zawsze. NIE WYSŁUCHUJE WASZYCH MODLITW W SPRAWIE JUŻ POTĘPIONYCH.

Czasem też wy życzycie czegoś, co jest przeciw waszemu zbawieniu, dlatego jest niezbędne dla was powierzać waszą wolę Mnie, bo Ja znam wszystkie rzeczy i nie daje wam czegoś co jest niepożyteczne. Jest wielu, którzy nie modlą się w dobrej intencji/zamiarze, dlatego one nie zasługują aby być wysłuchane.

SĄ TRZY RODZAJE LUDZI, którzy służą Mnie w tym świecie:

PIERWSi wierza/uważają mnie za Boga i Dawce wszystkich rzeczy, który ma możność i siłę nad wszystkim. Oni służą Mi z zamiarem dostawania doczesnych rzeczy i honorow, ale rzeczy niebieskie są niczym dla nich i oni by po prostu je zgubili, tylko aby mogli dostać obecne rzeczy/towarek. Swiatowe powodzenie we wszystkim jest ich udziałem, zgodnie z ich życzeniami. Jako że oni tracą wieczne wartosci, Ja rekompensuję im doczesnymi pocieszeniami za jakąkolwiek dobrą służbę oni robią dla Mnie, aż do ostatniego tchu, ich koncowego momentu.

DRUGIMI są ci, którzy wierzą, że jestem Bogiem Wszechmogącym i Srogim Sędzią, ale którzy służą Mi z obawy ukarania i nie z miłości do Niebieskiej Chwały. Jeśli oni nie baliby się Mnie, nie służyliby Mi.

TRZECIMI są ci, którzy wierzą i uważają Mnie, ze jestem Stworzycielem, wszystkich rzeczy i Prawdziwym Bogiem, którzy wierzą, że jestem Sprawiedliwy i Miłosierny. Oni nie służą Mi z żadnej obawy ukarania, ale za Boską Miłość, Dobroć i Miłosierdzie. Oni woleliby wszelkie ukaranie, jeżeli mogliby znieść to, raczej niż choć raz jeden wywoływać u Mnie irytacje/gniew. Oni słusznie zasługują aby być wysłuchani, kiedy się modlą, jako że ich wola zgadza się z Moją Wolą.

PIERWSI służący nigdy nie unikną ukarania i też nie zobaczą Mojej Twarzy.

DRUDZY nie bedą ukarani tak bardzo, ale też nie będą wciąż widzieć Mojej Twarzy, jeżeli nie poprawią swoich obaw przez pokute."


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Czw 21:46, 03 Lis 2016, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32696 Przeczytał: 53 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:20, 26 Cze 2013 Powrót do góry

Czyściec

Wiele dusz schodząc z tego świata, jest pojednanych z Bogiem, maja łaskę uświęcającą i miłują Boga, zatem nie zasługują żadną miarą na potępienie wieczne. Ale wiele z nich nie odpokutowało na ziemi całej kary doczesnej za grzechy ciężkie, albo znosiły ją niechętnie i z narzekaniem. Inne zeszły z nie odpuszczonymi grzechami powszednimi. Inne jeszcze nie naprawiły w całości krzywd, wyrządzonych na zdrowiu, na majątku lub dobrej sławie. Inne nabyły złych nałogów i mimo szczerej pokuty nie całkiem się z nich wyleczyły.

Czy mogą w tym stanie pójść do Nieba? Przenigdy! Bóg jest najświętszy, więc i najmniejszą plamą grzechową, lub pozostałością grzechów, brzydzi się nieskończenie. Pismo św. zapewnia, że nie wejdzie do [Królestwa niebieskiego] nic nieczystego (Apok. 21,27). Dusze takie muszą przez cierpienia oczyścić się całkiem z kar doczesnych, z grzechów powszednich i z pozostałości grzechowych. Wtedy dopiero połączą się z Bogiem.

134. Które dusze idą do czyśćca?

Do czyśćca idą dusze, które zeszły z tego świata w łasce Bożej, ale mają grzechy powszednie lub pozostałości grzechowe, albo za dawne grzechy nie całkiem odpokutowały.

Już Żydzi w Starym Zakonie wiedzieli o tej prawdzie. Wódz żydowski, Juda Machabeusz, posłał 12 000 drachm do świątyni jerozolimskiej, prosząc aby kapłani zakupili bydła za te pieniądze i spalili je na ofiarę za dusze poległych. Wierzył, że polegli nie zostali potępieni, bo żyli bogobojnie i zginęli w obronie wiary. Wbrew zakazowi jednak mieli przy sobie złote posążki bożków, zabrane Grekom pokonanym, więc zgrzeszyli chciwością i nieposłuszeństwem. Duch Święty chwali za to Judę i dodaje: Święta i zbawienna jest myśl modlić się za umarłych, aby byli od grzechów rozwiązani (2 Mach 12,46).

