Forum Kościół Rzymskokatolicki Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Bóg czynił cuda. Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:43, 21 Sie 2011 Powrót do góry

Powiedział też do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść (Łk 18, 9).

Do tej kategorii ludzi zalicza się niemały procent naszej inteligencji i uczonych. Z miną pewnej wyższości wyzbywają się wszystkiego, co wiąże się z religią, a na wierzących patrzą z góry z jakimś politowaniem i pogardą. Kamieniem obrazy są dla nich cuda. Nic nowego. Gdy bowiem św. Paweł rozwodził się w akademii ateńskiej nad największym z cudów Chrystusa, nad jego zmartwychwstaniem, wówczas "jedni się wyśmiewali, a inni powiedzieli: Posłuchamy cię o tym innym razem" (Dz 17, 32).

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Bóg czynił cuda. A czynił to, by jak najdobitniej dowieść swej wszechmocy, a szczególnie dobroci. "Po tym poznasz, że Ja jestem Panem" (Wj 7, 17). Lub Bóg działał cuda, by stwierdzić naukę wybranych swoich wysłanników.
Otwórz tylko księgi proroków. Cuda mają także stwierdzać świętość jakiejś osoby.

Cuda są to niezwykłe, nadnaturalne fakty, lub też nadzwyczajne działanie przekraczające możność stworzonych sił natury. Dlatego też może działać cuda tylko sam Stwórca natury: "On sam jeden czyni cuda" [Ps 72, 18].

Na pierwszym planie stoją cuda Chrystusa Pana. Są one historycznie stwierdzone. Albowiem działy się publicznie na oczach tysięcznych tłumów różnego wieku, stanu i płci. Działy się na oczach najzacieklejszych wrogów Jezusa, którzy wołali z wściekłości: "Cóż my robimy wobec tego, że ten człowiek czyni wiele znaków?" (J 11, 47). Stwierdza je sam Zbawiciel: "Choćbyście Mnie nie wierzyli, wierzcie moim dziełom" [J 10, 38].

Kto nie chce uwierzyć w cuda Chrystusa, temu już nic nie pomoże. A nie wierzy się w nie głównie dlatego, że w przeciwnym wypadku trzeba by wyciągnąć pewne konsekwencje: trzeba by uwierzyć w Chrystusa i jego Kościół, trzeba by pełnić to, co Chrystus przykazał - być pokornym, uczciwym, pobożnym i czystym! Ale też odnosi się do tych mędrków następująca groźba: "Gdybym nie dokonał wśród nich dzieł, których nikt inny nie dokonał, nie mieliby grzechu. Teraz jednak widzieli je, a jednak znienawidzili i Mnie, i Ojca mego" (J 15, 24).

Z Rozmyślań z Bogiem dla świeckich za msza net


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Sob 10:01, 23 Lip 2016, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:02, 13 Paź 2015 Powrót do góry

"Jezus rzekł do niego: Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie" [J 4, 48].

Wówczas działał Pan wiele cudów - i większość Żydów, owszem nawet jego najzaciętsi wrogowie uznawali je, mówiąc: "Cóż my robimy wobec tego, że ten człowiek czyni wiele znaków?" (J 11, 47). A skutek? Nie wierzyli!

A jak byłoby dziś? Dziś wielu pragnęłoby, by Zbawiciel zarzucił świat cudami. To musiałoby niezawodnie zamknąć usta niesprawiedliwości, podłości i niewierze. Nie łudźmy się. Za życia swego wołał Zbawiciel do ówczesnych niedowiarków: "Wierzcie moim dziełom" [J 10, 38]. A jednak nie uwierzyli; przechodzili ponad nimi do porządku dziennego i tak postępowali z każdym nowym cudem. A kiedy go ukrzyżowali, wołali na niego w swym niedowiarstwie: "Niechże teraz zejdzie z krzyża, żebyśmy widzieli i uwierzyli" (Mk 15, 32). Gdyby zaś był to uczynił, wtedy na pewno zawołaliby: "Jest opętany przez złego ducha" [J 8, 48].

Zresztą, czy dziś także nad cudami, które dzieją się na grobach Świętych i na cudownych miejscach, jak w Lourdes itd., nie przechodzi się z jakimś zakłopotanym uśmieszkiem na ustach do porządku dziennego? I to nie tylko tak, ale jeszcze gorzej. Przecież publicznie wyznał pewien profesor za dni naszych: "Gdybym nawet na własne oczy ujrzał cud, to i wtedy raczej uwierzyłbym, iż łudzą mnie zmysły, niż miałbym uznać cud". Łatwo to sobie wytłumaczyć! Gdyby się bowiem uznało cud, to wtedy musiałoby się uwierzyć w wszechmocnego Cudotwórcę, w Boga, musiałoby się przyjąć, że Bóg dał dziesięć przykazań, między innymi także przykazania: "Nie cudzołóż! Nie kradnij! Nie mów fałszywego świadectwa! Nie pożądaj żony bliźniego twego!..."