Pan Jezus uczył o miejscu pokuty pośmiertnej, z którego wyjdą ci, którzy całą pokutę odcierpią. Rzekł: Zaprawdę powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż oddasz ostatni pieniążek (Mt 5,26). Innym razem uczył: Ktokolwiek by rzekł słowo przeciwko Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, ale kto by mówił przeciw Duchowi Świetemu, nie będzie mu odpuszczone, ani w tym wieku, ani w przyszłym (Mt 12,32). A zatem są grzechy (powszednie), które na tamtym świecie będą odpuszczone, a są inne winy (śmiertelne), które tam już nie będą odpuszczone. - Św. Paweł pisze o ludziach, którzy będą zbawieni, wszakże tak, jako przez ogień (1 Kor 3,15).

Sobór powszechny we Florencji ( 1439 ) orzekł: "Jeżeli pokutujący zmarli w prawdziwej miłości Bożej, zanim pokutą zadośćuczynili za swoje wykroczenia lub zaniedbania, dusze ich oczyszczają się po śmierci karą czyśćca. Do uwolnienia od tej kary pomaga im wstawienie się wiernych żyjących, mianowicie ofiary Mszy św. modlitwy, jałmużny i inne dobre uczynki."

Kary w czyśćcu są dla różnych różne, podobne do kar w piekle, ale trwają tylko do pewnego czasu. Najdotkliwsza karą jest pozbawienie widoku Boga, którego dusze czyśćcowe gorąco miłują i za którym niewymownie tęskną. Są także w czyśćcu różne kary zmysłów, nawet kary w ogniu, odpowiednio do przewinień. Cierpienia dusz czyśćcowych są przez to dotkliwe i długie, bo nie łączą się już z zasługami Chrystusa Pana, jak cierpienia ziemskie, więc nie korzystają z miłosierdzia Bożego, ale są ścisłym wymiarem sprawiedliwości Bożej. Czyściec będzie istniał tylko do dnia sądu ostatecznego. Tym którzy pod koniec świata się tam dostaną, zatem w czyśćcu przebywać będą krótko, zwiększenie cierpień zastąpi długość kary.

Sobór Trydencki (sesja 25) zachęca wiernych do ratowania dusz czyśćcowych. Kościół przoduje w tym przykładem, modląc się za dusze czyśćcowe przy każdej Mszy św., odprawiając osobne Msze żałobne i tzw. egzekwie za zmarłych. Nie modlimy się za świętych w niebie, owszem, wzywamy ich wstawiennictwa. Nie modlimy się również za dusze potępione, bo im żadne modlitwy nie pomogą. Ilekroć zatem modlimy się za zmarłych, mamy na myśli dusze w czyśćcu cierpiące. Ponieważ jednak przed sądem ostatecznym nie wiemy po imieniu i nazwisku, kto jest zbawiony, a kto potępiony, przeto wolno nam i trzeba modlić się za wszystkich zmarłych. Jeżeli które dusze nie potrzebują naszej pomocy, Bóg skieruje modlitwy na korzyść innych dusz czyśćcowych.

Strona 175-176 - [link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Czw 21:55, 09 Mar 2017, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32696 Przeczytał: 53 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:27, 05 Lis 2013 Powrót do góry

Dogmat o istnieniu czyśćca Kościół ogłosił na Soborze w Lyonie w 1274 r. a potwierdził i wyjaśnił na Soborze Trydenckim (1545-1563) w osobnym dekrecie. Opiera się na przesłankach zawartych w Piśmie św. oraz na sięgającej II wieku tradycji kościelnej. Duży wkład w rozwój nauki o czyśćcu wniósł św. Augustyn. Dogmat podkreśla dwie prawdy: istnienie czyśćca jako pośmiertnej kary za grzechy oraz możliwość i potrzebę modlitwy i ofiary w intencji dusz czyśćcowych.
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32696 Przeczytał: 53 tematy

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:44, 03 Lis 2016 Powrót do góry

Polecam ciekawy artykuł:

Znaki z czyśćca

Image

Wypalony ślad lewej dłoni i krzyż na biurku matki Izabeli Fornari pozostawiony przez opata Panzziniego z Mantui w klasztorze Sióstr Klarysek

Muzeum Dusz Czyśćcowych w Rzymie

Pielgrzymom nawiedzającym Rzym na ogół nie starcza już czasu, by zajrzeć do niezwykłego i wyjątkowego miejsca, jakim jest niewielkie muzeum poświęcone duszom czyśćcowym (Piccolo Museo del Purgatorio). A znajduje się przecież w centrum Wiecznego Miasta. Wystarczy minąć Zamek św. Anioła, potem iść paręset metrów brzegiem Tybru, minąć Palazzo di Giustizia i przy Lungotevere Prati 12 odnajdujemy właściwy adres.

Stajemy przed niewielkim neogotyckim kościołem – jedynym takim w Rzymie – na którego frontonie widnieje płaskorzeźba przedstawiająca dusze cierpiące w czyśćcu. Nad nią łaciński tekst. Od góry po lewej: „Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie”. A po prawej: „A światłość wiekuista niechaj im świeci”. Tekst pod płaskorzeźbą przypomina dedykację świątyni: „Najświętszemu Sercu Jezusowemu – za dusze, które muszą odpokutować w ogniu czyśćcowym”.

Kościół, który dziś oglądamy, to już druga świątynia wzniesiona na tym miejscu i nosząca ten sam tytuł, co poprzednia: Sacro Cuore del Suffragio – Wstawiennictwu Świętego Serca. Odbudowywano ją po pożarze w 1897 r. przez prawie 20 lat i na nowo poświęcono w 1917 r.

Twórca

Pomysłodawcą, założycielem i fundatorem centrum modlitw i ofiar za dusze czyśćcowe był o. Victor Jouët, francuski zakonnik ze Zgromadzenia Misjonarzy Najświętszego Serca Jezusa. Za zgodą przełożonych przybył do Wiecznego Miasta i w roku 1894 nabył domek na niewielkiej działce przy samym brzegu Tybru. Dzięki wsparciu bogatych rodziców – kupców z Marsylii – domek przerobił na kaplicę z jasno określonymi zamiarami wybudowania w tej atrakcyjnej, szybko rozwijającej się nowej dzielnicy Prato ośrodka poświęconego Najświętszemu Sercu, gdzie trwałaby wieczna modlitwa za dusze w czyśćcu cierpiące. Zakochany w gotyku Francuz nie mógł wybudować świątyni w innym niż neogotycki stylu. Ksiądz Jouët, gorliwy czciciel Najświętszego Serca Pana Jezusa, sam miał także szczególny charyzmat pomagania duszom czyśćcowym. W trosce o nie założył też zaraz w Rzymie Arcybractwo Serca Jezusowego dla Pomocy Duszom Czyśćcowym, skupiające ludzi, którzy modlili się, podejmowali wyrzeczenia i umartwienia w intencji osób, które odeszły z tego świata.

Nabożeństwa za dusze w czyśćcu cierpiące – za sprawą ojca Jouëta – bardzo szybko odnowiły się w Rzymie, który miał ongiś starą tradycję tej modlitwy, o czym świadczy do dziś kilka starodawnych rzymskich obrazów Madonny Wspomożycielki dusz czyśćcowych.

Pożar

Podczas jednego z takich nabożeństw ekspiacyjnych, 15 listopada 1897 r., w kościele wybuchł pożar. W ogniu, który trawił kaplicę, o. Victor i ci, którzy ratowali palący się ołtarz, z przerażeniem patrzyli na widoczną dla wszystkich postać człowieka w płomieniach. Od razu nabrali przekonania, że to jakaś tajemnicza dusza czyśćcowa domaga się w ten sposób modlitwy w swojej intencji. Zdumiewający jednak był fakt, że po ugaszeniu pożaru w miejscu ukazania się postaci na ścianie powstał smolisty ślad, w którym do dziś dostrzec można wykrzywioną z bólu smutną twarz. Ściana starego kościoła została zachowana i obecnie jest ukryta za tryptykiem Matki Bożej z aniołami.

Zdarzenie spowodowało ogromny rozgłos i napływ do tego miejsca zarówno rzesz wierzących, jak i ciekawskich. To było dla o. Victora przekonujące potwierdzenie sensu dzieła, które w tym miejscu rozpoczął, zwłaszcza że znak z czyśćca zrobił wielkie wrażenie na rzymianach, nie wyłączając Papieży: św. Piusa X i Benedykta XV, którzy błogosławili działalność apostolską o. Victora.