Nie. Cuda większości nic by nie pomogły. Ponieważ brak dobrej woli! Nie pragnij dlatego cudów, choćby nawet w swej zrozumiałej krótkowzroczności. Niech ci wystarczą te cuda, które sprawuje Najwyższy ustawicznie w przyrodzie, nawet w najmniejszej kropelce wody. Pamiętaj o największym cudzie, jakim jest Kościół św., który - na przekór wszelkim prześladowaniom - przetrwał wszystkie czasy, dynastie, zawieruchy i przewroty! On niech będzie twoją dumą. "A bramy piekielne go nie przemogą" [Mt 16, 18].


Z Rozmyślań z Bogiem dla świeckich za msza net


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Sob 10:04, 23 Lip 2016, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:03, 14 Paź 2015 Powrót do góry

"Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego, i szedł z powrotem" (J 4, 50).

Niemało takich, którym trudno uwierzyć w nadnaturalną interwencję Boga. Słyszą tacy o szczególnych dowodach łaski, o wysłuchaniu modlitw, uleczeniu chorych i mają zaraz gotowe wyjaśnienie: dziwactwo, histeria, sugestia, urojenie!

Czy takie rozumowanie nie jest rozpowszechnione w naszym narodzie? Czy możemy być zadowoleni z liczby świętych?
Ależ to przecie sprawa Boga i Kościoła przyznawać świętym cześć na ołtarzach! O nie, to w pierwszym rzędzie nasza sprawa. My w pierwszym rzędzie mamy czcić tych, co odeszli z tej ziemi w opinii świętości. A wtedy Bóg użyje czci naszej jako środka, by świętych wynieść na ołtarze. Także święty sam chce, byśmy go wpierw wzywali, a potem będzie on naszym opiekunem i pośrednikiem. - Nie mów też: "Czekajmy, co Kościół, co Rzym uczyni!". Nie, Kościół i Rzym czekają, co uczyni wierzący lud. Kościół i Rzym nie wypraszają cudów, ale badają i stwierdzają tylko cuda dokonane.

A więc pobudka do kanonizacji ma wyjść od ludu. To powinno być także bodźcem do wzywania z ufnością tych, co zmarli w opinii świętości. O doświadczonej od nich pomocy należy zaraz zeznać, a nie kryć się z tym za dziesiątą górę. Albowiem skuteczność modlitwy jest artykułem wiary, a wzywanie świętych według nauki Kościoła jest wielce pożyteczne. Dlaczegóż więc nie stosować do wypadków poszczególnych tego, w co wierzymy i wierzyć musimy? Choćby takie wysłuchania tylko w oczach wierzącego człowieka a nie w pojęciu Kościoła uchodziły za cud, to jednak mamy słuszne prawo mówić: "Bez mojej ufnej modlitwy to lub owo wzięłoby inny obrót". "Być może, że Kościół to lub owo uzna jeszcze za cud".

Dlatego w tych sprawach nie trzymaj się zbytnio w rezerwie. Przyczyni się to do chwały Bożej i zbawienia dusz, gdy będziemy torować drogę do beatyfikacji i kanonizacji. "Wychwalajmy mężów sławnych. Pan sprawił [w nich] wielką chwałę, wspaniałą swą wielkość od wieków" (Syr 44, 1-2).


Z Rozmyślań z Bogiem dla świeckich za msza net


Ostatnio zmieniony przez Teresa dnia Sob 10:04, 23 Lip 2016, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:03, 23 Lip 2016 Powrót do góry

"I uwierzył on sam i cała jego rodzina" (J 4, 53).

Uwierzyć w jakiś szczególny dowód łaski bożej sprawia nam nieraz wielką trudność. Mamy przecie do dyspozycji krytykę, która aż nazbyt często wyradza się w straszną wybujałość. Nie wahamy się kłaść Boga i jego działanie przez Świętych pod skalpel chorującej na racjonalizm nauki. I jeszcze pochlebiamy sobie, że przecie to my jesteśmy tymi chirurgami!

Ale co mówi na to Mistrz? "Jeśli się nie staniecie jak dzieci..." (Mt 18, 3). Tą dziecięcą prostotą w sprawach religijnych przewyższa nas wiele narodów. I to z błogosławionym skutkiem, wynosząc dzięki swej dziecięcej prostocie i dziecięcej ufności tylu swoich rodaków do czci na ołtarzach. Jakże się to modlił Zbawiciel? "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom" (Łk 10, 21).

Na pewno żyli i żyją święci i błogosławieni także w naszym narodzie, i to niezawodnie więcej, niż przypuszczamy. Muszą jednak pozostać w mrokach, gdyż my wierzymy tylko w drogi naturalne, w środki naturalne i naturalną pomoc, a nasza wiara w nadprzyrodzoną interwencję Boga i jego świętych niestety wiele pozostawia do życzenia. My chorujemy właśnie na strach przed szczególniejszym działaniem łaski Najwyższego i jego świętych sług i służebnic. Zrobilibyśmy wielki krok naprzód, gdybyśmy to poznali. Warto pamiętać o sposobie działania Tego, o którym czytamy: "Duch wieje tam, gdzie chce" [J 3, 8].

Oby powróciła nam wiara naszych przodków, błogosławiona i prosta jak u dzieci! Obyśmy znowu całkowicie i z przekonaniem mogli się przyznać do tych wiele mówiących słów Pisma św.: "Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić" [1 Kor 1, 27-28].


Z Rozmyślań z Bogiem dla świeckich za msza net
Zobacz profil autora
Teresa
Administrator


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 32684 Przeczytał: 81 tematów

Skąd: z tej łez doliny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:29, 30 Lip 2016 Powrót do góry

I pełni zdumienia mówili: Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę (Mk 7, 37).

Podziwiano cudotwórcę. Dokonywał on historycznie dowiedzionych cudów. Słyszałeś już o tym ubiegłej niedzieli. Ciśnie ci się teraz na język pytanie: "Czy dzieją się dziś jeszcze cuda?" To bardzo ważne pytanie. Jeśliby się bowiem nie udało przytoczyć ścisłego dowodu, że także wśród kwitnącego stanu wiedzy i postępów technicznych na polu nauk przyrodniczych cud odgrywa rolę pieczęci boskiego objawienia, wtedy nawet najświetniejszy dowód z cudów Pisma św. straciłby swoją siłę. I to tym bardziej zawiódłby, jako że sam Chrystus Pan na wszystkie późniejsze czasy dał obietnicę: "Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą" (Mk 16, 17). Albo spełni się ta obietnica, albo koniec z prawdą Chrystusa i w ogóle chrześcijaństwem! Jednak patrz! są także dziś jeszcze cuda. Wybierzmy dwa tylko.

Czy mówi ci coś nazwa Lourdes?
Apologeta Schell, znany ze swej daleko idącej wyrozumiałości dla prądów współczesnych, był jednak zbyt przenikliwy, ażeby pod ich wpływem przeoczyć doniosłe znaczenie Lourdes. Mężnie rzucił rękawicę współczesnej, niewierzącej nauce, w tych słowach:

Całokształt faktów, które można stwierdzić w Lourdes, jest wyzwaniem wobec wiedzy, naukowych badań religijnych i historii kultury. Proste ich ignorowanie nie jest ich zbiciem. Właśnie w tej sprawie trzeba pod adresem nauki powiedzieć: "Hic Rhodus, hic salta!" (pol. "pokaż, co potrafisz", Ezop, bajka "Samochwał"). A Lourdes jest dostępne dla każdego. Niedawno odwiedziło je stu niekatolickich lekarzy z Ameryki. W 1930 r. fakultet medyczny uniwersytetu paryskiego przyjął pracę habilitacyjną dr Henryka Monnier pt. "Lekarskie badania kilku uzdrowień, które się zdarzyły w Lourdes" i uznał ją za bardzo dobrą. W tej właśnie pracy naukowej wspomniany lekarz mocno akcentuje, że szeregu uzdrowień w Lourdes niepodobna wyjaśnić bez interwencji nadprzyrodzonej.

Czy mówią ci coś inne słowa: beatyfikacja i kanonizacja? Oto, czego żąda w obecnej procedurze Kościół, zanim ogłosi kogoś błogosławionym czy świętym. Żąda cudownej interwencji nieba. Sam stwierdza heroiczność cnót swojego dziecka, które zamierza wynieść na ołtarze, a od Boga prosi o znak - nie byle jaki - ale o wyraźny cud, o uleczenie, które przechodzi siły natury. Każde z takich uleczeń jest najściślej badane przez powagi duchowne i lekarskie. Dopiero wtenczas, gdy cudowne wyzdrowienie zostanie stwierdzone, papież przystępuje do beatyfikacji lub kanonizacji.

Wszechmocny działa ustawicznie w swoim Kościele. Miej tylko otwarte szeroko oczy - i bądź dobrej woli. Albo też trzeba zastosować tu słowa Zbawiciela, które aż nadto dokładnie odnoszą się do wielu naukowców naszych czasów, którzy nie chcą wcale patrzeć: "Choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą" (Łk 16, 31).

Z Rozmyślań z Bogiem dla świeckich za msza net
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)