Odbudowa i zbieranie świadectw

Po nieszczęśliwym pożarze o. Victor jeździł po całej Europie, kwestując na odbudowę spalonej świątyni. Jednocześnie wpadł na pomysł, by zbierać też po świecie materialne świadectwa dotyczące czyśćca. I tak zgromadził pokaźną kolekcję różnych przedmiotów z niezwykłymi znakami „odwiedzin z czyśćca”. Wiele z nich zostało przezeń skrupulatnie udokumentowanych. Inne czekały na bardziej dokładną inwentaryzację, ale przy pilnowaniu odbudowy kościoła i prowadzeniu ożywionego duszpasterstwa nie starczało o. Victorowi już sił i czasu na dochodzenie szczegółów związanych ze zgromadzonymi eksponatami. Poza tym był to czas zachłystywania się okultyzmem, stąd nie brakło i w samym Kościele podejrzeń, że o. Victor chce być „na fali” i dołączyć – jakbyśmy to dziś powiedzieli – do celebrytów. Wyhamowywano też, dyskretnie, acz skutecznie, dynamicznie rozwijające się wielkie dzieło o. Victora.

Na nieszczęście o. Jouët ciężko zachorował i zmarł przedwcześnie w 1912 r. Jego następcy nie przykładali aż tak wielkiej wagi do zgromadzonych eksponatów i nie wykazali zainteresowania pozyskiwaniem nowych świadectw czy też kompletowaniem i uzupełnianiem dokumentacji. Co więcej, następcy o. Jouëta pochopnie usunęli z bogatego zbioru dużą część eksponatów, których prawdziwość nie wydawała się im pewna. Ocalały tylko eksponaty z metrykami – dokładnie opisane i skatalogowane – i ponad wszelką wątpliwość udowodnione, które dotrwały do dziś. Zgromadzone są obecnie w sali na zapleczu kościoła. A z roku na rok zwiększa się ich liczba. Niestety, nie znalazł się po o. Victorze nikt, kto tak jak on podjąłby tę szlachetną i apostolską pasję poszukiwania podobnych eksponatów. Wiemy przecież, że na przykład na Jasnej Górze też znajduje się korporał, na którym widzimy odciśniętą aż dziewięciokrotnie rękę ojca paulina, bo na tyle warstw była złożona tkanina.

Wśród świadectw zgromadzonych w rzymskiej gablocie można zobaczyć głównie odciski palców i dłoni wypalone na książkach, stole i fragmentach tkanin. Przedmioty te zostały sprowadzone przez o. Victora z Niemiec, Belgii, Francji, Austrii i Włoch. Najstarszy z nich pochodzi z 1696 r., zaś najmłodszy z 1919 r. Z każdym z tych przedmiotów wiążą się niezwykłe historie ukazywania się żyjącym dusz w czyśćcu cierpiących.

Klasyfikacja eksponatów

Przyjrzyjmy się bliżej zgromadzonym w muzeum dokumentom. W pięciu przypadkach dusze z czyśćca zwracają się do osób żyjących i sobie znanych z prośbą o pomoc w upaleniu czyśćcowym poprzez ofiarę Mszy św. Przy czym dusze proszą zaledwie o jedną Mszę św., zaś kolejna wyraźnie o dwie, i to we wskazanym sanktuarium Matki Bożej z Marientahl w północnej Alzacji.

Z kolei w dwóch przypadkach dusze proszą ogólnie o pomoc i modlitwę. Jedna dusza np. nie przychodzi prosić o nic dla siebie, ale aby przestrzec żyjącego w rozwiązłości syna. W pięciu przypadkach eksponaty związane są z osobami świeckimi, ale aż w siedmiu z duchownymi. W czterech przypadkach prośba dusz skierowana jest do bliskich z rodziny, w jednym zaś do przyjaciółki. Z podziękowaniem za pomoc wracają zaledwie dwie dusze.


Prośby dusz o Mszę Świętą

Przyjaciółka prosi o pomoc przyjaciółkę: modlitewnik

Na jego kartach widzimy odciski trzech rozżarzonych palców. Ślad na modlitewniku Marii Zaganti pozostawiła jej przyjaciółka przybyła z czyśćca, Palmira Rastelli. Było to w Poggio Berni k. Rimini 5 marca 1871 r. Zmarła otrzymała wielką łaskę, gdyż już po 68 dniach od śmierci opuściła czyściec i przez swoją przyjaciółkę prosiła o Mszę św. Odprawił ją natychmiast brat zmarłej ks. Sante Rastelli.

Żona prosi o pomoc męża i córkę: szlafmyca Ludwika Senechala

Na nocnym czepcu męża widzimy wypalone przez jego zmarłą żonę Luizę ślady pięciu palców. Przybyła z czyśćca dwa lata po swojej śmierci, by prosić o Mszę św. Zdarzenie miało miejsce w Ducey (departament Manche, we Francji) w 1875 r. Zmarła powiedziała mężowi, że znak z czyśćca zostawia dla swej córki, również Luizy, aby przekonać ją, by uwierzyła w cierpienia czyśćcowe matki.

Teściowa błaga o pomoc synową: ślad ręki na książce

Widnieje on na egzemplarzu słynnej i bardzo popularnej książki Tomasza à Kempis „O naśladowaniu Chrystusa”, należącej do Małgorzaty Demmerlé. Znak czyśćca swej synowej zostawiła teściowa w 1815 r. Przy pierwszym zjawieniu matka męża patrzyła na Małgorzatę smutno, bez słowa, ciężko przy tym wzdychając. Małgorzata zwierzyła się z widzenia swemu spowiednikowi. Ten poradził, że gdy zdarzy się to po raz drugi, ma wyraźnie zapytać duszę, kim jest i po co przychodzi. Przy drugim zjawieniu Małgorzata usłyszała odpowiedź: „Jestem twoją teściową, która trzydzieści lat temu umarła przy porodzie. Udaj się z pielgrzymką do sanktuarium Matki Boskiej w Marienthal i zamów dla mnie dwie Msze św.”. Po powrocie Małgorzaty z pielgrzymki teściowa pojawiła się jeszcze raz, podziękowała i zostawiła wspomniany ślad na książce.

Na marginesie warto dodać, że w Marienthal (Górna Alzacja) jest jedyna na świecie cudowna figura Piety, w której Maryja nie jest boleściwa, ale się uśmiecha. Figura cieszyła się szczególną adoracją naszego króla Stanisława Leszczyńskiego i jego córki Marii, od 1725 r. królowej Francji. Może warto przy okazji polecić to miejsce naszym europarlamentarzystom?

Wypalona dłoń na rękawie koszuli

Niektóre dusze czyśćcowe z Miłosierdzia Bożego przychodzą, by błagać o pomoc dla siebie, by czyściec był im skrócony. Niesamowitym świadectwem jest w muzeum znak, który zostawiła matka, by ratować pogrążonego w złu syna. Warto przypomnieć, że wielu świętych, np. św. Brygida, mówi o tym, że dusze w czyśćcu cierpiące zatroskane są o los swych bliskich pozostałych na ziemi, modlą się, a nawet – w skrajnych sytuacjach – interweniują w trosce o ich zbawienie.

Wydarzyło się to w Wodecq (prowincja Hainaut, Belgia) 21 czerwca 1789 r. Według zeznań Józefa Leleux, dwadzieścia siedem lat po śmierci przyszła do niego matka, która robiła mu wyrzuty z powodu jego rozwiązłego trybu życia i błagała, by zmienił postępowanie. Przypomniała mu też, że w testamencie ojca był zapis, iż warunkiem korzystania z odziedziczonego majątku jest jego godne i prawe życie oraz wierność Bogu i zasadom postępowania wpojonym przez rodziców. Na znak realności spotkania matka pozostawiła na rękawie nocnej koszuli syna wypalony ślad swojej matczynej dłoni.

Po tym wstrząsającym spotkaniu ze zmarłą matką Józef Leleux przeżył głębokie nawrócenie, wrócił do praktyk religijnych, stał się gorliwym apostołem zaangażowanym w misję Kościoła. Zmarł w opinii świętości 19 kwietnia 1825 r.

Znaki pozostawione przez osoby duchowne

Odcisk dłoni na drzwiach bieliźniarki

Wśród widzialnych znaków z czyśćca wyróżnia się dominująca ich część zostawiona przez osoby duchowne. Mamy więc pozostawiony odcisk dłoni siostry franciszkanki Teresy Małgorzaty Gesta – jak go określono – „lepszy i o wiele wyraźniejszy od odcisku rozżarzonej żelaznej dłoni” (4 listopada 1859 r., klasztor św. Anny w Foligno, Umbria, Włochy). Widnieje on na drzwiach bieliźniarki. Do dziś siostry – gdy nie ma sjesty – chętnie wpuszczają w to miejsce wiernych przybywających z pobożności.

Ślad kciuka na mszale

Pozostawił go ksiądz wikary Krzysztof Wallbach (Hall, w Tyrolu, Austria), który po 65 latach przebywania w czyśćcu dostał łaskę proszenia o pomoc. Przyszedł po nią 5 maja 1605 r. Na dowód swojej obecności dotknął kciukiem mszału i przepalił okładkę z drzewa i świńskiej skóry oraz kartki do czterdziestej strony, a na kolejnych, aż do siedemdziesiątej, widać jeszcze ślady. Warto dodać, że miejscowy – sceptycznie patrzący na znak – kowal postanowił udowodnić, że jest to fałszerstwo. Sporządził w tym celu podobnie oprawioną księgę i próbował wycisnąć znak rozpalonym narzędziem, lecz księga w całości spłonęła.

Również wśród rzymskich eksponatów aż sześć związanych jest z osobami duchownymi.

Krzyż i dłoń wypalone na blacie biurka

Zdarzenie miało miejsce 1 listopada 1731 r. (w Todi, w prowincji Umbria, Włochy). Po pomoc do świątobliwej przeoryszy klarysek Izabeli Fornari przyszedł zmarły opat klasztoru w Mantui don Pazzini. Pozostawił aż pięć znaków swej obecności. Oprócz wspomnianych wyżej na blacie biurka nadto jeszcze ten sam odcisk dłoni został na kartce papieru oraz na rękawie habitu (przepalony) i bluzki (tylko ślad) przeoryszy.

Spowiednik matki Izabeli don Isidor Gazalla zaświadczał, że w powszechnej opinii otoczenia była ona uważana za osobę niezwykłą, „świętą już za życia”. Stąd pomoc takiej uduchowionej zakonnicy – możemy przypuszczać – była dla znękanej duszy opata wyjątkowo skuteczna.

W różnych miejscach i z różnych czasów znajdujemy wiele innych dowodów odwiedzin dusz czyśćcowych i prośby o pomoc w skróceniu męki. Na przykład w Bratysławie mamy pięć wypalonych śladów ręki zostawionych przez Johanna Klementza (co stwierdza w protokole miejscowy biskup i 32 świadków). Z kolei w klasztorze augustianów w Euchsmühl (Palatynat, Niemcy) wypalony ślad ręki oglądamy na kawałku płótna. 4 kwietnia 1736 r. teściowa – po 34 latach od śmierci – przyszła prosić synową o Msze św. Ślad pozostawiła w obecności syna i dwóch innych mężczyzn.

Wszystkie owe znaki z czyśćca są wielką łaską Boga. Umacniają bowiem wiarę nas, wierzących, i przynaglają, by spieszyć z pomocą duszom w czyśćcu cierpiącym. Niestety, wielu łatwo udaje się zwieść. Ufają bardziej amuletom albo różnym chiromantom, telewizyjnym wróżom, okultystycznym zatruwaczom ducha czy samozwańczym egzorcystom. Szukają pomocy u różnych manipulatorów psychiką, będących w mocy Złego, a nie u Chrystusa, który sprawia cud do każdej beatyfikacji i kanonizacji, który daje nam znak swojej obecności w hostiach w Sokółce czy Legnicy. Dotykamy tu jakiejś wielkiej tajemnicy otwarcia bądź zamknięcia serca człowieczego na to, co od Boga i co od Złego.

Jest też wielką łaską Bożej Mądrości, że możemy ze skuteczną pomocą do czyśćca podążać, a po śmierci takiej samej doznawać i oczekiwać. Ofiarujmy ochotnie duszom czyśćcowym Msze św., posty, modlitwy, Różaniec, psalmy, jałmużny, odpusty, umartwienia, powstrzymanie się od zakupu pożądanej rzeczy, ofiarujmy choroby, krzywdy, zniewagi, przykrości na intencję dusz czyśćcowych.

I czyńmy to nie tylko w miesiącu pamięci o nich, ale już zawsze, przez całe życie. Bądźmy gorliwymi wspomożycielami dusz czyśćcowych. A na koniec warto przytoczyć fragment jednego z listów wielkiego misjonarza św. Franciszka Ksawerego (1506-1552): „Pamiętajcie o swoich braciach, którzy cierpią na tamtym świecie. Święty zapał niech was ożywia, ażeby im dopomagać, ale myślcie najpierw o sobie. Zanim pomyśli się o tym, aby ratować dusze z czyśćca, powinno się pamiętać, aby własną duszę od piekła wybawić”.

Ks. Jerzy Banak
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Czw 14:26, 19 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)